Zaparowane okulary
Co prawda mamy spory kawałek lądu i oceanu do naszych amerykańskich sojuszników, ale w dobie telewizji i przede wszystkim internetu, nie stanowią one większej bariery. Głównie dzięki sieci wiemy więcej i szybciej niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Informacje często żyją swoim życiem i nie oglądają się za siebie, rozprzestrzeniając się jak wirusy.
Wszyscy tutaj znamy opowieści, które przyprawiają najpłodniejszych zawodowo futurologów o zaparowane okulary. Egzotyczne technologie nie powodują już zapewne u żadnego z forumowiczów gęsiej skórki. Niewidzialność, latające spodki, lasery i inne cuda techniki o jakich możemy tylko marzyć to pewniki w umysłach wielu poszukiwaczy ezoterycznej prawdy. Jedyny mankament tych urządzeń to... brak ich dostępności na allegro albo lokalnym bazarze. Kiedy uświadomimy sobie wątpliwość źródeł, a przede wszystkim stan wiedzy jaką dysponujemy na co dzień, wszystkie te zabawki odchodzą z powrotem na karty książek sci-fi. To czy chcemy o tym pamiętać czy nie to temat do innego działu.
Przy całym bogactwie tego kolorowego tłumu naocznych świadków czy ekspertów i ich inspirujących opowieści o technologii marzeń, zapewne na nikim wrażenia nie zrobi niezwykle zwyczajny gadżet nawet o tak wyjątkowym przeznaczeniu. To co różni tą opowieść od innych to łańcuch, który wieńczy kotwica silnie osiadła na dnie nudnej rzeczywistości.
Lekcja historii
Jestem pewien, że wszyscy uważaliście na lekcjach historii i nie trzeba nikomu przypominać jakim ciężkim czasem dla wszystkich był okres Zimnej Wojny. Kiedy my przyjmowaliśmy kolejne nauki pokory od nader hojnego sojusznika ze wschodu, amerykanie zajęci byli trwonieniem swojej wolności na prawo i lewo. Rozpasanie moralne, na które nasz sowiecki przyjaciel nas nie naraził, doprowadziło do wydarzeń którym jankesom odbija się do dnia dzisiejszego. Wydarzenia takie jak afera Watergate czy rzeź w Wietnamie, mimo iż przyćmione przez tragedie dni współczesnych, nadal świecą silnym blaskiem w głowie każdego hamburgera. Wiedząc, że pamięć o tych tragediach jest tak żywa dziś, możemy jedynie wyobrazić sobie jak silnym żarem płonęły te ogniska zdrady, chciwości i nienawiści wtedy.
Czy ze strachu, poczucia obowiązku czy dla zachowania pozorów, kongres zdecydował się wziąć sprawy w swoje ręce i spojrzeć dokładnie na brudne po łokcie ręce Nixon'a. Wielkie afery wspomagane tłusto przez rewolucję nakwaszonych dzieci kwiatów powodowały dramatyczny spadek zaufania do rządu, komuchy czaili się za każdym rogiem, a wojny wysyłały masowo do patriotycznego nieba jedynych obywateli na których można było liczyć. Do tego prasa zaczęła donosić na wielkiego brata i wielki topór nad senacką banią zataczał coraz większe kręgi. Plastrem na tą gorejącą ranę miała być Komisja Church'a - czyli odważna próba kontroli szeroko pojmowanego wywiadu, bądź jak kto woli CIA.
Tysiące stron stenotypu i godziny przesłuchań szkicowały obraz prawdy, który szefowie szefów najchętniej zamalowaliby na hebanową czerń. Oto agenci operacyjni jednej z największych agencji wywiadowczych na świecie obracali się przeciw swoim mocodawcom. Młodzi ludzie puchnący od patriotycznych uniesień jeszcze w czasie szkoleń, szybko zmieniali się w pełne goryczy i bólu ochłapy ludzkich osobowości. Chcąc nie chcąc to oni płacili cenę jaką zazwyczaj niosą ze sobą wielkie kłamstwa i manipulacje. Wiara i bezgraniczne oddanie często nie wychodzą cało z kolizji z rzeczywistością i w tym przypadku nie było inaczej.
Strzelając zawałem
Ze wszystkich metod i narzędzi właściwych CIA, to jedno zdaje się wystawać ponad przeciętną. Bardzo banalny w aparycji pistolecik okazał się zbawcą bądź zabójcą narodów, i choć jego aplikacje nigdy nie zostały ujawnione, to biorąc pod uwagę charakter centralnej agencji wywiadowczej, możemy się spokojnie spodziewać tego drugiego. Jak broń komfortowo leżąca w dłoni mogłaby zmieniać układy sił polityczno-gospodarczych na świecie, zwłaszcza za pomocą jedynie jednego strzału? A mogłaby, jeśli tylko moglibyśmy załadować magazynek... trafami losu, czyli np. zawałem. Według zeznań agentów broń miotała strzałki, które spokojnie radziły sobie z penetracją odzieży właściwej dygnitarzom, a następnie przy kontakcie z tkanką biologiczną dokonywały infekcji organizmu. Trucizna wywoływała atak serca, a następnie rozpływała się podobnie z resztą jak sam pocisk-strzałka, śmiejąc się w twarz toksykologii i balistyce. Delikwent ugodzony z takiej broni nie odczuwał nic, a co najwyżej delikatne ukłucie jak podczas niezaplanowanej randki z komarzycą. Jeśli to nie jest ostateczne narzędzie przewrotów politycznych to co nim jest?
Mało kolorowa prawda
W dobie elektronicznych cudów inżynierii, historia ta może nie znaczyć wiele. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do arsenału gadżetów z Bondowskiego plecaka i wszystko poniżej zegarka z wiertłem udarowym i myjką ciśnieniową może wydawać się zabawką ze sklepu dla dzieci ale należy pamiętać, że mówimy tu o technologii lat 70tych ubiegłego wieku. Błedem byłoby również identyfikować technologiczne osiągniećia CIA z dokonaniami innych gałęzi amerykańskiego systemu obrony (i ataku). Należy pamiętać o olbrzymiej segmentacji, a wręcz konkurencji pośród amerykańskich organizacji zarówno defensywnych jak i ofensywnych gdzie każdy ma swoje zabawki i wara! Aż strach pomyśleć jakimi narzędziami inwigilacji i kontroli dysponują oficjele dzisiaj ale chyba możemy spokojnie założyć, że najnowsze osiągnięcia militarne jakich doświadczamy choćby na Discovery Channel to już zakurzony demobil...
autor: potru
żródła:
CIA secret weapon of assassination
Komisja Church'a
The CIA's secret weapons system
Secrets of the CIA