Skocz do zawartości


Zdjęcie

Operacja „Niewyobrażalne”


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Patrick.
  • Postów: 135
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Operacja „Unthinkable”


Gdy cały świat z nieskrywaną radością świętował koniec II wojny światowej, brytyjscy planiści wojskowi – na bezpośrednie polecenie premiera Winstona Churchilla – stworzyli plan rozpoczęcia 1 lipca 1945 roku wojny ze Związkiem Sowieckim. W tej śmiałej operacji zbrojnej u boku tandemu brytyjsko-amerykańskiego walczyć mieli Polacy, ramię w ramię z podniesionym z kolan Wehrmachtem.

Dołączona grafika


Pierwsze analizy, traktujące Związek Sowiecki jako strategiczne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii pojawiły się już podczas wojny. We wrześniu 1943 roku szefowie Sztabu (Chiefs of Staff ) pozytywnie odnieśli się do pomysłu przygotowania analizy przewidywanego w długim okresie wpływu rosyjskiej polityki na strategiczne interesy brytyjskie. Raport na ten temat przygotowało Foreign Office 10 lutego 1944 roku. Wydźwięk dokumentu był optymistyczny, zdaniem autorów bowiem po wojnie Sowieci mieli skupić się na odbudowie własnej gospodarki, rozwoju wewnętrznym i kontroli Niemiec, a nie na ekspansji. W podobnym tonie wypowiadał się Wspólny Komitet Wywiadowczy (JIC) przewidujący, że Moskwa będzie koncentrować wysiłki na uniemożliwieniu Niemcom remilitaryzacji. W tym okresie ostrzegano jedynie przed dwoma potencjalnymi zagrożeniami: możliwą infiltracją brytyjskiego środowiska komunistycznego przez Moskwę i rywalizacją pomiędzy Wielką Brytanią, Związkiem Sowieckim i Stanami Zjednoczonymi o złoża ropy naftowej na Bliskim Wschodzie.

Projekty wojny z Sowietami
Im bliżej było końca wojny, tym bardziej zaczęły ujawniać się różnice w percepcji powojennych zagrożeń pomiędzy dyplomatami (Foreign Office) a wojskowymi (szefowie Sztabu). Od 1944 roku szefowie Sztabu, choć jeszcze nie tak otwarcie jak kilkanaście miesięcy później, zaczęli uznawać Sowietów za potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, co spotykało się ze sprzeciwem dyplomatów z Foreign Office. Drugą płaszczyzną rozdźwięku była kwestia niemiecka – brytyjscy wojskowi chcieli zachować potencjał gospodarczo-wojskowy III Rzeszy, aby następnie wykorzystać go przeciwko Sowietom. „Tworzenie dokumentów opartych na założeniu, że Rosja to potencjalny wróg stanowi całkowite zaprzeczenie przyjętej przez rząd linii politycznej” – protestowali dyplomaci.

Trudno nie zrozumieć racji dyplomatów. Obawiano się, że informacje o antysowieckich planach wojennych wśród Brytyjczyków mogą dotrzeć do Moskwy, a to utrudniłoby utrzymanie sojuszu brytyjsko-sowieckiego i zgody w kwestii niemieckiej. W takiej sytuacji Niemcy mogłyby stać się obiektem rywalizacji z Moskwą, z której Brytyjczycy wyszliby jako przegrani. Niemcy znalazłyby się pod kontrolą Sowietów, którzy wykorzystaliby pozostałości niemieckiego przemysłu do prowadzenia polityki wymierzonej przeciwko Europie Zachodniej, w tym także przeciwko Wielkiej Brytanii. Jak wyjaśniał stanowisko Foreign Office jeden z pracowników: Szefowie Sztabu przedstawiają swoje tezy bowiem boją się Rosjan. Rosjanie raczej nie spełnią prognoz szefów Sztabu – przynajmniej dopóty, dopóki nie będą podejrzliwi w stosunku do nas. Grozi nam błędne koło podejrzeń – nie inicjujmy go.

Pracujący dla wojska analitycy nie ulegli presji Foreign Office. Jednoznaczną tezę, stawiającą pod dużym znakiem zapytania przyszłość dalszej współpracy polityczno-militarnej Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego, zawarto w przeglądzie strategicznym z połowy 1945 roku (The Security of the British Empire). W dokumencie stwierdzono, że spośród sześciu potencjalnych, powojennych rywali geostrategicznych (Niemcy, Japonia, Francja, Chiny, Stany Zjednoczone, Związek Sowiecki), najbardziej prawdopodobny jest Związek Sowiecki, którego potencjał wojskowo-gospodarczy mógłby w analizowanym okresie 10 lat stanowić „poważne zagrożenie” dla interesów Imperium Brytyjskiego, zarówno w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie oraz w Azji. Związek Sowiecki może rozpocząć wrogie działania o niewielkiej skali, szybko zajmując obszar o strategicznym znaczeniu, na przykład bliskowschodnie pola naftowe – przestrzegano – uznając jednocześnie, że zaakceptujemy ten stan, a nie doprowadzimy do ogólnoświatowego konfliktu. W dokumencie zawarto ostrzeżenie: Sowieci mogliby próbować dokonać agresji na Iran, a nawet na Indie poprzez terytorium Afganistanu. Brytyjscy planiści brali pod uwagę hipotetyczny scenariusz, w którym Sowieci dokonują również inwazji na Birmę, okupując Indochiny i Tajlandię. Ostrzegano, że zajęcie Singapuru, baz wojskowych, lotnisk i portów w Malajach i Tajlandii dałoby Moskwie swobodny dostęp do Morza Południowochińskiego, całkowicie eliminując brytyjskie wpływy oraz stwarzając liczne wyzwania dla Australii i Nowej Zelandii. Najbardziej prawdopodobne i jednocześnie najgroźniejsze dla brytyjskiego bezpieczeństwa byłyby sowieckie próby zdominowania Bliskiego Wschodu, którego utrata poważnie storpedowałaby brytyjski wysiłek obronny. Bez żadnej przesady można stwierdzić, że Bliski Wschód stanowił najsłabszy punkt bezpieczeństwa brytyjskiego – był kluczowy dla państwa, ale jednocześnie słabo broniony. Jak ostrzegało Ministerstwo Paliw i Energii (Ministry of Fuel and Energy), bez bliskowschodnich surowców energetycznych. Wielkiej Brytanii brakowałoby 40 milionów ton ropy naftowej rocznie, a gdyby do wojny włączyły się Stany Zjednoczone, deficyt wzrósłby do 53 milionów ton ropy naftowej rocznie. W przypadku wojny Związku Sowieckiego z państwami Europy Zachodniej, Moskwa mogłaby już na samym początku skierować część sił w celu okupacji roponośnych złóż Iranu, a około 1955 roku (gdyby do lądowej ofensywy nie doszło), każda brytyjska baza w regionie byłaby w zasięgu sowieckich bombowców dalekiego zasięgu. W przypadku dotarcia Sowietów aż za Kanał Sueski, znaczenie kluczowe miałoby posiadanie baz w Libii i we francuskiej Afryce Północnej. Umożliwiałyby one pozostanie w regionie, a także kontrolę Gibraltaru, a więc również i Morza Śródziemnego.

W tym okresie Amerykanie nie podzielali obaw Londynu. Zamiast spotykać się z premierem Wielkiej Brytanii, który chciał stworzyć blok brytyjsko-amerykański w celu ograniczenia wpływów sowieckich w Europie, Harry Truman wybrał rozmowy ze Stalinem. Z Waszyngtonu docierały niepokojące dla Londynu sygnały, które mogłyby sugerować, iż Amerykanie nie dostrzegają sowieckiego zagrożenia i nie chcą koordynować wysiłków obronnych. Dla przykładu wskazać można symptomatyczną wypowiedź amerykańskiego sekretarza stanu, Jamesa F. Byrnesa, który po przemówieniu Churchilla w Fulton (1946) stwierdził, że Waszyngton nie jest bardziej zainteresowany sojuszem z Wielką Brytanią przeciwko Związkowi Sowieckiemu niż sojuszem ze Związkiem Sowieckim przeciwko Wielkiej Brytanii. Takie stanowisko, w połączeniu z narastającymi żądaniami amerykańskiego społeczeństwa "sprowadzenia chłopców do domu" i ustępliwością wobec Moskwy, niepokoiło Brytyjczyków i chociaż polityczno-wojskowe relacje z Amerykanami nadal pozostawały fundamentem w stworzeniu strategii bezpieczeństwa, coraz bardziej obawiano się, że Waszyngton powtórzy błąd z 1918 roku, to jest powróci do polityki izolacjonizmu.

Pesymistyczne prognozy części swoich wojskowych doradców podzielał premier Winston Churchill. W marcu 1945 roku, podczas rozmowy z generałem majorem sir Francisem de Guingandem, brytyjski premier stwierdził otwarcie: w przyszłości głównym źródłem zagrożenia dla Aliantów nie będą Niemcy lecz Rosjanie. Co więcej, Churchill nie przejawiał cechującej Amerykanów chęci do poprawy stosunków z Moskwą. Świadczy o tym choćby odrzucenie w marcu 1945 roku propozycji Waszyngtonu zwołania trójstronnej konferencji. Jak wspomniał osobisty wysłannik prezydenta Harry'ego Trumana, Joseph E. Davies, Churchill krytycznie odniósł się do idei wykazując przy tym zajadłą wrogość w stosunku do Sowietów.

Nieprzejednane stanowisko Churchilla wobec komunistów nie ograniczało się tylko do słownych deklaracji i pustych słów. Niedawno ujawnione dokumenty brytyjskich archiwów tworzą niezwykły, aby nie powiedzieć, sensacyjny obraz. Winston Churchill brał pod uwagę rozpoczęcie działań wojennych przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Wspomina o tym choćby osobisty sekretarz premiera, John Colville, który opisywał komentarz Churchilla do wydarzeń w Rumunii w lutym 1945 roku. Sowieci nie respektowali wcześniejszych porozumień i starali się dokonać przewrotu. Colville wspomina wypowiedź Churchilla z 28 lutego 1945 roku: Nie mam zamiaru dać się oszukać w sprawie Polski, nawet jeśli znajdziemy się na krawędzi wojny z Rosją.

Wydarzenia kolejnych miesięcy - głównie rozwój sytuacji w Polsce - jedynie utwierdzały Churchilla w przekonaniu, iż może dojść do wojny z ZSRR. Komuniści ignorowali stanowisko zachodnich sojuszników łamiąc wcześniejsze postanowienia, czego znamiennym przykładem było porwanie przez NKWD 16 działaczy polskiego podziemia niepodległościowego. Szykując się na możliwy rozwój sytuacji Churchill poprosił o stworzenie wstępnego, hipotetycznego scenariusza, w którym ZSRR jest "przymuszony" do wykonania woli Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych zanim Alianci dokonają demobilizacji. Stosowny raport powstał 22 maja 1945 roku i przez wiele dekad miał klauzulę "ściśle tajne". W pracach nad dokumentem nie brali udziału pracownicy i eksperci wojska oraz ministerstw cywilnych, a jedynie specjalistyczna komórka planistyczno-prognostyczna.

Dołączona grafika
Amerykanie przekraczają Linię Zygfryda. Sforsowanie obrony sowieckiej byłoby bez porównania trudniejsze.


Strategia Aliantów
Operacja „Unthinkable”, za której początek przyjęto datę 1 lipca 1945 roku, została oparta na kilku założeniach. Po pierwsze, przyjęto całkowite poparcie brytyjskiej i amerykańskiej opinii publicznej dotyczącej agresji na Związek Radziecki, a także bardzo wysokie morale żołnierzy. Po drugie, duet Wielka Brytania i USA miał być wsparty przez Polskie Siły Zbrojne, "niemieckie zasoby osobowe" i "pozostałości niemieckiego potencjału gospodarczego". Przyjęto, że ZSRR wejdzie w sojusz z Japonią. Analitycy rozważali dwa scenariusze - wojny totalnej i wojny ograniczonej.

Łączne siły Aliantów w Europie Zachodniej w dniu 1 lipca 1945 roku oceniono na: 20 dywizji piechoty, 20 dywizji pancernych, 5 dywizji powietrznodesantowych, brygady pancerne i piechoty dające ekwiwalent 8 dywizji. Sojusznicze siły niemieckie oceniono na 10 dywizji piechoty i 1 dywizję pancerną. Nie byłyby one dostępne na samym początku konfliktu. Uderzenie miało być w pierwszej fazie realizowane przez 47 alianckich dywizji, z czego 14 pancernych. Według szacunków Armia Czerwona byłaby w stanie wystawić wówczas 170 dywizji, z czego 30 pancernych. Według drugiego raportu sporządzonego 8 lipca 1945 roku, siły alianckie miały składać się ze 103 dywizji (z czego 23 pancernych): 64 amerykańskich, 35 brytyjskich i 4 polskich.

Przewidywano powstanie jednego z dwóch frontów: północnego wzdłuż linii Szczecin-Piła-Bydgoszcz, albo południowego wzdłuż linii Lipsk-Chociebuż-Poznań. Decydujące o losach wojny starcia pancerne miały rozegrać się na wschód od linii Odra-Nysa Łużycka: Jeśli tam wygramy, możemy dojść do linii Gdańsk-Wrocław. Jakikolwiek dalszy marsz poza tę linię rozciągnie długość frontu i stworzy zagrożenie w czasie zimy. Zwycięstwo będzie zależało od osiągnięcia rozstrzygnięcia przed pojawieniem się zimy. Staniemy wówczas przed wyborem: albo będziemy zmuszeni atakować dalej, co wydłuży nasze linie komunikacyjne, albo też będziemy się bronić w trudnych warunkach atmosferycznych nazbyt długim froncie. Jak przestrzeżono: Należy też zwrócić uwagę na fakt, że jeśli Rosjanie nie wycofają się z Czech i Moraw, każda dłuższa penetracja terytorium nieprzyjaciela wydłuży południową flankę.

Pomijając szanse na wywołanie rewolucji w ZSRR lub powstania na zajętych przez Moskwę terenach, analitycy stwierdzili, że pokonanie Sowietów byłoby możliwe tylko na dwa sposoby - albo pozbawiając nieprzyjaciela siły gospodarczej, albo militarnej. Pierwszy sposób to zajęcie najważniejszych rosyjskich miast, przez co Związek Sowiecki nie mógłby kontynuować wojny. Jak zauważono Sowieci mogliby przeprowadzić taktyczne wycofanie, unikając zniszczenia na początku wojny. Wtedy Moskwa zaczęłaby wykorzystywać przewagę geograficzną - wciągnięto by siły alianckiego agresora na swoje terytorium i tam zniszczono. Nie ma takiej granicy, którą Alianci musieliby przekroczyć, by złamać rosyjski opór - pisano - nie można też założyć, że Alianci byliby w stanie wejść tak daleko i tak szybko w Rosję jak Niemcy w 1942 roku a i to nie przyniosło im sukcesu.

Drugi scenariusz to zdecydowane uderzenie i zniszczenie Armii Czerwonej bez penetracji obszaru ZSRR. Również i ta wersja wydawała się mało prawdopodobna. Bez wyraźnej pomocy militarnej ze strony USA, Wielka Brytania nie miała żadnych szans na powodzenie. Nawet i to nie gwarantowało sukcesu. Przewaga Sowietów nad Aliantami w broni pancernej wynosiła 2 do 1, a w piechocie 3, a nawet 4 do 1. Nie było żadnych przesłanek, aby założyć, iż Aliantom - nawet przy wsparciu Polaków i Niemców - udałoby się rozbić Armię Czerwoną. Chociaż Alianci są lepiej zorganizowani - pisano - mają nieco lepsze uzbrojenie i wyższe morale, Rosjanie okazali się być dla Niemców wymagającym nieprzyjacielem. Posiadają kompetentnych dowódców, odpowiednie wyposażenie i organizację, która - choć nie przystaje do naszych standardów - zdała sprawdzian. Z drugiej jednak strony jedynie 1/3 wszystkich ich dywizji jest w bardzo dobrym stanie. Reszta jest względnie słaba i w porównaniu z alianckimi mniej mobilna. Choć nie wykluczono zwycięstwa w wojnie totalnej, ostrzeżono, że trwałaby ona bardzo długo.

Zamiast wojny totalnej, Alianci mogliby rozpocząć konflikt na małą skalę. Również i taka opcja była brana pod uwagę. Autorzy ostrzegli, że nawet ograniczona wojna szybko mogłaby przerodzić się w konflikt totalny, toczony w różnych miejscach świata. Choć militarna potęga Rosji nie zostałaby złamana, bylibyśmy zapewne w stanie uderzyć tak, że Rosjanie zostaliby zmuszeni przyjąć nasze warunki. Jak pisano: Sowiecka przewaga na lądzie czyni każdą ofensywną akcję przeciwko nim bardzo ryzykowną. Można jednak liczyć na element zaskoczenia.

Dołączona grafika
Spotkanie sojuszników w Torgau. W krótkim okresie sympatia przerodzi się w niechęć, a jeszcze szybciej we wrogość.


Sowiecka strategia
Zwrócono uwagę, że największym wyzwaniem będzie pokonanie Armii Czerwonej, a sowiecka marynarka wojenna i lotnictwo strategiczne nie byłyby większym zagrożeniem, a na pewno nie bardziej znaczącym niż niemieckie. Ostrzegano przed sowiecką próbą zajęcia Norwegii i Grecji, co jednak: nie wpłynęłoby na naszą sytuację strategiczną. Za dużo bardziej niepokojącą uznano sowiecką agresję na Turcję, co zablokowałoby dla Aliantów Morze Czarne. Szczególnie groźna sytuacja wynikłaby w Iranie i Iraku, które miały strategiczne znaczenie dla alianckiego przemysłu. Problemy logistyczne i konieczność utrzymywania sił w Europie Centralnej sprawiają, że jest mało prawdopodobne, aby Rosjanie skierowali się na początku kampanii w stronę Egiptu - prognozowano. O ile za mało realne uznano wkroczenie Armii Czerwonej do Indii, ostrzegano przed kontruderzeniem w kierunku Danii i Szwecji. Z kolei sojusznicza Moskwie Japonia mogłaby wzmocnić swoją obronę lub wznowić ofensywę w Chinach.

Jak już wspomniano, Sowieci posiadali przewagę w wojskach lądowych. Szacowano, że 1 lipca 1945 roku Armia Czerwona miałaby liczyć 7 milionów żołnierzy, z czego 6 milionów na europejskim teatrze działań. Liczebność NKWD szacowano na kolejne 600 tys. osób: rosyjska armia jest wyjątkowo twarda, a wymagane wsparcie logistyczne jest mniejsze niż w przypadku Aliantów. Cechuje ją brak zwracania uwagi na straty. Uzbrojenie poprawiło się i z pewnością nie jest gorsze od naszego. Wiadomo nam, że rosyjskie rozwiązania kopiowali Niemcy. Dużym zagrożeniem dla Aliantów byłaby próba rozpoczęcia przez Moskwę akcji sabotażowych na liniach komunikacyjnych, przede wszystkim we Francji, Belgii, Holandii i w mniejszym stopniu w Niemczech: do tego zadania zostaliby wykorzystani przede wszystkim miejscowi komuniści - ostrzegano.

Przewidywano, że na początku Sowieci byliby w defensywie. Gdyby jednak nie udało się utrzymać całej operacji w tajemnicy, tuż przed rozpoczęciem konfliktu zapewne dokonaliby przegrupowania w celu wzmocnienia obrony i przygotowania się do kontruderzenia: większość sił pancernych będzie zapewne utrzymywana nieco z tyłu, jako gotowe do kontruderzenia rezerwy strategiczne. Z tego też powodu Sowieci mogliby co najwyżej wycofać się za Odrę, ale nie byliby zmuszeni opuszczać Czech i Moraw - chyba, że uznaliby to za korzystne. W pierwszym etapie wojny sowieckie lotnictwo byłoby użyte głównie do wspierania wojsk lądowych. Prawdopodobnie do tej roli Sowieci wykorzystaliby również swoje samoloty bombowe dalekiego zasięgu (około tysiąca). Sowieckie lotnictwo określono jako: ogólnie słabsze od alianckiego. Nie jest ani tak zorganizowane, ani tak wyposażone, by sprostać bombowcom dalekiego zasięgu lub walczyć z naszymi myśliwcami. Największym problemem dla lotnictwa byłby deficyt paliwa: połowa jest dostarczana przez Aliantów - przypominano.

Zwrócono też uwagę na inne potencjalne słabości: rosyjska armia boryka się z ciężkimi stratami i zmęczeniem. Wyszkolenie taktyczne jest niższe niż w przypadku sił niemieckich. Biorąc pod uwagę niski poziom edukacji w Armii Czerwonej, wszyscy fachowcy zostali skierowani do wojsk specjalistycznych. Brakuje dobrze wyedukowanych i wyszkolonych oficerów sztabowych i dowódców średniego szczebla. Pojawiają się informacje, że rosyjskie dowództwo ma duże problemy z utrzymaniem dyscypliny. Grabieże i pijaństwo są powszechne stanowiąc efekt połączenia zmęczenia wojną i kontaktu z wyższym niż u siebie w domu standardem materialnym. Jakiekolwiek wznowienie działań wojennych w Europie byłoby dużym obciążeniem dla Armii Czerwonej. Dowództwo mogłoby mieć trudności z utrzymaniem morale, szczególnie wśród niższych rangą żołnierzy piechoty. Efekt ten mógłby zostać wzmocniony, gdyby Alianci zastosowali skuteczną propagandę. Zwrócono również uwagę, że lojalność części sił wobec Sowietów - głównie polskich - byłaby wątpliwa: Większość Polaków przejawia wyraźną niechęć do Rosjan. Dotyczy to nawet armii Berlinga, która obecnie liczy sobie 10 dywizji - Moskwa nie może mieć pewności, że armia Berlinga ją wesprze lub choćby pozostanie neutralna.

Zdaniem analityków, główną przewagą Aliantów nad Sowietami w tym okresie stanowiła marynarka wojenna i siły powietrzne. Dzięki temu Alianci kontrolowaliby nie tylko Atlantyk, ale również Bałtyk, co jednak nie miało większego znaczenia militarnego. Zakładając, że na tyły nie zostałyby wycofane żadne eskadry, 1 lipca 1945 roku siły alianckiego lotnictwa taktycznego w Europie Zachodniej i basenie Morza Śródziemnego oceniono na 6714 samolotów. Flotę bombowców oceniono na 2464 samoloty, z czego 1840 miało się znajdować w bazach w Wielkiej Brytanii. Siły sowieckie w Europie oceniono na 14600 samolotów, z czego 9380 myśliwców i samolotów szturmowych. W wojnie byłyby mało przydatne bombowce strategiczne, które bazowały głównie w Anglii. Przemysł i miasta sowieckie były rozrzucone na tak odległym terytorium, że jakiekolwiek zmasowane naloty byłyby praktycznie niemożliwe (pominięto kwestię wykorzystania bomby atomowej, w tamtym bowiem okresie nie wiedziano, że niedługo zostanie użyta): Wątpliwe jest, aby wywołały szkody podobne do kampanii bombowej nad Niemcami.

Ocena raportu
Ostatecznie plan nie otrzymał pozytywnej oceny szefów Sztabu, którzy dyskutowali nad nim 31 maja 1945 roku. Scenariusz był tak niezwykły, iż wspominał o nim w swym pamiętniku sir Alan Brooke (szef Imperialnego Sztabu Generalnego): Cała idea oczywiście fantastyczna, a szanse na powodzenie raczej niewielkie. Nie ma najmniejszych wątpliwości, iż od teraz Rosja to pełnoprawne mocarstwo w Europie. Brytyjski generał taki pogląd przedstawiał już rok wcześniej. Jak wspomniał w rozmowie z 27 lipca 1944 roku z sir Jamesem Griggem, sekretarzem stanu ds. wojny: Niemcy nie są już dominującą siłą w Europie. Rosja jest. Dzięki swoim surowcom stanie się w ciągu najbliższych 15 lat głównym zagrożeniem.

Przedstawione w raporcie o operacji „Unthinkable” dane o wyraźnej przewadze sowieckiej nad Aliantami sprawiły, iż Brytyjczycy całkowicie zmienili front - zamiast planować agresję, zaczęli myśleć nad obroną. 10 lipca 1945 roku Winston Churchill, który raport otrzymał dwa dni wcześniej, poprosił o analizę na temat możliwości odparcia bezpośredniego zagrożenia sowieckiego. Jak pisał do generała Hastingsa Ismaya: Proszę o analizę możliwości obrony naszej Wyspy przy założeniu, że Francja i kraje Beneluksu nie byłyby w stanie zapobiec rosyjskiemu pochodowi w stronę morza. Wierzę, że wojskowi zdają sobie sprawę, że to jedynie wstępny dokument i - mam taką nadzieję - hipotetyczne planowanie działań zbrojnych.

W odczuciu autorów drugiego raportu, poważną przeszkodą przed rozpoczęciem inwazji na Wyspy Brytyjskie byłyby niewystarczające siły i środki Armii Czerwonej do przeprowadzenia operacji desantowej. Co więcej, odrzucono scenariusz, w którym inwazja ograniczała się tylko do inwazji powietrznej: To kwestia lat, zanim Rosjanie zbudują odpowiednie siły amfibijne i morskie, które dawałyby im choćby najmniejsze szanse na powodzenie w starciu z odpowiednio przygotowaną obroną. Oceniono, że Sowieci nie byliby w stanie zagrozić bezpieczeństwu szlaków handlowych na północnym Atlantyku. Jak pisano: Jest prawdopodobne, iż Rosjanie będą chcieli intensywnie wykorzystywać nowe bronie, takie jak rakiety i bezpilotowe samoloty. Doskonale zdają sobie sprawę z możliwości tych broni, prowadzonych badań i danych technicznych. Z tego też powodu Rosjanie już na samym początku konfliktu rozpoczęliby ich masową produkcję. Musimy spodziewać się dużo większej skali ataku niż podczas niemieckiej ofensywy. Obecnie nie widzimy żadnej metody efektywnego zredukowania tego zagrożenia. Przez znaczny okres poprzedzający planowanie inwazji byłoby to dla nas główne zagrożenie.

Autorzy raportu oraz szefowie Sztabu - planując ewentualne działania obronne na kontynencie - brali pod uwagę utworzenie umocnionych przyczółków w Holandii, Belgii, Danii i północnej Francji. Rozważano wykorzystanie potencjału Niemiec do przeciwstawienia się sowieckiej agresji. Bez obrony kontynentalnej Wielka Brytania znów zostałaby zepchnięta do głębokiej obrony, a angielskie miasta - w szczególności Londyn - raz jeszcze stałyby się celem ataku. Co więcej, zwiększyłoby to zagrożenie inwazją, co z kolei wymagałoby innego przygotowania sił zbrojnych. Zwolennikiem koncepcji obrony kontynentalnej, zamiast uczynienia z Wysp Brytyjskich "twierdzy" był m.in. szef sztabu US Army, generał Dwight D. Eisenhower. Podczas brytyjsko-amerykańskich rozmów wojskowych w sierpniu 1946 roku w Waszyngtonie, które cechowała zgodność co do faktu, iż w kolejnej wielkiej wojnie USA będą walczyć razem z Wielką Brytanią, Eisenhower stwierdził, iż w razie konfliktu w Europie Zachodniej Alianci powinni wycofać się ze stref okupacyjnych tworząc punkty obrony w północnej Europie (kraje Beneluksu), co miało zabezpieczyć siły i środki zgromadzone na Wyspach przed atakiem. Odsuwało to zagrożenie od Wysp Brytyjskich, ale jednocześnie zwiększało zależność brytyjskiego bezpieczeństwa od sojuszników oraz ich woli i zdolności do prowadzenia wojny - analogicznie do 1940 roku, kiedy pierwsza linia obrony Wysp Brytyjskich znajdowała się w Europie Zachodniej. Co więcej, skuteczność obrony kontynentalnej zależała od zdolności bojowych najsłabszego rodzaju wojsk brytyjskich - armii. Oparcie obrony o Wyspy dawała przewagę marynarce wojennej i siłom powietrznym. Wniosek końcowy z raportu brzmiał: W pierwszej fazie konfliktu Rosjanie mogliby zagrozić naszemu krajowi jedynie wykorzystując rakiety lub innego rodzaju nowe bronie. Inwazja lub znaczący atak na morskie szlaki zaopatrzeniowe mogłyby zostać zorganizowane dopiero po fazie przygotowań, które trwałyby kilka lat.

Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika


Ostateczna wersja drugiego raportu na temat operacji „Unthinkable” nigdy nie dotarła do Winstona Churchilla, jako że Partia Konserwatywna niespodziewanie straciła władzę w Wielkiej Brytanii. 7 lipca Churchill wyjechał na odpoczynek do Francji, a 15 lipca z Bordeaux do Berlina, gdzie wziął udział w konferencji w Poczdamie. Gdy ostatecznie 25 lipca przyjechał do kraju, wracał do niego jako przegrany. Dokument operacji został całkowicie utajniony. Aż do 1959 roku nikt spoza wąskiego kręgu zainteresowanych nie wiedział, że taki raport powstał. Wtedy jednak sir Alan Brooke opublikował swoje pamiętniki, w których zawarł strzępy informacji. Cały dokument został ujawniony dopiero w 1998 roku.

Wojna atomowa
Choć dokument nigdy nie wyszedł poza ramy ogólności, Brytyjczycy nie przestali przygotowywać się do wojny z ZSRR. Pod koniec 1945 roku generał major sir Gordon MacMillan, zastępca szefa Imperialnego Sztabu Generalnego i przewodniczący komitetu badawczego otwarcie pytał naukowców o potrzebne siły i środki do zniszczenia wszystkich sowieckich miast powyżej 50 i 100 tys. mieszkańców. Interesowało go również ile bomb atomowych potrzebowaliby Sowieci do przeprowadzenia analogicznego uderzenia na Wyspy Brytyjskie, dominia i Stany Zjednoczone. Odpowiedź na pytania MacMillana została przedstawiona 22 stycznia 1946 roku. Z pomocą wywiadu naukowcy i analitycy stworzyli listę 84 radzieckich miast z ludnością powyżej 100 tys. osób, które mogłyby stanowić cel atomowego ataku (podano też dystans z baz lotniczych w Norwich, Nikozji i Peszawarze). Wskazano również listę 49 dużych brytyjskich miast, które mogłyby zostać zaatakowane przez Sowietów z wykorzystaniem bombowców dalekiego zasięgu z baz lotniczych w Niemczech i na Łotwie. Aby zaatakować 88% populacji ZSRR, Brytyjczycy musieliby przeprowadzić 26 rajdów, co wymagałoby wykorzystania aż 370 bomb atomowych (z czego 242 uderzyłoby w cel). Sowieci do zniszczenia 42 brytyjskich miast potrzebowaliby 225 bomb atomowych i jedynie 7 ataków z powietrza. Tak wyraźna różnica w koniecznych środkach wynikała przede wszystkim z czynnika geograficznego, który działał na niekorzyść Brytyjczyków. Miasta w Wielkiej Brytanii są skupione na bardzo małej przestrzeni. Żadna część kraju nie była bezpieczna, a ewakuacja osób z zagrożonych całkowicie niemożliwa. Co więcej, brytyjskie siły powietrzne musiałyby wlecieć w głąb ZSRR, narażając się na ogień przeciwlotniczy i samoloty przechwytujące, które z pewnością zestrzeliłyby znaczną część bombowców.

Choć antyhitlerowska koalicja niedługo po zakończeniu II wojny światowej zaczęła pękać, a wrogość pomiędzy Wielką Brytanią a Związkiem Radzieckim narastać, to żaden z tych apokaliptycznych scenariuszy nigdy nie został sprawdzony w praktyce. Nie ma bowiem wątpliwości, że sowiecka agresja na Europę Zachodnią lub też brytyjsko-amerykańska na ZSRR (abstrahując od szans na powodzenie), nie przyniosłyby żadnej ze stron niczego poza nową falą przemocy, cierpień i niewyobrażalnymi stratami. Ofiarą szczególnie dotkniętą byłaby raz jeszcze Polska, która stałaby się areną trzeciego przemarszu wojsk w ciągu kilku lat. To właśnie na polskiej ziemi rozstrzygnęłaby się operacja „Unthinkable”. Niezależnie kto ostatecznie wygrałby ten konflikt, Polska byłaby przegrana. Trzecia wielka wojna (1939, 1944-45, 1945-?) byłaby ogromnym ciosem dla całego narodu, jego gospodarki i kultury. Byłby to cios, po którym żadne państwo na świecie już by się nigdy nie podniosło.


Autor: Robert Czulda
Źródło: Technika Wojskowa Historia (Nr 3/2010, maj-czerwiec)
  • 4

#2

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Trzecia wielka wojna (1939, 1944-45, 1945-?) byłaby ogromnym ciosem dla całego narodu, jego gospodarki i kultury. Byłby to cios, po którym żadne państwo na świecie już by się nigdy nie podniosło.



Gwoli ścisłości była by to 5 wielka kampania na naszych ziemiach w ciągu dwudziestu paru lat. Jakoś autor zapomina o działaniach wojennych Niemcy- Rosja z 1914-1917 ,wojnie z Rosją 1919-1920.Działania tych dwóch zapomnianych wojen nieustępowały niczym w stratach i w wyniszczenu drugiej wojnie światowej.

Pierwsza wojna światowa na ziemiach polskich

Dołączona grafika


Dołączona grafika

po 1920


Dołączona grafika



Nie ma bowiem wątpliwości, że sowiecka agresja na Europę Zachodnią lub też brytyjsko-amerykańska na ZSRR (abstrahując od szans na powodzenie), nie przyniosłyby żadnej ze stron niczego poza nową falą przemocy, cierpień i niewyobrażalnymi stratami.


A od kiedy to batiuszka Stalin przejmował się takimi szczególikami jak milionowe straty??
Tak przy okazji:Stalin dwukrotnie przygotowywał sie po 2WŚ do podboju Europy Zachodniej . Pierwszy raz odroczył działania wojenne z powodu wojny w Korei (mogła się rozwinąć w wojnę swiatową z uzyciem broni atomowej)i drugi w 1953 ale jego śmierć zawiesiła te plany.
  • 0



#3

Patrick.
  • Postów: 135
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Tak przy okazji: Stalin dwukrotnie przygotowywał sie po 2WŚ do podboju Europy Zachodniej . Pierwszy raz odroczył działania wojenne z powodu wojny w Korei (mogła się rozwinąć w wojnę swiatową z uzyciem broni atomowej)i drugi w 1953 ale jego śmierć zawiesiła te plany.

Suworow twierdzi, że Stalin zamierzał zaatakować III Rzeszę już w 1941 (lub 1942) roku, ale Hitler go ubiegł.

Plan „Burza”


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych