Skocz do zawartości


Zdjęcie

czy to możliwe, że...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

malagax3.
  • Postów: 5
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Może najpierw napiszę coś o sobie, bo nie chcę żeby wasz obraz mojej osoby był mylny, a taki pewnie będzie po przeczytaniu mojej historii.
Tak więc nigdy nie zastanawiałam się nad istnieniem duchów, nie jestem jakąś fanatyczką tych tematów, lubię obejrzeć dobry horror, ale nie traktuję tych wszystkich historii na poważnie. Nie jestem osobą przesadnie wierzącą, raczej wierzącą niepraktykującą :). W kościele zawitam stosunkowo rzadko, może ostatnio częściej z powodu zbliżającego się bierzmowania (mam 15 lat). Moim zdaniem duchy MOGĄ istnieć, ale zawsze gdy słyszałam o czymś co miało świadczyć o ich obecności, byłam pewna, że te przypadki można jakoś logicznie wytłumaczyć i wszystkie sygnały starałam się ignorować. Inna jest moja postawa wobec UFO, uważam że to mało prawdopodobne, abyśmy w całym wszechświecie, gdzie jest tyle układów słonecznych, byli sami, jednak nie wierzę w to, że UFO dotarło do naszej galaktyki. Ale do rzeczy: Cała historia zaczęła się dosyć dawno. Już jako dziecko czułam się nieswojo we własnym domu, można by pomyśleć, że to zwykły lęk przed ciemnością, jednak teraz wydaje mi się, że mogło być to coś innego (tutaj należy dodać, że dzielę pokój z siostrą co jest dość istotne). Jednak od pewnego czasu (około 2 lata) do tego, wydawać by się mogło irracjonalnego strachu doszły pewne odgłosy i incydenty. Pewnej nocy, gdy spałam, obudziła mnie moja siostra, dość przestraszona. Powiedziała mi żebym przez chwilę siedziała cicho i posłuchała. Najpierw myślałam, że się ze mnie zgrywa, ale po chwili też to usłyszałam, odgłos kroków z korytarza, a w końcu skrzypienie podłogi tuż przy wejściu do pokoju, po chwili odgłos ustał. Przerażone spałyśmy w jednym łóżku. Inny przypadek: Około godziny 24, oglądałam film z siostrą i jej chłopakiem, dokładniej horror: Lake Mungo. Podczas seansu wydarzyła się dziwna rzecz. Nagle przestraszył nas pewien dźwięk, głośne uderzenie dochodzące z kuchni. Moja siostra dość spanikowana, jej chłopak zamurowany, a ja dla rozładowania napięcia zaczęłam śmiać się z całej sytuacji. Natychmiast poszłam do kuchni i zapaliłam światło. Okazało się, że z suszarki spadła szklana pokrywka, dodam, że stała tam cały dzień bez żadnego poruszenia, jednak najdziwniejsze było to, że jakimś cudem wylądowała około 2 metrów od szafki z której spadła, co było dziwne o tyle, że podczas spadania usłyszeliśmy tylko krótki łomot, a nie odgłos toczenia czy czegokolwiek innego. Od tamtej pory przydarzyły się i inne niemiłe rzeczy jak spadanie przedmiotów w środku nocy, czy różne odgłosy. Do tego wszystkie doszła historia mojej mamy, o której dowiedziałam przypadkowo. Otóż kilka tygodni po wprowadzeniu się domu mojego ojca (w którym teraz mieszkamy), wstała w nocy, bo musiała iść do toalety. Kiedy wyszła na korytarz prowadzący do kuchni wydało jej się, że na ławce w kuchni siedzi jej matka (zmarła na raka gdy mama miała 12/13 lat). Nie wiadomo czy to była prawda czy przewidzenie. Nad pomysłem, czy w naszym domu rzeczywiście może się dziać coś dziwnego, zaczęłam zastanawiać się głębiej gdy moja mama (położna) opowiedziała mi o tym co zdarzyło jej się na nocce w szpitali. Była na dyżurze razem z koleżanką. Noc zapowiadała się w miarę spokojnie. Jednak wcale tak nie było. Kilka dni wcześniej w szpitalu zmarła starsza kobieta, podczas pobytu nikt jej nie odwiedził, nikt się z nią nie skontaktował. Chodziła smutna, zmartwiona, jedynymi jej towarzyszkami były właśnie położne (nie była w ciąży, bo na oddziale leżały też inne kobiety, np. z rakiem). Na tej właśnie nocce, kilka dni po śmierci kobiety zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Podczas gdy koleżanka mamy zeszła na inne piętro, mama została sama w pokoju socjalnym. Po chwili usłyszała skrzypienie, jakby drzwi pod wpływem przeciągu. Wyszła na korytarz, ale wszystkie drzwi były zamknięte, więc wróciła do pokoju. To jednak nie był koniec. Położyła się spać, ale obudził ją odgłos otwierania drzwi na oddział, a później kroki, którym towarzyszył dźwięk wózka, na którym przewożono pacjentki. Zerwała się natychmiast z myślą, że to jej koleżanka prowadzi nowo przyjętą pacjentkę. Wyszła na korytarz, ale wtedy wszystko raptownie nastało. Tylko drzwi były otwarte. Wtedy tak naprawdę się przeraziła, bo przecież dokładnie pamięta jak je zamykała, na klucz... Obie z koleżanka pomodliły się za kobietę, która zmarła.
Właśnie po usłyszeniu tej historii dopuściłam do siebie myśl, że to co dzieje się w domu nie jest normalne. To co najbardziej mnie wystraszyło miało miejsce kilka miesięcy temu, trzykrotnie już w ostatnim czasie. Oglądając telewizję, w pokoju z otwartymi drzwiami, na przeciw których siedziałam (obok wisiał telewizor) udało mi się dwukrotnie zobaczyć kątem oka przemykający po korytarzu cień. Jednokrotnie w z kuchni, ale nadal w tym samym korytarzu. Często idąc nim, lub wchodząc do pokoju ogarnia mnie nagły, niewytłumaczalny strach. Jakby tego było mało przez całą wczorajszą noc (mama była w pracy) słyszałam z siostrą szarpanie bramy, jeden raz, drugi, po trzecim wyjrzałyśmy przez okno (straciłyśmy wiarę w to że to zwykły kot sąsiada), nie było żadnego wiatru, gałązki drzew pozostawały w bezruchu, przy brami jednak też NIC, kompletnie nic nie było, a ciągle uparcie trzaskała. Nie wiem co mam robić, żadni egzorcyści nie wchodzą w rachubę. POMÓŻCIE, proszę.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych