Skocz do zawartości


Zdjęcie

Eugenika i inne nieszczęścia


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

mariuszm.
  • Postów: 566
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

„Współczesny świat jest obłąkany, i to nie tyle dlatego, że uznaje nienormalność, co dlatego, że nie potrafi odzyskać tego, co normalne".


CK. Chesterton mówi, że nie potrafimy przywrócić tego, co normalne, ponieważ stworzyliśmy kulturę, która jest w „stanie wojny ze starszą kulturą chrześcijańską". Zostaliśmy wciągnięci we „współczesne szaleństwo na punkcie naukowej biurokracji i totalnego kontrolowania życia społecznego". A problem z biurokratycznymi naukowcami polega na tym, że stopniowo stali się oni mniej naukowcami, a bardziej urzędnikami.


Książka Eugenika i inne nieszczęścia została opublikowana w 1922 roku, ale większą jej część Chesterton napisał dziesięć lat wcześniej. Miał nadzieję, że nie będzie potrzeby publikowania tej pracy i że będzie mógł wrzucić swoje notatki do pieca. Okazało się jednak, że poruszany w niej problem nie zniknął, a żaden z jego argumentów nie stracił aktualności. Niestety, ta książka jest nadal aktualna, zaś argumenty Chestertona pozostają tak samo ważne, jak kiedyś. Wciąż stajemy w obliczu tego, co nazywa on „tą samą nadętą nauką, tą samą despotyczną biurokracją i takim samym terrorem ze strony drugorzędnych profesorów".

Termin „eugenika" został ukuty w XIX wieku przez Anglika o nazwisku Francis Galton. Był on zwolennikiem „udoskonalenia rodzaju ludzkiego". Brzmi to nieźle. Chciał udoskonalić istotę ludzką pod względem jej uposażenia fizycznego i umysłowego. To tez brzmi nieźle. W jaki sposób zamierzał tego dokonać? Otóż przez proporcjonalne zwiększenie liczby tych ludzi, którzy mają „lepsze uposażenie genetyczne". To brzmi podejrzanie. W jaki sposób chciał zwiększyć liczbę ludzi z „lepszym uposażeniem genetycznym"? Przez rozmnażanie odpowiednio wyselekcjonowanych jednostek. Brzmi to trochę przerażająco, ale i znajomo. Skąd zaczerpnął swoje pomysły? To zabrzmi bardzo znajomo - zaczerpnął je od swojego kuzyna, Charlesa Darwina. Galton przyjął idee Darwina jako podstawę swojej eugeniki, Darwin zaś odwzajemnił mu się, odwołując się do Galtonowskiej koncepcji rozmnażania ludzkich osobników w książce O pochodzeniu człowieka. Darwin określił tam dzieło Galtona jako „godne podziwu" i zgadzał się z tym, że ludzie stojący „niżej" w społeczeństwie nie powinni zakładać rodzin, gdyż mogłoby to prowadzić do eliminowania „lepszych" członków społeczeństwa.
W Ameryce eugenika znalazła wielu zwolenników. Do najwybitniejszych z nich należała Margaret Sanger, założycielka organizacji, nazwanej później „Świadome Rodzicielstwo". Niektórzy do dzisiaj wychwalają jej zasługi, jako jednej z pierwszych obrończyń praw kobiet. Prawdopodobnie bardziej niż ktokolwiek inny w XX wieku Sanger jest odpowiedzialna za powszechny dostęp do środków antykoncepcyjnych, a także za powszechną akceptację idei „kontroli urodzeń".
Mniej znany jest fakt, że motywy, którymi się kierowała, broniąc kontroli urodzeń, miały coś wspólnego nie tyle z „wolnością seksualną", co z eugenika. Jeśli ktoś w to wątpi, powinien po prostu sięgnąć po czasopismo The Birth Control Review, założone i wydawane przez Sanger przez wiele lat. W 1919 roku pisała na jego łamach: „Więcej dzieci dla ludzi odpowiednich, mniej dla nieodpowiednich". Mówiąc o tych „odpowiednich", miała na myśli ludzi uprzywilejowanych, inteligentnych i białych - ludzi takich jak ona. Twierdziła, że chce wykorzystać kontrolę urodzeń do tego, by stworzyć „rasę o czystej krwi". Natomiast gdy mówiła o tych „nieodpowiednich", miała na myśli nie tylko osoby upośledzone fizycznie i opóźnione umysłowo, lecz także takie konkretne grupy ludzi, jak „Żydzi, Słowianie, katolicy i Murzyni". Grupy te stały się przedmiotem jej działań, gdyż - w jej opinii - stanowiły zagrożenie z powodu szybkiego wzrostu swej liczebności. Wytrwale pracowała nad tym, by zakładać swoje kliniki kontroli urodzeń w pobliżu aglomeracji miejskich zamieszkiwanych przez te właśnie grupy. Oficjalnie proponowała, by rodzice, którzy chcą mieć dzieci, składali odpowiednie podanie, „tak jak imigranci, którzy muszą składać podanie o wizę". Margaret Sanger była również członkinią Amerykańskiego Towarzystwa Eugenicznego, które skutecznie opowiadało się za prawem do sterylizacji osób, które mogłyby się przyczyniać do reprodukcji jednostek niepożądanych i niechcianych z punktu widzenia dobra społeczeństwa. Takie prawo zostało wprowadzone w ponad połowie stanów Ameryki i przyczyniło się do częstego stosowania przymusowej sterylizacji.
Dlaczego więc nie mówi się o tych powiązaniach między M. Sanger, założycielką „Świadomego Rodzicielstwa", a eugenika?
Jeśli komuś nie udało się dotąd znaleźć odpowiedzi, to przypomnijmy innego znanego zwolennika eugeniki - Adolfa Hitlera. Nie tylko popierał on eugenikę, lecz także wprowadził ją w życie. Doprowadził cały naród do stosowania się do jej zasad, i to nie tylko w podtrzymywaniu tak zwanej wyższej rasy, lecz także w praktycznym eliminowaniu tych, którzy należeli do rasy niższej. A gdzie Hitler znalazł pełne poparcie dla swoich idei z dziedziny eugeniki? Właśnie u M. Sanger i w jej otoczeniu. Uczeni i eugenicy z nazistowskich Niemiec pisali artykuły do jej Birth Control Review, a członkowie kierowanej przez nią Amerykańskiej Ligi Kontroli Urodzeń odwiedzali nazistowskie Niemcy i uczestniczyli w posiedzeniach Sądu Najwyższego, a potem wracali z płomiennymi sprawozdaniami o tym, jak to prawo do sterylizacji „w sposób naukowy i humanitarny pozwala na to, by ze szczepu germańskiego usuwać z korzeniami wszelkie najgorsze domieszki".
Nie ma potrzeby dodawać, że po II wojnie światowej, kiedy wyszła na jaw cała straszna prawda o nazistowskich Niemczech, kiedy świat dowiedział się o okropnościach Holokaustu i o obozach śmierci, pojęcie eugeniki zostało ostatecznie zupełnie skompromitowane. Sanger szybko zdystansowała się od eugeniki i zajęłasię przede wszystkim regulacją poczęć, uznawaną teraz wyłącznie za problem kobiet. Teraz nie słyszy się już wcale o eugenice.
Niestety, filozofia, która stała za eugenika, wciąż jest żywa. Ogólnie mówiąc, wszystkie argumenty, które przemawiały niegdyś za eugeniką, wymienia się nadal jako argumenty za kontrolą urodzeń, aborcją i eutanazją.
Rozumiał to Chesterton, i to już w 1912 roku. Podobnie jak w wielu innych wypadkach dostrzegał wyraźnie to, co my widzimy dopiero dzisiaj. Widział on te zjawiska znacznie wcześniej, zanim jeszcze się pojawiły. Już sam tytuł Eugenika i inne nieszczęścia wyraźnie sugeruje, że eugenika jest złem i że łączy się ono z innymi rodzajami zła. Ilekroć Chesterton zwalcza coś, co jest złe, zawsze łączy się to ściśle z obroną jakiegoś dobra. Niepokoi go, że zatraciliśmy zdolność rozumienia, czym jest dobro, że zatraciliśmy nawet zdolność rozumienia, czym jest normalność. Po prostu straciliśmy zdrowy rozsądek. Normalne zaś jest to, że kobieta i mężczyzna zakochują się w sobie, zawierają związek małżeński i zakładają rodzinę. Przez tysiące lat mężczyźni i kobiety potrafili odkryć dla siebie tę normalną rzecz. Ten podstawowy rodzaj ludzkiej wolności stanowił część ogólnoludzkiego doświadczenia.
Pierwsi zwolennicy eugeniki zaczęli wzywać do walki z tym zdrowym rozsądkiem, twierdząc, że mężczyźni i kobiety nie powinni zawierać małżeństwa dla miłości, ale raczej po to, by wydać na świat odpowiednie potomstwo. Głosili oni, że ludzie nie powinni ryzykować posiadania dzieci, które mogłyby być niepełnosprawne, chore lub słabe. Innymi słowy, jak mówi Chesterton, nie powinni się oni godzić na ryzyko posiadania dzieci, które potem stałyby się kimś takim, jak John Keats lub Robert Louis Stevenson. W swoim mrożącym krew w żyłach przewidywaniu mentalności proaborcyjnej, Chesterton zauważa, że zwolennicy eugeniki przyjmowali wobec nienarodzonego dziecka postawę, która byłaby nie do pomyślenia w każdym innym wieku - „czyhali oni na życie dziecka, by się go pozbyć". Wyznawali oni również całkowicie fałszywy pogląd na cel medycyny „Wzywamy lekarza po to, by nas ratował od śmierci, a ponieważ śmierć jest niewątpliwie pewnym złem, lekarz ma prawo podać [...] nawet mało znaną pigułkę, co do której może się spodziewać, że będzie skutecznym lekiem na wszelkie zagrożenia życia. Ale nie ma on prawa zalecać śmierci jako lekarstwa na wszelkie ludzkie choroby". Normalny człowiek zawsze wiedział, że zapobieganie narodzinom dziecka jest aktem w najwyższej mierze nienaturalnym, niezależnie od sposobu, w jaki się to czyni. Dlatego robi się wszystko, by sprawa wyglądała na nieszkodliwą, a nawet na delikatną, gdy mówi się „eugenika" czy „kontrola urodzeń", czy „wolność rozmnażania się". Lecz każdego, kto pod tymi pojęciami nie potrafi dostrzec realnego zła, Chesterton nazywa „naiwniakiem". „Zło zawsze wykorzystuje dwuznaczność [...]. Zło zawsze zwycięża dzięki sile takich «naiwniaków», a w każdym wieku mamy do czynienia z istnieniem fatalnego przymierza między anormalną niewinnością i anormalnym grzechem". Jedynym sposobem wyjaśnienia tego, co się wydarzyło w nazistowskich Niemczech, jest uznanie, że zło odniosło zwycięstwo dzięki sile wybitnych oszustów Po prostu zbyt wielu ludzi myślało, ze robi coś dobrego, bo wierzyło w kłamstwo, które wydawało się czymś dobrym, gdyż było określane jako patriotyzm i popierane przez uczonych urzędników reżimu. Jest to także jedyny sposób, by wytłumaczyć to, co się działo w Stanach Zjednoczonych w ciągu trzech ostatnich dziesięcioleci. Miliony ludzi uwierzyły w jakieś nieprawdopodobnie złe kłamstwo, w kłamstwo, które wydawało się czymś dobrym, ponieważ nazywano je „wyborem", kłamstwo, które brzmi jeszcze lepiej, jeśli ma za sobą uczonych urzędników. (...)
Powróćmy jeszcze do kuzyna Darwina, Francisa Galtona, człowieka, któremu zawdzięczamy słowo „eugenika". Zanim bowiem zaczął on pisać o hodowaniu geniuszy, zasłynął czymś innym. Uważano go mianowicie za pioniera statystyki. Byłby on zadowolony ze swojej spuścizny. Nie ma nic łatwiejszego niż kłamanie za pomocą liczb. Kiedy takie organizacje, jak Świadome Rodzicielstwo i Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) głosiły na całym świecie swoje orędzie na temat antykoncepcji, ich główną taktyką odstraszającą było posługiwanie się liczbami. Organizacje te używają statystyki do przedstawiania problemów ubóstwa. Wykorzystują ją, aby pokazać, że ludzie biedni będą mieli dużo dzieci, które również będą
biedne, co przyczyni się do pogłębienia biedy na świecie. Więc, naturalnie, jedynym sposobem zapobiegania jeszcze większej biedzie jest sprawienie, by biedni nie mieli dzieci.
Przewidywania Chestertona okazały się trafne. A zatem dobrze byłoby zobaczyć, w czym upatrywał on przyczyn tego tragicznego stanu rzeczy. Przechodzimy tym samym do zagadnienia „innych nieszczęść". Nieraz zbyt łatwo demonizujemy zwolenników aborcji, feministów i zwolenników kontroli urodzeń. Oczywiście należy przeciwstawiać się im energicznie, co Chesterton rzeczywiście czynił. Jednak to nie zwolennicy aborcji czy feminiści odgrywają tu główną rolę, twierdził Chesterton. Istnieje o wiele większy problem, którym należy się zająć, istnieje o wiele większe zło, które należy usunąć. To, że dzieci nie są chciane, wynika z tego, że nasze społeczeństwo wytworzyło całą klasę ludzi niechcianych. Są to trwale ubodzy. Reprezentują oni wszystkie rasy i religie. Są wśród nich „ludzie wszelkiego rodzaju pod względem fizycznym i duchowym, ludzie o różnym zdrowiu i wychowaniu [...]. Nie mają oni ze sobą nic wspólnego oprócz tego, ze są przez nas krzywdzeni". Ci ludzie, mówi Chesterton, są w najwyższym stopniu wykorzystywani, traktowani jak narzędzia. Nie mają żadnej nadziei na zdobycie czegoś na własność, na zdobycie wystarczającego kapitału, by móc utrzymać siebie czy rodzinę. Chesterton zdaje sobie doskonale sprawę również z tego, że „sytuację pogarszał fakt, iż doznania seksualne były często jedynymi, jakimi człowiek biedny mógł się cieszyć. Dlatego też uganiał się za nimi w sposób nieumiarkowany". Toteż klasom uprzywilejowanym, które zostały obdarzone przez kapitalizm tyloma dobrodziejstwami kosztem klas upośledzonych, zostało jedno dramatyczne rozwiązanie - ludzie biedni nie powinni mieć dzieci.

Oczywiście nie lubimy o tym myśleć. Nasze społeczeństwo nie chce się zmierzyć z problemem niesprawiedliwości, gdyż zwykle kłóci się to z jakimiś interesami. Jak pisze Chesterton, „dobrobyt nie sprzyja rachunkowi sumienia". „Przeciętny przedsiębiorca zaczyna być agnostykiem nie tyle dlatego, że nie wie, o co chodzi, co dlatego, że chce zapomnieć. Wielu bogaczy ucieka się do sceptycyzmu dokładnie z tego samego powodu, z jakiego biedny zaczyna pić - dlatego, że jest to jakieś wyjście". „Ubolewa on [człowiek bogaty] o wiele bardziej nad załamywaniem się panowania Mammona niz nad upadkiem wizji Boga [...]. Nikt nie potrafi sobie wyobrazić, by kapitalistyczny industrializm mógł zostać poświęcony na korzyść czegoś innego [...]. Ludzie pomijają to, co ważne, a skupiają się na tym, co marne. Współczesne warunki traktuje się jako pewne i utrwalone, chociaż samo słowo "współczesny" sugeruje, ze są to warunki przemijające. "Stare idee" uważa się za przebrzmiałe, chociaż ich wiekowość jest często dowodem ich nieprzemijalności [...].

DALE AHLQUIST - "Apostoł zdrowego rozsądku".
  • 4

#2

_Silent_.
  • Postów: 827
  • Tematów: 18
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Polecam film Grzegorza Brauna "W imię postępu" o Eugenice.




  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych