Bardzo ciekawe historie! Z tym starszym panem... trudno wytłumaczyć. Fascynująca tematyka. Przydałoby się więcej opisanych snów proroczych, jak dla mnie jest to fenomen na razie nie do wyjaśnienia. Pewnie kiedyś ktoś rozwiąże zagadkę.
Sny prorocze
ISTNIEJĄ. Jeśli chodzi o zjawiska paranormalne, to tylko istnienia snów proroczych jestem pewien w 100%.
Również miałem trzy takie sny w życiu. Ale tylko jeden naprawdę poważny.
To było wtedy, jak była katastrofa Targów Katowickich. Patrzę w nim z lotu ptaka w dół i widzę metalową, białą halę na planie kwadratu. Blaszany dach tego budynku jest mocno wgnieciony. I dochodzi do mnie informacja: nie żyje 67 osób. Dookoła był śnieg i trochę drzew. Sen się kończy..
Obudziłem się i pamiętałem ten sen, lecz stwierdziłem, że to nic niezwykłego. Zacząłem dzień normalnie, dopiero potem stało się coś dziwnego. Tego dnia była w Polsce wydana któraś część Harrego Pottera. Właśnie szykowałem się do wyjścia do Empiku (z tatą

). Miałem właśnie założyć buty, ale zaniosłem sobie je do salonu, gdzie był telewizor. I chciałem się jeszcze napić przed wyjściem. W tym momencie w telewizji nadali komunikat o tej katastrofie i pokazali zdjęcia. To chyba było na TVN24... zawsze myślałem, że Teleexpress, ale katastrofa była o 17.15.
Patrze na te zdjęcia i momentalnie jedyna myśl: TO JUŻ BYŁO I NIE MOŻE BYĆ ZNOWU!!! I pokazali ten obraz budynku z góry... dokładnie taki sam, jaki miałem we śnie. Wtedy próbowałem ze sobą walczyć, ale oczywiście świadomość (że coś niezwykłego się dzieje z rzeczywistością) sprawiła, że normalnie łzy mi poleciały, poryczałem się. Jeszcze miałem kubek w ręce i oczywiście poszedł w drobny mak...
To była najdziwniejsza rzecz, jaka mi się stała w życiu. Jestem tej historii w 100% pewny, wiele razy się zastanawiałem... wciąż zastanawiam się nad tym często. Usiłuję wątpić, ale nie mogę. Najdziwniejszy było to, co pomyślałem:
jak coś się stało, to nie może znowu się stać dokładnie w ten sam sposób. To było szokujące doświadczenie - coś się dzieje znowu. Jak deja vu, ale znacznie silniejsze. Do dzisiaj pamiętam, że rzeczywiście miałem ten sen PRZED tą katastrofą i że rzeczywiście sobie tego nie uroiłem... kiedy rano wstawałem z łóżka,
MYŚLAŁEM o tym, co mi się śniło, ale po chwili uznałem, że to jakiś banał. Co najciekawsze liczba osób, które zginęły to 65, w moim śnie to było 67.

Trochę inaczej to widziałem, niż tu. Byłem znacznie wyżej i patrzyłem centralnie na dach. Tych niebieskich pasów nie widziałem, dach był chyba trochę mniej wgnieciony, niż tutaj. Samochodów też chyba nie było, ale jako że byłem wyżej, może po prostu nie widziałem ich. Dla mnie to przeżycie stanowi absolutny dowód na istnienie snów proroczych... miałem jeszcze dwa inne, ale niezbyt ważne i mniej fascynujące.