Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gitara, która gra :)


  • Please log in to reply
21 replies to this topic

#1

km1972.
  • Postów: 67
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Do opisania tej historyjki sprzed ponad 30 lat nakłoniło mnie to, że w niektórych działach tego forum niewiele się dzieje. A ponieważ opisane zdarzenie jest bardzo banalne i dość łatwo wytłumaczalne, należy je brać lekko i z przymrużeniem oka. Niemniej, jest prawdziwe. Tytuł tematu świadomie nawiązuje do tytułu "Telefon, który dzwoni", który to tytuł spotkał się na forum z życzliwymi, ale jednak drwinami. Toteż do tytułu dodałem "uśmieszek".
Było to jesienią 1980 albo 1981 roku. Nie pamiętam na 100% który to rok. Miałem wtedy jakieś 8-9 lat. Spałem i śniło mi się, że ktoś gra na gitarze, czy raczej tylko rytmicznie brzdąka (nie pamiętam już "wizyjnej" strony snu, tylko dźwięk). Po chwili (środek nocy) się obudziłem i... słyszę, że faktycznie ktoś rytmicznie wali w gitarę, mniej więcej z częstością co 5 sekund, może więcej. I teraz najciekawsze: na ścianie niedaleko łóżka faktycznie wisiała moja gitara, a w zasadzie gitarka, taka dziecięca, zabawkowa imitacja gitary elektrycznej, model "Martusia" (pamiętam opis na kartonie, gdy ją dostałem od babci na Wielkanoc). O dziwo, gitarka miała metalowe struny (trzy grube i trzy cienkie), w zasadzie takie same jak prawdziwa gitara. Było nawet normalne pudło rezonansowe z otworem (mimo, że to "elektryk", z imitacją potencjometru na gwoździu).
Ponieważ bardzo się przestraszyłem, że moja gitara sama gra (no bo jakaż to inna gitara mogła grać), szybko schowałem głowę pod kołdrę i zakryłem uszy dłońmi. Jakoś tam później zasnąłęm, udało mi się nie udusić pod tą kołdrą. Potem przez ładnych kilkadziesiąt nocy bardzo się bałem spać, lecz o dziwo nie zdjąłem ze ściany i nie schowałem gitary, nie chciałem dawać mamie i babci jakichś dziwnych znaków, że "taki duży chłopiec" a czegoś się boi. Na gitarę starałem się nie patrzeć. Na szczęście, chyba już nigdy potem nie słyszałem tego nocnego grania na gitarze. W późnych latach 80. bawiłem się w przerabianie tej gitarki na "prawdziwą elektryczną" (magnesy pod strunami, podłączanie strun do wzmacniacza w radiu), potem już rozbebeszona poszła do piwnicy i w końcu na śmietnik. Wiadomo jak to z zabawkami. Trochę mi teraz jej szkoda, bo jak wspomniałem, była to całkiem solidna zabawka, w porównaniu do dzisiejszego chińskiego grającego badziewia dla dzieci. Za wiele pamiątek z dzieciństwa to nie zachowałem, niestety.
Dzisiaj wiem, że pomijając aspekt czysto racjonalny (gitara sama gra), jest raczej niemożliwe by to grała ta gitara. Ona wisiała jakieś 1,5 metra od moje głowy, może nawet jeszcze mniej. Więc przy tej odległości dźwięk powinien być dość głośny i wyraźny. A ten dźwięk był jednak dość cichy i stłumiony, prawdopodobnie ktoś brzdąkał na gitarze za ścianą. Ale w środku nocy? Mieszkaliśmy wtedy w takiej wolno stojącej starej kamieniczce dla trzech rodzin, pozostałe dwie rodziny były, że tak powiem, raczej z marginesu społecznego i raczej nikt tam na gitarze grać nie umiał (w sumie się zgadza, bo przecież było to brzdąkanie, a nie granie, nie było też słychać żadnego śpiewu). Możliwe też, że było to zniekształcone przez ścianę głośne chrapanie sąsiada, chociaż częstość chrapania jest trochę większa, a tu co 5-7 sekund. Dodam jeszcze tylko, że swojego pokoju nie miałem, mieszkanie było typu "amfilada" (przedpokój, 2 pokoje, kuchnia i łazienka - wszystkie pomieszczenia były "przechodnie"), a dwa główne pokoje nie były zamykane drzwiami na noc. W pierwszym pokoju spała babcia, ja w drugim, mama spała sama w całkiem oddzielnym pokoju piętro wyżej (wejście do tego trzeciego pokoju z wspólnego, zimnego korytarza, więc na dobrą sprawę można by do kamienicy upchnąć 4 rodziny).
Zresztą, może to nie była żadna gitara, tylko jeszcze coś... Może jakiś metalicznie brzmiący świerszcz w piecu kaflowym, który też był blisko mnie... A może świerszcz w gitarze (mieszkanie było dość wilgotne)... Nie wiem.
Chętnie poczytam o podobnych Waszych "lajtowych" zdarzeniach, do których nie przywiązujecie specjalnie znaczenia, nie wydają się one jakoś bardzo tajemnicze, ale jakoś tam je pamiętacie że napędziły Wam "stracha".
  • 5

#2

Slaw.
  • Postów: 127
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Czasami moja gitara też sama się odzywa. Słychać ją tylko w nocy, gdy jest bardzo cicho.
Już tłumacze dlaczego: ściany w kamienicy mają to do siebie, że czasami się trzęsą (gdy przejedzie tir, bądź cokolwiek co taki wstrząs może wywołać) gdy gitara wisi na ścianie jak u mnie, wstrząs przenosi się na pudło rezonansowe a z pudła na struny.
Dźwięk jest wtedy tak jak pisałeś, stłumiony i cichy pomimo że śpię koło gitary. Trudniej wytłumaczyć to, że dźwięk powtarzał się co kilka sekund (może drogowcy coś robili?)
  • 0

#3

km1972.
  • Postów: 67
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To może jeszcze jeden szczegół. Z tego co pamiętam, gitarka wisiała nie tyle na ścianie, co bardzo blisko ściany na gwoździu wbitym w wiszącą na ścianie drewnianą półkę. Więc sztywnego połączenia pudła gitary ze ścianą nie było. Zabawka nie miała też paska typowego dla normalnych gitar, a zwykle normalną gitarę wiesza się na ścianie ukośnie za pasek, w ten sposób, że pudło opiera się o ścianę. U mnie tak nie było, gitara wisiała pionowo powieszona na gwoździu na półce za klucz albo za kawałeczek sznurka na gryfie (nie pamiętam).

Użytkownik km1972 edytował ten post 14.01.2012 - 15:47

  • 0

#4

Kardamon.
  • Postów: 365
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dźwięki wydawane przez gitarę mogły być spowodowane wspomnianymi już drżeniami ścian - miewam to samo gdy gitara wisi pionowo na ścianie. Czasem słychać przytłumione "E". Albo po prostu faktycznie sąsiad sobie brzdękał. :)

Jest jeszcze inna opcja, jednakowoż fizykiem nie jestem i liczę że ktoś mnie poprawi. W momencie gdy nadchodzi burza powietrze jest naelektryzowane - struny, jak wspomniałeś, były metalowe i mogły zareagować naprężeniem. Tym bardziej, że była jesien, zmiana pogody, najlepsza pogoda na burzę czy różnice w ładunkach.
  • 0

#5

km1972.
  • Postów: 67
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeżeli chodzi o drgania ścian, to gdyby były silne, drżałoby także wiele innych przedmiotów w pokoju. A niczego takiego tamtej nocy nie było. Pamiętam, że w latach 70. w tym "moim" pokoju wisiał też taki duży obraz z ostatnią modlitwą Jezusa. W wielu starych mieszkaniach w PRL takie obrazy wisiały. Obraz był powieszony na ścianie za drut, który szedł sobie przez całą długość obrazu, w ten sposób, że obraz opierał się o ścianę tylko dolną krawędzią, jakby w takim kruchym stanie równowagi statycznej. I gdy coś ciężkiego jechało ulicą (gdzie tam ulicą - wystarczyło, że sąsiad u góry tupnął mocniej nogą, podłogi i stropy drewniane), to faktycznie ten obraz drżał i wydawał dźwięki. Nie było to jednak podobne do żadnego grania na gitarze, raczej do dzwonienia szklanek w szafie podczas drgań.
Dom stał (stoi nadal, ale ja mieszkam już gdzieś indziej) w pobliżu skrzyżowania dwucyfrowej drogi krajowej z ulicą typowo śródmiejską. Do obu ulic była odległość rzędu kilkudziesięciu metrów. 30 lat temu jednak ruch był mniejszy, a zwłaszcza nocą. Co do robót drogowych, to jest to małe miasto (choć nie bardzo małe). To nie Warszawa, gdzie w środku nocy w centrum miasta potrafią być prowadzone całkiem poważne remonty. Małe miasta w nocy śpią...

Użytkownik km1972 edytował ten post 14.01.2012 - 21:36

  • 1

#6

Anomaly.
  • Postów: 330
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Bardzo przyjemna i zgrabnie napisana historia. Apropos takich "lajtowych" historyjek, to przypominam sobie tylko jedną, nie do końca z czasów dzieciństwa a raczej z okresu szkoły średniej. Na własne oczy widziałem wtedy jak butelka piwa ustawiona na metalowej ławie nagle podskoczyła na kilka centymetrów i spadła obok. Widzieli to także moi znajomi, ale po chwili śmiechu zmienili temat i całą sprawę olali, mi ona jednak wciąż nie dawała spokoju i oglądałem dokładnie całą ławę i sprawdzałem każdy element, jednakże wszystkie były nieruchome. Do dziś nie mam pojęcia co spowodowało ten nagły "podskok", a zaznaczyć muszę, że całe towarzystwo było w tym momencie trzeźwiuteńkie.
  • 1

#7

Kardamon.
  • Postów: 365
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Bardzo przyjemna i zgrabnie napisana historia. Apropos takich "lajtowych" historyjek, to przypominam sobie tylko jedną, nie do końca z czasów dzieciństwa a raczej z okresu szkoły średniej. Na własne oczy widziałem wtedy jak butelka piwa ustawiona na metalowej ławie nagle podskoczyła na kilka centymetrów i spadła obok. Widzieli to także moi znajomi, ale po chwili śmiechu zmienili temat i całą sprawę olali, mi ona jednak wciąż nie dawała spokoju i oglądałem dokładnie całą ławę i sprawdzałem każdy element, jednakże wszystkie były nieruchome. Do dziś nie mam pojęcia co spowodowało ten nagły "podskok", a zaznaczyć muszę, że całe towarzystwo było w tym momencie trzeźwiuteńkie.



Chyba każdy z nas ma podobne niewyjaśnione, aczkolwiek niewiele znaczące "przygody". Może któryś z was ją potrącił? ;)

Do dziś pamiętam pewną historię sprzed kilku lat.

Siedzieliśmy z kumplem w pokoju. Rozmawialiśmy o jakichś bzdurach, w telewizji leciał "Hotel Zacisze" włączony z płyty. Była godzina, hm, między drugą a trzecią - na pewno była ciemna, głęboka noc. Nie pamiętam pogody. Ów kumpel trzymał w szafie, meblościance, w kartonie takim po telefonie, dwie stare komórki. Dosłownie stare - jakiś Samsung z czarnobiałym wyświetlaczem i jedna z pierwszych kolorowych Nokii. Żaden nie miał karty SIM (trzymał ją w telefonie, który wtedy używał), baterie leżały osobno, w jakiejś przegródce od kartonika.

W połowie zdania ktoś z nas powiedział: "Cicho!" - jak to bywa gdy się coś usłyszy. Wsłuchujemy się, dzwoni telefon.
- To nie mój, mój leży obok - rzekłem
- Mój się ładuje i jest wyłączony
- Chyba coś w szafie Ci dzwoni...

I faktycznie - otworzyliśmy szafę, dzwonił stary Samsung, trzymaliśmy go w ręku bez karty i baterii a on nadal dzwonił. Numer był "zastrzeżony" bądź "prywatny". Po chwili melodyjka ustała, sama z siebie.

Nie jestem fizykiem i czy ktoś może mi wytłumaczyć czy telefon bez baterii może nagle zacząć sam z siebie dzwonić? Jakieś spięcie - wywołane burzą, czy innym naelektryzowaniem?
  • 2

#8

Anomaly.
  • Postów: 330
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Fajna historia, wielka szkoda że nie zdążyliście odebrać - wówczas by się wszystko wyjaśniło. Jak dla mnie co najmniej 6/10 czaszek ;) A co do mojej historyjki to oczywiście nikt nie potrącił tej butelki, gdyby tak było nie było by w ogóle o czym mówić.
  • 0

#9

Slaw.
  • Postów: 127
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nie jestem fizykiem i czy ktoś może mi wytłumaczyć czy telefon bez baterii może nagle zacząć sam z siebie dzwonić? Jakieś spięcie - wywołane burzą, czy innym naelektryzowaniem?


Też nie jestem fizykiem ale z tego co się orientuję nie ma na świecie rzeczy która porusza się bądź funkcjonuję bez pobierania energii, w tym przypadku bez baterii.

Jeżeli chodzi o drgania ścian, to gdyby były silne, drżałoby także wiele innych przedmiotów w pokoju. A niczego takiego tamtej nocy nie było


Moja gitara wisi na takim haczyku który trzyma ją za końcówkę gryfu. Podczas tego gdy się "odzywa" żadne inne przedmioty nie drżą. Generalnie to jak jest bardzo ale to bardzo cicho to gdybyś np. krzyknął w kierunku gitary również usłyszysz delikatne brzmienie strun. Napiętym struną wystarczy nawet najdelikatniejsze zawirowanie powietrza bądź wstrząs do wydania dźwięku.
  • 0

#10

666.
  • Postów: 260
  • Tematów: 36
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jako kolekcjoner gitar pozwole sobie napisać:
Jezeli serio nie była to wysokobudżetowa gitara a można było spowodować z zewnątrz drgania tworzące dźwięk to musiałbyć "bardzo, bardzo" udany model, który faktycznie można uzyskać w bardzo-bardzo wysokich gitarach typu: http://allegro.pl/er...2037956779.html .
Cena jest wysoka z powodu wielkiej podatności na fale/zniekształcenia "tworzące dźwięk" (na koncertach ma to jeszcze większy wpływ na brzmienie) czyli taką jakby "wrażliwość" gitary i chodź można się na tym uczyć od podstaw, to niżej budżetowe gitary jednak mają to coś, co przekłada się na mniejszą "dźwiękozależność", która rzekomo ma organiczać słabo poprawną artykulacje dźwięku, ale to długi temat.
I faktycznie - zdarza się okazja typu za granicą kupienie gitary za granicą za 800zł, która na polskim rynku jest warta 1500, a która brzmieniem może się równać z gitarami za 9000zł), działa to co prawda też w drugą stronę, dlatego ważne jest ogranie gitary przed zakupem i ewentualny późniejszy zwrot w ciągu 7 dni bez podania przyczyny.
Jezeli ktoś byłby zainteresowany podciągnięciem tematu, moge rozważyć jego większe rozpisanie lub odpowiedzi pisane na pw.
Pozdrawiam
  • 0

#11

Slaw.
  • Postów: 127
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jako kolekcjoner gitar pozwole sobie napisać:

Jako kolekcjoner gitar zauważ że podany przez Ciebie przykład gitary nie ma pudła rezonansowego.
Elektryka czy tam bas (też wiszą u mnie na ścianach) nie usłyszałem nigdy żeby się sam odezwał.
  • 0

#12

km1972.
  • Postów: 67
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jest jednak różnica pomiędzy dźwiękiem gitary wzbudzonej obcymi drganiami zewnętrznymi poprzez zjawisko rezonansu, a gitary której struny zostały mechanicznie szarpnięte ręką lub jakimś narzędziem. To co ja słyszałem, było raczej szarpnięciem. Już nie pamiętam, ale taki jeden akord składał się chyba z dwóch lub trzech uderzeń. Cóż, byłem mały, bałem się... Żałuję, że nie wstałem wtedy i nie przyłożyłem ucha bardzo blisko gitary (albo dla odmiany także do ściany obok) - raczej by się wtedy wszystko wyjaśniło.
Co do "telefonów, które dzwonią" (bez baterii)... Niemożliwe (w racjonalnych granicach). Zwykle w takich wypadkach mówi się o możliwości działania jakichś silnych pól elektromagnetycznych na telefon. OK. Takie pole potrafi wzbudzić jakieś przypadkowe dźwięki wydobywające się z telefonu, przypadkowe i chaotyczne rozbłyski na wyświetlaczu, itp (zwykle bardzo silne pola, np. po włożeniu do kuchenki mikrofalowej, po prostu uszkadzają telefon). Ale przecież telefon komórkowy (nawet taki 15 letni) to praktycznie komputer (urządzenie z mikrokontrolerem jednoukładowym), więc żeby telefon zasygnalizował normalne połączenie, z normalnym dzwonkiem, napisem "numer zastrzeżony" czy coś takiego, to musi być wywołany odpowiedni program w mikrokontrolerze, który za tą funkcję odpowiada. A tego się nie da zrobić, jeżeli jedynym zasilaniem będą... jakieś przypadkowe pola elektromagnetyczne. To nie telefon typu "Aster" z tarczą, który dzwoni bo 5 km dalej pieprznął piorun blisko linii...
No chyba, że telefon komórkowy ma jakieś podtrzymanie zasilania, by podczas wymiany baterii podtrzymać zegar, ustawienia, itp. Na pewno ma. Ale nie sądzę, by taka wbudowana na stałe bateryjka czy kondensatorek mogły zainicjować odebranie połączenia. A gdzie tu jeszcze logowanie się do sieci (lub podtrzymanie tego zalogowania).
A samo połączenie było raczej błędem sieci. Po odebraniu takiego połączenia, jest albo sygnał zajętości, albo cisza, albo natychmiastowe przerwanie połączenia, czasem jeszcze jakieś dziwne dźwięki typu zakłóceniowego.

Użytkownik km1972 edytował ten post 17.01.2012 - 00:54

  • -1

#13

666.
  • Postów: 260
  • Tematów: 36
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jako kolekcjoner gitar zauważ że podany przez Ciebie przykład gitary nie ma pudła rezonansowego.
Elektryka czy tam bas (też wiszą u mnie na ścianach) nie usłyszałem nigdy żeby się sam odezwał.


Otóż trochę inaczej: czy to będzie http://www.gitarki.n...10/11/sa105.jpg czy http://t2.gstatic.co...5X1Os8C6b62VjDw czy nawet http://profile.ultim...058_image_0.jpg powinowactwo do "głośności" dźwięku chodź nie mniej maleje, tylekroć stricte gitary powyżej 3 tys. potrafią dobrze i głośno brzmieć "same z siebie" (mówimy o tych, których przykład podałem w 3 linku). A na wybrzmiewanie ma wpływ akustyka odpowiednio obrobiona - i tu kłótnia "między metalami a drewnami", gdyż z drugiej strony akryl potrafić przebić serie budżetowe, metal zaś ma większe powinowactwo do rozkładania dźwięku czasem nawet względem droższej półki.
Nie wnikam, jaka gitara to była, ale opierając się na zdjęciach wyżej - moze miała pare elementów, które umożliwiły duży rezonans, tudzież mając takowy, może spadła przy probie zdjęcia z owej sciany?
  • 1

#14

katabas.
  • Postów: 306
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Bardzo interesująca historia z tą gitarą. Pewnie ktoś grał na gitarze w bloku albo słuchał gitarowej muzyki w radiu. Sam jako dziecko czułem irracjonalny lęk przed instrumentami muzycznymi. Szczególnie gitarą (otwór w pudle mnie niepokoił), akordeonem (miech) bałałajką i tamburynem (tu już nie wiem czego dokładnie się obawiałem). I nie chodziło o dźwięki jakie te instrumenty wydają a o jakieś nieokreślone coś.

Użytkownik katabas edytował ten post 17.01.2012 - 19:08

  • -1

#15

km1972.
  • Postów: 67
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Sam jako dziecko czułem irracjonalny lęk przed instrumentami muzycznymi. Szczególnie gitarą (otwór w pudle mnie niepokoił), akordeonem (miech) bałałajką i tamburynem (tu już nie wiem czego dokładnie się obawiałem). I nie chodziło o dźwięki jakie te instrumenty wydają a o jakieś nieokreślone coś.

Chyba też tak mam. I to nawet do dziś. Czuję respekt przed np. fortepianami i pianinami, m.in. intryguje mnie ta potężna siła naciągu strun, która potrafi być niebezpieczna, jeżeli w instrumencie coś się zepsuje. Inny powód: instrumenty muzyczne nie są na ogół produkowane seryjnie, toteż czasami mamy wrażenie, że nie wiadomo kto i nie wiadomo kiedy to wyprodukował, co stwarza wrażenie magii i tajemniczości. Wiedza tajemna po prostu, zwłaszcza że są instrumenty, na których stosunkowo mało osób umie grać (akurat gitary to nie dotyczy).
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych