Skocz do zawartości


Zdjęcie

Chatynicki cmentarz


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

W Chatyniczach chat jest mnogo. Pięknych, drewnianych, z misternie zdobionymi ościeżnicami okiennymi i okiennicami. Nawet eternitowe, niezdrowe dachy, nie psują tego miłego estetycznego odczucia, że znajdujemy się we wsi drewnianej. Oczywiście i tu wchodzi nowoczesność, ale różnie. Brutalnie i po sowiecku przejawia się socjalistyczna estetyka kilku budynków użyteczności publicznej postawionych w centrum wsi. Nikt nie troszczył się o to by komponowały się z całością drewnianej architektury wsi, w końcu to nie muzeum, nie musi być pięknie, a funkcjonalny i dla ludu. I nie ma co tegoż ludu burżuazyjnymi fanaberiami rozpieszczać.

Miejscowi wprowadzają nowoczesność nieco bardziej subtelnie. To gdzieś obok ozdobnych okiennic pojawi się satelitarny talerz, no znów jakiś bogatszy gospodarz obije sobie chatę sajdingiem – bo go na to stać. Znamy to i u nas, jeszcze kilka lat temu był to ulubiony materiał wykończeniowy wszystkich, którym się powiodło. Innym przejawem nowoczesności czy nadmiaru rubli – tego nie wiem – są słynne betonowo-barokowe płoty, które w kilku miejscach wyparły te drewniane. Ale tutaj gospodarz jakby czasem wstydził się tego „brutalizmu” stara się pomalować je na takie kolory by nie rzucały się w oczy, a komponowały z chatą. Swoistym przejawem nowoczesności są drewniane ule z desek w pasiecie, gdzie poczesne i wciąż jeszcze główne miejsce zajmują stare barcie z kłody drewnianej.

Wieś jest strzeżona przez krzyże. Piękne, drewniane i po słowiańsku upstrzone plastikowymi kwiatami i wstążeczkami. Estetykę wiejsko-plastykowego zdobnictwa i całą jego „urodę” łagodzą na szczęście piękne wyszywane ręczniki, którymi lud zdobi również krzyże.

Najciekawszym miejscem jest jednak chatynicki cmentarz. I to pod wieloma względami. Naprzód dlatego, że zachowały się na nim piękne, olbrzymie dęby, które dawno już powinny być pomnikami przyrody. W ich cieniu i w cieniu starych sosen, brzóz i innych drzewa zachowała się najstarsza część cmentarza. Pod nimi znaleźć można jeszcze nagrobki przypominające drewniane przykłady.

Inną osobliwością cmentarza w Chatyniczach jest zwyczaj (stosunkowo rzadko spotykany na innych cmentarzach tego regionu) zawiązywania na krzyżach i stojących płytach grobowych wyszywanych fartuszków. Ręczniki spotykamy praktycznie na każdym cmentarzu, ale tu obok ręczników są także fartuszki. Fenomen ten wyjaśniły nam spotkane na cmentarzu kobiety, z których każda miała zresztą rodzinę w Polsce, jedna w Zielonej Górze, a druga w Choszcznie i Szczecinie. Otóż ręczniki zawiązuje się na chatynickim cmentarzu tylko na grobach mężczyzn, na grobach kobiet obowiązkowo zawiązywane są fartuszki. To stary zwyczaj i zwykle te fartuszki wyszywane są przez córki, lub siostry zmarłej. Zaczęliśmy się uważniej przyglądać fartuszkom. Rzeczywiście tak było, ujmująco wręcz wyglądały dwa krzyże obok siebie, gdzie na jednym wisiał ręcznik, a na drugim fartuszek – tak jakby i na tamtym świecie mąż z żoną nadal byli ze sobą, choć jak wiadomo tam „ani żenić się nie będą ani za mąż wydawać”. I co jeszcze zwróciło naszą uwagę: mimo, że sfotografowaliśmy ze 20-30 ręczników, to ani razu nie powtórzył się wyszyty na nich wzór.

Dla przyrodnika jakże miłym było odnalezienie (prócz tych wielkich dębów) gniazda bociana na wielkiej sośnie. Poczciwy „busieł” wyprowadzał młode w gnieździe z widokiem na mogiły dowodząc tym samym, że cmentarze nie muszą być miejscami gdzie panuje jeno śmierć. Warunkiem koniecznym jest jednak zachowanie drzew na kładbiszczu – w nowej części cmentarza, gdzie panują iglaczki, kamienna pustynia i metalowe ogrodzenia żaden bocian nie ma szans na przeżycie.

Największą ciekawostką cmentarza i zarazem tajemnicą, na widok której serce zabiło żywiej był pewien nagrobek. Ale najpierw warto przypomnieć, że na wschodzie znacznie częściej niż u nas umieszcza się na krzyżach czy stojących płytach nagrobnych zdjęcie zmarłego. W zasadzie jest to powszechne. Zdjęcia takie czasami są ciekawą dokumentacją minionych czasów, kiedy widzi się zmarłego np. w lokalnej wyszywance, albo kobietę w charakterystycznej chustce na głowie. Fotografii jest jednak tyle, że po pewnym czasie człowiek przestaje już zwracać na nie uwagę, bo nie sposób jest przeglądnąć wszystkich.


„Popatrz!, w polskim mundurze!” – zawołał przyjaciel. Popatrzyłem. Istotnie z nagrobnego zdjęcia patrzyła gładko ogolona gęba wojaka w polskim mundurze i w czapce z orzełkiem. Iwan Andrejewicz Naumik urodził się w 1903 roku, zmarł prawie 70 lat później, w 1972 roku. I mimo, że był 70 letnim staruszkiem gdy przyszła po niego kostucha, to na jego płycie nagrobnej widnieje zdjęcie z czasu służby wojskowej w polskim wojsku. Dlaczego akurat to zdjęcie znalazło się na niej? Czy rodzina nie miała lepszego i umieściła je po śmierci Iwana Andrejewicza na płycie? Czy sam zmarły polecił następcom by je umieścili tam, po jego śmierci? Czy może, niczym Leon Zabielak, bohater doskonałego, tęchnącego wręcz kresowym klimatem filmu „Spadek” (dla uczestników naszego portalu „lektura obowiązkowa”!) zawczasu sam sobie zamówił nagrobek i to zdjęcie dał majstrowi? Tego pewnie nigdy się nie dowiem, niemniej jednak to zdjęcie ujrzałem 40 lat po śmierci Iwana Naumika i wzbudziło we mnie wiele refleksji. Kolejna kresowa tajemnica…

Koniecznie zobacz galerię zdjęć...Zapraszam.





Autor Krzysztof Wojciechowski Mój odnośnik!!!

Od siebie chcę dodać, że takie treści czytam z ogromną przyjemnością, bo jest w nich to, co z człowieka najpiękniejszego wynika. I nie jest prawdą, że tam na kresach nasze są tylko cmentarze, tam żyją tacy sami Polacy jak ty i ja.
...jeszcze żyją i są świadomi swej polskości.

Wiedziałeś/aś o tym?
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych