Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nie ma jednego Boga?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
25 odpowiedzi w tym temacie

#1

dżek.

    Muzyka Śnieżnych Pól

  • Postów: 1196
  • Tematów: 280
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 39
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Eric Weiner postanowił napisać swoją książkę o poszukiwaniu Boga po pobycie w szpitalu. Wtedy opiekująca się nim pielęgniarka zapytała go: „Czy odnalazłeś już swojego Boga?”. Nie odkrył w sobie, na wzór filozofa Blaise’a Pascala, „pustki na kształt Boga”, jednak zaczął zadawać sobie pytania, szukać odpowiedzi oraz wysilił się na kilka refleksji. Tak powstała „Poznam sympatycznego Boga” – książka, która jednocześnie stała się pewnego rodzaju manifestem Erica Weinera. Człowieka współczesnego.

Coraz więcej jest na świecie „prawd objawionych”, a religii i różnej maści bogów i bóstw powstaje w każdym tygodniu pewnie kilka. Ktoś kiedyś próbował to policzyć. Samych religii były tysiące. A bogów i bóstw? Hm… no cóż, w samych Indiach „mieszkają” ich miliony.


Weiner stanął przed nurtującym go pytaniem o byt wyższy. Jakikolwiek. „Prawda jest taka, że mam wątpliwości co do istnienia wyższego bytu. Nie nazwałbym się jednak ateistą. Za tą nazwą kryje się zbyt wiele chłodnej pewności siebie, a ja nie mam pewności w żadnej sprawie” – napisał na początku książki. Rozważał też, czy może jest agnostykiem: „Widzisz, Panie, mam tu napisane »agnostyk«. To mnie kwalifikuje do kolejki po wieczne szczęście, prawda?”.

W tym, co pisze, nie ma patriarchatu, a pytanie zwykłego człowieka, dla którego religia „mieszkała w lodówce”. Eric Weiner pochodzi z rodziny żydowskiej. Nie była to jednak zbyt religijna rodzina. Co prawda od czasu do czasu rodzice zaprowadzali małego Erica na różne uroczystości czy rytuały, jednak na co dzień religijność ograniczała się do spożywania (i to nie zawsze) koszernych dań. Zatem jego Bóg pochodził z lodówki. Za jej drzwiami kryła się tajemnica religii Weinera.

Tak kształtowany człowiek nie zadawał sobie zbędnych pytań. Żył jak wielu. Praca, dom, spotkania ze znajomymi, pasje. Aż pewnego razu trafił do szpitala z ogromnym bólem brzucha. Lekarze zrobili mu badania, a sprawa wydawała się poważna. Myślał, że zaraz przyjdzie lekarz i wyda jakiś nieodwracalny wyrok typu: „Ma pan raka”. Do pokoju, w którym leżał, weszła jednak pielęgniarka, żeby sprawdzić, co u pacjenta.

Spojrzała na jego przerażoną twarz i zapytała, czy już odnalazł swojego Boga. Ze względu na okoliczności, miejsce i pewnego rodzaju niezwykłość wydarzenia pytanie pielęgniarki z Jamajki zapadło mu głęboko w jego pamięć. Zaczyna powtarzać je sobie jak mantrę i postanawia znaleźć na nie odpowiedź. Zaczyna szukać. Jeździ po całym świecie, spotyka setki ludzi zafascynowanych różnymi odmianami religii czy patrzących nawet na te najstarsze (chrześcijaństwo) przez inny pryzmat (franciszkanie).

Najważniejsze, że nie znajduje odpowiedzi za nas. Zwraca nam uwagę jedynie na swoje doświadczenia. Opisuje napotkaną rzeczywistość. Dzieli się swoimi wrażeniami z rozmów i spotkań z „różnymi nawiedzonymi prorokami”. Co ważne, nigdy nie narzuca się ze swoimi przekonaniami i uprzedzeniami. Za to cały czas stara się zachować dystans. Dostajemy przez to dawkę humoru i bez zbędnego nadęcia możemy poszukać odpowiedzi na pytanie o naszego Boga.

SUFIZM

Niejeden katolik na myśl o innych religiach dostaje gęsiej skórki, a w głowie ukazuje mu się obraz wiecznego potępienia w piekle. Nie myśleliście nigdy, że podobne wrażenia są częścią życia wyznawców innych religii, kiedy pomyślą o katolikach? Pewnie mało kto.

Teraz wyobraźcie sobie tańczącego faceta, wirującego z wielką prędkością wokół własnej osi. Jest sufim, a do tego derwiszem i właśnie oddaje się swoim obrządkom religijnym. Dziwne, nie? A teraz wyobraźcie sobie, że taki derwisz trafia do kościoła, w którym właśnie odprawiane jest nabożeństwo, a tłum ludzi kłania się przed złotą monstrancją. To dopiero dziwne…

Sufizm jest jednym z nurtów islamu. Sufi dążą do jedności z boskim Abolutem. W krajach arabskich ludzie wyznający sufizm są określani jako derwisze albo fakirzy. Jest to ogólna nazwa dla wyznawców Allaha oraz mistyków. Jednak derwisze to przede wszystkim zakon, za ojca którego uznaje się Dżalal-ad-Dina Rumiego, islamskiego mistyka i poetę. W niektórych krajach i przez niektórych muzułmanów poezja i wersy Rumiego są uznawane za zakazane, ponieważ dość luźno podchodził on do wersetów Koranu.

Poznając sufizm, Weiner trafia najpierw do obozu (ośrodka) w Kalifornii. Pomimo prób zachowania powagi bardzo często „amerykańscy sufi” ocierają się o groteskę. W obozie tym można zarówno spróbować tańczyć (co jest jednym z rytuałów sufizmu – często naśladuje się tańcem ruch planet), ale można też nauczyć się japońskiego rytuału parzenia herbaty. Wszystko dla każdego. Między innymi tam Weiner dochodzi do wniosku, że: „Powiedzieć, że wszystkie wyznania są równie prawdziwe i właściwe, to prawie jak stwierdzić, że żadne do niczego się nie nadaje. I tym sposobem wracamy do ateizmu”. Zauważcie, że Eric Weiner w dalszym ciągu nie mówi nam, że jakaś religia jest „bardziej właściwa” albo prawdziwsza. Zauważa jednak, że trzeba się na coś zdecydować.

Nie znajdując sensu sufizmu, postanawia udać się do Istambułu. Tam poznaje prawdziwych członków zakonu derwiszy. Tam też dociera do niego, że sufizm to religia miłości. Bóg jest miłością. „Zakochaj się w czymś albo we wszystkim” – odnajdziesz Boga. Stwierdza również, że „Allah jest jak stutonowy wieloryb na środku domu. Trudno go ignorować”.

FRANCISZKANIE

Franciszkańskie podejście do chrześcijaństwa jest inne. Albo właśnie być może najwłaściwsze w tej religii. Weiner pisze, że mieszkając w Waszyngtonie, bardzo często widział mnichów w brązowych habitach. „Wyglądali jak przeniesieni w czasie. Wiedziałem o nich niewiele, ale wszystko mi się podobało: ich idealizm i bezkompromisowe chrześcijaństwo, które każe brać na poważnie sowa Jezusa, nawet te trudne”.

Święty Franciszek powiedział kiedyś: „Głoście Ewangelię przez cały czas. W razie potrzeby używajcie słów”. Jest to nawoływanie do życia w zgodzie z Ewangelią, a nie tylko do życia ze słowami Ewangelii.

Poszukiwania Weinera są tym prawdziwsze, że nawet jeśli urodził się w rodzinie żydowskiej, to jego znajomość wielkich ksiąg chrześcijaństwa równa się zeru. Mimo „wieku średniego” nie czytał nigdy Nowego i Starego Testamentu. Kiedy zatem próbuje szukać odpowiedzi, jego doświadczenia są autentyczne.

Do artykułu celowo wybrałem franciszkanów, ponieważ poszukujący odpowiedzi autor „Poznam sympatycznego Boga” doszukał się wspólnych cech pomiędzy zakonem Franciszkańskich Braci Odnowy a… derwiszów. „Jeśli odrzeć nas ze wszystkiego, co z nas zostanie? Zdaniem derwisza Petera to podstawowe pytanie, na które każda religia stara się znaleźć odpowiedź”. (Franciszkańscy Bracia Odnowy to wspólnota z Nowego Jorku założona stosunkowo niedawno, bo w 1987 r. Założycielami było ośmiu kapucynów, którzy jeszcze bardziej zaostrzyli franciszkańską regułę zakonną – przyp. red.).

Zadane zostaje pytanie: „Czy jeśli pewnego dnia obudzilibyśmy się, straciwszy wszystko – pracę, dom, pieniądze, reputację, bliskich – czy zamknęlibyśmy oczy i po prostu umarli, czy jednak wstali z łóżka?”. Franciszkanie z Nowego Jorku odpowiadają na nie swoim życiem.

Ten rozdział w książce Erica Weinera przypomina wspomnienia nawróconego szefa gangu Mau Mau Nickiego Cruiza, który był „bombardowany miłością” przez pastorów kościoła baptystów. Tak jak wspomniani pastorzy, potem nawrócony Nicki Cruiz, a teraz franciszkanie z Bronxu – wszyscy zawierzają swoje życie Jezusowi i tak udaje im się przetrwać na niebezpiecznych ulicach. Czyli wiara to jednak pewnego rodzaju siła.

TAO

Zmęczony duchowymi i fizycznymi podróżami, Weiner wkracza na tereny taoizmu. Charakteryzuje go tak: „Tao – Bóg jest nicością”.
„Tao” („dao”) to pojęcie z filozofii chińskiej. Mieści się zarówno w konfucjanizmie, jak i w taoizmie. Ba, za sprawą Carla Junga weszło też do psychologii analitycznej. Słowo „tao” tłumaczy się jako drogę, drogę życia, drogę cnoty. Znaleźć też można tłumaczenie: „wszechrzecz”.

Jednym z podstawowych pojęć taoizmu jest „wu-wei” – dosłownie: „niedziałanie”. W książce Weiner pisze, że „‘wu-wei’ znaczy raczej ‘działanie bez wysiłku’”.
Sam podjął jednak wysiłek i za tao pojechał do Chin, gdzie był uczestnikiem takiego dialogu:

– Co to właściwie jest „tao”?

– To droga.

– Tak, wiem, ale co to znaczy?

– To ma trochę wspólnego z zen.

– Dobra, ale co to jest?

– Chodzi w nim o to, żeby płynąć z prądem. I opowiadać śmieszne historie.

– Czy to jest religia?

– Tak. Nie.

– Czy to filozofia?

– Tak. Nie.

I w ten sposób Weiner otrzymuje odpowiedź na większość pytań. Komentuje to tak: „W taoizmie wszystko można opisać stwierdzeniem ‘i tak, i nie’ lub ‘tak/nie’, bez spójnika, ponieważ wtedy i potwierdzenie, i negacja następują jednocześnie, nie jedno po drugim. Sandie jest zawsze na tak/nie. (Sandie to drugi uczestnik dialogu – przyp. red.). Chyba że pojawi się możliwość degustacji tanich chińskich trunków. Wtedy jest wyłącznie na tak”.

Jest jednak w zachowaniu Sandie coś charakterystycznego dla tej religii: „rozkoszowanie się chwilą”. „Skup się na drodze – nie na przeszkodach”. Bycie na tak/nie jest byciem pośrodku. Teoretycznie „bycie pośrodku” nikomu nie może zrobić krzywdy. Nie ma skrajności. Tylko gdzie tutaj jest Bóg? „Czy jest Bóg? Tak/Nie”. Czyli co?

UFF…

Ten artykuł nie odpowie oczywiście na zadane na początku pytanie. Jednak zwraca uwagę na to, że można próbować sobie na nie odpowiedzieć. Można jednak także żyć bez odpowiedzi. Skoro żyją ludzie, którzy znają odpowiedź, ale również żyją ci, których ta odpowiedź nie interesuje, to może oznaczać, że wszystkie odpowiedzi są prawdziwe…

Weiner pisze: „(…) w końcu udaje mi się wyselekcjonować osiem wyznań, osiem potencjalnych odpowiedzi na pytanie mojej pielęgniarki. Mała próbka religii monoteistycznych, politeistycznych i ateistycznych. Są wśród nich kulty wyraźnie mainstreamowe, na przykład katolicyzm, oraz leżące daleko poza głównym nurtem, jak neopogańska wicca. Nie wybrałem sobie całych systemów wierzeń, lecz ich małe kawałki. Porcyjki Boga. Doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie mi ogarnąć umysłem, dajmy na to, sufizm niż całość islamu. To samo tyczy się kabały i judaizmu. (…) Każda religia celuje wysoko, lecz jej wyznawcy często nie są w stanie sprostać wszystkim tym górnolotnym ideałom”.

W artykule przytaczam tylko wybrane doświadczenia religijne autora książki „Poznam sympatycznego Boga”.

Co pchnęło Erica Weinera, żeby odpowiedź na proste pytanie pielęgniarki uformować w postać książki? Autor zdaje się odpowiadać we wstępie: „Badanie przeprowadzone ostatnio przez Trinity College wykazało, ze najprężniej rozwijająca się grupa religijna to właśnie grono niesklasyfikowanych. Nie chodzi o niewierzących – zaledwie dziesięć procent tych ludzi uważa się za ateistów. Cała reszta przypuszczalnie korzysta z całego dobrodziejstwa religijnego bufetu i jeszcze przychodzi po dokładkę”.

Książka „Poznam sympatycznego Boga” wskazuje jedynie na niekonsekwencję wielu ludzi i sprzeczność pomiędzy tym, co uznają za swoją religię, a tym, jak żyją i jakie wartości wyznają. Jedna z napotkanych przez Weinera osób mówi: „Religii się nie wybiera, to ona wybiera ciebie”. „Nie mieszaj różnych systemów walutowych” – mówił z kolei jeden z legendarnych polskich satyryków o peweksach. I chyba miał rację. Peweksy nie wytrzymały konkurencji.

Autor: Piotr Dobroniak eLondyn.co.uk
  • 4



#2

Art123.
  • Postów: 251
  • Tematów: 14
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

To chyba oczywiste, że monoteizm to głupota.
  • -9

#3

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

zarówno islam jak i chrześcijaństwo i buddyzm są prawdziwe w swoim źródle. Jednak droga od źródła do ksiąg przypomina zabawę w głuchy telefon. To jeszcze pół biedy ale następny głuchy telefon rozpoczął się w chwili kiedy wiara i religia poszły osobnymi drogami. Kiedy religia połączyła się z władzą nie było miejsca na wiarę.
Najbliżej istoty jest suffizm. Ale czy Jezus nie mówił o tym samym? "Bóg jest milością", "zostawiam wam jedno przykazanie, abyście się miłowali". Nie było tu i zbudujcie wielkie gmachy i zabijajcie w moim imieniu.

Cudowne na tym forum jest to, jak wielu wierzy w plejadan i inne chanelligi o miłości o tym jak miłość jest najpotężniejszą siłą a jednocześnie neguje chrześcijaństwo, islam czy buddyzm, za to, że u swego źródła mówi dokładnie o tym samym.

Boga jako Boga jakiego próbują nam przedstawić zwierzchnicy kościołów zapewne nie ma. Nie jest to ani żądny krwi Allah ani srogi siedzący na chmurze starzec ciskający zagładę na niepokorne miasta. Bóg jest miłością i my jesteśmy nim. Wiara jest potężnym narzędziem ale jeszcze potężniejszym jest miłość. Droga do zbawienie, które jest w nas, a które nazwać można oświeceniem, jest w nas i prowadzi przez wyzbycie się ego, a przynajmniej przez jego przyuważenie. Ciągłe dzielenie na moje, nasze, my/oni, dobrzy/źli wrogowie. To wszystko to zajęcie, które utrzymuje nas w tym miejscu w którym jesteśmy. Technologicznie jesteśmy daleko z przodu. Jako ludzie....ciągle jesteśmy zwierzętami dzielącym tą małą piękną planetę na terytoria. Walczący o pokarm dla swojego stada. W momencie, w którym wypełni nas miłość bezwarunkowa, czerpiąca radość z bycia skończy się podział. Bo czy kochając kogoś nie podzielisz się tym co masz? Nie zaprosisz do domu?
  • 3

#4

barakudo.
  • Postów: 237
  • Tematów: 6
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Ojej...
A do tej pory myślałem ze nie ma żadnego.
No nadal tak myśle -_-
  • -1

#5

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Ojej...
A do tej pory myślałem ze nie ma żadnego.
No nadal tak myśle -_-


Sądzisz, przyjdzie taki czas, gdy ciebie osądzą.

p.s.Nie irytuj się mym wpisem, stwierdziłem jeno i nie było mym zamiarem cię prowokować.

p.s.2)...tak jest najłatwiej, no i wszystko co czynimy daje się łatwo zbagatelizować, lecz złudne to postrzeganie zła.
  • 0

#6

barakudo.
  • Postów: 237
  • Tematów: 6
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Zło stwrzył człowiek w swojej głowie i tylko tam istnieje -_-
Czy mieszkając w Papuii kilkadziesiąt jeszcze lat temu i będąc kanibalem ku czci boga jestem złym człowiekiem ?
Jasne że tak ale tylko dla Ciebie bo inaczej postrzegasz pewne rzeczy ;)
Świat nie jest czarno biały a postrzeganie go przez pryzmat wierzący-ateista, dobry-zły sporo się traci
  • 0

#7

Yoh.
  • Postów: 617
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Oj tam, oj tam...
Ja Boga chrześcijan zastąpiłem „młodą licealistką i bohaterką jednego anime”. Niespecjalnie odczuwam jakąś różnicę; do kościoła i tak nie chodzę - nie czuję takowej potrzeby.
Jeżeli chcemy się upierać, za Boga można uznać nawet powietrze, którym oddychasz - jest wszechobecne.

Użytkownik Kyon edytował ten post 29.05.2012 - 19:56

  • 0



#8

Po_prostu.
  • Postów: 264
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ja myślę, że wszystkie religie prowadzą do tego samego- do Absolutu, do pewnego rodzaju sacrum, sfery nadprzyrodzonej, Boga, czy jakkolwiek to nazwiemy. Wszystkie są różnymi drogami do jednego celu, różnymi interpretacjami :)

(biorąc pod uwagę ogólnikowe założenia, a to, że np. dogmaty jednej religii kłócą się z dogmatami drugiej, lub nawet wzajemnie wykluczają- to już wg mnie kwestia ludzkich interpretacji, róznego sposobu myślenia, różnych ludzkich wyobrażeń na ten sam temat itp)

Użytkownik Po_prostu edytował ten post 29.05.2012 - 20:12

  • 0

#9 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

powiedzialabym ze Bog jest taki jak ludzie wierzacy w niego. Osobowy- istnieje w glowie kazdego kto wierzy. Nieosobowy- jest sercem kazdego
niezaleznie od stopnia wiary. Az do zjednoczenia sie, na dugim krancu jest absolutne rozdzielenie, czasem sklaniajace do poszukiwan Boga poza soba, niekiedy odmawiajace mu istnienia. I pamietajmy ze to nie Bog nas dzieli, a my -Boga, obdarzajac Go swoimi wyidealizowanymi cechami, i kazdy broni tego swojego idealu, broni najchetniej walczac z nie swoim. Niestety.
Moj Bog ma wsciekle poczucie humoru, choc bywa narwany. Na obraz i podobienstwo swoje.

Użytkownik ayalen edytował ten post 30.03.2013 - 10:30

  • 0

#10

Avenarius.
  • Postów: 894
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Poprawka, nie ma żadnego Boga; a religie, początkowo rozpropagowane w prymitywnych społecznościach pastuchów i chłopów mieszkających w glinianych chałupach ze swoim inwentarzem, istnieją tak długo, głównie dlatego że ludzie są z natury intelektualnymi konformistami, przejmującymi schematy myślenia rodziny i otoczenia. Autor wyżej wspomnianej ksiązki zwraca uwagę na pocieszną tendencję, zgodnie z którą w starych, rozwiniętych cywilizacjach o wysokim posiomie życia, religijność populacji ulega eklektyzmowi i konformizmowi, czyli ujmując rzecz w skrócie, pierwotna surowa religijność norm i zakazów zmienia się w "catering" dostarcający ludziom wrażeń pozornej głębi egzystencjalnej. Miało to już miejsca w starożytnym Rzymie epoki cesarstwa, dzieje się znów w Europie i wydaży w innych rejonach świata, jeśli tamtejsze społeczeństwa dorobią się europejskiego poziomu życia.
  • 1

#11

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Religia przyniosła nam swego czasu dobro i pokój, jednak teraz czas się z nią rozstać. Każda religia przekazuje jakieś prawa etyczne typu nie kradnij ( nawet islam). Ale to co jest teraz wymknęło się spod kontroli.
Wojny na tle religijnym pokazały nam, że religia nie jest dobra. Trzeba było także oddzielić funkcję państwowe od religijnych, gdyż te często się mieszały. Dzisiaj świat jest przygotowywany do odłączenia się od religii. Jest wielu wierzących-niepraktykujących i ich liczba stale rośnie. Do czego zmierzam. Nie wierzę w istnienie Boga, a tekst jest taki długi tylko po to, byście mnie wolniej minusowali.

Pozdro.
Nothing
  • 0

#12 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

Avenarius, a moze popatrz w ten sposob- religia to zespol wierzen, prawda? Potocznie i najprosciej. Wierzenia dotycza czlowieka
wiara- ludzi. Z czego wynika wiara?? Czym jest? Rowniez uwazam religie za otumanianie ludzi, jednak z religia walczyc nie ma sensu, a na opluwanie szkoda czasu- natychmiast znajdzie sie 10 nowo wierzacych w miejsce jednego odwroconego. Dotrzyj do sedna wiary, do czlowieka, tylko to niesie uwolnienie. Religie od zarania towarzyszyly ludziom, cywiliacje rodzily sie i umieraly- religie trwaja. Zmieniaja formy wyznawania wiary, imiona, szaty. Ich istota pozostaje niezmienna, jak sadzisz- czemu?
Ty twierdzisz ze Boga nie ma, to Twoje prawo. Ja twierdze ze Bogiem jest wszystko swiadome siebie jako czastki Boga. I nie jest Bogiem ten kto we wszystkim nie rozpoznaje siebie. To moj prawo- modlic sie zyciem w kosciele zwanym swiatem.
Mowisz o propagowaniu wiary- wyssanej z palca? I mowisz o poziomie europejskim- sprecyzuj moze , bo na razie mam jedno skojarzenie- wszystko kupic, wszystko sprzedac, czy dno to jeszcze poziom?
Nothing, nie kokietuj, dobrze wiesz ze mowisz sensownie.
  • 0

#13

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@Up
Wiem, że mówię sensownie, ale w dzisiejszym internecie zwykle jest tak, jak w XV wieku i za ateizm zostajesz ostro zhejtowany. Oj Sorry, pomyliłem strony internetu, teraz jestem na tej dobrej :P
  • 0

#14

Mo.nika.
  • Postów: 265
  • Tematów: 5
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Oj tam zaraz hejtowac.. pomodlimy sie za Ciebie Nothing :mrgreen: :P
  • 0

#15

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tak jak na Boże Narodzenie? :D

- Módlmy sięęę!
- !@#@! Zabij tego karpia!!! !@#@!
- Bóg sięę rooodzi!
- !@#@! Zabij tego karpia!!! !@#@!
- Raadujmyy sięę!!
- !@#@! Zabij tego karpia!!!

Tak właściwie to zawsze mnie zastanawiało jak można było połączyć tak radosne święta, z tak okrutną tradycją...

Użytkownik Nothing edytował ten post 30.03.2013 - 15:59

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych