Moj dziadek mial działke 5 km od miasta, wiecie, kury, obora itd. Dziadek zmarł, a dom wybudowała tam moja ciocia, i zamieszkali tam z dziecmi w 4 osoby, Mieli psa, ktory strasznie nie lubil obcych (ze mna sie oswajal przez 2 godz ) Pewnej nocy ok. 23 (zima byla) wujek uslyszal szczekanie psa i trzaski. kiedy wyszedl przed dom Zobaczyl ze Nero (pies) lata po podworku jakbu kogos gonil, a gdy ten 'ktos' przebiegł pod drzewem gałęzie lekko zatrzęsły się. wojek wyszedł blizej i zaczal wolac psa, ten stanal, a sekunde po tym drzwi wejsciowe zaczely sie zamykac i otwierac trzaskając. gdy wojek zlapal drzwi pobiegł do łóżka i się polozyl do cioci (

) no i wszystko ustalo ok.1 w nocy uslyszeli jakby woda kapała z rury, lub kranu (rury wszyskie byly zamorowane, a krany podokręcane + woda zakręcona [kurki pod zlewem na rurach]) Wnioskujemy, ze to byl dziadek -a ta woda ze plakal.

Nie bylem tam podczas tego wydarzenia ale jak ciocia to opowiadała to miała łzy w oczach...