Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kiedy mogła powstać cywilizacja Sumeru


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Kiedy mogło się to dziać?

Sumeryjskie tabliczki z inskrypcjami informują: bez mała 144 tysiące lat (czyli czterdzieści szarów) po lądowaniu, które odbyło się około 450 tysięcy lat wcześniej, wybuchło powstanie ludu Anunnaki. Oznaczałoby to, że Homo sapiens, nasz przodek, został stworzony około 300 tysięcy lat temu.

Jak wtedy przedstawiała się Ziemia? Znajdujemy się w epoce przedatlantydzkiej. Czy Lemuria już upadła? Niewykluczone. Dokładnie tego nie wiadomo. Z pewnością jednak jest teraz epoka lodowcowa. Dawne przekazy tybetańskie informują, iż w tej epoce cywilizacje wysoko rozwinięte wycofały się do wnętrza Ziemi (dzięki systemom tuneli itd.), pozostałe zaś—te, które przetrwały katastrofę Lemurii—najprawdopodobniej uległy degeneracji. Czyżby istotami zdegenerowanymi byli, znani nam skądinąd, neandertalczycy?

Gdy lud Anunnaki znalazł się w epoce lodowcowej na Ziemi, w okolicy, w której nastąpiło lądowanie, natknął się zapewne na ów zdegenerowany typ istoty ludzkiej. Ale przedstawiciele nauk przyrodniczych po dziś dzień nie potrafią sobie tego wytłumaczyć, zwłaszcza że wykształcenie się gatunku Homo sapiens, czyli człowieka, z naczelnych dokonało się w bardzo krótkim czasie. Brak wyjaśnienia owego przejścia od jednej fazy rozwoju ewolucyjnego do drugiej specjaliści określają jako missing link -— brakujące ogniwo.

Wiele jest zresztą faktów, które nie są łatwe do przyjęcia dla darwinistów, usiłujących dowieść słuszności teorii ewolucji. Według Darwina, gatunki powstawały dzięki naturalnej selekcji—w walce o przetrwanie wygrywa najsilniejszy. Toteż darwiniści nie wyolbrzymiają problemu brakującego ogniwa. Lekceważą oni na przykład istnienie czaszek długich i “wieżowych”, traktując je jako zdeformowane przez wiązane na głowie deski. Nie potrafią jednak wyjaśnić, jak mogła powstać potrójna masa głowy. Nie potwierdza też ich poglądów istnienie olbrzymów, których odnalezione szkielety mają co najmniej cztery metry długości. Czyż teorię Darwina daje się zastosować do tych istot? Chyba nic tu się nie wiąże w całość.

Teksty Sumerów opowiadają tylko o obszarze Mezopotamii, tak więc nie dowiadujemy się z nich niczego o Ameryce Południowej, Himalajach czy Chinach. Wszakże istnieją azteckie przekazy, które są znacznie starsze niż teksty Sumerów, i z owych przekazów czerpiemy informacje o upadku jeszcze dawniejszych cywilizacji, po którym następowała degeneracja tych, które ocalały, wywołana przez zewnętrzne okoliczności (epokę lodowcową). Stąd też Tybetańczycy przywiązują tak wielką wagę do swojego zasobu genów, przechowywanego w jaskiniach samadhi .

Powróćmy jednak do kraju Sumerów i do ludu Anunnaki. Szukali oni rozwiązania pewnego problemu, jaki stwarzali członkowie społeczności. Rozwiązaniem okazał się prymitywny mieszkaniec tej właśnie okolicy. O jego losach tabliczki Sumerów informują dokładnie. Odnajdujemy zarazem ogniwo pośrednie w łańcuchu ewolucyjnym: pomiędzy gatunkiem Homo erectus a Homo sapiens.

Z tabliczek można się dowiedzieć, że pierwszy człowiek—robotnik (Adam) został stworzony sztucznie przez bogów ludu Anunnaki. Doszło więc do manipulacji, której następstwem było ogromne przyspieszenie rozwoju tego typu istoty ludzkiej.

Według dawnych tekstów, twórczy pomysł pochodził od Enkiego (Ea), a zrodził się on, gdy Enki dowiedział się, że podjęto decyzję o ukształtowaniu postaci zwanej Adamo. Prymitywny człowiek, którego Anunnaki znaleźli w swojej okolicy, wydał się im odpowiednim materiałem na nowego niewolnika.

Stworzenie nowego niewolnika nie udało się od razu, eksperymentowano więc. Wczytując się w kolejne starożytne przekazy, dowiadujemy się, że Anunnaki potrzebowali wiele czasu na znalezienie właściwego “obrazu”, czyli odpowiedniej mieszanki genetycznej. Od ich własnych początków do pojawienia się pierwszego “Adama” minął długi czas.

Nie zapominajmy zresztą o tym, że i w naszej hipernowoczesności naukowcom, którzy zainteresowali się manipulacjami genetycznymi i klonowaniem, przychodzi podejmować wiele, bardzo wiele prób, zanim uzyskają “doskonały” wynik—mając tę świadomość, dopatrzymy się sensu w starożytnych przekazach. Bogowie ludu Anunnaki mieli pewno takie same trudności, jak my, którzy żyjemy dzisiaj. Oni też potrzebowali sporo czasu na próby, które pozwoliłyby uzyskać “doskonały” efekt.

Przypomnijmy sobie szkolne lekcje biologii: sformułowane przez Grzegorza Mendla prawo dziedziczności usiłuje się potwierdzać krzyżowaniem różnych odmian much. Naukowe udowodnienie czystej dziedziczności wymaga wielu krzyżówek. Tak samo zapewne musieli sobie—kilkaset tysięcy lat temu—radzić Anunnaki, tyle że my, którzy uczymy się biologii, znamy już wyniki uzyskane przez Mendla i właściwie dysponujemy pewnymi wskazówkami.

Nie ma innego wytłumaczenia tego, iż nie tylko dawne przekazy z Mezopotamii obszernie informują o próbach, krzyżówkach i mieszańcach. Informacje babilońskie i sumeryjskie znalazły potwierdzenie w wielu innych kulturach i przekazach. Musimy założyć, że “bogowie” podejmowali różne próby i eksperymenty, zanim ustalili właściwą “mieszankę” i właściwą metodę tworzenia pierwszych “Adamów”.

Czyżby odkryta w Japonii amfibia była na to dowodem? Czy raczej był to odrębny gatunek?

Mimo klarownych opisów, które pojawiają się w przekazach sumeryjskich i w innych kulturach świata, nie potrafimy dziś dokładnie określić, ilu lat czy dziesięcioleci prób było potrzeba; co gorsza, brak nam odpowiednich artefaktów.

C.D.N

[ Dodano: 2006-02-14, 18:54 ]
Kim był ów Enki – twórca gatunku Homo sapiens ?

Enki był ponoć synem króla owych istot pozaziemskich. Tytuł „EN.KI” oznacza: Pan (Władca) Ziemi. Według tekstów sumeryjskich, tytuł Enkiego niezupełnie odpowiadał rzeczywistości, albowiem w wyniku rywalizacji i intryg—władcy tamtych pozaziemskich cywilizacji byli w nie, jak się zdaje, uwikłani—spore obszary planety wyszły spod jego panowania i znalazły się pod władzą ENLILA, jego przyrodniego brata.

Enkiemu przypisuje się nie tylko stworzenie człowieka, ale i wiele innych dokonań. Ponoć osuszył on bagna nad Zatoką Perską, zastąpiwszy je urodzajną ziemią uprawną, budował też tamy i okręty, i był wybitnym uczonym.

Dla nas szczególnie ważne jest to, że Enki dobrze odniósł się do swego dzieła. Teksty mezopotamskie przedstawiają Enkiego jako tego, który w rodzie istot pozaziemskich stawał w obronie nowego ziemskiego ludu. Protestował on przeciwko wielu okrucieństwom, jakie spotykały ludzi ze strony innych istot pozaziemskich, między innymi za sprawą jego przyrodniego brata Eniiia. Z tabliczek wynika, że Enki nie chciał zniewolenia człowieka, ale został w tej kwestii przegłosowany. Ludzie , traktowani przez swych panów po prostu jak zwierzęta juczne, byli narażeni na przejawy okrucieństwa. Ponadto w inskrypcjach mowa jest o głodzie, chorobach i czymś, co dziś określamy jako wojnę biologiczną. Gdy owo ludobójstwo nie spowodowało jednak wystarczającego spadku liczebności ludzi, postanowiono ich zgładzić poprzez potop, także w nadziei na to, że będzie można się pozbyć istot “niecałkiem udanych”—mieszańców, mutantów i zwierzoludzi.

Dziś wielu archeologów potwierdza, że przed tysiącami lat na Bliskim Wschodzie nastąpił potop, o którym czytamy zresztą nie tylko w źródłach już tu wspomnianych, ale i w mitach Indian północnoamerykańskich.

Według tekstów sumeryjskich, Enki opowiedział pewnemu Mezopotamczykowi imieniem Utnapisztim o planie, jaki uknuli jego pozaziemscy pobratymcy, i poradził mu zbudować okręt, aby z pewną ilością złota, z rodziną, trzodą, kilkoma rzemieślnikami oraz dziką zwierzyną wypłynął na morze.

Podobnie jak wiele innych opowieści starotestamentowych, historia Noego ma swoje źródło w dawniejszych tekstach mezopotamskich. Żydzi zmieniali tylko imiona, a z licznych “bogów” powstał “jedyny Bóg” wyznawców judaizmu.

Wśród zwierząt czczonych przez człowieka żadne nie miało tak wielkiej wymowy symbolicznej i takiej rangi, jak wąż, a to dlatego, że był on znakiem pewnej grupy, która wywarła niemały wpływ na wczesne kultury obu półkul. Grupę tę stanowiło bractwo uczonych pragnących upowszechniać wiedzę i sprzyjać osiąganiu przez ludzi duchowej wolności—“Bractwo Węża”. Walczyło ono ze zniewoleniem istot rozumnych i usiłowało wyzwolić ludzkość spod jarzma pozaziemskiego. (Starotestamentowe określenie węża brzmi: nahasz, a wywodzi się ono ze źródłosłowu NHSH i oznacza tyle, co rozszyfrowywać, wykrywać). Założycielem “Bractwa Węża” był buntowniczy z natury, ale i twórczy książę Enki. W tekstach czytamy, że Enki i jego ojciec Anu mieli rozległą wiedzę w zakresie etyki i wiedzę duchową, która znalazła odzwierciedlenie w biblijnej opowieści o Adamie i Ewie. Enki został uznany winnym w tym sensie, że dał człowiekowi wiedzę o pochodzeniu rodu ludzkiego, o jego stwórcach (istotach pozaziemskich) i jego wolności, a zarazem pomógł człowiekowi osiągnąć wolność ducha. W ogrodzie E.DIN, który dla społeczności Anunnaki był sadem i w którym pracowali także niewolnicy z gatunku Homo sapiens, obowiązywał zakaz zjadania owoców z pewnej jabłoni—z drzewa wolności.

Dlaczego było to zakazane? Jakież to niebezpieczeństwo kryło się w jabłku?

Wczytajmy się w krótki fragment Starego Testamentu, aby sprawdzić, co na ten temat mówi Biblia. W Księdze Rodzaju znajdujemy ten oto passus: A wąż byt bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: “Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” Niewiasta odpowiedziała wężowi: “Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli”. Wtedy rzeki wąż do niewiasty: “Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”. (Rdz. 3,1-5)

Każdemu, kto uważa Stary Testament za ważny dla siebie, już choćby ten fragment powinien dać do myślenia: otóż jego “Bóg” kłamie! Adam i Ewa nie umarli…

Ów “Bóg” nie był wszakże Bogiem—stwórcą wszechrzeczy, lecz postacią tożsamą z Anu, ojcem Enkiego i Eniiia, kimś, kto znał szczególne właściwości tamtego jabłka—w istocie owocu granatu!

Czym się ten owoc wyróżnia?

Wyjaśnia nam to Morpheus, który w swojej bestsellerowej książce Matrix-Code interpretuje dotyczący nas program stworzenia z pozycji naukowych:

Pestki owocu granatu oraz kora na korzeniach tego drzewa zawierają pewną szczególną substancje odurzającą – DMT . Zażywając jej, popada się w stan swoistej iluminacji. Dotyczy to również noworodków, które przychodzą na świat z mózgami pełnymi DMT, dzięki czemu mają bezpośredni kontakt z hiperprzestrzenią. Właśnie DMT, występuje w pestkach owoców granatu. W czasach Adama i Ewy trzeba więc było uniemożliwić zażywanie tej substancji. Dlatego też nastąpiła najbardziej brzemienna w skutki interwencja w dziejach ludzkości: wygnanie z raju!

Spożywanie tego owocu i—w efekcie—“poznanie” dobra i zła miały ogromne znaczenie, bo dawały ludziom możliwość rozmnażania się—dzięki osiągnięciu statusu istot świadomych. Wcześniej ludzie byli tylko hybrydami, powstałymi z krzyżowania dwóch odmiennych ras i, jak wszystkie hybrydy, istotami bezpłodnymi. Mezopotamista Zacharia Sitchin interpretuje sumeryjski tekst jako świadczący o uznaniu człowieka za mieszańca gatunków: Anunnaki i Homo erectus, za poprzednika gatunku Homo sapiens.

Społeczności Anunnaki ludzka chęć rozmnażania się nie była oczywiście na rękę, zależało bowiem owym istotom na zachowaniu kontroli nad swoim eksperymentem. Wiedza, jaką uzyskali ówcześni ludzie przez zjedzenie owocu, nie miała charakteru naukowego, sprowadzała się do poznania możliwości płodzenia, wydobycia się ze statusu bezpłodnych hybryd i stania się rasą istot zdolnych do posiadania potomstwa. Anunnaki byli tą ambicją bardzo rozgniewani i dlatego wypędzono ludzi z ogrodu E.DIN. Enki, który pomógł niewolnikom stać się nową rasą, namówił ich do spożycia owego owocu, ponoć wystąpił nie przeciwko Bogu, tak jak czytamy w Biblii, lecz przeciw okrutnym czynom pozaziemskich “bogów”, a także swego ojca, króla istot pozaziemskich.

Mimo dobrych chęci Enkiemu i “Bractwu Węża” zapewne nie powiodło się wyzwolenie człowieka. Tabliczki mezopotamskie mówią o tym, że “Wąż” (“Bractwo Węża”) w krótkim czasie uległ przewadze innych frakcji rządzącej elity istot pozaziemskich. Enki został wygnany na Ziemię i bezwzględnie oczerniony przez swoich wrogów, aby nigdy już nie mógł zyskać sobie zwolenników. Zmieniono jego tytuł: “Władcę Ziemi” zastąpił “Władca Ciemności” – Enki okazuje się upadłym “synem jutrzenki” (Iz. 14,12: jakże to spadłeś z niebios, /Jaśniejący, Synu Jutrzenki? /Jakże runąłeś na ziemie, i ty, który podbiłeś narody?) on właśnie, jako najpiękniejsza i najpotężniejsza istota w swoich czasach, jawi się jako ten, który niesie światło; był nosicielem światła dla Germanów, Grecy znali go pod imieniem Heliosa albo Fosforosa, jego łacińskie imię brzmiało: Luciferus. Został więc utożsamiony z diabłem! Przedstawiano go jako śmiertelnego wroga istoty najwyższej, w tym przypadku: jego ojca, dowódcy statku kosmicznego, ale mieszkańcom Ziemi wmawiano, że był wrogiem ich stwórcy (co zresztą niecałkiem mijało się z prawdą). Zapewniano ludzi, że całe zło świata pochodzi od niego i że pragnie on ich duchowego zniewolenia.

Taka interpretacja byłaby możliwa przy założeniu identyczności Enkiego i Lucyfera. Ale czy rzeczywiście są oni tożsami? I czy Lucyfer naprawdę jest bezinteresownym orędownikiem wolności? Bynajmniej nie jest bezpodstawnym twierdzenie, że na naszej plancie pojawiały się różne istoty z głębi wszechświata, by tutaj płodzić nowe istoty, po czym nas opuszczały. Mitologia grecka opowiada o bogach, którzy mieszkali na Olimpie, zwłaszcza zaś o Hermesie, posłańcu bogów, przemierzającym niebo swoim boskim wozem! Hawajska pieśń hula-hula opisuje lądowanie statku kosmicznego na wielkim wulkanie Maunakea na Big Island, mówi też o tym że najodważniejszy z wojowników wspiął się tam i posiadł kobietę, która wyszła mu naprzeciw, i tak powstała dzisiejsza rasa hawajska. Majowie oraz Indianie Hopi zapewniają o swoim pochodzeniu z Plejad. Mieszkali oni najpierw na kontynencie, który znajdował się pośrodku Atlantyku, ale zatonął, po czym żyli w miastach podwodnych, a z czasem osiedlili na kontynencie północno i południowoamerykańskim. Australijscy aborygeni opowiadają o tym, że i u nich dawno temu lądowały statki kosmiczne, których pasażerowie uczyli ich pewnych mądrości, a także pozostawili im bumerang.

Według naukowych danych dzieje ludzkości rozpoczęły się 3800 lat p.n.e. w państwie sumeryjskim. Wcześniej byliśmy jakoby zbiorowością obrośniętych dzikusów i barbarzyńców. Tyle, że nasuwają się tu pewne wątpliwości. Oto na przykład przyjęło się datowanie Sfinksa na 2500 rok p.n.e. i uznawanie faraona Chefrena za tego, który zainicjował jego budowę. Tymczasem R.A. Schwaller, matematyk i orientalista, jak też egiptolog John Anthony West jednoznacznie wykazali, że wzory erozyjne na powierzchni Sfinksa mogły powstać tylko w następstwie działania wody. Z ich badań wynikło, iż nie piasek i nie wiatr przyczyniły się do powstania wzorów erozyjnych, lecz spowodowała je woda płynąca na głębokości 70 m. Westowi udało się wyliczyć, że Sfinks musiałby przez co najmniej 1000 lat być narażony na ciągłe opady deszczu, ażeby mogły powstać takie ślady erozji. Geologia i archeologia mają więc w tej kwestii całkowicie rozbieżne poglądy. Sahara liczy sobie aż 7-9 tysięcy lat, a to oznacza, że Sfinks istnieje co najmniej 8-10 tysięcy lat. Nasz świat nauki utrzymuje wszakże, iż w owych czasach nie było na tamtym obszarze kultur wysoko rozwiniętych i na pewno nie takich, które potrafiłyby wznieść coś takiego jak Sfinks; zresztą nawet przy dzisiejszej technice niełatwo byłoby zbudować Sfinksa.

C.D.N.

[ Dodano: 2006-02-14, 20:33 ]
I dochodzimy do decydującego pytania:

Czy owi goście opuścili nas na zawsze, czy raczej powrócą? A może niektórzy z nich w ogóle nie opuszczali Ziemi? Czyżby władcy tego świata uzgodnili, że nadal mogą—jak dawniej—eksploatować różne surowce?

Sugeruje to następująca sytuacja: w lutym 1998 roku spotkałem się na lotnisku we Frankfurcie z pewnym agentem południowoafrykańskiego wywiadu. Był to—właściwie jest—Bur, a więc człowiek o białym kolorze skóry, a nasze spotkanie miało na celu wymianę informacji politycznych. Później pokazałem mu jednak moją—jeszcze wtedy nieznaną mu—książkę Unternehmen Aldebaran (Projekt Aldebaran) i zdjęcia niemieckiej “cudownej broni”—latających tarcz. Wśród obiektów latających, które wówczas powstawały jako prototypy w Peenemunde, w augsburskich zakładach Messerschmitta, w Neu-Brandenburgu, we Wrocławiu oraz w Wiener Neustadt, znajdował się także obiekt w kształcie cygara. Na widok tego zdjęcia bardzo chłodny w zachowaniu mężczyzna przeraził się i zdenerwował. Po chwili stwierdził, że musi mi opowiedzieć pewną historię, którą nie podzielił się jeszcze z nikim:

Dorastał on w zamożnej rodzinie na olbrzymiej farmie i pewnego dnia spacerował tam ze swą nianią, otyłą Murzynką, aż tu nagle dostrzegli na niebie jakiś obiekt, który coraz bardziej zbliżał się do nich. To, co w pierwszej chwili uznali za samolot, okazało się ogromnym cygarem, i to srebrzyście lśniącym. Ów obiekt przybliżał się, po czym w pewnej odległości od nich—kilka metrów nad ziemią—przerwał lot, a wtedy otwarto drzwi, automatycznie wysunął się trap i jakiś mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Niania wzięła nogi na pas, ale mój rozmówca stał jak wryty. Według jego opowieści, tamten mężczyzna miał na sobie kombinezon, ponadto rozpuszczone długie, jasne włosy i najbardziej niebieskie oczy, jakie zdarzyło mi się oglądać. Wydawało się, że mężczyzna ze statku kosmicznego znał chłopca, bo gestem polecił, żeby ten podszedł do niego. Ale w tym momencie chłopiec też uciekł.

Ów agent patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, po czym powiedział, że w swojej karierze agenta na usługach rządu RPA często spotykał ludzi w jakiś sposób współpracujących zapewne z tymi, którzy nosili oczywiście garnitury i krawaty i chodzili krótko ostrzyżeni. Nie wiedział jednak, czy rząd zdawał sobie sprawę, co to byli za ludzie.

Później—nabrawszy do mnie zaufania—ów agent opowiedział mi o innym epizodzie w jego życiu, który wiąże się raczej z tematem społeczności Anunnaki.

Otóż zna on farmera, który posiada tyle ziemi, że przez cały dzień musi objeżdżać gospodarstwo konno, jeżeli chce wszystkiego doglądnąć. W obrębie znajduje się także małe jezioro, którego osobliwością jest to, że co pewien czas gdzieś znikają jego wody. Później zaś jezioro wypełnia się ponownie. Sam właściciel farmy przypuszcza, że jest ono połączone z jakąś rzeką albo źródłem i że poziom wody z niewiadomych przyczyn co rusz opada.

Dojechawszy konno do—znowu pustego—jeziora, farmer zobaczył latający spodek. Mężczyzna był wprawdzie uzbrojony, ale postanowił wpierw poobserwować, co się wydarzy. Nikt się nie pojawił, mimo że upłynęło kilka godzin. Właściciel farmy nie był pewien, jak na to zareagować. Powrót do domu trwałby zbyt długo, telefony komórkowe jeszcze wtedy nie istniały i w pobliżu nie było też sąsiadów, których ów farmer mógłby zaalarmować. Postanowił więc spędzić noc właśnie tam. Następnego dnia z dziury w gruncie wychynęły jakieś człekokształtne istoty, ale kojarzące się raczej z gadami—jak opowiedział ów człowiek, ani nieprzyjemne, ani budzące lęk. Stwierdził, że tamte istoty niosły pojemniki z jakimś materiałem, wydobytym stamtąd surowcem, i ładowały je na spodek. Po załadowaniu większej liczby pojemników zamknął się za nimi właz i spodek odleciał.

O jaki materiał tu chodzi? Czy owe istoty przybywają na Ziemię tylko po to, żeby go zabierać? Można przypuszczać, że Anunnaki zjawili się na Ziemi dla złota i pozyskiwali je przez tysiące lat. Nie zależało im na zawładnięciu Ziemią, bo przecież za każdym razem powracali na swoją planetę! Nie oni są więc dla nas, ludzi, groźni. Zresztą póki przebywają na Ziemi, starzeją się, co było powodem buntu robotników Anunnaki.

Ale tymczasem Ziemia została zaludniona. Przyjmijmy, że państwo i ja należymy do społeczności Anunnaki. Stwierdzamy teraz, po dłuższej nieobecności na Ziemi, że to i owo się tutaj zmieniło. Zwłaszcza w ciągu ostatnich stu lat człowiek dokonał dużego postępu w technice i sam już podróżuje w kosmosie. Posiada bomby atomowe, radar i dysponuje innymi wynalazkami, które nie pozwalają nam po prostu wylądować tutaj, by wydobywać materiał, którego pilnie potrzebujemy. Co robić? Zawładnąć tą planetą? Nie warto. Na cóż nam ona? Tutaj zbyt szybko się starzejemy. Pozostaje więc tylko jedno wyjście -— zawrzeć układ z kimś, kto może nam pomóc w uzyskaniu tego, czego potrzebujemy, a potem znowu zniknąć. Prawdopodobnie będziemy musieli zaproponować coś od siebie—dojdzie do swoistej wymiany. Czy zaoferujemy jakąś technologię?

Chciałbym w tym miejscu opowiedzieć Wam jeszcze jedną niezwykłą historię, która, być może, udzieli pewnych odpowiedzi.

W trakcie kolejnej podróży po Stanach Zjednoczonych, w roku 1990, poznałem partnerkę jednego z najskuteczniejszych amerykańskich adwokatów, a gdy się z nią zaprzyjaźniłem, usłyszałem od niej pewnego dnia taką oto opowieść:

Jej partner—nazwijmy go Mark—już w wieku trzydziestu lat należał do najlepiej opłacanych adwokatów w Ameryce i reprezentował między innymi rodzinę XXX. Gdy po raz kolejny zawitał na ich ogromnej posiadłości w pobliżu Houston, gospodyni poprosiła, żeby trochę poczekał, bo właściciele są zajęci. Ponieważ lubili się z ową gospodynią, zaprosiła go do kuchni na filiżankę kawy.

Rozmowa adwokata z gospodynią trwała już jakiś czas, gdy zwrócił on uwagę na kilka stojących nieco na uboczu krzeseł o dziwacznym kształcie. Adwokat zapytał o nie, ale gospodyni w pierwszej chwili uchyliła się od odpowiedzi, potem jednak powiedziała mu w zaufaniu, co następuje: Proszę tego nikomu nie opowiadać… Otóż raz w miesiącu wszyscy pracownicy maja wolny weekend—prócz mnie, bo jestem tu już bardzo długo. Za każdym razem, w godzinach popołudniowych, ląduje na terenie posiadłości latający spodek. Taak, wtedy mamy problem, bo istoty, które wychodzą z tego statku kosmicznego, nie wyglądają jak ludzie, a raczej jak połączenie jaszczurki z człowiekiem, poza tym mają tylko trzy palce i ogony. Opuszczają oni statek kosmiczny z wieloma ogromnymi walizkami dla rodziny XXX, ale niczego nie zabierają. Te krzesła wykonano specjalnie dla tych istot, wgłębienia na końcach oparć są przeznaczone na ich trzy palce, a otwór z tyłu mieści ogon. Przypuszczam, że ci kosmici przywożą pieniądze—kiedyś widziałam otwartą walizkę.

Kobieta, która mi to opowiedziała, dodała, że jej partner przeżył taki szok, iż wkrótce zamknął swoją kancelarię adwokacką—w wieku 35 lat—i przeniósł się razem z nią na Karaiby. Zarobił już tyle, że nie musiał dłużej pracować. A tamta historia go wykończyła.

I co Wy na to, drodzy Czytelnicy? Same bzdury? Nie do wiary, science fiction?

Być może. Sam nie wiem, co o tym myśleć. Nie było mnie przy tym, rozmawiałem tylko z partnerką człowieka, który się z czymś takim zetknął. Owa historia nie wydaje mi się jednak mniej wiarygodna niż czyjaś opowieść o tym, że kilka tysięcy lat temu rozdzielił morze, by wraz ze swymi towarzyszami przejść na drugi brzeg.

Proponuję, żebyśmy na pewien czas porzucili ten temat i przyjrzeli się powtórnie czemuś, co zostało udokumentowane przez historyków—sumeryjskim tabliczkom z inskrypcjami. Otóż opowiadają one o społeczności Anunnaki, Księga Rodzaju zaś wspomina o synach Bożych, którzy upodobali sobie córy człowiecze. Moim zdaniem, wszystkie te dawne teksty relacjonują wydarzenia, które rozegrały się właśnie tak albo przynajmniej podobnie. Przedmiotów świadczących o interwencji podjętej przez jakąś obcą cywilizację jest pod dostatkiem.

Należałoby w tym miejscu wspomnieć również o wynikach badań, które przeprowadziła Rumunka Isabela lorga. W jej książce czytamy o tym, że w 1961 roku Nicolae Vlasa natknął się na tak zwane tablice z Tartarii, w pierwszym momencie uznane za pochodzące z kraju Sumerów. Gdy je później zbadano w Moskwie i dokonano ich datowania, okazało się, iż owe pokryte sumeryjskim pismem tablice są o dwa tysiące lat starsze niż te znad Eufratu i Tygrysu. Rosyjski historyk N. Zyrow doszedł zatem do wniosku, że Sumerowie żyli pierwotnie w Karpatach, skąd dopiero po kilku tysiącach lat wywędrowali na ziemie odpowiadające dzisiejszemu terytorium Iraku. Tak czy inaczej, tablice z Tartarii zawierają identyczne informacje o ludzie Anunnaki, przy czym Isabela lorga jest zdania, że Nibiru nie było ojczystą planetą owego ludu, a jedynie bazą wykorzystywaną do międzylądowań. Za ojczyznę ludu Anunnaki uważa ona układ słoneczny Aldebaran.

Jeżeli damy wiarę wszystkim owym tekstom—tak jak inni wierzą w to, co czytają w Biblii, w Koranie, w Wedach i gdzie indziej—wówczas przyjdzie uznać, że dawno temu jacyś obcy przybysze obdarzali Ziemię kulturą. Jedni przybywali z Syriusza, inni z planety Nibiru, jeszcze inni—pisałem o tym w książce Unternehmen Aldebaran (Projekt Aldebaran)—z noszącego tę właśnie nazwę układu słonecznego. I wolno nam chyba wyobrażać sobie, że dochodziło do sporów terytorialnych, które przeradzały się w wojny. Mam tu na myśli wojny między Elohim i Nafilim, zrelacjonowane w Starym Testamencie; zresztą na konflikty między bogami natrafiamy u Germanów, Greków, ludów indyjskich i innych.

Nikt chyba nie wie dokładnie, które z owych istot pozaziemskich są rzeczywiście życzliwie usposobione do człowieka. Istnieją relacje osób wtajemniczonych informujące o tym, że rząd amerykański przechowywał pojazdy kosmiczne istot pozaziemskich w podziemnych hangarach (Area 51), że niektóre z tych rozbitych pojazdów zostały przez owe istoty odtworzone i że również mieszkańcy innych planet badają kosmos. Podobne relacje dotyczą Trzeciej Rzeszy, przy czym w tym ostatnim przypadku zachowały się znakomite fotografie, potwierdzające budowę takich pojazdów. Ale technika się nad nami nie rozczula—wręcz przeciwnie. Nowe technologie oraz osiągnięcia naukowe aż nazbyt często są wykorzystywane do realizacji celów elity władzy, że wspomnimy o manipulacji genetycznej czy klonowaniu ludzi, a przykładów jest znacznie więcej.

Muszę teraz uwzględnić i taką możliwość, iż uznacie, że tego już za wiele, nadeszła pora spojrzenia prawdzie w oczy i dowiedzenia się, co zakulisowi władcy naszej planety od stuleci ukrywają i podają do wiadomości tylko członkom elitarnych lóż. Wszystko bowiem, co ludziom nieświadomym wydaje się zabawne, jest przez owe elity traktowane bardzo poważnie i staje się przedmiotem badań, i na tym polega istotna różnica między obiema grupami ludzi. Jeżeli elity stwierdzają, że taka czy inna opowieść nie ma żadnych realnych podstaw, to przynajmniej wiedzą, iż tak się sprawa przedstawia i mogą ją odłożyć adacta. Jeżeli jednak coś jest na rzeczy, to odpowiedni materiał zostaje skonfiskowany, oceniony i zapewne wykorzystany.

Większość ludzi naszej cywilizacji, tych, którzy uważają siebie za “światłych” – nie odczuwa jednak potrzeby osobistego wnikania w cokolwiek; owi “światli” ograniczają się do sceptycznych uśmiechów —- to jest przecież o wiele wygodniejsze! Informacje o rzeczywistym stanie rzeczy zaczerpnęliśmy z pewnego programu telewizyjnego. O wojnie w Iraku byliśmy wszak również rzetelnie informowani, czyż nie?

Fragment książki Jana van Helsinga “Ręce precz od tej książki”

_____________________
  • 0



#2

Pit.

    pies Darwina

  • Postów: 1034
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

=]Według jego opowieści, tamten mężczyzna miał na sobie kombinezon, ponadto rozpuszczone długie, jasne włosy i najbardziej niebieskie oczy, jakie zdarzyło mi się oglądać.

Wszystko zaczyna się układać w jedną całość! Niemieckie maszyny latające z okresu III Rzeszy i ich zaawansowana technika. Hitler chciał stworzyć rasę panów o wyżej wymienionym wyglądzie! Chciał stać się rasą podobną do Annunaków, którzy kiedyś rządzili Ziemią!
  • 0



#3 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

to samo mniej wiecej jest mowione w Projekcie Cheops:) tylko troche inaczej :smile:
  • 0

#4

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

NAGŁA CYWILIZACJA (Część I)


Człowiek Zachodu przez długi czas wierzył, że jego cywilizacja była darem Grecji i Rzymu. Sami jednak greccy filozofowie pisali wielokrotnie, iż czerpali z jeszcze wcześniejszych źródeł. W późniejszym czasie podróżnicy wracający do Europy opowiadali o widzianych w Egipcie imponujących piramidach i miastach-świątyniach na wpół zagrzebanych w piaskach, strzeżonych przez dziwne, kamienne bestie zwane sfinksami.

Kiedy Napoleon przybył do Egiptu w 1799 roku, przywiózł ze sobą uczonych, by zbadali te starożytne monumenty i wyjaśnili ich znaczenie. Jeden z jego oficerów znalazł w pobliżu Rosetty kamienną płytę, na której wyryta była proklamacja z 196 roku prz. Chr., zapisana starożytnym egipskim pismem obrazkowym (hieroglifami) oraz w dwóch innych językach.

Odcyfrowanie tego starożytnego pisma i języka, a także podjęty potem wysiłek archeologów dowiodły człowiekowi Zachodu, że w Egipcie istniała wysoko rozwinięta cywilizacja jeszcze przed świtem greckiej. Zapisy egipskie mówiły o królewskich dynastiach, które zaczynały się około 3100 roku prz. Chr. - pełne dwa tysiąclecia wcześniej niż początek cywilizacji helleńskiej. Osiągnąwszy dojrzałość w piątym i czwartym wieku prz. Chr., Grecja była raczej spóźnionym przybyszem niż inicjatorem.

Czy w takim razie źródłem naszej cywilizacji był Egipt?
Taki wniosek wydaje się bardzo logiczny, sprzeciwiają mu się jednak fakty. Greccy uczeni opisywali swoje wizyty w Egipcie, ale starożytne źródła wiedzy, o jakich mówili, znalezione zostały w innym miejscu. Prehelleńskie kultury Morza Egejskiego -minojska na Krecie i mykeńska na greckim lądzie stałym - odsłoniły świadectwa wskazujące na to, że pierwowzorem była nie kultura egipska, lecz bliskowschodnia. Syria i Anatolia, nie Egipt, były głównymi traktami, dzięki którym wcześniejsza cywilizacja stała się dostępna Grekom.

Biorąc pod uwagę, że inwazja Dorów na Grecję oraz inwazja Izraelitów w Kanaanie po wyjściu z Egiptu miały miejsce mniej więcej w tym samym czasie (około XIII wieku prz. Chr.), uczeni byli zafascynowani odkryciami coraz liczniejszych podobieństw między cywilizacją semicką a helleńską. Profesor Cyrus H. Gordon (Forgotten Scripts; Evidence_for the Minoan Language) zainicjował nową dziedzinę badań wykazując, że wczesne pismo minojskie, nazywane linearnym A, było nośnikiem języka semickiego. Gordon wywnioskował, że „wzorzec (w odróżnieniu od ducha) hebrajskiej i minojskiej cywilizacji był w znacznym stopniu taki sam", i zauważył, że nazwa wyspy, Kreta, sylabizowana w minojskim Ke-re-ta, brzmiała tak samo, jak hebrajskie słowo Ke-re-et („miasto otoczone murem"), co zdaje się potwierdzać semicka legenda o królu Kerecie.

Nawet alfabet grecki, od którego pochodzi łaciński, przyszedł z Bliskiego Wschodu. Starożytni greccy historycy sami pisali, że pewien Fenicjanin, nazywany Kadmusem („starożytnym"), przyniósł im alfabet, zawierający tę samą liczbę liter, w tym samym porządku co hebrajski; był to jedyny grecki alfabet w czasie, gdy toczyła się wojna trojańska. Liczba liter została zwiększona do dwudziestu sześciu w V wieku prz. Chr. przez poetę Symonidesa z Keos.
To, że pismo greckie i łacińskie, a zatem cała podstawa naszej zachodniej kultury, zostało przyjęte z Bliskiego Wschodu, można łatwo wykazać, porównując porządek, nazwy, znaki, a nawet numeryczne wartości oryginalnego bliskowschodniego alfabetu ze znacznie późniejszą, starożytną greką i łaciną.

Dołączona grafika


Uczeni wiedzieli oczywiście o kontaktach Greków z Bliskim Wschodem w pierwszym tysiącleciu prz. Chr., osiągających swe apogeum wraz z klęską Persów, zadaną im przez Aleksandra Macedońskiego w 331 roku prz. Chr. Greckie kroniki zawierały dużo informacji o Persach i ich krajach (odpowiadających z grubsza dzisiejszemu Iranowi). Analizując imiona ich królów - Cyrus, Dariusz, Kserkses - i imiona ich bóstw, wyrastające najwyraźniej z indoeuropejskiego pnia językowego, uczeni doszli do wniosku, że byli oni odłamem Ariów („panów"), którzy pojawili się skądś w pobliżu Morza Kaspijskiego pod koniec drugiego tysiąclecia prz. Chr. i rozprzestrzenili w kierunku zachodnim do Azji Mniejszej, we wschodnim do Indii, a w południowym do miejsca, które Stary Testament nazywa „krajami Medów i Persów".

1. „H", dla uproszczenia transliterowane zwykle jako „h", wymawia Się w języku sumeryjskim i w językach semickich jako „ch".
2. „S", dla uproszczenia transliterowane zwykle jako „s", wymawia się w języku sumeryjskim i w językach semickich jako „ts".

Wszystko to nie było jednak aż tak proste. Mimo pozornie obcego pochodzenia tych najeźdźców Stary Testament traktował ich jako integralny składnik biblijnych wydarzeń. Cyrus, na przykład, uważany był za „pomazańca Jahwe" - zupełnie niebywała relacja między hebrajskim Bogiem a nie-Hebrajczykiem. Według biblijnej Księgi Ezdrasza, Cyrus uznał swoją misję odbudowy świątyni w Jerozolimie i ogłosił, że działa z rozkazu danego przez Jahwe, którego nazywał „Bogiem Niebios".

Cyrus i inni królowie z jego dynastii nazywali siebie Achemenidami - tytuł ten przybrał jej założyciel, Achemenes (flacham-Anisz). Nie był to tytuł aryjski, lecz całkowicie semicki, i znaczył „mądry człowiek". Ogólnie mówiąc, uczeni zaniedbali badania wielu powiązań, jakie mogą wskazywać na podobieństwo między hebrajskim Bogiem Jahwe a bóstwem Achemenidów nazywanym „mądrym panem", które ci ostatni przedstawiali unoszące się na niebie w skrzydlatej kuli, jak widać to na królewskiej pieczęci Dariusza.

Dołączona grafika


Ustalono już, że kulturalne, religijne i historyczne korzenie dawnych Persów sięgają wcześniejszych imperiów Babilonu i Asyrii, których zasięg i upadek odnotowany jest w Starym Testamencie. Symbole tworzące pismo, pojawiające się na monumentach i pieczęciach Achemenidów, uważane były początkowo za ornamentykę. Engelbert Kampfer, który w 1686 roku odwiedził dawną perską stolicę, Persepolis, określił te znaki jako „klinowe", czyli odciski o klinowatym kształcie. Od tamtego czasu pismo to nazywane jest klinowym.

Kiedy podjęto wysiłek odszyfrowania napisów Achemenidów, stało się jasne, że zostały wyryte tym samym pismem, co inskrypcje znajdywane na starożytnych artefaktach i tablicach w Mezopotamii, w górach i dolinach, które leżą między Tygrysem a Eufratem. Zaintrygowany rozproszonymi znaleziskami Paul Emile Botta poprowadził w 1843 roku pierwszą większą wyprawę archeologiczną, mającą konkretne zadanie. Wybrał miejsce w północnej Mezopotamii, w pobliżu dzisiejszego Mosulu, nazywanego teraz Khorsabadem. W krótkim czasie Botta zdołał ustalić, że klinowe inskrypcje wymieniają nazwę miejsca Dur Szarru Kin (Durszarrukin). Były to semickie napisy w języku spokrewnionym z hebrajskim, a ta nazwa oznaczała „warowne miasto prawego króla". Nasze podręczniki nazywają tego króla Sargonem II.
Centrum stolicy tego asyryjskiego władcy stanowił wspaniały pałac królewski, którego ściany były oblicowane płaskorzeźbami, mającymi łączną długość - gdyby je ustawić w linii prostej - blisko dwóch kilometrów. Górując nad miastem i zespołem pałacowym, wznosiła się tarasowata piramida, nazywana zikkuratem; służyła bogom jako „schody do nieba".

Dołączona grafika


Zagospodarowanie miasta i rzeźby stwarzały obraz życia na wysokiej stopie. Pałace, świątynie, domy, stajnie, magazyny, mury, bramy, kolumny, dekoracje, posągi, dzieła sztuki, wieże, fortyfikacje, tarasy, ogrody - wszystko to zostało ukończone w ciągu zaledwie pięciu lat. Według George'a Contenau (La Vie Quotidienne k Babylone at an Assyrie), „wyobraźnia mdleje wobec potencjału imperium, które mogło dokonać tak wiele w tak krótkim czasie" mniej więcej 3000 lat temu.
Nie dając się prześcignąć Francuzom, na scenę wkroczyli Anglicy w osobie sir Austena Henry'ego Layarda, który wybrał na miejsce swojej pracy osadę położoną nad Tygrysem około szesnastu kilometrów od Khorsabadu. Krajowcy nazywali ją Kujundżik, a okazała się asyryjską stolicą Niniwą.

Biblijne nazwy i wydarzenia zaczęły powracać do życia. Niniwa była królewską stolicą Asyrii pod rządami jej ostatnich trzech wielkich władców: Sancheryba, Asarchadona i Assurbanipala. „W czternastym roku panowania króla Hiskiasza wyruszył Sancheryb, król asyryjski, przeciw wszystkim warownym grodom judzkim" - relacjonuje Stary Testament (II Król. 18, I 3), a kiedy anioł Pański poraził jego armię, „Sancheryb [...] zwinął obóz i wyruszywszy powrócił, i zamieszkał w Niniwie".

W miejscu, gdzie Niniwa została zbudowana przez Sancheryba i Assurbanipala, usypiska odsłoniły pałace, świątynie i dzieła sztuki, jakie przewyższały dokonania Sargona. Terenu, gdzie, jak się przypuszcza, pozostały szczątki pałaców Asarchadona, nie można przekopać, bo stoi tam teraz muzułmański meczet, wzniesiony na domniemanym miejscu pochówku proroka Jonasza. Jonasza połknął wieloryb, gdy prorok odmówił zaniesienia orędzia Jahwe do Niniwy.

Layard wyczytał w starożytnych greckich kronikach, że pewien oficer z armii Aleksandra widział „miejsce piramid i ślady starożytnego miasta" - miasta, które było już zasypane w czasach Aleksandra! Layard odkopał je, okazało się, że był to Nimrud, centrum militarne Asyrii. To właśnie tam Salmanasar II ustawił obelisk, upamiętniający jego wyprawy wojenne i podboje. Wystawiony obecnie w British Museum obelisk między królami zmuszonymi do płacenia haraczu wymienia „Jehu, syna Omri, króla Izraela".
Jeszcze raz mezopotamskie inskrypcje i teksty biblijne wspierają się wzajemnie!

Zdumieni wzrastającą częstotliwością przypadków potwierdzenia biblijnych narracji przez znaleziska archeologiczne, asyrolodzy, jak utarło się nazywać tych uczonych, zwrócili uwagę na dziesiąty rozdział Księgi Genesis. Tam, Nimrod - „dzielny myśliwy z łaski Jahwe" - został opisany jako założyciel wszystkich królestw Mezopotamii:

„A zaczątkiem jego królestwa był Babilon,
Erech, Akkad i Kalne, wszystkie w kraju Synear.
Z tego kraju wyłoniła się Asyria, gdzie
została zbudowana Niniwa, miasto szerokich ulic;
i Kalach, oraz Resen - wielkie miasto,
które leży między Niniwą a Kalach".


Rzeczywiście między Niniwą a Nimrudem istniały usypiska, które krajowcy nazywali Kalah. Podczas zespołowych prac wykopaliskowych prowadzonych w latach 1903-1914 pod kierownictwem W. Andrae, odkryto ruiny Assur - centrum kultowego Asyrii i najwcześniejszej stolicy tego państwa. Ze wszystkich asyryjskich miast wymienionych w Biblii pozostaje do odnalezienia tylko Resen. Nazwa ta oznacza „końskie cugle"; być może znajdowały się tam królewskie stajnie Asyrii.

Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy odkopywano Assur, zespoły prowadzone przez R. Koldeweya kończyły odkopywanie Babilonu - biblijnego Babel - potężnego skupiska pałaców, świątyń, wiszących ogrodów i nieodzownego zikkuratu. Niebawem dzieła sztuki i inskrypcje odsłoniły historię tych dwóch rywalizujących ze sobą imperiów Mezopotamii: Babilonii i Asyrii, jednego położonego na południu, drugiego na północy.

Podnosząc się i upadając, walcząc i współżyjąc, imperia te, powstałe około 1900 roku prz. Chr., stworzyły rozwiniętą cywilizację, trwającą w przybliżeniu 1500 lat. Assur i Niniwa zostały kolejno pokonane i ostatecznie zniszczone przez Babilończyków w 614 i 612 roku prz. Chr. Zgodnie z przepowiednią biblijnych proroków, sam Babilon dobiegł końca w niesławie, gdy Cyrus Achemenid zdobył go w 539 roku prz. Chr.

Chociaż Asyria i Babilonia rywalizowały ze sobą w całej swojej historii, bardzo trudno byłoby znaleźć między nimi jakieś istotne różnice w sferze kultury duchowej czy materialnej. Nawet mimo tego że Asyria nazywała swoje główne bóstwo Asurem („wszechwidzącym"), a Babilonia przywoływała Marduka („syna czystego berła"), ich panteony pozostawały poza tym właściwie takie same.

Wiele światowych muzeów zalicza do swych najcenniejszych eksponatów bramy obrzędowe, skrzydlate byki, płaskorzeźby, rydwany, narzędzia, naczynia, biżuterię, posągi i inne obiekty wykonane z wszelkich możliwych do wyobrażenia materiałów, jakie zostały wydobyte z usypisk Asyrii i Babilonii. Ale prawdziwym skarbem tych królestw było to, co zapisano: tysiące, tysiące klinowych inskrypcji uwieczniających kosmologiczne opowieści, poematy epickie, historie królów, kroniki świątynne, kontrakty handlowe, akty ślubów i rozwodów, tabele astronomiczne, przepowiednie astrologiczne, wzory matematyczne, wykazy geograficzne, poradniki gramatyczne i słowniki, oraz -co nie najmniej ważne - teksty dotyczące imion, genealogii, określeń, czynów, mocy i obowiązków bogów.
Wspólnym językiem, jaki stworzył kulturalne, historyczne i religijne więzi między Asyrią a Babilonią, był akadyjski. Jest to najwcześniejszy ze znanych języków semickich, poprzedzający pokrewne mu: hebrajski, aramejski, fenicki i kanaanejski. Lecz Asyryjczycy i Babilończycy nie przypisywali sobie wynalezienia tego języka czy jego znaków; wiele ich tabliczek zawiera nawet adnotację, że zostały skopiowane z wcześniejszych oryginałów.
Kto zatem wynalazł pismo klinowe i rozwinął język z jego precyzyjną gramatyką i bogatym słownictwem? Kto napisał te „wcześniejsze oryginały"? I dlaczego Asyryjczycy i Babilończycy nazywali ten język akadyjskim?

Uwaga jeszcze raz skupia się na Księdze Genesis. „A zaczątkiem jego krolestwa był Babilon, Erech, Akkad..." Akad - czy mogła rzeczywiście istnieć taka królewska stolica, poprzedzająca Babilon i Niniwę?
Ruiny Mezopotamii dostarczyły rozstrzygających dowodów na to, że naprawdę istniało niegdyś królestwo o nazwie Akad, założone przez znacznie wcześniejszego władcę, który określał siebie mianem .sharrukin („prawy władca"). W swoich inskrypcjach obwieszczał, że jego imperium rozciąga się z łaski boga Enlila od Morza Dolnego (Zatoka Perska) do Morza Górnego (przypuszczalnie Morze Sródziemne). Chwalił się, że „z wybrzeża Akadu uczynił cumowisko dla statków" z wielu odległych krain.

Uczeni osłupieli: odkryli przypadkiem mezopotamskie imperium z trzeciego tysiąclecia prz. Chr.! Od asyryjskiego Sargona z Durszarrukin do Sargona z Akadu czas skoczył wstecz o jakieś 2000 lat. A jednak usypiska, które przekopywano, ujawniały literaturę i sztukę, naukę i politykę, handel i komunikację - dojrzałą fazę cywilizacji - powstałe dawno przed pojawieniem się Babilonii i Asyrii. Oczywiste się stało, że z niej wyrosły późniejsze cywilizacje Mezopotamii; Asyria i Babilonia były jedynie odgałęzieniami pnia akadyjskiego.
Tajemnica tej tak wczesnej mezopotamskiej cywilizacji okazała się jednak jeszcze większa, gdy znaleziono inskrypcje upamiętniające dokonania i genealogię Sargona akadyjskiego. Zawierały one jego pełny tytuł: „Król Akadu, Król Kisz", wyjaśniały też, że zanim wstąpił na tron, był doradcą „władców Kisz". Czy istniało wtedy - postawili sobie pytanie uczeni - jeszcze wcześniejsze królestwo, ów Kisz, który poprzedzał Akad?

Jeszcze raz biblijne wersety zyskały na znaczeniu.

"A Kusz zrodził Nimroda,
który był pierwszym mocarzem na ziemi [...].
A zaczątkiem jego królestwa był Babilon Erech, Akkad [...]"


Wielu uczonych snuło przypuszczenia, że Sargon akadyjski był biblijnym Nimrodem. Jeśli w powyższych biblijnych wersetach odczyta się „Kisz" zamiast „Kusz", będzie wyglądać na to, że Kisz rzeczywiście poprzedzał Nimroda, jak twierdził Sargon. Badacze zaczęli wtedy bez zastrzeżeń akceptować resztę jego inskrypcji: „Pobił Uruk i poprzewracał jego mury [...], zwyciężył w bitwie z mieszkańcami Ur [...], podbijając całe terytorium Lagasz sięgnął morza".

Czy biblijny Erech to Uruk z inskrypcji Sargona? Kiedy odgrzebano miejsce, nazywane dzisiaj Warką, okazało się, że tak. Natomiast Ur, o którym wspominał Sargon, nie było niczym innym niż biblijnym Ur, miejscem, gdzie w Mezopotamii urodził się Abraham.
Potwierdzenie biblijnych zapisów nie było jedynym skutkiem odkryć archeologów; uzyskano także pewność, że królestwa, miasta i cywilizacje w Mezopotamii musiały istnieć wcześniej niż w trzecim tysiącleciu prz. Chr. Pozostało pytanie: Jak daleko wstecz trzeba szukać, by znaleźć pierwsze ucywilizowane królestwo?
Kluczem do rozwiązania tej zagadki był jeszcze jeden język.

Uczeni zorientowali się szybko, że imiona coś znaczą nie tylko w hebrajszczyźnie i w Starym Testamencie, lecz wszędzie na starożytnym Bliskim Wschodzie. Wszystkie akadyjskie, babilońskie i asyryjskie nazwy osób i miejsc miały znaczenie. Ale imiona władców, którzy poprzedzali Sargona akadyjskiego, nie miały żadnego sensu: król, który zatrudniał Sargona w charakterze doradcy, nazywał się Urzababa; król, który rządził w Erech, nazywał się Lugalzagesi; i tak dalej.

Wygłaszając odczyt w Royal Asiatic Society w 1853 roku, sir Henry Rawlinson zwrócił uwagę, że te imiona nie są ani semickie, ani indoeuropejskie, lecz „zdają się należeć do nieznanej grupy językowej, czyli etnicznej". Jeśli jednak miały znaczenie, to w jakim języku?

Uczeni przyjrzeli się jeszcze raz akadyjskim napisom. Zasadniczo akadyjskie pismo klinowe było sylabiczne: każdy znak wyrażał pełną sylabę (ab, ba, bat, etc.). Jednakże używano w nim często znaków, które nie były fonetycznie sylabami, lecz przekazywały pojęcia: „bóg", „miasto", „kraj" albo „życie", „podniosły" i tym podobne. Fenomen ów można było wytłumaczyć tylko w ten sposób, że te znaki są pozostałością wcześniejszej metody pisania opartej na piktogramach. Zatem akadyjski musiał mieć swego poprzednika w innym języku, stosującym metodę zapisu pokrewną egipskim hieroglifom.

Wkrótce stało się oczywiste, że wchodzi tu w grę wcześniejszy język, nie tylko wcześniejsza forma pisma. Uczeni stwierdzili, że w akadyjskich inskrypcjach i tekstach używano często słów zapożyczonych (w taki sam sposób, w jaki współczesny Francuz użyłby angielskiego słowa weekend). Zapożyczenia występowały częściej szczególnie tam, gdzie wprowadzano terminologię naukową lub techniczną, a także w sprawach dotyczących bogów i niebios.

I Jednym z największych znalezisk akadyjskich tekstów były ruiny biblioteki kompletowanej w Niniwie przez Assurbanipala. Layard i jego koledzy wywieźli stamtąd 25 000 tabliczek, z których wiele określonych było przez starożytnych skrybów jako kopie „starszych tekstów". Pewien zbiór dwudziestu trzech tabliczek kończył się oświadczeniem: „23 tabliczka: język Szumeru nie zmieniony". Inny tekst zawierał zagadkową wypowiedź samego Assurbanipala:

„Bóg uczonych w piśmie udzielił mi
daru znajomości jego sztuki.
Zostałem wtajemniczony
w sekrety pisania.
Mogę nawet czytać zawiłe tablice
po szumeryjsku; rozumiem zagadkowe słowa
rzeźbione w kamieniu w czasach przed potopem"


Oświadczenie Assurbanipala, że może czytać zawiłe tablice „po szumeryjsku" i rozumieć słowa zapisane na tablicach z „czasów przed potopem", przydało tylko całej sprawie tajemniczości. Ale w styczniu 1869 roku Jules Oppert wystąpił przed Francuskim Towarzystwem Numizmatyki i Archeologii z propozycją, żeby uznać istnienie preakadyjskiego języka i ludu. Wskazał na to, że wcześni władcy Mezopotamii akcentowali swoje prawo do władzy przybraniem tytułu „Króla Sumeru i Akadu", oraz wysunął wniosek, żeby ów lud nazywać „Sumerami", a ich kraj „Sumerem".

Wyjąwszy błędną wymowę nazwy - powinna brzmieć Szumer, nie Sumer-Oppert miał rację. Sumer nie był jakimś tajemniczym, dalekim krajem, lecz dawną nazwą południowej Mezopotamii, jak wyraźnie to oznajmia Księga Genesis: „kraj Szynear". (Szin'ar był biblijną nazwą Szumeru.)

Lawina ruszyła, gdy uczeni zaakceptowali te sugestie. Akadyjskie odniesienia do „starszych tekstów" nabrały znaczenia, a badacze uprzytomnili sobie szybko, że tabliczki z długimi kolumnami słów są w istocie akadyjsko-sumeryjskimi leksykonami i słownikami, układanymi w Asyrii i Babilonii na użytek ich mieszkańców uczących się pierwszego języka pisanego - sumeryjskiego.

Bez tych starych słowników wciąż byłoby nam daleko do czytania po sumeryjsku. Dzięki nim otworzyła się olbrzymia skarbnica literatury i kultury. Stało się też jasne, że sumeryjskie pismo, pierwotnie piktograficzne i ryte w kamieniu w pionowych kolumnach, zmieniło układ na horyzontalny, potem zaś, przekształcone w metodę żłobienia klinów w miękkich, glinianych tabliczkach, stało się pismem klinowym, przyjętym przez Akadyjczyków, Babilończyków, Asyryjczyków i inne narody starożytnego Bliskiego Wschodu.

Dołączona grafika


Odszyfrowanie sumeryjskiego języka i pisma oraz zrozumienie, że kultura Sumerów była źródłem akadyjsko-babilońsko-asyryjskich osiągnięć, przyśpieszyło tempo archeologicznych poszukiwań w południowej Mezopotamii. Wszystkie świadectwa wskazywały teraz na to, że tam się wszystko zaczęło.

Pierwsze znaczące prace wykopaliskowe na tym terenie rozpoczęli w 1877 roku francuscy archeolodzy; znaleziska z pojedynczej sumeryjskiej osady były tak liczne, że inni badacze kontynuowali wykopy w tym samym miejscu aż do 1933 roku, nie wyczerpując jego zasobów.

Nazywane przez krajowców Tello („usypisko") miejsce to okazało się wczesnym sumeryjskim miastem, samym Lagasz, którego zdobyciem chwalił się byk Sargon z Akadu. Władcy tego rzeczywiście królewskiego miasta nosili ten sam tytuł, jaki przybrał Sargon, z tą różnicą, że w języku sumeryjskim brzmiało to EN.SI („prawy władca"). Ich dynastia zaczęła się około 2900 roku prz. Chr. i trwała przez blisko 650 lat. W tym czasie czterdziestu trzech ensi rządziło w Lagasz: ich imiona, genealogie i lata panowania były skrupulatnie zapisywane.

Inskrypcje dostarczyły dużo wiadomości. Apele do bogów, by „sprawili, żeby kiełkujące ziarno wydało plon [...], żeby podlewane sadzonki wydały ziarno", świadczą o istnieniu rolnictwa i irygacji. Puchar, grawerowany ku czci bogini przez „nadzorcę spichlerza", ujawnia, że ziarno było magazynowane, odmierzane i sprzedawane.

Dołączona grafika


Pewien ensi, zwany Eanatum, pozostawił napis na glinianej cegle, dający wyraźnie do zrozumienia, że ci sumeryjscy władcy mogli wstępować na tron jedynie za przyzwoleniem bogów. Upamiętnił też zdobycie jakiegoś drugiego miasta, odkrywając przed nami istnienie innych miast-państw w Sumerze w początkach trzeciego tysiąclecia prz. Chr.
Następca Eanatuma, Enmetena, pisał o budowaniu świątyni i dekorowaniu jej złotem i srebrem, sadzeniu ogrodów, powiększaniu cembrowanych studzien. Chwalił się wybudowaniem fortecy z wieżami strażniczymi i wszelkimi udogodnieniami dla cumujących statków.

Jednym z lepiej poznanych władców Lagasz był Gudea. Miał sporą kolekcję statuetek, które sam wykonał; wszystkie ukazywały go w dziękczynnej pozie, modlącego się do swoich bogów. Ta poza nie była udawana: Gudea rzeczywiście poświęcił się adoracji Ningirsu, swego głównego bóstwa, oraz budowaniu i odbudowywaniu świątyń.
Wiele jego inskrypcji ujawnia, że poszukiwał drogocennych materiałów budowlanych - otrzymywał złoto z Afryki i Anatolii, srebro z gór Taurus, cedr z Libanu, inne rzadkie gatunki drewna z Araratu, miedź z rejonu Zagros, dioryt z Egiptu, krwawnik z Etiopii i inne surowce z krajów nie zidentyfikowanych do tej pory przez uczonych.

Kiedy Mojżesz budował dla Pana Boga „przybytek" na pustyni, robił to według bardzo szczegółowych instrukcji wydanych przez Pana. Gdy król Salomon budował pierwszą świątynię w Jerozolimie, robił to po otrzymaniu od Pana „wielkiej mądrości". Prorokowi Ezechielowi „w widzeniach Bożych" przedstawione zostały bardzo dokładne plany drugiej świątyni przez „męża, który wyglądał tak, jakby był ze spiżu; miał on w ręku lniany sznur i pręt mierniczy". Urnammu, władca Ur, ukazany jest na wizerunku z wcześniejszego tysiąclecia w chwili, gdy przyjmuje od swojego boga zlecenie wybudowania świątyni dla tego boga przeznaczonej; do tej pracy otrzymuje odeń stosowne instrukcje, pręt mierniczy oraz zwinięty sznur.

Dołączona grafika



Dwanaście stuleci przed Mojżeszem Gudea spełnił to samo żądanie. Instrukcje, jakie zapisał w jednej, bardzo długiej inskrypcji, zostały mu udzielone podczas wizji. „Człowiek, który świecił jak niebo", mając przy boku „boskiego ptaka", „rozkazał mi zbudować jego świątynię". Ten „człowiek", którego „przybranie głowy wskazywało w oczywisty sposób, że jest bogiem", rozpoznany został potem jako bóg Ningirsu. Była z nim bogini, która „trzymała tablicę ze swoją ulubioną gwiazdą w niebie"; w drugiej ręce „trzymała święty rylec", wskazywała nim Gudei „ulubioną planetę". Trzeci człowiek, też bóg, dzierżył w dłoni tablicę zrobioną ze szlachetnego kamienia; „zawierała ona plan świątyni". Jeden z posągów Gudei przedstawia go, jak siedzi z tą tablicą na kolanach. Boski rysunek na tablicy jest wyraźnie widoczny.

Dołączona grafika


Mając ograniczony zasób wiedzy, Gudea poczuł zakłopotanie wobec tych architektonicznych dyrektyw, zwrócił się więc o poradę do bogini, która mogła objaśnić boskie polecenia. Wytłumaczyła mu znaczenie instrukcji, objaśniła miary planu oraz wielkość i kształt cegieł, jakie miały być użyte. Gudea zatrudnił wtedy „wróżbitę-różdżkarza, ważącego decyzje" a także „badaczkę tajemnic", by wyznaczyli miejsce na brzegu miasta, gdzie bóg życzył sobie budowy świątyni. Do wykonania tej pracy Gudea zwołał 216 000 ludzi.
Łatwo można zrozumieć zakłopotanie Gudei, ponieważ ten prosto wyglądający „rzut poziomy" zawierał przypuszczalnie zbiór informacji koniecznych do wybudowania złożonego zikkuratu, wznoszącego się na wysokość siedmiu pięter. W Der Alte Orient w 1900 roku A.

Billerbeck zdołał odcyfrować przynajmniej część tych boskich instrukcji architektonicznych. Na starożytnym rysunku widać na górze wykres z układem grup pionowych linii, których liczba w grupie zmniejsza się w miarę, jak powiększa się między nimi odległość. Wygląda na to, że boscy architekci umieli zmieścić w pojedynczym rzucie poziomym z siedmioma zmiennymi skalami pełny zbiór wytycznych do zbudowania siedmiopiętrowej świątyni.

Dołączona grafika


Mówi się, że wojna daje człowiekowi impuls do gwałtownego rozwoju nauki i techniki. W starożytnym Sumerze, jak się wydaje, takim bodźcem do większych technologicznych osiągnięć była dla ludzi i ich władców budowa świątyni. Zdolność wykonania poważnej pracy budowlanej według przygotowanych planów architektonicznych, zorganizowanie i wykarmienie potężnej siły roboczej, wyrównanie terenu i usypanie kopców, produkcja cegieł i transport kamieni, sprowadzenie rzadkich metali i innych surowców z dalekich stron, odlewanie metali, konstrukcja narzędzi i opracowanie ornamentów - wszystko to przemawia wyraźnie za kwitnącą cywilizacją już w trzecim tysiącleciu prz. Chr.

Tak mistrzowskie dzieła, jakimi były najstarsze nawet sumeryjskie świątynie, są jedynie wierzchołkiem góry lodowej materialnych dokonań pierwszej wielkiej cywilizacji znanej człowiekowi.

O ich skali i bogactwie świadczyć może choćby fakt, że oprócz wynalezienia i doskonalenia pisma, bez czego żadna większa cywilizacja nie mogłaby zaistnieć, Sumerowie opracowali też technikę druku. Tysiące lat przed Gutenbergiem, który „wynalazł" druk przez zastosowanie ruchomej czcionki, sumeryjscy skrybowie używali gotowych „czcionek" różnych piktograficznych znaków, posługując się nimi tak, jak my dzisiaj posługujemy się gumowym stemplem. Odciskali je w żądanej kolejności w mokrej glinie.

Wynaleźli też prototyp naszej maszyny rotacyjnej - pieczęć cylindryczną. Był to niewielki walec z niezwykle twardego kamienia, w jakim ryto negatyw tekstu lub wzoru. Przetoczenie pieczęci po mokrej glinie odciskało pozytyw wizerunku. Pieczęć umożliwiała też zagwarantowanie autentyczności dokumentów - nowy odcisk można było wykonać natychmiast, by porównać go z odciskiem na sprawdzanym dokumencie.

Dołączona grafika


Wiele sumeryjskich i mezopotamskich zapisów niekoniecznie odnosiło się do spraw boskich czy duchowych, ale dotyczyło takich kwestii dnia codziennego, jak rejestrowanie zbiorów, mierzenie gruntów i kalkulowanie cen. Na dobrą sprawę żaden znaczniejszy postęp cywilizacji nie byłby możliwy bez równoległego wypracowania zaawansowanego systemu matematyki.

System sumeryjski, nazywany sześćdziesiętnym, opierał się na kombinacji ziemskiej dziesiątki z „niebiańską" szóstką, co dawało podstawową liczbę sześćdziesiąt. Ów system przewyższał pod pewnymi względami nasz; w każdym razie jest bezsprzecznie lepszy od późniejszych - greckiego i rzymskiego. Umożliwiał Sumerom dzielenie w ułamkach i mnożenie w milionach, wyciąganie pierwiastków lub podnoszenie liczb do kilku potęg. Był to nie tylko pierwszy ze znanych systemów matematycznych, lecz także ten, który zostawił nam w spadku pojęcie „miejsca": tak samo jak w systemie dziesiętnym 2 zależnie od pozycji przecinka może znaczyć 2 lub 20, albo 200, sumeryjskie 2 mogło oznaczać 2 lub 120 (2 x 60) i tak dalej, zależnie od „miejsca".

Dołączona grafika


Koło dzielone na 360 stopni, stopa i jej 12 cali, a także tuzin jako jednostka to zaledwie parę przykładów pozostałości sumeryjskiej matematyki, wciąż widocznych w naszym życiu codziennym. Osiągnięcia tego ludu w astronomii, stworzenie kalendarza i matematyczno-niebieskie umiejętności zostaną dokładniej rozpatrzone w dalszych rozdziałach.
Podobnie jak nasz system ekonomiczny i społeczny - książki, akta sądowe, rejestry podatkowe, kontrakty handlowe, świadectwa ślubów i tak dalej - zależy od papieru, sumeryjsko-mezopotamskie życie zależało od gliny. Świątynie, sądy i izby handlowe miały swoich skrybów wyposażonych w tabliczki z wilgotnej gliny, gotowych do zapisywania decyzji, umów, listów lub do obliczania cen, płac, areałów czy liczby cegieł potrzebnych do budowy.

Glina była też decydującym surowcem w produkcji naczyń codziennego użytku oraz pojemników do przechowywania i transportu towarów. Była też stosowana do robienia cegieł - jeszcze jeden sumeryjski wynalazek, który umożliwiał budowę domów dla ludzi, pałaców dla królów i wspaniałych świątyń dla bogów.

Sumerom przypisuje się dokonanie dwóch technologicznych przełomów, jakie pozwoliły w wytwarzaniu wszelkich glinianych przedmiotów połączyć lekkość z wytrzymałością. Osiągano to dzięki wzmacnianiu i wypalaniu. Współcześni budowniczowie odkryli, że wzmocniony beton, nadzwyczaj wytrzymały materiał budowlany, można otrzymać, zalewając cementem żelazne pręty; dawno temu Sumerowie nadawali ogromną wytrzymałość swoim cegłom, mieszając mokrą glinę z siekaną trzciną lub słomą. Wiedzieli też, że wyroby gliniane mogą zyskać na trwałości i odporności przez wypalanie ich w piecu. Pierwsze na świecie wysokie bramy i budowle oraz trwała ceramika powstały dzięki tym zdobyczom techniki.

Wynalezienie pieca - paleniska, w którym wysokie, lecz kontrolowane temperatury można było uzyskać bez ryzyka zanieczyszczenia produktu kurzem czy popiołem - umożliwiło dalszy postęp techniki: epokę metali.

Przyjęto założenie, że jakieś 6000 lat prz. Chr. człowiek odkrył możliwość wyklepywania „miękkich kamieni" - naturalnie występujących samorodków złota oraz związków miedzi i srebra - by nadać im użyteczne albo ozdobne kształty. Pierwsze wyklepywane metalowe przedmioty sztuki znaleziono w górach Zagros i Taurus. Ale jak zauważył R. J. Forbes (Tlte Birthplace of' Old Worki Metallurgy), „na starożytnym Bliskim Wschodzie złoża miedzi rodzimej wyczerpały się szybko i górnik musiał sięgnąć po rudę". Wymagało to wiedzy i umiejętności, by ją znaleźć i wydobyć, rozkruszyć, a potem wytopić i oczyścić metal - proces niemożliwy do przeprowadzenia bez piecowych palenisk i zaawansowanej technologii.

Sztuka metalurgii szybko wzbogaciła się o umiejętność stapiania miedzi z innymi metalami, co pozwoliło uzyskać dobry do odlewów, twardy, ale kowalny metal - brąz. Epoka brązu, nasza pierwsza epoka metalu, także była wkładem Mezopotamii do współczesnej cywilizacji. Handel metalami stanowił znaczną część starożytnej wymiany towarowej; stworzył też podstawy dla rozwoju bankowości w Mezopotamii, gdzie pojawił się pierwszy pieniądz - srebrny szekel („zważona sztaba").

Wiele odmian metali i stopów, których sumeryjskie i akadyjskie nazwy zostały poznane, a także szeroko rozgałęziona terminologia technologiczna, świadczą o wysokim poziomie metalurgii w starożytnej Mezopotamii. Zastanowiło to na chwilę uczonych, ponieważ Sumer sam w sobie pozbawiony był rud metali, a jednak metalurgia najwyraźniej zaczęła się rozwijać właśnie tam.

Odpowiedzią jest energia. Wytapianie, rafinacja i stapianie metali i odlewanie wymagało obfitych zasobów paliwa do pieców, tygli i palenisk. Mezopotamii mogło brakować rud, ale nie brakowało jej paliw; a więc zwożono rudę tam, gdzie był dostatek paliwa. Dowiadujemy się o tym z licznych wczesnych inskrypcji, opisujących ten transport z odległych stron.

Paliwami, jakie przyczyniły się do technologicznej supremacji Sumeru, były smoły i asfalty - produkty ropy naftowej, wypływającej w naturalny sposób na powierzchnię w wielu miejscach w Mezopotamii. R. J. Forbes (Bitumon and Petroleurn ih Antiyuity) wykazuje, że złoża powierzchniowe Mezopotamii były dla starożytnego świata głównym źródłem paliw od czasów najstarszych aż do ery rzymskiej, i dochodzi do wniosku, że technologiczne stosowanie tych produktów naftowych zapoczątkowano w Sumerze jakieś 3500 lat prz. Chr. Co więcej, dowodzi, że zużycie i znajomość tych paliw oraz ich właściwości były większe w czasach sumeryjskich niż w późniejszych cywilizacjach.

Zastosowanie produktów naftowych było w Sumerze tak szerokie - nie tylko jako opału, ale też jako surowców do budowy dróg, do impregnacji, uszczelniania, malowania, spajania, modelowania - że kiedy archeolodzy szukali starożytnego Ur, znaleźli je zagrzebane w usypisku, które miejscowi Arabowie nazywali „kopcem smoły". Forbes wykazuje, że język sumeryjski posługiwał się terminami określającymi wszystkie rodzaje i odmiany substancji bitumicznych występujących w Mezopotamii. I rzeczywiście, nazwy bitumicznych i naftowych surowców w innych językach - akadyjskim, hebrajskim, egipskim, koptyjskim, greckim, łacińskim i sanskrycie - mogą łatwo doprowadzić do sumeryjskich źródeł; na przykład najbardziej rozpowszechnione słowo oznaczające ropę naftową - nafta - pochodzi od napatu („kamienie, które się zapalają").

Na możliwościach wyzyskania produktów naftowych opierała się w Sumerze także zaawansowana w rozwoju chemia. O wysokim poziomie sumeryjskiej wiedzy świadczy nie tylko rozmaitość używanych farb i pigmentów oraz takie metody, jak glazurowanie, ale też zakrojona na niemałą skalę produkcja syntetycznych kamieni półszlachetnych, jak choćby imitacji lazurytu.

Smoły były też używane w sumeryjskiej medycynie, jeszcze jednej gałęzi wiedzy, której poziom był imponująco wysoki. Odnaleziono setki akadyjskich tekstów obfitujących w sumeryjskie terminy medyczne, co wskazuje na źródło wszelkiej mezopotamskiej medycyny. Biblioteka Assurbanipala w Niniwie miała swój dział medyczny. Teksty podzielone były na trzy grupy - bultitu („terapia"), szipir bel imti („chirurgia") oraz urti mashma.shshe („zalecenia i zaklęcia"). Dawne przepisy prawne zawierały paragrafy odnoszące się do opłat należnych chirurgom za udane operacje oraz kar, jakie spadały na nich w przypadku niepowodzenia. Chirurg używający lancetu do otwarcia skroni pacjenta miał utracić rękę, jeśli przypadkowo zniszczył mu oko.

Niektóre szkielety znalezione w mezopotamskich grobach nosiły wyraźne ślady stosowania metod chirurgii mózgu. Częściowo uszkodzony tekst medyczny mówi o chirurgicznym usunięciu „cienia zakrywającego oko człowieka", prawdopodobnie katarakty; inny tekst wspomina o użyciu tnącego instrumentu, orzekając, że „jeśli choroba dosięgła wnętrza kości, należy kość oskrobać i usunąć".

W sumeryjskich czasach chorzy mogli wybierać między A.ZU („lekarzem wodnym") a IA.ZU („lekarzem olejowym"). Tabliczka sprzed blisko 5000 lat wykopana w Ur określa praktykującego lekarza mianem „Lulu, doktor". Byli też weterynarze - znani jako „doktorzy wołów" albo jako „doktorzy osłów".
Para chirurgicznych szczypiec uwidoczniona jest na znalezionej w Lagasz bardzo wczesnej pieczęci cylindrycznej, która należała do „Urlugalediny, doktora". Pieczęć ta ukazuje też węża na drzewie - symbol medycyny do dnia dzisiejszego. Często przedstawiano również instrument używany przez położne do przecinania Pępowiny.

Dołączona grafika


Wśród sumeryjskich tekstów medycznych odnaleziono diagnozy i recepty. Nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że sumeryjski lekarz nie uciekał się do magii czy czarnoksięstwa. Zalecał utrzymywanie czystości i obmywanie, gorące kąpiele mineralne, stosowanie substancji pochodzenia roślinnego, nacieranie preparatami naftowymi.

Lekarstwa sporządzano ze składników roślinnych i mineralnych, po czym mieszano je z cieczami lub rozpuszczalnikami, odpowiednio do metody aplikowania. Brane doustnie były mieszane z winem, piwem albo miodem, „wlewane przez odbytnicę" - lewatywa - mieszano z olejami roślinnymi. Alkohol, który odgrywa tak ważną rolę w chirurgicznej dezynfekcji, a także jako rozpuszczalnik do wielu lekarstw, dotarł do naszej terminologii za pośrednictwem arabskiego kohl z akadyjskiego kuhl.

Modele wątroby wskazują na to, że medycyna była nauczana w szkołach medycznych na glinianych modelach ludzkich organów. Anatomia musiała być nauką zaawansowaną w rozwoju, ponieważ rytuały świątynne wymagały drobiazgowych sekcji zwierząt ofiarnych - brakowało jednego tylko stopnia do porównywalnej znajomości anatomii człowieka.
Niektóre wizerunki na pieczęciach cylindrycznych i glinianych tabliczkach ukazują pacjentów leżących na jakby stole operacyjnym, otoczonych zespołem bogów albo ludzi. Wiemy z eposów i innych opowieści heroicznych, że Sumerowie oraz ich następcy w Mezopotamii roztrząsali kwestie życia, choroby i śmierci. Ludzie pokroju Gilgamesza, króla Erech, poszukiwali „drzewa życia" albo jakiegoś minerału („kamienia"), który mógłby im zapewnić wieczną młodość. Wzmiankowane są też próby wskrzeszania zmarłych, szczególnie wtedy, gdy śmierć przytrafiła się bogom:

„Trupowi zwieszonemu ze słupa
zaordynowano tętno i promieniowanie;
Sześćdziesiąt razy wodę życia,
Sześćdziesiąt razy chleb życia,
rozpryskali na niego;
I manna wstała".


Czy były jakieś ultranowoczesne metody, jakich możemy się tylko domyślać, znane i stosowane w takich praktykach przywracania do życia? To, że materiały radioaktywne były znane i stosowane w leczeniu pewnych schorzeń sugeruje niedwuznacznie scena pewnego zabiegu medycznego, przedstawiona na pieczęci cylindrycznej, datowanej na sam początek sumeryjskiej cywilizacji. Ukazuje ona w sposób nie budzący wątpliwości człowieka leżącego na specjalnym łóżku - jest on poddany jakiemuś rodzajowi promieniowania, a jego twarz chroni maska.

Dołączona grafika


Jednym z najwcześniejszych sumeryjskich osiągnięć materialnych było stworzenie przemysłu tkackiego i odzieżowego.
Przyjmuje się, że wprowadzenie przędzarek w Anglii w latach sześćdziesiątych XVIII wieku wyznacza początek naszej rewolucji przemysłowej. Od tamtej pory większość rozwijających się krajów uważa uruchomienie przemysłu włókienniczego za pierwszy krok do uprzemysłowienia. Można udowodnić, że ta prawidłowość zachodzi nie tylko w czasach współczesnych, lecz już z nadejściem pierwszej wielkiej cywilizacji człowieka. Człowiek nie mógł wytwarzać tkanin przed nastaniem rolnictwa, które by zaopatrywało go w len, ani przed udomowieniem zwierząt będących źródłem wełny. Grace M. Crowfoot (Textiles, Basketry and Mats in Antiguity) podkreśla zgodność naukowych poglądów twierdząc, iż tkactwo pojawiło się najpierw w Mezopotamii, około 3800 roku prz. Chr.

Sumer zdobył ponadto w starożytności rozgłos nie tylko dzięki swym tkaninom, lecz także dzięki ubiorom. Księga Jozuego (7,21) relacjonuje, że podczas szturmowania Jerycha pewna osoba nie mogła się oprzeć pokusie zabrania sobie „pięknego płaszcza z Szinearu", znalezionego w mieście, mimo iż groziła za to kara śmierci. Stroje z Szinearu (Sumeru) ceniono tak bardzo, że ludzie byli gotowi ryzykować życie, by je zdobyć.
W sumeryjskich czasach istniało już bogate słownictwo określające zarówno elementy ubioru, jak też ich producentów. Zasadnicza forma ubioru nazwana była TUG - w stylu, jak również w nazwie bez wątpienia zwiastun rzymskiej togi. Taka szata określana była mianem TUG.TU.SHE, co po sumeryjsku oznaczało „strój, jaki się nosi owinięty wokół".

Dołączona grafika


Starożytne wizerunki ukazują nie tylko zadziwiające urozmaicenie i bogactwo strojów, lecz także elegancję, przejawianą najpełniej w doborze form ubioru, ozdób głowy, fryzur i biżuterii.

Dołączona grafika


(Z uwagi na rozmiar tekstu - całość nie mieściła się do jednego postu - trzeba to rozbić na 2 części - druga część pojawi się jak tylko ktoś wstawi swój post)

C.D.N.


Fragment książki „12 Planeta”
Forma : =[dj_cinex]= , zdjęcia : hiszpańsko - języczna wersja książki.

  • 0



#5

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wstawiam posta bo ciekawy temat :)
  • 0

#6

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

NAGŁA CYWILIZACJA (Część II)


Jeszcze jednym poważniejszym osiągnięciem Sumeru było rolnictwo. W kraju o sezonowych tylko opadach deszczu to właśnie rzeki musiały przez cały rok nawadniać uprawy przez rozbudowaną sieć kanałów irygacyjnych.

Mezopotamia - Międzyrzecze - była w czasach starożytnych prawdziwym rogiem obfitości. Morela, której hiszpańską nazwą jest damasco („drzewo Damascus"), nosi łacińską nazwę armeniaca, słowo zapożyczone z akadyjskiego armanu. Wiśnia - kerasos w greckim, Kir.sche w niemieckim - wywodzi się z akadyjskiego karszu. Przykłady te sugerują, że owoce i warzywa dotarły do Europy z Mezopotamii. Również wiele specyficznych nasion i przypraw: nasze słowo .sza~Yan pochodzi z akadyjskiego azupiranu, krokus z kurkanu (za pośrednictwem greckiego krokos), kminek z kamanu, hyzop z zupu, mirra z murru. Lista jest długa; w wielu przypadkach Grecy zbudowali fizyczny i etymologiczny most, którym te płody ziemi dotarły do Europy. Cebula, soczewica, fasola, ogórki, kapusta i sałata były pospolitymi składnikami sumeryjskiej diety.

Równie mocne wrażenie sprawia zakres i bogactwo starożytnych metod kulinarnych Mezopotamii. Teksty i obrazki potwierdzają sumeryjską znajomość rzeczy, jeśli chodzi o przetwarzanie zbóż na mąkę, z której wypiekali rozmaitość chlebów na drożdżach lub bez drożdży, placków owsianych, ciastek, pasztecików i biszkoptów. Jęczmień poddawano fermentacji, by otrzymać piwo; wśród tekstów znaleziono „instrukcję techniczną" do produkcji piwa. Wino robiono z winogron i daktyli. Mleka dostarczały owce, kozy i krowy; mleko nie tylko pito, lecz używano też do przyrządzania potraw i przetwarzano na jogurt, masło, śmietanę i sery. Ryby stanowiły pospolity składnik diety. Baranina była łatwo dostępna, a mięso świń, hodowanych przez Sumerów w wielkich stadach, uważano za prawdziwy przysmak. Gęsi i kaczki mogły stanowić rezerwę dla bogów.

Starożytne teksty nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że wyrafinowana kuchnia Mezopotamii powstała w świątyniach, w trakcie służby bogom. Jeden z tekstów zalecał ofiarowanie bogu „bochenków jęczmiennego chleba [...], bochenków pszennego chleba; pasty z miodu i śmietany; daktyli, ciastek [...], piwa, wina, mleka [...], soku cedrowego, śmietanki". Pieczone mięso było ofiarowywane wraz z „najlepszymi gatunkami piwa, wina i mleka". Ściśle określony płat z tuszy byka przygotowywano według dokładnej recepty, wymagającej „drobno mielonej mąki [...], urobionej na ciasto w wodzie, najlepszym piwie i winie" i zmieszanej z tłuszczem zwierzęcym, „aromatycznymi składnikami preparowanymi z rdzeni roślin", orzechami, słodem i przyprawami. Instrukcje dotyczące „codziennych ofiar dla bogów miasta Uruk" nakazywały podanie pięciu różnych napojów wraz z posiłkami oraz wyszczególniały, co „słudzy mielący ziarno w kuchni" oraz „mistrz kucharski pracujący przy ugniataniu ciasta" powinni robić.

Nasz podziw dla sumeryjskiej sztuki kulinarnej bezwarunkowo wzrasta, gdy napotykamy poezje głoszące pochwały świetnej kuchni. Rzeczywiście, cóż można powiedzieć, kiedy się czyta taką receptę na coq au vin sprzed tysiącleci:

„W napoju winnym,
W pachnącej wodzie,
W oleju namaszczenia -
Przyrządziłem tego ptaka
I zjadłem".


Kwitnąca ekonomia, materialne przedsięwzięcia zakrojone na tak wielką skalę nie mogłyby dojść do skutku bez sprawnego systemu transportu, koniecznego do rozwoju społeczeństwa. Sumerowie wyzyskiwali swoje dwie wielkie rzeki oraz sztuczną sieć kanałów do transportu ludzi, towarów i bydła. Na niektórych najstarszych wizerunkach widnieją niewątpliwie pierwsze na świecie statki.

Wiemy z wielu wczesnych tekstów, że Sumerowie podejmowali również dalekomorskie podróże statkami przeróżnych typów, by dotrzeć do odległych krain w poszukiwaniu metali, rzadkiego drewna, drogich kamieni i innych surowców nieosiągalnych w Sumerze. W akadyjskim słowniku języka sumeryjskiego znaleziono dział poświęcony przewozom morskim, wymieniający 105 sumeryjskich terminów określających różne statki stosownie do ich rozmiaru, przeznaczenia czy funkcji (handlowe, pasażerskie lub do wyłącznego użytku pewnych bogów). Sześćdziesiąt dziewięć innych sumeryjskich terminów, związanych z werbowaniem załogi i konstrukcją statków, zostało przetłumaczone na akadyjski. Jedynie kraj o długiej tradycji morskiej mógł budować takie specjalistyczne statki i tworzyć odpowiednią terminologię techniczną.

W transporcie naziemnym, koło znalazło zastosowanie najpierw w Sumerze. Jego wynalezienie i wprowadzenie do codziennego użytku stworzyło rację bytu najrozmaitszym pojazdom, od furmanek do rydwanów, i wyróżniło Sumer tytułem prekursora techniki „zaprzęgu wołów" i „zaprzęgu koni" jako środka lokomocji.

Dołączona grafika


W 1956 roku profesor Samuel N. Kramer, jeden z wielkich sumerologów naszych czasów, zrecenzował literacką spuściznę wydobytą z usypisk Sumeru. Spis treści From the Tablets of Sumer jest klejnotem samym w sobie, ponieważ każdy z dwudziestu pięciu rozdziałów opisuje sumeryjskie „rzeczy pierwsze" włącznie z pierwszymi szkołami, pierwszym parlamentem dwuizbowym, pierwszym historykiem, pierwszą farmakopeą, pierwszym „almanachem rolniczym", pierwszą kosmogonią i kosmologią, pierwszym „Hiobem", pierwszymi przysłowiami i porzekadłami, pierwszymi dysputami literackimi, pierwszym „Noem", pierwszym katalogiem bibliotecznym, a także pierwszą epoką heroiczną człowieka, jego pierwszymi przepisami prawnymi i reformami społecznymi, jego pierwszym rolnictwem, pierwszą medycyną oraz walką o pokój i harmonię na świecie.

To nie przesada.
Założenie pierwszych szkół w Sumerze było bezpośrednim następstwem wynalezienia i wprowadzenia pisma. Są dowody (zarówno archeologiczne, takie jak rzeczywiste budynki szkolne, jak i piśmienne, takie jak wypracowania tabliczkowe) na to, że w początkach trzeciego tysiąclecia prz. Chr. istniał formalny system edukacji. Skrybów w Sumerze było dosłownie tysiące - począwszy od skrybów młodocianych do skrybów wysoko postawionych, skrybów królewskich, skrybów świątynnych i skrybów, którzy zajmowali wysokie stanowiska państwowe. Niektórzy pracowali jako nauczyciele szkolni i wciąż możemy czytać ich rozprawki o szkołach, zadaniach i celach, programach i metodach nauczania.

Szkoły uczyły nie tylko języka i pisma, lecz także przedmiotów nauczanych dzisiaj - botaniki, zoologii, geografii, matematyki i teologii. Studiowano dzieła literackie przeszłości, kopiowano je i tworzono nowe.
Szkołą zarządzał ummia („profesor rzeczoznawca"), a wśród wychowawców był nie tylko „pan od rysunków" i „pan od sumeryjskiego", lecz zawsze też „pan od bata". Najwyraźniej dyscyplina była ostra; jeden z wychowanków opisał na glinianej tabliczce, jak był chłostany za spóźnianie się do szkoły, za zbytnią niedbałość, za łazikowanie, za hałaśliwość, za złe sprawowanie, a nawet za niestaranny charakter pisma.
Poemat epicki ukazujący historię Erech przedstawia rywalizację między Erech a miastem-państwem Kisz. Tekst eposu relacjonuje, jak posłowie Kisz udali się do Erech z propozycją pokojowego rozstrzygnięcia sporu. Ale ówczesny władca Erech, Gilgamesz, wolał raczej walczyć, niż negocjować. Co ciekawe, musiał poddać sprawę pod głosowanie zgromadzenia starszych, miejscowego „senatu":

„Pan Gilgamesz
Przed starszyzną swego miasta
wyłożył sprawę,
Waży decyzję:
ťNie ulegajmy domowi Kisz,
uderzmy w nich orężemŤ".


Ale zgromadzenie starszych głosowało za negocjacjami. Nieposkromiony Gilgamesz zwrócił się więc do ludzi młodszych, do zgromadzenia wojowników, które głosowało za wojną. Doniosłe w tej opowieści jest to, że ujawnia ona zależność sumeryjskiego władcy w kwestii wyboru wojny czy pokoju od decyzji pierwszego dwuizbowego parlamentu mniej więcej 5000 lat temu.

Tytuł pierwszego historyka przyznał Kramer Enmetenie, królowi Lagasz, który opisał na glinianych cylindrach przebieg wojny, jaką prowadził z sąsiadującą Ummą. Enmetena relacjonował wszystko zwięzłą prozą, utrzymaną w poważnym tonie właściwym kronikom, w odróżnieniu od epickich poematów, czyli dzieł literatury pięknej, mających historyczne wypadki tylko za inspirację.

Ponieważ inskrypcje asyryjskie i babilońskie odczytano znacznie wcześniej niż zapisy sumeryjskie, przez długi czas uważano, że pierwszy zbiór przepisów prawnych został opracowany i wprowadzony w życie przez babilońskiego króla Hammurabiego około 1800 roku prz. Chr. Kiedy jednak odkryto cywilizację starszą, stało się jasne, że „pierwociny" systemu praw, koncepcji porządku społecznego i przejrzystego wymiaru sprawiedliwości trzeba przypisać Sumerowi.
Sumeryjski władca miasta-państwa Esznunna (na północny wschód od Babilonu) znacznie wcześniej niż Hammurabi skodyfikował przepisy prawne, które ustalały maksymalne ceny żywności i wynajmu wozów i łodzi, by chronić ubogich. Były też prawa dotyczące zamachów na nietykalność osobistą i własność oraz przepisy wchodzące w zakres życia rodzinnego a także relacji między panami a służbą.
Wcześniej nawet ogłosił swój kodeks Lipitesztar, władca Isin. Trzydzieści osiem ustaw, które są czytelne na częściowo zachowanej tabliczce (kopia oryginału, wyrytego na kamiennej steli) odnosi się do nieruchomości, niewolników i służby, małżeństw i dziedziczenia, wynajmu łodzi, wypożyczania wołów i nie uiszczania podatków. Tak, jak to zrobił po nim Hammurabi, Lipitesztar wyjaśnił w preambule, że działa zgodnie z poleceniami „wielkich bogów", jacy nakazali mu „wywołać ogólnie pomyślny bieg zdarzeń wśród Sumerów i Akadów".

Ale nawet Lipitesztar nie był pierwszym sumeryjskim prawodawcą. Fragmenty odnalezionych tabliczek glinianych zawierają kopie reguł prawnych zebranych przez Urnammu, władcę Ur, około 2350 roku prz. Chr. - ponad pół tysiąca lat przed Hammurabim. Prawa te, oparte na autorytecie boga Nannara, miały na celu powstrzymanie i ukaranie „grabieżców wołów, owiec i osłów należących do obywateli" oraz, iżby „sierota nie stawała się łupem bogaczy, wdowa nie stawała się łupem potężnych, człowiek mający jeden szekel nie padał łupem człowieka mającego 60 szekli". Urnammu zadekretował też „uczciwe i nie podlegające zmianom miary i wagi".
Narzucenie reguł sprawiedliwości i sumeryjski system prawny sięgają jednak w czasie jeszcze dalej wstecz.

Do 2600 roku prz. Chr. musiało się już w Sumerze tak wiele wydarzyć, że ensi Urukagina poczuł się zmuszony wprowadzić reformy. Jego długa inskrypcja została nazwana przez uczonych cennym zapisem pierwszej w historii człowieka reformy społecznej opartej na ideałach wolności, równości i sprawiedliwości - „rewolucją francuską" wymuszoną przez króla 4400 lat przed 14 lipca 1789.

Dekret Urukaginy wyliczał najpierw niegodziwości tamtego czasu, potem ogłaszał reformy. Wśród niegodziwości przeważało: sprzeczne z przepisami wykorzystywanie uprawnień przez nadzorców w celu zagarnięcia tego, co najlepsze, nadużywanie stanowisk państwowych, podbijanie cen przez grupy monopolistyczne.
Wszystkie te niesprawiedliwości i wiele innych zostały zabronione dekretem. Urzędnik nie mógł już wyznaczać swojej ceny „za dobrego osła czy dom". „Gruba ryba" nie mogła już stosować nacisku wobec przeciętego obywatela. Prawa ślepych, ubogich, owdowiałych i osieroconych zostały zredagowane w nowszej wersji. Rozwiedzionej kobiecie - blisko 5000 lat temu - udzielano ochrony prawnej.

Jak długo sumeryjska cywilizacja musiała była istnieć, skoro wymagała gruntownej reformy? Najwyraźniej długo, bo Urukagina oświadczył, że tym, kto wezwał go do „przywrócenia praw minionych czasów", był jego bóg Ningirsu. Wynika z tego jasno, że wzywano do powrotu do jeszcze starszych systemów i wcześniejszych praw.
Sumeryjskie prawo podtrzymywane było przez system sądowniczy, w którym zarówno postępowanie cywilne i karne, jak też kontrakty były skrupulatnie spisywane i zachowywane. Orzekający działali raczej w charakterze przysięgłych. Sąd składał się zwykle z trzech lub czterech sędziów, z których jeden był zawodowym „sędzią królewskim", innych zaś wybierano z zespołu trzydziestu sześciu „sędziów faktu".
Babilończycy tworzyli reguły i przepisy, natomiast Sumerów interesowała sprawiedliwość, ponieważ wierzyli, że bogowie wyznaczają królów głównie po to, by zapewniali sprawiedliwość w kraju.

Można tu odnaleźć niejedną analogię do pojęć sprawiedliwości i moralności, z jakimi spotykamy się w Starym Testamencie. Nawet w czasach, gdy Hebrajczycy nie mieli jeszcze królów, rządy nad nimi sprawowali sędziowie; królów nie oceniano podług ich podbojów czy bogactwa, lecz według miary, w jakiej „czynili prawe rzeczy". Nowy Rok w religii żydowskiej wyznacza dziesięciodniowy okres, podczas którego uczynki ludzi są ważone i oceniane, by określić ich los w nadchodzącym roku. Jak można mniemać, nie jest to jedynie zbieg okoliczności, że Sumerowie wierzyli, iż bóstwo o imieniu Nansze każdego roku sądziło ludzkość w ten sam sposób; ostatecznie pierwszy hebrajski patriarcha - Abraham - pochodził z sumeryjskiego miasta Ur, miasta Urnammu i jego prawa.

Sumeryjskie poczucie sprawiedliwości znalazło też wyraz w fenomenie, jaki Kramer nazwał „pierwszym ťHiobemŤ". Zestawiając fragmenty glinianych tabliczek w Istambulskim Muzeum Starożytności, Kramer zdołał odczytać niemałą część sumeryjskiego poematu, który jak biblijna Księga Hioba wybucha skargą prawego człowieka, pozbawionego błogosławieństwa bogów, poddanego zaś wszelkiego rodzaju cierpieniom straty i wzgardy. „Prawość moich słów została obrócona w kłamstwo" - krzyczy w udręce.
W drugiej części poematu ów anonimowy cierpiętnik modli się do swojego boga w sposób pokrewny niektórym wersetom hebrajskich Psalmów:

„Boże mój, który jesteś moim ojcem,
który zrodziłeś mnie - podnieś moją twarz [...].
Jak długo będziesz mnie pomijał,
zostawiał bezbronnego [...],
zostawiał bez rady?"


Potem następuje szczęśliwe zakończenie. „Prawe słowa, szczere słowa, jakie wyrzekł, przyjął jego bóg [...], jego bóg odwrócił swą rękę od nieszczęsnych wyroków".
Poprzedzając biblijną Księgę Eklezjasty o jakieś dwa tysiące lat, przysłowia sumeryjskie przekazują wiele tych samych pojęć i podobną formę dowcipu:

„Jeśli sądzone nam jest umrzeć - traćmy;
Jeśli mamy żyć długo - oszczędzajmy.
Kiedy umrze biedak, nie próbuj go wskrzeszać.
Ten, kto posiada dużo srebra, może być szczęśliwy;
Ten, kto posiada dużo jęczmienia, może być szczęśliwy;
Ten natomiast, kto niczego nie ma, może spać! Mężczyzna:
przed przyjemnością: żeni się;
Po przemyśleniu: rozwodzi.
Serce nie jest tym, co wiedzie do wrogości;
Tym, co wiedzie do wrogości, jest język.
W mieście gdzie nie ma psów,
Lis jest nadzorcą".


(brak 2 stron w wersji elektronicznej książki)

To, co uderza w tej muzyce i pieśniach, jest jeszcze czymś innym niż tylko wnioskiem, że Sumer był źródłem zachodniej muzyki w strukturze i harmonicznej kompozycji. Nie mniej znaczący jest fakt, że kiedy słuchamy tej muzyki i czytamy te poezje, nie brzmią one bynajmniej dziwnie czy obco, nawet w głębi swych uczuć i sentymentach. Właściwie, kiedy kontemplujemy tę wielką sumeryjską cywilizację, przekonujemy się, że nie tylko nasza moralność i nasze poczucie sprawiedliwości, nasze prawa i architektura, nasza sztuka i technologia wyrastają z Sumeru, ale sumeryjskie zwyczaje są nam znajome, bliskie. Wygląda na to, że w głębi serca wszyscy jesteśmy Sumerami.

Po odkopaniu Lagasz szpadel archeologa odsłonił Nippur, w swoim czasie centrum kultowe Sumeru i Akadu. Z 30 000 znalezionych tam tekstów wiele pozostaje nie przebadanych do dzisiaj. W Szuruppak odkryto budynki szkolne, datowane na trzecie tysiąclecie prz. Chr. W Ur uczeni znaleźli wspaniałe wazy, biżuterię, broń, rydwany, hełmy zrobione ze złota, srebra, miedzi i brązu, pozostałości warsztatów tkackich, zapisy dworskie - i wyniosły zikkurat, którego ruiny wciąż są dominantą krajobrazu. W Esznunna i Adab archeolodzy odnaleźli świątynie i pełne artyzmu posągi z czasów przed Sargonem. Umma pozostawiła inskrypcje mówiące o dawnych imperiach. Monumentalne budynki i zikkurat z najpóźniej 3000 r. prz. Chr. zostały odgrzebane w Kisz.

Uruk (Erech) cofnął archeologów w czwarte tysiąclecie prz. Chr. Znaleźli tam pierwsze barwione wyroby garncarskie wypalane w piecu oraz świadectwa zastosowania pierwszego koła garncarskiego. Ulica brukowana wapiennymi kamieniami jest najstarszą odnalezioną dotąd konstrukcją kamienną. W Uruk archeolodzy znaleźli też pierwszy zikkurat-olbrzymi kopiec wzniesiony ludzką ręką, na którego szczycie stały dwie świątynie, biała i czerwona. Znaleziono tam też pierwsze zapisane teksty świata, a także najstarsze pieczęcie cylindryczne. O tych drugich Jack Finegan (Light from the Ancient Past) powiedział: „Doskonałość wykonania tych pieczęci, pojawiających się po raz pierwszy w okresie kultury Uruk, jest zadziwiająca". Inne osady z czasów kultury Uruk świadczą o początkach epoki metali.

W 1919 roku H. R. Hall natknął się na ruiny starożytnej wsi, nazywanej teraz al-Ubajd. Nazwą tą posługują się uczeni na określenie kultury, jaka obecnie uważana jest za pierwszą fazę wielkiej cywilizacji Sumeru. Sumeryjskie miasta z tamtego okresu - położone między północną Mezopotamią a południową strefą gór Zagros - jako pierwsze wprowadziły używanie glinianych cegieł, tynkowanych ścian, mozaikowych dekoracji, cmentarzy z obmurowanymi grobami, malowanej i zdobionej ceramiki o geometrycznych wzorach, miedzianych zwierciadeł, paciorków z importowanych turkusów, barwideł do powiek, miedzianych siekierek, ubrań, domów, a nade wszystko monumentalnych budowli świątynnych.

Dalej na południu archeolodzy znaleźli Eridu - według starożytnych tekstów pierwsze sumeryjskie miasto. Kopiąc głębiej, natrafili na świątynię poświęconą Enki, sumeryjskiemu bogu mądrości, budowaną i odbudowywaną wiele razy. Odkrywanie warstw geologicznych prowadziło uczonych do coraz wcześniejszych początków sumeryjskiej cywilizacji: 2500 prz. Chr., 2800 prz. Chr., 3000 prz. Chr., 3500 prz. Chr.
Potem szpadel trafił na fundamenty pierwszej świątyni poświęconej Enki. Pod nią była dziewicza ziemia - niczego tu wcześniej nie zbudowano. To wtedy - około 3800 lat prz. Chr. - zaczęła się cywilizacja.
Była to nie tylko pierwsza cywilizacja w prawdziwym znaczeniu tego słowa. Okazała się najpełniejsza, wszechstronna, pod wieloma względami bardziej rozwinięta niż inne, późniejsze starożytne formacje. Była to bez wątpienia cywilizacja, która stworzyła podstawę naszej.
Zaczynając używać kamieni jako narzędzi jakieś 2 000 000 lat wcześniej, człowiek osiągnął ten niebywały poziom cywilizacyjny w Sumerze około 3800 lat prz. Chr. I w zakłopotanie wprawia fakt, że do dnia dzisiejszego uczeni nie mają pojęcia, kim byli Sumerowie, skąd przyszli, w jaki sposób i z jakiego powodu powstała ich cywilizacja.
Jej pojawienie się było tak nagłe, tak nieoczekiwane, jak gdyby znikąd. „Zdumiewające" - takiego słowa użył H. Frankfort (Tell Ugair). Pierre Amiet (Elam) określił to słowem „nadzwyczajne". A. Parrot (Sumer) porównał to do „płomienia, który wybuchnął tak gwałtownie". Leo Oppenheim (Ancient Mespotamia) zwrócił szczególną uwagę na „zadziwiająco krótki okres", w jakim ta cywilizacja powstała. Joseph Campbell (The Masks of God) podsumował to w ten sposób: >,Z oszałamiającą szybkością [...] pojawia się w tym małym sumeryjskim błotnistym ogrodzie [...] pełny syndrom kultury, jaki od tamtego czasu stał się zarodnią dla wszystkich wielkich cywilizacji świata".

Dołączona grafika


Fragment książki „12 Planeta”

Forma : =[dj_cinex]= , zdjęcia : hiszpańsko - języczna wersja książki.

  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych