Skocz do zawartości


Zdjęcie

Duch babci czy może zbiegi okoliczności?


  • Please log in to reply
10 replies to this topic

#1

Cati.
  • Postów: 15
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cześć. Od dawna przeglądałam to forum ,ale dziś postanowiłam założyć konto i podzielić się swoimi przeżyciami. Nie jestem trollem , dzieckiem neo czy co tam jeszcze nie wymyślicie. Możecie wierzyć czy nie ,ale te ,,przypadki'' zdarzyły się naprawdę. Nie mam jak tego udokumentować po minęło kilka lat. Z resztą dziadek zmarł i dom został sprzedany nawet nie wiem komu. A wracając do sedna. Po śmierci mojej babci w domu dziadków (był to dom na wsi) działo się bardzo dużo.Najwięcej chyba przydarzyło się dziadkowi.Gdy spaliśmy w nocy słychać było odgłosy garnków w spiżarni (spałam wtedy w pokoju z mamą pokój był obok spiżarni). Tak jakby ktoś te garnki o siebie ocierał ciężko to opisać. W każdym razie w tamtą noc nikt nie był w spiżarni i wszyscy domownicy stwierdzili ,że to słyszeli. W nocy było słychać jak szklanki się same przesuwają na stole. Ich też nikt nie ruszał. Gdy dziadek grzał w domu pod podłogą (nie była to piwnica tylko takie pomieszczenie gdzie się grzało w piecyku) słyszał kroki po domu. Jakby ktoś chodził i szurał nogami. Niestety nie mógł być to ktoś obcy ,bo dziadek mieszkał sam i dom był zamknięty. Pewnego dnia w nocy (powiedział że około godziny 3) ktoś zadzwonił do drzwi 3 razy pod rząd. Było to dziwne ,bo dom ogradzał duży płot z resztą furtka była zamknięta na klucz. Nie sądze ,by komuś chciało się przechodzić przez ten płot (pewnie i tak nie dałby rady bo był spory). Gdy moja mama była sama w domu (dziadków) drzwi o kuchni same się otworzyły. Nie mógł być to przeciąg ,bo było lato i piękna pogoda. Poprostu tak jakby ktoś bardzo powoli (zaskrzypiało aż) pociągnął za klamkę i otworzył drzwi. Albo jak pewnej nocy spadł mój dyplom ze ściany (był oprawiony w ramkę). Wszyscy słyszeli jak spadł ,ale była noc i nikt nie wstał i go nie podniósł (nikomu się nie chciało). Z rana znaleźliśmy go położonego na telewizorze co było dziwne ,bo telewizor stał kilka metrów od ściany. Z resztą był potłuczony. Pytałam się czy ktoś go podniósł ,każdy odpowiedział że nie. Ot co historyjki. Możecie wierzyć czy nie ,ale wydarzyły się naprawdę. Uprzedzając wszystkie pytania nikt z mojej rodziny nie ma choroby psychicznej. Zbiegi okoliczności? Może za to bardzo niespotykane. Dodam ,że wszystko się uspokoiło po wyświęceniu domu.

Użytkownik Cati edytował ten post 04.03.2012 - 18:39

  • 1

#2 Gość_.وعي

Gość_.وعي.
  • Tematów: 0

Napisano

Jakby ktoś chodził i szurał nogami.

Znam podobną historie w rodzinie z szuraniem i znikaniem miętówek,którą lubił dziadek. ;) Coś może w tym być, ale ja w dalszym ciągu nie wiem po co miałoby się coś takiego dziać. Rozumiem historie gdy osoba która umarła chce się pożegnać z kimś i przyśni się tej osobie lub spadnie szklanka ze stołu, po czym ktoś bliski umrze . To ma jeszcze sens. Natomiast nie rozumiem po co byt miałby łazić po domu i przestawiać szklanki. To troche nie mieści się w ramach mojego światopoglądu odnośnie tego co jest po śmierci. Żaden byt nie zostaje na tym świecie po śmierci by przestawiać słoiki ani być złośliwcem - od tego ma życie. Nie dopuszczam też możliwości że ktoś "nie wie że umarł". Człowiekowi po śmierci wzrasta świadomość - niemożliwością jest nie zauważyć, że się nie żyje. Każdy kto doświadczył NDE to wie.

Użytkownik .وعي edytował ten post 04.03.2012 - 19:02

  • 1

#3

Anders.
  • Postów: 97
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Musisz mieszkać w bardzo niebezpiecznej dzielnicy skoro twój dom otacza wysoki płot i na dodatek brama zamknięta na klucz a koło tej bramy nawet nie ma dzwonka do drzwi.
  • -1

#4 Gość_.وعي

Gość_.وعي.
  • Tematów: 0

Napisano

Na wsiach zazwyczaj zamyka się furtkę. Duże płoty też są spotykane lub takie z kolcami, wiesz... podobne jak w zakładzie karnym, bo niektóre psy potrafią przez płot przeskoczyć, a co dopiero złodziej. Poza tym na wsiach się kradnie (kradło?) obecnie nie znam sytuacji, ale u mojej babci potrafili ze stodoły ukraść wóz konny w środku nocy, więc znowu tak bezpiecznie na wsiach to nie jest. Natomiast brak dzwonka na bramie - niewiele osób spodziewa się w nocy gości, więc nie muszą mieć tam dzwonka, bo jak jest dzień i ktoś jest na posesji, to z reguły furtka jest uchylona i ktoś wchodzi jak cywilizowany człowiek i dzwoni do drzwi lub napotyka gospodarza po drodze. Dziwie się ze marnuje czas na pisanie takich oczywistych rzeczy.

Pewnego dnia w nocy

? :>

Użytkownik .وعي edytował ten post 04.03.2012 - 19:26

  • 2

#5

Phobos81.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cześć. Od dawna przeglądałam to forum ,ale dziś postanowiłam założyć konto i podzielić się swoimi przeżyciami. Nie jestem trollem , dzieckiem neo czy co tam jeszcze nie wymyślicie. Możecie wierzyć czy nie ,ale te ,,przypadki'' zdarzyły się naprawdę. Nie mam jak tego udokumentować po minęło kilka lat. Z resztą dziadek zmarł i dom został sprzedany nawet nie wiem komu. A wracając do sedna. Po śmierci mojej babci w domu dziadków (był to dom na wsi) działo się bardzo dużo.Najwięcej chyba przydarzyło się dziadkowi.Gdy spaliśmy w nocy słychać było odgłosy garnków w spiżarni (spałam wtedy w pokoju z mamą pokój był obok spiżarni). Tak jakby ktoś te garnki o siebie ocierał ciężko to opisać. W każdym razie w tamtą noc nikt nie był w spiżarni i wszyscy domownicy stwierdzili ,że to słyszeli. W nocy było słychać jak szklanki się same przesuwają na stole. Ich też nikt nie ruszał. Gdy dziadek grzał w domu pod podłogą (nie była to piwnica tylko takie pomieszczenie gdzie się grzało w piecyku) słyszał kroki po domu. Jakby ktoś chodził i szurał nogami. Niestety nie mógł być to ktoś obcy ,bo dziadek mieszkał sam i dom był zamknięty. Pewnego dnia w nocy (powiedział że około godziny 3) ktoś zadzwonił do drzwi 3 razy pod rząd. Było to dziwne ,bo dom ogradzał duży płot z resztą furtka była zamknięta na klucz. Nie sądze ,by komuś chciało się przechodzić przez ten płot (pewnie i tak nie dałby rady bo był spory). Gdy moja mama była sama w domu (dziadków) drzwi o kuchni same się otworzyły. Nie mógł być to przeciąg ,bo było lato i piękna pogoda. Poprostu tak jakby ktoś bardzo powoli (zaskrzypiało aż) pociągnął za klamkę i otworzył drzwi. Albo jak pewnej nocy spadł mój dyplom ze ściany (był oprawiony w ramkę). Wszyscy słyszeli jak spadł ,ale była noc i nikt nie wstał i go nie podniósł (nikomu się nie chciało). Z rana znaleźliśmy go położonego na telewizorze co było dziwne ,bo telewizor stał kilka metrów od ściany. Z resztą był potłuczony. Pytałam się czy ktoś go podniósł ,każdy odpowiedział że nie. Ot co historyjki. Możecie wierzyć czy nie ,ale wydarzyły się naprawdę. Uprzedzając wszystkie pytania nikt z mojej rodziny nie ma choroby psychicznej. Zbiegi okoliczności? Może za to bardzo niespotykane. Dodam ,że wszystko się uspokoiło po wyświęceniu domu.


Witam Cati
Głowa do góry to dusza a dusze często zostają w tym wymiarze i nie przechodzą dalej. Powód jest taki ze maja cos do załatwienia, czego nie zdążyły za życia lub chcą chronić bliskich.
Ważne jest czy człowiek za życia był dobry czy szkodził innym. Dobre dusze pomagają i starają się chronić a złe czasami powodują nieszczęścia. Poruszanie się przedmiotów, chalasy to działalność dusz, czasami chcą na siebie zwrucic uwagę. Jeśli czasami zrobisz jakąś głupotę, czego normalnie byś nie zrobili to może być działanie tej zlej duszy, która stara się wpływać na dana osobę. Ważne jest dowiedzieć się, z jaka dusza ( człowiekiem za życia) ma się odczynienia.
  • 0

#6

Becik.
  • Postów: 11
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Historyjki ciekawe i nawet trochę znajome...Z opowieści moich znajomych i krewnych (głównie starszych), wynika, że zmarli często dają różne znaki przy pomocy swoich ulubionych sprzętów, przedmiotów, mogą manifestować swoją obecność w pomieszczeniach, które za życia zajmowali itp. Mnie osobiście wcale nie szokują Twoje relacje, nie uważam też, że muszą być zmyślone. Kilkanaście lat temu znajoma, do której jeździłam jako dziecko na wakacje, opowiadała mi, że w dniu pogrzebu swojego dziadka bardzo źle się czuła i została w domu. to był typowy, stary, wiejski dom, dwupoziomowy. Iwonka opowiadała, że siedziała sama w pokoju, przy stole, popijała herbatę, żeby trochę złagodzić ból żołądka, jaki jej wtedy dokuczał. Drzwi do pokoju były zamknięte, wszystkie zwierzęta typu psy lub koty zostały na zewnątrz albo spały w kuchni. I nagle na jej oczach stojące naprzeciwko niej krzesło zaczęło się bujać - najpierw wolniutko, potem coraz szybciej, aż "odjechało" ładnych parę metrów i zatrzymało się pod ścianą! Przeraziła się oczywiście, ale zaraz odmówiła modlitwę za dziadka i poprosiła go o wyrozumiałość - nie poszła na jego pogrzeb nie dlatego, że jej się nie chciało, ale dlatego, że naprawdę kiepsko się czuła. Później już nie miała żadnych tego typu doświadczeń. Ja jej wierzę:) I historie tego typu traktuję całkiem poważnie.
  • 1

#7

Cati.
  • Postów: 15
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przepraszam ,że nie pisałam w temacie ,ale niestety brak dostępu do internetu D: .
A wracając do tematu myślę ,że babcia była bardzo zła na dziadka. Nie dość ,że nie dochował wierności to zaczął palić po jej śmierci czego nie cierpiała . A co do tego płotu to dom stał blisko lasu i mało osób tam mieszkało więc lepiej było mieć taki płot . Osobiście tam nie mieszkałam tylko czasami odwiedzałam dziadków. D:

Użytkownik Cati edytował ten post 08.03.2012 - 16:37

  • 0

#8

kaliber44.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W domu wujka mojego chłopaka, tez wczoraj, a raczej dzisiaj w nocy miało miejsce bardzo dziwne zjawisko. Spaliśmy tam razem z chłopakiem bo wuj wyjechał na 3 tygodnie nad morze i wolał żeby ktoś był w domu, mieszka na wsi więc bardzo łatwo o kradzież. Nigdy nie miał żony i mieszkał z matką, która zmarła półtora roku temu. Przyjechaliśmy tam około 23, i zaraz położyliśmy się spać do łóżka gdzie kiedys spała matka wujka. Chłopak mój zaraz zasnoł jak niemowle, a ja się budziłam co jakiś czas, ale zaraz zasypiałam, w końcu obudził mnie straszny krzyk kota, i nie umiałam zasnąć. Zaczoł padać deszcz. Bałam się, chociaż nie wiedziałam w sumie czego. Chwilę później usłyszałam dźwięk a raczej buczenie jakby jakiejś maszyny, coś podobnego do dźwięku kompresora. Po chwili w pokoju gdzie spaliśmy, chociaz mielismy otwarte okno, zrobiło się strasznie duszno, i usłyszałam jakby ktoś zaczoł chodzić, dziwne dźwieki jakby człapania, jakby ktoś chodził po domu w kapciach i strasznie szurał, leżałam zdrętwiała i zdenerwowana i nie wiedziałam co mam robić, wsłuchiwałam się w dźwięk, był coraz bliżej. Odmówiłam trzy razy modlitwę Wieczny odpoczynek i szturchnęłam mojego chłopaka w celu obudzenia go. Gdy się obudził, już była cisza, dźwięk chodzenia i buczenia zniknął. Do teraz nie mogę dojść do siebie. Opowiedziałam to mamie, i stwerdziła, że to duch matki wuja przyszedł obejrzeć co się dzieje w domu.
Opowiedziała mi również o śmierci jej babci. Otóż gdy zmarła, dziadek mojej mamy często mówił "stara znowu tu była", twierdził że słyszał kroki i czuł jej obecność.

Także coś w tym musi być.

Jeszcze coś mi się przypomniało.. trzy miesiące temu zmarła moja babcia, po jej pogrzebie zaczęły się dziać troche dziwne i niewytłumaczalne rzeczy. Byłam bardzo przejęta jej smiercią, i miałam kłopoty ze snem, i długo ogladałam telewizor w łóżku, aż w końcu zasnęłam z pilotem gdzieś pod kołdrą. Obudziłam się nad ranem koło 4, telewizor był wyłączony a piot leżał na stoliku przy oknie. Myślałam, że to rodzice wyłączyli telewizor. Niestety tak nie było, zaprzeczyli... ja również go nie wyłączyłam bo musiałabym odnieść pilota na stolik, przy czym musiałabym wstać i być przytomna i pamiętać tą czynność. Tak więc coś dziwnego się wtedy przytafiło.
Inny pzykład, w domu babci, mieszka jeszcze dziadek. Po jej śmierci, dziadek słyszał mocne stukanie w okna ich sypialni. Drugiej nocy słyszał drapanie o drzwi wejściowe.

jeszcze było bardzo dużo takich przypadków..
osoboście takiego typu zdarzenia mnie przerazają.
  • 0

#9

Ksiądz Cerber.

    Siostra Zakonna

  • Postów: 404
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Moja krewna przeżyła kiedyś coś podobnego. Mieszkała ona na tzw. stancji z koleżankami. Dom wynajmował im starszy pan, który mieszkał niegdyś w tym domu wraz ze swoją żoną. Żona zmarła, ten pan się wyprowadził i zamieszkał sobie gdzie indziej, a dom zaczął wynajmować. I zamieszkała tam właśnie moja krewna wraz z koleżankami. Ten pan oczywiście odwiedzał dom kilka razy w tygodniu, żeby sprawdzić czy wszytko w porządku, czy wszystko jest sprawne itd. W tym domu miał jeden pokój, który zamykał sobie na klucz i gdy czasem przyjeżdżał odwiedzały go w tym pokoju różne kobiety. Czasem w tym domu jednak działy się dziwne rzeczy. Pojawiały się głuche telefony, dzwonek do drzwi sam dzwonił, słuchać było w nocy kroki na schodach. Drzwi się same zamykały i otwierały. Moja krewna i jej koleżanki bały się zostawać same w tym domu, dlatego też wszystko organizowały tak, żeby żadna z nich nie została w domu sama. Opowiadały o tym temu panu, ale on udawał, że nic się nie dzieje. Unikał rozmów na ten temat. Moja krewna opowiedziała pewnego dnia o tym w swoim domu i polecono jej, żeby wzięła wodę święconą i skropiła wnętrze domu.
Ona tak też zrobiła i od tamtej pory się niby uspokoiło, ale to było już pod koniec jej pobytu tam. Dziś w tym domu nikt nie mieszka chyba, jest to siedziba pewnej firmy, ale czy coś się tam dzieje - nie mam pojęcia.
  • 0



#10

Paluch.
  • Postów: 71
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jestem z na wsi i u mnie w domu 30 lat temu też zdarzały się takie "nadprzyrodzone" zjawiska, ile ja się nie nasłuchałem tych historii. Nie będę już opowiadał bo niektóre sa niemal identyczne. Coś musi w tym być, że w tych starszych domach sie tak dzieje. Chociaż sam spotkałem się z czymś takim, że osoby które były na granicy śmierci, zawsze rpzed odejściem dawały znac mojej matce poprzez pękanie wazonów czy kryształowych popielniczek o grubości 10 cm.
  • 0

#11

Ksiądz Cerber.

    Siostra Zakonna

  • Postów: 404
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jestem z na wsi i u mnie w domu 30 lat temu też zdarzały się takie "nadprzyrodzone" zjawiska, ile ja się nie nasłuchałem tych historii. Nie będę już opowiadał bo niektóre sa niemal identyczne. Coś musi w tym być, że w tych starszych domach sie tak dzieje. Chociaż sam spotkałem się z czymś takim, że osoby które były na granicy śmierci, zawsze rpzed odejściem dawały znac mojej matce poprzez pękanie wazonów czy kryształowych popielniczek o grubości 10 cm.


U mnie też było tak...
19 lat temu umarł mój dziadek. Przed jego śmiercią (a umarł rano) mój wuja leżąc w łóżku poczuł jak zimna ręka dotyka jego twarzy. Przyjechał do nas, a dziadek chwilę wcześniej umarł.

Jak umierała babcia mojej mamy to, moja babcia (mama mojej mamy) pracując w kinie usłyszała ogromny hałas na korytarzu jakby wszystkie lampy spadły na podłogę. Wyszła ze swojego kantorku na korytarz, a tam nic się nie wydarzyło. Gdy po pracy wróciła do domu dostała telegram, że jej matka nie żyje.

Gdy umierał ojciec mojego wuja (tego z pierwszego akapitu) to u mojego ojca i u mojej matki w telefonie przestały działać wszystkie wesołe dźwięki. Oboje mięli wtedy nokie 2600 i działały im tylko smutne dźwięki typu mozart itd. Wyłączali tel, wyciągali baterie, a dźwięki ( te wesołe) i tak nie działały, co więcej pojawiał się komunikat "plik uszkodzony" - wiem, bo sama widziałam. Dopiero późnym wieczorem przyjechał wuja i powiedział, że jego ojciec się powiesił, dźwięki normalnie zaczęły działać.

Moja bliska koleżanka jechała kiedyś autobusem mpk do miasta. Skasowała bilet, na którymś przystanku do autobusu wsiadł kanar. Sprawdził jej bilet. Po jakimś czasie ona wysiadła. Dostała telefon, że jej babcia nie żyje. Chciała wyrzucić zużyty bilet. Spojrzała odruchowo na niego i okazało się, że jest nieskasowany...

Wierzę w to, że zmarli w trakcie śmierci dają nam znać, że odchodzą.
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych