Nie wiem w jaki dokładnie sposób mam rozwinąć. Oryginały zapisów z czarnych skrzynek mogą być potrzebne może w kwestii formalno-prawnej, nie wiem, nie jestem prawnikiem. Pod względem wartości merytorycznej nie widzę różnicy między oryginałem i kopią zapisu, szczególnie przy dzisiejszym bezstratnym zapisie. Druga sprawa, że nie mam pojęcia o co Macierewiczowi chodzi mówiąc "główny komputer". Tu-154 nie jest konstrukcją mi znaną, ale wątpliwe, żeby tam był jakikolwiek komputer na kształt takich, które są instalowane w B777, A380 itp. (odpowiedzialnych za działanie systemów w ogóle). To, co Macierewicz ma na myśli, to tzw. Flight Management Computer (FMC)
UNS-1D, który w Tu był instalowany niefabrycznie. FMC w uproszczeniu służy do nawigacji obszarowej RNAV. Nie widzę tu powodu do sensacji w tym, że FMC stracił zasilanie, skoro samolot koziołkował wtedy po podłożu; jak i nie widzę powodu do sensacji w tych - z jaką lubością i pasją - powtarzanych przez niego 15 metrach nad poziomem pasa. Na marginesie, "dane" są niepoliczalne, więc "obie dane" są trochę bez sensu. Macierewicz zakłada, że CVR/FDR musiały skończyć pracę dokładnie w momencie zderzenia, co jest niekoniecznie prawdą. Mało tego, zanik zasilania w jednym urządzeniu nie wyklucza z automatu wyłączenia innych urządzeń czy zasilania w ogóle. Samoloty mają parę/kilka generatorów/szyn. No i nikt nie twierdzi, nawet te sensacyjne dane, że w ciągu 0.4 sekundy przybyło 142 m. Reszta to już bełkot polityczny.
Jak widać lub nie, średnio rozgarnięty człowiek może te wywody obalić.