Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy można przewidzieć wybuch wulkanu ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szykujące się do wybuchu wulkany wysyłają wcześniej impulsy elektromagnetyczne, które sięgają kosmosu - pokazały obserwacje francuskiego satelity Demeter.

Dołączona grafika

Po dane przesłane przez sondę Demeter sięgnął zespół, którym kierował Jacques Zlotnicki z Observatoire de Physique du Globe de Clermont-Ferrand we Francji. Sonda zamilkła w grudniu zeszłego roku po ponad sześciu latach pracy. Poruszała się na wysokości 650 km nad Ziemią, obserwując zjawiska zachodzące w jonosferze. Warstwa ta zaczyna się na wysokości 70-80 km i sięga do blisko 1000 km. Pod wpływem promieniowania kosmicznego i słonecznego atomy utraciły tu jeden lub kilka elektronów, stając się jonami. Stąd jej nazwa.

Jonosfera odgrywa kluczową rolę w rozchodzeniu się fal radiowych. Jest też niezwykle wrażliwa na zakłócenia. Docierające do niej bodźce są silnie wzmacniane. O tych zjawiskach wiadomo jednak niewiele. Demeter, którą wyposażali także polscy badacze z Centrum Badań Kosmicznych PAN, miała obserwować zaburzenia jonosferyczne i identyfikować ich źródła. To, co przesłała, jest dziś przedmiotem gorących sporów pomiędzy naukowcami.

Czas na wulkaniczną prognozę?

Zlotnickiego i jego dwoje współpracowników - Feng Li i Michel Parrot - interesowały dane zebrane przed dużymi erupcjami wulkanicznymi. Byli ciekawi, czy w jonosferze działo się w tym czasie coś ciekawego. Wybrali 74 największe wybuchy. W przypadku 30 z nich, najsilniejszych z analizowanego zbioru, Demeter zarejestrowała rozmaite zaburzenia. Czasami pojawiały się one już na 30 dni przed wybuchem, zwykle jednak skały odzywały się z wyprzedzeniem tygodnia. Cząstki w jonosferze zaczynały drgać - ich gęstość to rosła, to malała. Towarzyszyło temu zakłócenie pola elektromagnetycznego. Im bliżej erupcji, tym drgania stawały się silniejsze. Największe występowały zwykle na dwa-trzy dni przed wybuchem.

Trzem wulkanom naukowcy przyjrzeli się dokładniej. Były to stożki: Lopevi, Ambrym i Aoba. Znajdują się one w archipelagu Nowych Hebrydów na Oceanie Spokojnym. Ostatnio przejawiają sporą aktywność, zagrażając dziesiątkom tysięcy mieszkańców wyspiarskiego państwa Vanuatu. Autorzy badań - ich wyniki ukazały się w "Geophysical Journal International" - sięgnęli po zapisy z sondy, które poprzedzały erupcje i analizowali je dzień po dniu. Sonda okrążała glob w półtorej godziny. Mniej więcej raz na dobę pojawiała się nad tym samym rejonem kuli ziemskiej. Do przeanalizowania były zatem tysiące danych. Jednak dzięki temu naukowcy mogli dowieść, że wtedy, gdy wulkany drzemały, jonosfera ponad nimi była względnie spokojna, a ożywała dopiero przed erupcjami.

Zlotnicki i jego współpracownicy mają nadzieję, że pewnego dnia dzięki satelitom będziemy mogli sporządzać krótkoterminowe prognozy wulkaniczne, podobne do prognoz meteorologicznych. Przydałyby się, bo na ziemskich lądach znajduje się blisko 1,5 tys. czynnych wulkanów. Tylko kilkadziesiąt z nich jest dokładnie monitorowanych przez aparaturę naziemną, która potrafi zarejestrować oznaki zbliżania się eksplozji. Zamiary większości stożków nie są znane. Konstelacja satelitów mogłaby informować o zbliżającym się zagrożeniu.

Potrzeba słusznej teorii

Taki kosmiczny nadzór miałby jeszcze większe znaczenie w przypadku trzęsień ziemi. Tych bowiem w ogóle nie da się przewidzieć. Jednym z głównych zadań Demeter było dostarczenie dowodów na to, że zaburzenia jonosferyczne występują również przed silnymi wstrząsami sejsmicznymi. Sonda faktycznie zarejestrowała wiele takich efektów. Potężne turbulencje plazmy jonosferycznej odnotowano na kilka dni przed tragicznym trzęsieniem w chińskiej prowincji Syczuan w maju 2008 r. Podobnie było dwa lata temu we włoskiej L'Aquili, a także przed straszliwym wstrząsem w Haiti w styczniu zeszłego roku.

Jonosfera zadrżała również przed jednym z najpotężniejszych kataklizmów ostatnich stu lat, który 27 lutego 2010 r., czyli niemal równo rok temu, nawiedził środkowe Chile. Był on tak silny, że przesunął całą Amerykę Środkową i wywołał wtórne wstrząsy na drugim końcu globu. Ostatnio analizowali go chińscy badacze. Oni także sięgnęli po dane z francuskiej sondy, a wyniki badań zamieścili w internetowym serwisie arXiv.

Zhenxi Zhang i jego współpracownicy z kilku instytutów geofizycznych w Pekinie twierdzą, że na dziesięć dni przed chilijskim wstrząsem Demeter została zbombardowana strumieniem naładowanych elektrycznie cząstek. Pochodziły one z rozciągającej się wyżej magnetosfery. Zdaniem autorów badań za to bombardowanie mogły być odpowiedzialne zdarzenia zachodzące w głębi Ziemi. Wstrząsnęły tak silnie jonosferą, że ta przeniosła część zaburzeń jeszcze wyżej - do magnetosfery.

Jednak takich prognoz, o jakich marzy Zlotnicki, doczekamy się nieprędko. I nie chodzi nawet o to, że potrzebne byłyby gigantyczne komputery, które na bieżąco analizowałyby dane z sond. To dałoby się pewnie zrobić. Jeden z pomysłów to wykorzystanie systemu GPS. Rozpoczęto nawet badania mające sprawdzić, czy zaburzenia jonosferyczne pojawiające się przez trzęsieniami ziemi mogą zakłócać sygnały wysyłane przez te satelity. Najpierw jednak - i to jest główna przeszkoda - trzeba wiarygodnie wyjaśnić, w jaki sposób skały ukryte kilkadziesiąt kilometrów pod powierzchnią planety mogą zaburzać jonosferę, i to zanim same się poruszą. Prognozy oparte na obserwacji zjawisk, których nie rozumiemy, byłyby niewiele warte.

Amerykanie nie wierzą

Hipotez jest wiele. Jedna z nich mówi, że zanim skały się poruszą, są ściskane przez potężne siły tektoniczne i wtedy emitują wiązkę fal elektromagnetycznych. Według innej teorii czynnikiem sprawczym jest promieniotwórczy radon, który wydobywa się w dużych ilościach ze szczelin i mikropęknięć powstających przed głównym trzęsieniem. Jonizuje on i podgrzewa dolną część atmosfery, co prowadzi do zaburzeń w coraz wyższych warstwach.

To tylko dwie z kilku propozycji wyjaśnień. Wszystkie są odrzucane przez sceptyków, zdaniem których takiego zjawiska po prostu nie ma. Uważają oni, że zbieżność pomiędzy zaburzeniami w jonosferze a późniejszymi trzęsieniami jest przypadkowa. Pogląd ten jest szczególnie popularny wśród amerykańskich sejsmologów. Za oceanem niezwykle trudno jest opublikować pracę dowodzącą odmiennej tezy. Tymczasem europejskie i azjatyckie czasopisma geofizyczne pełne są doniesień na ten temat. Niektórzy złośliwie żartują, że Amerykanie uwierzą dopiero wtedy, gdy wyślą własną sondę, która potwierdzi obserwacje Demeter. Na razie taką misję przygotowują Chińczycy.

Źródło: Gazeta Wyborcza
  • 0



#2

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hipotez jest wiele. Jedna z nich mówi, że zanim skały się poruszą, są ściskane przez potężne siły tektoniczne i wtedy emitują wiązkę fal elektromagnetycznych. Według innej teorii czynnikiem sprawczym jest promieniotwórczy radon, który wydobywa się w dużych ilościach ze szczelin i mikropęknięć powstających przed głównym trzęsieniem. Jonizuje on i podgrzewa dolną część atmosfery, co prowadzi do zaburzeń w coraz wyższych warstwach.




Gdzieś już czytałem o tym zjawisku . Tylko że było to tak z 20 lat temu. Jako przyczyne wysuwano teorię że za zjawisko odpowiedzialny jest proces piezoelektrycznności. Ddefinicja wg wiki
Po prostu niektóre kryształy, jeżeli je ściskamy generuja napięcie elektryczne. Skały magmowe (czyli związane z lawą między innymi granit , bazalt , sjenit) sa zbudowane z duzym stopniu z kryształów kwarcu(SiO2). Przy narastajacym naprężeniu wywoływanym przez wzrastający nacisk magmy czy natarcie płyty kontynentalnej wszystkie kwarce umieszczone wzdłóz lini napreżeń zaczynaja nenerować nowe napiecie. poniewaz jest ich w warstwach geologicznych miliardy miliardów napiecie sie sumuje. Ładunek elektryczny o gigantycznym rozmiarze powoduje miedzy innym i opisane tu zjawiska jak i dziwne wrażenie niepokoju u niektórych ludzi i zwierzat . Stad tak liczne doniesienią o zwierzętach ostrzegających ludzi przed katastrofą.
Przy okacji teoria tłumaczy dlaczego nieraz zjawisko niewystępuje (inny skład skał). I tłumaczy dlaczego przed trzęsieniem ziemi pojawia się dziwne wyładowanie snopiące w stylu znanych z marynarskich czy lotniczych opowieści "Ogni swiętego Elma"
Opis w wiki

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Użytkownik noxili edytował ten post 25.02.2011 - 22:47

  • 0



#3

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zapominacie o odczuciach i zachowaniu się zwierząt
„Dziwne zachowania zwierząt
Dysponujemy licznymi historycznymi przekazami o nietypowych zachowa-niach zwierząt przed trzęsieniami ziemi. Bogata jest również „ludowa mądrość” mieszkańców obszarów często nawiedzanych wstrząsami. Kury przestają znosić jaja, pszczoły opuszczają roje, koty chowają się, psy szczekają i nie odstępują właścicieli, myszy dostają konwulsji, ptaki zbierają się w stada, ryby wyskakują z wody. Już greccy historycy odnotowali niezwykłe zdarzenie przed trzęsieniem ziemi w 373 roku przed Chrystusem, które zniszczyło Helis. Kilka dni wcze-śniej miasto opuściły szczury, łasice, węże i nawet stonogi. To najstarsza znana nam relacja, podobnych opowieści historycznych znamy doprawdy tysiące. Przytoczymy tylko kilka współczesnych relacji świadków tego rodzaju wyda-
rzeń. Zimą 1975 roku mieszkańcy Haicheng w Chinach obserwowali dziwne zachowania szczurów, myszy, bydła i przede wszystkim liczne pojawianie się węży, które o tej porze roku powinny tkwić głęboko zaszyte w norach. Wedle miejscowych wierzeń, oznaczało to nadchodzącą tragedię. W styczniu zarzą-dzono ewakuację mieszkańców. Trzęsienie ziemi o sile powyżej 7 stopni w ska-li Richtera wystąpiło niebawem, 4 lutego 1975 roku. Szacuje się, że dzięki pod-jętej akcji ewakuacyjnej, uniknięto około 150 tysięcy prawdopodobnych ofiar śmiertelnych. Kolejny przykład: japońscy sejsmolodzy badający ostatnie trzę-sienia ziemi w rejonie wysp japońskich, zauważyli dziwne zachowanie sardy-nek, które tuż przed wstrząsami wpływają do koryt rzek, mimo że słodka woda jest dla nich zabójcza. Bardzo dużo informacji na temat nietypowego zachowa-nia dzikich zwierząt podawano w mediach po omawianym już w tym artykule trzęsieniu ziemi z 26 grudnia 2004 roku. Pięć dni po tej wielkiej tragedii stacja BBC donosiła o śmiertelnym bilansie ofiar fal tsunami na Sri Lance, podając jednocześnie, że jeśli chodzi o dzikie zwierzęta, to nie zginął nawet jeden kró-lik. Dzikie zwierzęta odpowiednio wcześnie uciekły w głąb lądu. Turystyczną atrakcją tajlandzkich plaż są przejażdżki na słoniach. Na kilka godzin przed uderzeniem tsunami, spokojne zwykle słonie zaczęły nagle trąbić, a tuż przed atakiem fali poderwały się do ucieczki w głąb lądu. Te, które były przywiązane, wściekle zerwały łańcuchy. Kilka słoni uniosło grupę japońskich turystów, któ-rzy ze strachu bali się z nich zeskoczyć. Dzięki temu uniknęli śmierci w otchła-niach fal tsunami. W Malezji turyści licznie odwiedzają popularną prowincję Kuala Muda, gdzie są słynne „szeptane targi” rybne. Tysiące tamtejszych ryba-ków i turystów obserwowało przed 26 grudnia 2004 roku nietypowe szaleństwa delfinów, które podpływały do brzegu i wyskakiwały z wody. Ponadto połowy w tym rejonie i w tym czasie były 20 razy obfitsze niż zwykle, prawdopodobnie wiele ryb przeniosło się tutaj wcześniej z obszaru przyszłego epicentrum trzę-sienia. W nadmorskich miejscowościach w Indiach podziwiać można kilkudzie-sięciotysięczne stada flamingów, brodzące w płytkich lagunach. Tuż przed tsu-nami 2004 roku tamtejsi mieszkańcy zaobserwowali coś niezwykłego. Flamingi gremialnie uniosły się w górę, po czym ogromna chmura ptactwa przemieściła się w głąb lądu.
Szósty zmysł zwierząt
Media opisując nietypowe zachowania zwierząt często wiążą je z tajemniczym „szóstym zmysłem”. Tego określenia używali już starożytni Rzymianie, przy-kładem jest legenda o gęsiach kapitolińskich. Przeświadczenie, że zwierzęta wyczuwają zbliżające się nieszczęścia, nie jest więc niczym nowym. Ale czy ma to cokolwiek wspólnego z rzeczywistością? W świetle współczesnej wiedzy trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Z pewnością wiele przekazów histo-rycznych jest nieprawdziwych lub przesadzonych. Niektóre z doniesień medial-nych możemy zweryfikować jako informacje niezgodne z faktami, niepewne
lub niepełne. Ewakuacja ludności z Haicheng w 1975 była podjęta nie tylko na podstawie obserwacji zachowań zwierząt, ale także z powodu zmian terenu i poziomu wód gruntowych oraz przede wszystkim wzrostu drgań sejsmicz-nych. W 1988 roku przeanalizowano 41 417 ogłoszeń prasowych o zaginionych zwierzętach w rejonie zatoki San Francisco, po czym skonfrontowano to z ra-portami o 224 trzęsieniach ziemi w tym czasie i obszarze . Wniosek z mate-matycznej analizy danych statystycznych został sformułowany w tym nauko-wym artykule jednoznacznie – nie ma żadnej korelacji. Naukowcy obserwujący kilka słoni ze Sri Lanki „zakolczykowanych” nadajnikami satelitarnymi nie zauważyli niczego osobliwego w ich zachowaniu tuż przed nadejściem fali tsu-nami w 2004 roku . Czy niezliczone opowieści i doniesienia o „szóstym zmyśle” zwierząt, w szczególności w kontekście umiejętności przewidywania trzęsień ziemi i nadchodzących fal tsunami, to tylko przesądy i ludowe bajdy?
A może jednak?
Inne analizy statystyczne w naukowych artykułach [5], dotyczących trzęsień ziemi w Kobe z 1995 roku i w Izmit z 1999 roku, wskazują jednak, że obok meteorologicznych i geofizycznych sygnałów poprzedzających zdarzenia, po-twierdzone są również liczne doniesienia o obserwacjach dziwnych zachowań zwierząt. A więc może jednak występują pewne sygnały poprzedzające trzęsie-nia ziemi wychwytywane przynajmniej przez niektóre ze zwierząt? Załóżmy taką hipotezę i rozważmy ją w łańcuszku przyczynowo-skutkowym BODZIEC- -ODBIÓR-REAKCJA. Bodziec to pewien sygnał fizyczny, który jest emitowa-ny przed trzęsieniem ziemi. Odbiór to zdolność jakiegoś zwierzęcia do percep-cji tego sygnału. Reakcja to odruchowa ucieczka zwierzęcia po tej percepcji. Udowodnienie hipotezy, że zwierzęta przeczuwają trzęsienia ziemi, wymaga złożenia układanki z trzech wspomnianych elementów. Po pierwsze, wskazać fizyczny sygnał, który pojawia się odpowiednio wcześnie przed trzęsieniem ziemi (tzw. prekursor). Następnie udowodnić, że pewne zwierzę odczuwa go (zmysłem, którego my nie mamy) i odpowiednio reaguje (ma to genetycznie uwarunkowane). Takiego w pełni naukowego dowodu nikomu jeszcze nie udało się przeprowadzić. Wydaje się, że dysponujemy ostatnim, trzecim fragmentem układanki. Symulacje przeprowadzone metodami Monte Carlo w ramach mode-li genetycznych wykazały, że zwierzęta mogły w drodze ewolucji wykształcić geny odpowiedzialne za reakcję na ewentualne sygnały poprzedzające trzęsienia ziemi . Inaczej mówiąc, jeśli zwierzę posiada zmysł reagujący na prekursor, to może posiadać genetycznie uwarunkowany odruch ucieczki. Zawdzięcza to przodkom, którzy w takich sytuacjach uciekali i dzięki temu przekazali swoje geny potomkom. Badania naukowe pokazały, że trzęsień ziemi było w histo-rii ewolucji gatunków wystarczająco dużo, by w drodze ewolucji wykształcić taki odruch. Pozostaje nam więc zidentyfikować określony sygnał fizyczny emitowany przed trzęsieniem ziemi, po czym wytypować zwierzę, który posia-
da zdolność percepcji wskazanego sygnału. Tego jednak nikomu jeszcze nie udało się dowieść. Głównie z tego powodu, że nie mamy dobrej wiedzy ani o prekursorach trzęsień ziemi, ani o receptorach specyficznych dla rozmaitych zwierząt. Opiszemy zatem tylko kilka hipotez.
Prekursory trzęsień ziemi i zwierzęce zmysły
Do ludzkich zmysłów nie zaliczamy zmysłu równowagi, chociaż każdy z nas dzięki błędnikowi potrafi wyczuć odchylenie od pozycji pionowej. Ale w przy-padku człowieka odchylenie musi być większe niż 6 stopni kątowych. Podłoga lub platforma pod nami musi nachylić się o więcej niż 6 stopni, abyśmy mogli to odczuć z zamkniętymi oczami. Jednym z prekursorów trzęsień ziemi są lo-kalne zmiany nachylenia powierzchni ziemi, lecz są one rzędu ułamków sekund kątowych. Człowiek nie ma szans odczuć tak minimalnych zmian nachylenia, ale być może mają takie zdolności podziemne gryzonie . Kolejny prekursor do rozważenia to podnoszenie się poziomu wód gruntowych. Powoduje to wy-pieranie wilgotnego powietrza z porowatych przestrzeni. W ziemnych norach i tuż przy powierzchni ziemi powietrze staje się bardziej wilgotne. Niektóre zwierzęta posiadają zmysł higrorecepcji, czyli wyczuwania zmian wilgotności. Należą do nich między innymi pająki, owady i pieski pustynne . Do prawdopodobnych prekursorów trzęsień ziemi zalicza się też sygnały elektrycz-ne. Tutaj wyrafinowanymi specjalistami są zwierzęta morskie, na przykład re-kiny i płaszczki. Wewnątrz tak zwanych ampułek Lorenziniego posiadają one receptory zdolne wychwytywać zmiany napięcia pola elektrycznego rzędu na-nowoltów . Do dyskusyjnych prekursorów trzęsień ziemi należą pojawiają-ce się sygnały optyczne, czyli zjawiska świetlne. Jeżeli prekursory optyczne występują, to z łatwością mogłyby być wychwytywane przez zwierzęta nocne. Jeszcze słabiej naukowo rozpoznano pojawianie się zmian pola magnetycznego przed trzęsieniami ziemi. Tego rodzaju zmiany występują, ale wciąż trudno jest odkryć rządzące nimi reguły. Z drugiej strony, magnetorecepcja to jeden z naj-ciekawszych zmysłów odkrytych przez neurofizjologów zwierząt. Ptaki i ryby posiadają biologicznie wykształcone kompasy, które umożliwiają im nawigację w dalekich podróżach. Zwierzęta te wyczuwają fluktuacje pola magnetycznego rzędu nanotesli. Ciekawe jest również zjawisko generowania infradźwięków. Podczas trzęsień ziemi zachodzą one prawdopodobnie równocześnie z głów-nym wstrząsem. Nie są to więc raczej prekursory trzęsień ziemi, lecz mogą być prekursorami fal tsunami. Naturalnymi źródłami infradźwięków są wulkany, gejzery, wodospady, tornada i właśnie trzęsienia ziemi. Fale infradźwiękowe mogą się przemieszczać na wielkie odległości i są szybsze od fal tsunami. Moż-na więc wysunąć hipotezę, że zwierzęta mogą przed nadejściem tsunami usły-szeć sygnał infradźwiękowy. A wiemy, że niektóre to potrafią, przykładowo ptaki, słonie, żyrafy, okapi, nosorożce i wieloryby. Jeżeli ktoś nadal sądzi, że wielkie uszy i śmieszna trąba słonia stanowią dowcip natury, to jest w błędzie.
W rzeczywistości jest to zestaw łączności infradźwiękowej – odbiornik i nadaj-nik. W ten sposób słonie prowadzą swoje „rozmowy zamiejscowe”, porozu-miewając się na odległościach rzędu nawet kilkunastu kilometrów . Mogą też wyczuwać drgania sejsmiczne” .
http://www.if.uj.edu...art wegrzyn.pdf
  • 2





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych