Zależy. Na pewnych etapach leczenia choroby mają świadomość, czyli "nabywają krytycyzmu wobec urojeń", że tak powiem po fachowemu

Potrafią mniej więcej rozróżnić fikcję od rzeczywistości i wiedzą na przykład, że dana sytuacja to jest napad psychozy, a nie lądowanie kosmitów. Poza tym jest wiele odcieni szarości, można powiedzieć, bo krytycyzmu nabywa się często etapami. Jeden pan, z którym miałem kontakt zawsze, kiedy doznawał zaostrzenia psychozy, mimo że absolutnie wierzył (ba, wiedział, bo dla niego to było zupełnie realne), że ściga go amerykański wywiad, to przychodził do szpitala, a więc można powiedzieć, że już podświadomie zdawał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Pytany o to, dlaczego szukał pomocy w psychiatryku, skoro, jak twierdził, nie jest chory, nie potrafił odpowiedzieć w jasny sposób. To podobno jest często pierwszy etap wyjścia z choroby. Z drugiej strony niektórzy pacjenci mimo leczenia i braku psychozy, nadal wierzą w rzeczy które im się zwidywały, tylko jakoś to wypierają na peryferia świadomości i potrafią normalnie żyć, jakoś sobie racjonalizując często totalnie dziwaczne urojenia.