ALE! ale w pewnym momencie biło mi tak kurewsko szybko i mocno, że już w obawie o własne - powiem szczerze - życie [!] podjąłem szybką akcję - WRACAM DO SIEBIE, RAZ DWA TRZY - jak najszybciej wyjść z tego czegoś!!!! - otworzyłem od razu oczy i byłem tak przerażony, roztelepany, rozklekotany, serce biło mi jak totalnie oszalałe. Nigdy ale to nigdy [!] nawet przy największym wysiłku czegoś takiego nie doświadczyłem, dochodziłem do siebie gdzieś 15 minut, musiałem wstać, przejść się po mieszkaniu, położyłem się z powrotem, ale ze strachu musiałem wstać i włączyć TV, żeby nie myśleć o tym co mi się stało, no i jak już się z powrotem położyłem to autentycznie bałem się zasnąć, w obawie, że może mi się coś stać.
Aha, i przypominam sobie jeszcze co wtedy robiłem ! Cel był ogólnie taki aby przekazać pierw do podświadomości a potem wręcz do NADŚWIADOMOŚCI (byłem prawie że pewny, że tam dotarłem) za pomocą różnych sposobów 6 cyfr które chciałem aby się urzeczywistniły (nie śmiejcie się, ale chodzi o lotka, postanowiłem spróbować...) jak już byłem strasznie wysoko i wysyłałem te 6 cyfr raz po raz to zaczęło się to bicie serca...
Moje pytanie, jak mogłem to spowodować? przeciążyłem się jakoś? Skąd wzięła się tak wysoka energia w moim ciele, że serce biło ze 3 razy na sekundę? A może po prostu odciąłem się w jakiś straszny sposób od świata i gdyby nie to bicie serca mógłbym odpłynąć na zawsze? Może to było wołanie - wróć tu natychmiast bo coś ci się stanie !!! ? Ogólnie masakra! Jeśli ktoś ma jakąś teorię na ten temat - proszę bardzo o odpowiedzi
