Skocz do zawartości


Archeologiczne przykrywki: "Policja Umysłów" i "Wielkie Kłamstwo"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
14 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

*
Popularny

Archeologiczne przykrywki: "Policja Umysłów" i "Wielkie Kłamstwo"


Za każdym razem, gdy utrzymujesz, że spiski istnieją, szczególnie na polu zajmowanym przez naukę, zaczynasz stąpać po cienkim lodzie. Mamy zwyczaj być bardzo sceptycznymi w stosunku do teorii spiskowych - o ile nie dotyczą mafii albo islamskich radykałów. Jednakowoż dowody są przytłaczające i ironiczne jest to, że wiele z nich jest doskonale widocznych. Dobrą wiadomością jest to, że jej uczestnicy (gracze) są wiadomi (znani). Ich plan gry, a nawet ich taktyka "ruchu za ruch" są oczywiste, gdy tylko nauczysz się je dostrzegać. Aczkolwiek, wśród wszechobecnej zasłony dymnej propagandy i dezinformacji, nie jest łatwe odkrycie właściwych przyczyn celów oraz motywów. Wygodnie byłoby wskazać jednostki dezinformujące, oraz bezczelnych kłamców, jak Richard Nixon, niestety jest to problem bardziej skomplikowany.

Złe wiadomości: spisek jest ogólnoświatowy i wiele grup jest nim żywotnie zainteresowanych. Pobieżne badania wskazują podejrzanych - naukowców z teoretycznym toporem do cięcia oponentów, dążących do utrzymania swoich karier i status quo. Ich modus operandi stanowi "Wielkie Kłamstwo" - im większe i bardziej widocznie opublikowane, tym lepiej. Ich argumenty polegają na przywoływaniu swoich akademickich referencji, oraz przypuszczeniu, że nikt nie ma prawa podawać w wątpliwość ich autorytatywnych oświadczeń:
1). Nie ma żadnej tajemnicy kto zbudował Wielką Piramidę oraz jakie były metody jej zbudowania, oraz że Sfinks nie posiada żadnych oznak erozji;
2). Nie było ludzi w Ameryce wcześniej niż przed dwudziestoma tysiącami lat temu;
3). Pierwsze cywilizacje datuje się nie dalej niż sześć tysięcy lat temu;
4). Nie ma udokumentowanych anomalii, niewyjaśnionych lub zagadkowych danych, które można by wziąć pod uwagę;
5). Nie ma zaginionych ani niepoliczonych jeszcze cywilizacji.

Ataki osobiste: dyskusja o wieku Piramid i Sfinksa

W 1993 roku, amerykańska stacja telewizyjna NBC wyemitowała program "Tajemnice Sfinksa", w którym zaprezentowała geologiczne dowody świadczące o tym, że Sfinks jest przynajmniej dwa razy starszy (ma ok. 9,000 lat) niż twierdzą egiptolodzy. Zasłynęło to jako "kontrowersja erozji wodnej". Badanie politykierstwa, które stosują egiptolodzy do podkopania tego twierdzenia jest nad wyraz pouczające. Egiptolog - samouk, John Anthony West, wywołał zainteresowanie sprawą erozji wodnej u geologa, Dr Roberta Schocha. Udali się oni do Egiptu, rozpoczynając intensywne badania na miejscu. Po wnikliwej analizie Sfinksa (z pierwszej ręki), geolog zaczął podzielać pierwotną konkluzję Westa i obaj ogłosili swoje wyniki. Dr Zahi Hawass, szef Najwyższej Rady Starożytności, nie marnował czasu, rozpoczynając publiczną krytykę obu mężczyzn. Znany egiptolog, dr Mark Lehner, uważany za czołowego eksperta w dziedzinie Sfinksa na świecie, przyłączył się do ataku. Oskarżył Westa i Schocha o bycie ignorantami i nieczułymi ludźmi (sic?). To były kuriozalne oskarżenia, stawiające sprawę na nieprofesjonalnym poziomie, umieszczające ją na płaszczyźnie osobistej. Nie odniósł się w ogóle do faktów w żadnej z omawianych kwestii, co stanowi bardzo nienaukowe podejście. Musimy jednak pamiętać, że jest to standardowa taktyka dyskredytująca tych, którzy odważyli się podważać przyjęte teorie. Przesunięcie centrum uwagi z dala od problemu i "personalizacja" debaty stanowi bardzo skuteczną strategię - i jest bardzo często wykorzystywana przez polityków, niepewnych swego stanowiska. Hawass i Lehner powołali się przy tym na swoją nietykalność i uznany autorytet (choć można by założyć, że to raczej geolog będzie miał większą wiedzę w tym zakresie). W niedługim czasie, Schoch, Lehner i Hawass zostali zaproszeni do debaty przez Amerykańskie Stowarzyszenie Promocji Nauki (AAAS). West został pominięty w zaproszeniu, nie posiadał bowiem wymaganych referencji. Wynika to z wątpliwego założenia przytaczanego przez naukowców: tylko dyplomowani naukowcy mogą praktykować naukę. Dwa filtry zapętliły niedyplomowanych, niezależnych badaczy: 1. referencje i 2. równe postrzeganie. Nie jest zaś możliwe osiągnięcie drugiej opcji, nie mając spełnionej tej pierwszej. Nauka jest metodą, której każdy może się nauczyć i stosować. Nie jest wymagany dyplom do obserwowania, zapisywania faktów oraz krytycznego myślenia o nich, zwłaszcza w nietechnicznych naukach społecznych. W wolnym i otwartym społeczeństwie nauka powinna być uprawiana demokratycznie. Niezależnie od tego, co potrafił, West został pominięty. Elementy dyskusji zostały omówione ze wszystkich stron, nic jednak nie rozstrzygnięto. Przypomina to kontrowersje dotyczące tego, kiedy i jak zbudowano piramidy. Dochodzimy do problemu "Wielkiego Kłamstwa" i tego, jak był awansowany naprawdę przez pokolenia przed Bogiem i wszystkimi ludźmi. Spór o to, w jaki sposób Wielka Piramida została skonstruowana, jest jednym z przykładów. Mogłoby to być bardzo łatwe rozwiązanie, gdyby tylko tradycyjni egiptolodzy chcieli rozwiązać ten spór. Prosty test, zaprojektowany i zbudowany przez bezstronnych inżynierów - mógłby obalić lub udowodnić od dawna kwestionowaną teorię - że Wielką Piramidę zbudowano 2,500 lat p.n.e. przy użyciu prymitywnych narzędzi i metod. Dlaczego nie może to zostać zrobione? Odpowiedź jest tak oczywista, że wydaje się niemożliwa: oni wiedzą (tradycyjni archeolodzy i egiptologowie - przyp. Yaji), że ich teoria jest podrobiona. Czyż bowiem wyśmienicie wyedukowany naukowiec naprawdę może wierzyć, że 2,3 miliona tony kamieni, niektóre bloki kamienne ważące 70 ton, mogłyby być przetransportowane i podniesione za pomocą prymitywnych metod? Wydaje się nieprawdopodobne, że nie mają skrupułów okłamywać społeczeństwo, pisać podręczniki i bronić tej teorii, przeciw alternatywnym teoriom. Aczkolwiek, wypada zaznaczyć, że nie zgadzają się poddać swoich tez badaniom i analizom, ani udowodnić, iż ich teorie są prawdziwe. Uważamy, że na każdym naukowcu spoczywa ciężar udowodnienia swych tez, jednakże społeczni naukowcy, podejmujący takie roszczenia, nigdy nie wytrzymali takiego rodzaju analizy. Z tego względu jesteśmy zmuszeni podejrzewać spisek. Żadnej innej dyscyplinie naukowej nie uszłoby na sucho naginanie naukowych zasad. Egiptolodzy za każdym razem ośmieszali alternatywne teorie za pomocą podstępnej nauki. Nadszedł czas, kiedy to my nalegamy, żeby i oni udowodnili swoje propozycje. Z jakich powodów naukowcy staraliby się ukryć prawdę i unikali testowania jakiejkolwiek z ich hipotez? Ich motywacja jest również oczywista. Gdyby mogło być udowodnione, że Egipcjanie nie zbudowali Wielkiej Piramidy 2,500 p.n.e., używając prymitywnych metod, albo że Sfinks powstał 9 tysięcy lat przed Chrystusem, posypałby się cały ich karciany domek. Ortodoksyjne rozumienie ewolucji kulturowej opiera się na chronologicznym założeniu, iż cywilizacja rozpoczęła się w Sumerze, nie wcześniej jak sześć tysięcy lat temu. Teoria ta nie pozwala istnieć żadnej zaawansowanej cywilizacji przed tym okresem. Nie ma miejsca na dyskusje. Archeologia i historia tracą swoje znaczenie bez ustalonych dat jako punktów odniesienia. Od czasu, gdy teoria "ewolucji kulturowej" została powiązana z ogólną teorią ewolucji Darwina, w grę wchodzi jeszcze więcej. Czy to wyjaśnia, dlaczego tym faktom, nieprawidłowościom i zagadkom się zaprzecza, zataja i/lub ignoruje? Tak, wyjaśnia. Nauki biologiczne oparte są na darwinizmie.

Taktyka Nacisku: Kamienie Ica z Peru

Przejdźmy teraz do innej, odmiennej sprawy. W 1996 roku, dr Javier Cabrera otrzymał kamień jako podarunek od biednego rolnika w swym rodzinnym Ica w Peru. Na kamieniu wyryta była ryba, która niewiele mówiła przeciętnemu mieszkańcowi wioski, ale miała ogromne znaczenie dla wyedukowanego dr Cabrery. Rozpoznał w niej dawno wymarły gatunek. Pobudziło to jego ciekawość. Zakupił więcej kamieni od rolnika, który stwierdził, że zbierał je niedaleko rzeki, po przejściu powodzi. Dr Cabrera gromadził coraz więcej kamieni, a wieści o ich istnieniu i możliwość importu, dotarły do społeczności archeologów. Wkrótce lekarz zgromadził tysiące "Kamieni z Ica". Wyrafinowane rzeźby były zarówno fascynujące jak i zagadkowe. Ktoś wyrzeźbił ludzi walczących z dinozaurami, ludzi trzymających teleskopy, oraz osoby wykonujące operacje za pomocą narzędzi chirurgicznych. Zawierały również rysunki zaginionych kontynentów.

Kilka kamieni zostało wysłane do Niemiec, gdzie poddano je badaniom. Wyryte na nich akwaforty zostały datowane na bardzo daleką przeszłość. Wszyscy jednak wiemy, że ludzie nie żyli w tym samym czasie, co dinozaury; Homo Sapiens zaś istnieje jedynie od około stu tysięcy lat. BBC straciło wiatr w żaglach i storpedowało produkcję filmu dokumentalnego traktującego o Kamieniach z Ica. Wywołało to w mediach burzę kontrowersji. Archeolodzy skrytykowali rząd Peru za zbyt swobodne egzekwowanie starożytnego prawa (nie to stanowiło jednak prawdziwy problem). Nacisk był kierowany na urzędników państwowych.

Rolnik, który sprzedawał kamienie Cabrerze został aresztowany, przyznał się do znalezienia ich w jaskini, ale odmówił ujawnienia dokładnej lokalizacji władzom, która podała taką wersję. Ze sprawą poradzono sobie tak zręcznie, że każdy skorumpowany polityk mógłby być z niej dumny. Peruwiański rząd zagroził wniesieniem sprawy do sądu i karą więzienia rolnikowi. Zaproponowano mu ugodę, którą ten przyjął; następnie odwołał całą opowiedzianą historię, zeznając, iż to on rzeźbił te kamienie. Wydaje się to bardzo nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę, iż rolnik był niewykształcony oraz niewykwalifikowany w rzeźbieniu, a samych kamieni było jedenaście tysięcy (!). Niektóre z nich były całkiem spore i misternie wyrzeźbione, a zwierzęta i sceny, które zawierały, przekraczały wiedzę zwykłego rolnika, o ile nie był przy tym paleontologiem. Musiałby pracować codziennie przez kilka dziesięcioleci, by wyprodukować tak wiele kamieni. Jednakże te podstawowe fakty nie były rozstrzygane. Kamienie z Ica otrzymały etykietkę: "sfałszowane" i zostały zapomniane.

Sprawa ta nie wymagała bezpośredniej konfrontacji czy publicznej dyskredytacji nie-naukowców przez naukowców. Zostało to załatwione poprzez wykorzystanie niewidzialnej taktyki nacisku. Odkąd zostało zaklasyfikowane jako "oszustwo", tajemnicze dowody nigdy nie zostały przedmiotem badań naukowców, jak to się stało w następnym przykładzie.

Cenzura "Zakazanego" Myślenia: dowody na starożytność ludzkości

Przypadek autora Michaela Cremo jest doskonale udokumentowany, pokazuje również, w jaki sposób tradycyjni naukowcy otwarcie używają technik nacisku na rząd i media. Jego książka, "Zakazana Archeologia", analizuje wiele wcześniej ignorowanych przykładów przedmiotów, które mogą udowodnić, iż starożytne pochodzenie ludzkości znacznie przekracza to, które przyjmujemy w obecnej chronologii. Przykłady, które zamieścił wraz ze swym współ-autorem są kontrowersyjne, ale książka stała się jeszcze bardziej kontrowersyjna, gdy jej zawartość została użyta w filmie dokumentalnym.

W 1996 roku NBC wyemitowało specjalny program pod tytułem "Tajemnicze początki człowieka", który powstał z materiału zawartego w książce Cremo. Reakcja społeczności naukowej wyszła poza skalę Richtera. NBC był zalewany listami poirytowanych naukowców, nazywających producentów oszustami i uważających cały program za mistyfikację. Naukowcy posunęli się jednak dalej niż tylko te działania - o wiele dalej. W niezwykle krzywdzącej sekwencji dziwnych działań, próbowali zmusić NBC do nie retransmitowania popularnego programu, jednak ich starania okazały się nieskuteczne. Wtedy zastosowali najbardziej radykalny krok ze wszystkich dotychczasowych: zaprezentowali swoją sprawę rządowi federalnemu, żądając od Federalnej Komisji Komunikacji (FCC), by wkroczyła i zabroniła NBC wyemitowania powtórnie programu.

Było to nie tylko jawne naruszenie wolności słowa i rażąca próba udaremnienia handlu, ale również był to bezprecedensowy wysiłek, zmierzający do ocenzurowania intelektualnej dyskusji. Jeżeli instytucja publiczna lub agencja rządowa, dokonuje próby aresztowania naukowego środowiska, opinia publiczna nigdy nie usłyszy rozwiązania sprawy. List do FCC, napisany przez dr Allison Palmer, Prezesa Instytutu Studiów Kambryjskich, mówi:

"Ostatecznie NBC powinno być zobowiązane do wprowadzenia w najlepszym czasie oglądalności przeprosin skierowanych do widowni przez dostatecznie długi okres czasu tak, aby publiczność wyraźnie odebrała wiadomość, że została oszukana. Ponadto, NBC powinna zostać ukarana wysoką grzywną, aby główny fundusz publicznej nauki edukacji mógł zostać wsparty".

Myślę zatem, że mamy dobry trop kto tworzy "Policję Umysłów". I naprawdę nie sądzę, iż "spisek" jest zbyt mocnym słowem - ponieważ w każdym przypadku próby stłumienia demaskacji, dziesięć innych toczy się pomyślnie. Nie mamy pojęcia jak wiele tajemniczych wytworów człowieka czy danych zostały oznaczone jako "błąd" i schowane głęboko w magazynach i nigdy nie ujrzy dziennego światła.

Odrzucenie danych: Niewygodna wiedza z Meksyku

Następny jest głośny przypadek dr Virginii Steen-McIntyre, geolog pracującej dla Amerykańskiego Biura Pomiarów Geologicznych (USGS), która została wysłana na stanowisko archeologiczne w Meksyku, celem określenia wieku wydobytych przedmiotów w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Ta parodystyczna groteska ilustruje, jak daleko tradycyjni naukowcy gotowi są posunąć się, by bronić swoich ortodoksyjnych doktryn. McIntyre użyła najnowszych przyrządów i poparła swe wyniki, używając czterech różnych metod, wyniki jej pracy nie zostały jednak opublikowane. Główny archeolog spodziewał się okresu około 25 tysięcy lat lub mniejszego, ale ustalenia pani geolog były datowane na co najmniej 250 tysięcy lat.

Wiek ponad dwudziestu pięciu tysięcy lat, stał w sprzeczności wobec teorii przejścia Cieśniny Beringa i stanowił powód, dla którego główny archeolog odrzucił wyniki Steen-McIntyre i poprosił o nową serię testów datowania przedmiotów. Ten rodzaj reakcji nie występuje wtedy, gdy datowanie jest zgodne z oczekiwanym chronologicznym modelem, wspierającym akceptowane teorie. Steen-McIntyre dano szansę wycofać swoje wnioski, ale odmówiła. Z wielkim trudem następnie udało się jej opublikować swoje wyniki, ale straciła posadę wykładowcy na amerykańskim uniwersytecie.

Rządowe zwalczanie i etnocentryzm:
Unikanie dowodów anomalii w Nowej Zelandii, Chinach i Meksyku

W Nowej Zelandii rząd wkroczył, uchwalając prawo zabraniające publicznego wejścia na kontrowersyjne archeologiczne strefy. Historia ta pojawiła się w książce "Starożytni Celtowie Nowej Zelandii", napisanej przez Marka Doutré. Aczkolwiek jak się przekonamy (jak obiecałem na początku artykułu) jest to skomplikowany spisek. Naukowcy starają się chronić swoje "święte" teorie, wspierając przy tym swoje kariery, nie będąc przy tym jedynymi, którzy pragną zataić przedmioty i wiedzę. I w tym miejscu sytuacja staje się nieczysta.

Las Waipoua stał się kontrowersyjnym miejscem w Nowej Zelandii z powodu archeologicznych wykopalisk, które pokazały ewidentne dowody na istnienie nie-polinezyjskiej kultury, która poprzedziła Maorysów - fakt, który nie wywołał radości wśród lokalnego plemienia. Dowiedziało się ono o oficjalnych wynikach przed podaniem ich do wiadomości publicznej i poskarżyło się na nie rządowi. Według Doutré, wynikiem był "oficjalny dokument, pokazujący wyraźnie zamiar rządu Nowej Zelandii, do wstrzymania archeologicznych informacji przed publiczną analizą na 75 lat".

Społeczeństwo dowiedziało się o tym, ale rząd zaprzeczył informacji. Jednak oficjalne dokumenty pokazują, że embargo zostało umieszczone na stronie. Doutré jest studentem historii Nowej Zelandii i archeologii. Jest zaniepokojony, ponieważ mówi, że przedmioty, dowodzące istnienia wcześniejszej kultury poprzedzającej Maorysów, znikły z muzeów. Pyta, co się stało z kilkoma specyficznymi artefaktami:

"Gdzie są starożytne próbki włosów rasy indoeuropejskiej (czerwone faliste brązowe włosy), znalezione w kamienistym schronieniu pobliżu Watakere, które były na wystawie w Auckland War Memorial Museum przez wiele lat? Gdzie jest olbrzymi szkielet znaleziony w pobliżu Mitimati?"

Niestety to nie jest jedyny incydent tego typu. Etnocentryzm stał się czynnikiem w spisku ukrywania prawdziwej historii ludzkości. Autor Graham Hancock został zaatakowany przez różne grupy etniczne za donoszenie o podobnych tajemniczych znaleziskach.

Problemem badaczy zainteresowanych odkryciem prawdziwej historii człowieka jest to, że cele nacjonalistów czy grup etnicznych twierdzących, że to oni pierwsi zasiedlili dane miejsca, często współgrają z interesami ewolucjonistów kulturowych. Archeolodzy szybko zatajają tego rodzaju nieprawidłowości. Jednym z powodów egiptologów, tak zazdrośnie broniących daty budowy Wielkiej Piramidy, jest kwestia egipskiej dumy narodowej.

Dołączona grafika

Mumie z Taklamakan

Przypadek mumii z pustyni Takla Makan (inna pisownia: Taklamakan) w Zachodnich Chinach jest kolejnym przykładem tego zjawiska. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych niezliczone świadectwa kultury rasy kaukaskiej zostały odkryte w Chinach. Suche środowisko przechowało zachowane szczątki blondynów o niebieskich oczach, żyjących w Chinach w okresie przed-dynastycznym. Nosili kolorowe szaty, buty, pończochy i kapelusze. Chińczycy nie byli zadowoleni z tego odkrycia i bagatelizowali zagadkowe znaleziska, mimo iż odkryto, że Azjaci także byli pochowani obok kaukaskich mumii.

Redaktor National Geographic, Thomas B. Allen, myślał w 1996 roku nad napisaniem artykułu o swym odkryciu odcisku palca na skorupie garnka. Gdy zapytał, czy będzie mógł wziąć fragment do zbadania przez sądową antropolog, chiński naukowiec zapytał "czy jest w stanie ustalić, czy garncarz był człowiekiem rasy białej". Allen odpowiedział, że nie jest pewny, oficjalnie zabrał cząstkę i spokojnie wyszedł. Wydaje się, że wiele rzeczy staje na drodze naukowych odkryć i ujawniania informacji.

Istnienie kultury Olmeków w starożytnym Meksyku od zawsze było problemem. Skąd pochodzą negroidalne rysy osób umieszczone na kolosalnych głowach? Dlaczego osoby rasy kaukaskiej są wyryte na steli przedstawiającej początki meksykańskiej cywilizacji? Co gorsza, dlaczego na wytworach Olmeków nie możemy znaleźć wizerunków rdzennych Meksykanów? Rozwiązał ostatnio ten problem meksykański archeolog, wydając fantastyczne twierdzenie: że głowy Olmeków - pokolenia ludzi wszystkich grup etnicznych potwierdziły podobieństwo do Afrykanów - to naprawdę członkowie lokalnego plemienia.

Żołnierze Kosmosu Darwinizmu

Społeczeństwo wydaje sobie nie zdawać sprawy z faktu, iż środowisko naukowe ma podwójne standardy, jeśli chodzi o swobodny przepływ informacji. W istocie, to idzie tak... Naukowcy są doskonale wyedukowani, znakomicie przeszkoleni i intelektualnie zdolni do przetwarzania wszelkich typów informacji i mogą prawidłowo oceniać różnice między faktem a fikcją, rzeczywistością a fantazją. Nieuświadomione społeczeństwo jest zwyczajnie niezdolne do funkcjonowania na tak wysokiej płaszczyźnie intelektualnej.

Szlachetny ideał naukowca jako wysoko wykwalifikowanego, bezstronnego, apolitycznego obserwatora i zbieracza ustalonych faktów w sensowną całość wiedzy wydaje się być postrzępiony wymaganiami rzeczywistego świata. Nauka przyniosła wiele korzyści dla społeczeństwa, ale powinniśmy wiedzieć, że ma ona również swoje ciemne, negatywne strony. Czy to nie ci cisi ludzie w czystych fartuchach laboratoryjnych nie dali nam bomb jądrowych i broni biologicznej? Wiek niewinności zakończył się podczas II Wojny Światowej.

To, że społeczność naukowa przejawia postawę intelektualnej wyższości, jest ledwie ukrywane pod płaszczykiem starannie wyreżyserowanych pozorów. Nauka i Postęp idą zawsze ręka w rękę. Nauka, jako instytucja w demokratycznym społeczeństwie, musi funkcjonować w ten sam sposób jak społeczeństwo: być otwarta na dyskusję, argumenty i kontrargumenty. Nie ma miejsca na niekwestionowany autorytaryzm. Czy współczesna nauka spełnia te normy?

Jesienią 2001 roku, stacja PBS wyemitowała siedmioczęściową serię, zatytułowaną "Ewolucja". Wykonane minimalnymi kosztami, wydawały się być nieszkodliwe. Aczkolwiek, podczas gdy program został przedstawiony jako czyste, obiektywne dziennikarstwo śledcze nauki, zupełnie nie spełnia nawet minimalnych standardów bezstronnej sprawozdawczości. Seria została mocno przechylona w kierunku stanowiska, że teoria ewolucji jest "faktem naukowym", która jest akceptowana przez "praktycznie wszystkich renomowanych naukowców na świecie ", a nie, że jest teorią, mającą słabości i silną krytykę naukowców.

Seria nawet nie starała się przeprowadzić wywiadów z naukowcami, którzy krytykują darwinizm: nie "kreacjonistów", ale naukowców dobrej wiary. Aby rozwiązać ten niedobór, grupa stu naukowców czuła się zmuszona do ogłoszenia zdania odrębnego w komunikacie prasowym zatytułowanym "naukowy protest przeciw darwinizmowi", które wyemitowano w pierwszym dniu nadawania programu. Nominowany do nagrody Nobla, Henry "Fritz" Schaefer był jednym z nich. Zachęcał do otwartej debaty publicznej na temat teorii Darwina:

"Niektórzy obrońcy darwinizmu przyjęli takie standardy dowodów na ewolucję, że inni naukowcy nie przyjęliby ich w innych okolicznościach. Widzieliśmy te same "nienaukowe" standardy w zastosowaniu do archeologii i antropologii, gdzie "Naukowcy" po prostu odmawiali udowodnienia swoich teorii, wskazując jednocześnie samych siebie jako ostatecznych arbitrów "faktów". Naiwnością byłoby myśleć, że naukowcy, którzy brali udział w produkcji serii nie byli świadomi, ·że nie będzie prezentacji opinii przez krytyków teorii Darwina."

Richard Milton jest dziennikarzem piszącym o nauce. Był gorącym zwolennikiem prawdziwej doktryny darwinizmu aż do czasu, gdy jego instynkt dochodzeniowy wierzgnął pewnego dnia. Po 20 latach studiów i pisania na temat ewolucji, ·nagle uświadomił sobie, że istnieje wiele niepokojących luk w teorii. Zdecydował się spróbować rozwiać swoje wątpliwości i udowodnić samemu sobie teorię ewolucji za pomocą standardowych metod dziennikarstwa śledczego.

Milton stał się regularnym gościem słynnego londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej. Pieczołowitym testom poddał wszystkie główne założenia i klasyczne dowody darwinizmu. Wyniki go zszokowały. Ustalił, że teoria nie spełnia nawet rygorów rutynowego dziennikarskiego śledztwa. Weteran pisarstwa naukowego podjął śmiałe kroki i opublikował książkę pod tytułem "Fakty Życia: Roztrzaskane mity darwinizmu". Było oczywiste, że przestał wierzyć w mit darwinizmu, ale przy okazji swojej książki obalił wiele innych naukowych mitów. Milton powiedział:

"Na własnej skórze doświadczyłem działania "polowania na czarownice" przez zapalonych darwinistów. Było to bardzo rozczarowujące, gdy wybitny oksfordzki zoolog, Richard Dawkins, określił mnie jako "głupka", "szaleńca", "potrzebującego pomocy psychiatrycznej" w odpowiedzi na czysto naukowe sprawozdanie".

(Czy nie przypomina to sytuacji sprzed dwudziestu lat, gdy naukowcy - dysydenci z ZSRR nie zaczęli przedstawiać swoich historii?)

Dawkins rozpoczął kampanię pisania listów do redakcji, z której wynikało, iż Milton był "ukrytym" kreacjonistą, wobec czego jego prace powinny zostać odrzucone. Każdy, kto choć trochę interesuje się polityką, rozpozna w tym od razu makiaweliczną taktykę "zniesławienia przeciwnika". Dawkins jest w końcu cenionym naukowcem, którego reputacja i pozycja w środowisku naukowym jest bardzo wysoka.

Cytując Miltona, pewien pomysł wpadł mu do głowy, kiedy dodatek do londyńskiego czasopisma "Times Higher Education" zlecił mu napisanie artykułu krytykującego darwinizm. Wydrukowano jego następującą zapowiedź: "za tydzień - darwinizm: atak Richarda Miltona". Dawkins złapał wiatr w żagle i nie marnował czasu, by zniszczyć herezję w zarodku. Skontaktował się z panią redaktor, Auriol Stevens, oskarżając Miltona o bycie "kreacjonistą" i udało mu się nakłonić Stevens do zdjęcia artykułu. Milton dowiedział się o tym wbijającym mu nóż w plecy niejawnym liście, i napisał odwołanie do Stevens. Ostatecznie, Stevens poddała się naciskom Dawkinsa i odwołała artykuł.

Wyobraź sobie, co by się działo, gdyby politycy lub urzędnicy używali takich technik nacisku, żeby nie dopuścić wiadomości w środkach masowego przekazu. Skończyłoby się to na pewno ogromnym skandalem. Nie dzieje się tak w przypadku naukowców, uważanych za "święte krowy", którym nie stawia się takich zarzutów. Istnieje wiele niepokojących faktów dotyczących podobnych spraw.

Teoria ewolucji Darwina jest jedynie teorią, rutynowo nauczaną w publicznym systemie oświaty, która nigdy nie została poddana rygorystycznej analizie, nigdy nie dopuszczono jakiejkolwiek uwagi krytycznej do programu nauczania. Jest to interesujący fakt, gdyż z niedawno przeprowadzonego sondażu opinii publicznej wynika, że amerykańskie społeczeństwo chce by teoria ewolucji była nauczana w szkole, jednocześnie "71% respondentów twierdzi, iż nauczyciel biologii powinien nauczać zarówno darwinizmu, jak i przedstawiać naukowe dowody przeciwko niej". Niemniej jednak, nie ma planów by wprowadzić taką równowagę.

Ironią jest to, że Richard Dawkins został powołany na stanowisko profesora porozumienia społecznego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jest klasycznym przykładem "Policjanta Umysłów", szturmowcem patrolującym pierwsze, newralgiczne linie. Społeczeństwo zachodnich naukowców szczyci się tym, że jest jak otwarte forum bez uprzedzeń i cenzury. Jednakże, żaden telewizyjny program, analizujący wady i słabości teorii ewolucji, nigdy nie został wyemitowany w rodzimym kraju Darwina ani w Ameryce. Zaś artykuł naukowca, który się jej sprzeciwia, nie może zostać opublikowany.

Książka "Tajemnicze pochodzenie człowieka" nie przypuściła frontalnego ataku na darwinizm, przedstawiła jedynie dowody wskazujące na nieprawidłowości w zasadach teorii ewolucji. Wracając do naszego uczciwego bastionu intelektualistów, Forest Mims był rzetelnym i wykwalifikowanym dziennikarzem naukowym. Nigdy nie brał udziału w niczym kontrowersyjnym, więc został zaproszony do pisania w najbardziej poczytnym felietonie prestiżowego amerykańskiego czasopisma "Amatorski Naukowiec" ("Amateur Scientist"), na co chętnie przystał. Według słów Mimsa, redaktor magazynu Jonathan Piel, dowiedział się, że ten napisał jeszcze artykuły dla wielu chrześcijańskich czasopism. Redaktor wezwał Mimsa do swojego biura i rozpoczął konfrontację. "Czy wierzysz w teorię ewolucji?" - zapytał Piel. "Nie" - odpowiedział Mims - "Tak samo jak Stephen Jay Gould". Jego odpowiedź nie wpłynęła na decyzję Piela, by usunąć Mimsa z pisania do kolumny po zaledwie trzech artykułach.

Wydziela się z tego nieprzyjemny odór polowania na czarownice. Dziennikarz nigdy publicznie nie przedstawiał swoich prywatnych poglądów i przekonań, więc wydaje się, że "szturmowcy" złożyli zamówienia na to, by "niezatwierdzone" myśli nie były ujawniane publicznie.

Tabu czy nie?

Wszyscy monitujący "poprawne myślenie" to nie tylko elita społeczeństwa naukowego, tak jak rozpatrywaliśmy to w kilku przypadkach - są nimi także producenci telewizyjni i redaktorzy czasopism. Jest oczywiste, że oni wszyscy działają poprzez pojedynczy imperatyw wspierania "publicznej edukacji nauki", jak to trafnie sformułowała pani prezes Instytutu Kambryjskiego. Nie ma jednak wyznaczonego drugiego punktu porządku obrad, a to w celu ochrony społeczeństwa przed "nienaukowymi" myślami i ideami, które mogą zainfekować umysły mas. My przedstawiamy niektóre z tych tematów tabu na początku artykułu, należy również dodać, że jest także "niezdrowe" i "nie do przyjęcia" angażować się w jakiekolwiek z następujących zajęć badawczych: w zjawiska paranormalne, UFO, zimną fuzję, darmową energię i całą resztę "pseudonauki". Czy to z niczym ci się nie kojarzy? Czy słyszysz delikatne echa religijnego fanatyzmu?

Kto kiedykolwiek dał nauce misję z zakresu budowania i kierowania dążeniami dociekliwych obywateli wolnego świata? Jest to niemożliwe dla każdego artykułu naukowego, mającego antydarwinowskie implikacje, opublikowanego w czasopiśmie naukowym powiązanym z głównym nurtem nauki. Jest również niemożliwością pisanie tematów "tabu" nawet w recenzjach, a o zobaczeniu swojego nazwiska pod artykułem w takim czasopiśmie jak "Nature" możesz zapomnieć, nawet jeśli jesteś kolejnym Albertem Einsteinem - o ile nie jesteś dyplomowanym naukowcem.

Powtórzmy raz jeszcze, jak zaczyna się spisek, poczynając od dwóch zapór: dyplomu naukowego oraz równego traktowania. Współczesna nauka posiada obecnie labirynt takich zapór, w celu wspierania niektórych ortodoksyjnych teorii, jednocześnie wyrzucając wiedzę uznawaną za nie do przyjęcia. Dowody ani zasługi nie są głównymi zasadami, konformizm i stanowiska w społeczności naukowej zastąpiły obiektywizm, dostęp i otwartość.

Naukowcy nie mają skrupułów przed najbardziej niegodnymi atakami na tych, których postrzegają jako swojego przeciwnika. Louis Leakey, znakomity paleontolog, dał przykład tych toksyn pisząc o "Zakazanej Archeologii": "Twoja książka to czyste kłamstwo i nie zasługuje na poważne traktowanie przez nikogo poza głupcami". Po raz kolejny widzimy tutaj osobisty atak, zaś zasadność dowodów przedstawionych w książce nie została ani zbadana, ani poddana dyskusji. Jest to bezceremonialne, autorytarne stwierdzenie.

Will Hart
Tłumaczenie i opracowanie: Piotr vel Yajirobei dla serwisu www.paranormalium.pl

Literatura:

Cremo, Michael A. and Richard L. Thompson, Forbidden Archeology, Govardhan Hill, USA, 1993.
Cremo, Michael A., "The Controversy over 'The Mysterious Origins of Man'", NEXUS 5/04 (wydanie amerykańskie), 1998;
Forbidden Archeology's Impact, Bhaktivedanta Book Publishing, USA, 1998, website http://www.mcremo.com
Doore, Kathy, "The Nazca Spaceport & the Ica Stones of Peru", http://www.labyrinthina.com/ica.htm
Na stronie znajduje się kopia książki dra Javiera Cabrery, The Message of the Engraved Stones.
Doutré, Mark, Ancient Celtic New Zealand, Dé Danann, New Zealand, 1999, website http://www.celticnz.co.nz
Milton, Richard, The Facts of Life: Shattering the Myths of Darwinism, Corgi, UK, 1993, http://www.alternativescience.com Steen-McIntyre, Virginia, "Suppressed Evidence for Ancient Man in Mexico", NEXUS 5/05, 1998
Sunfellow, David, "The Great Pyramid & The Sphinx", November 25, 1994, at http://www.nhne.com/...s/spyramid.html
Tampa Bay Tribune, October 12, 2001 (Darwinism/evolution quote), http://www.tampatrib.com

O Autorze:

Will Hart jest niezależnym dziennikarzem, autorem książek, fotografem przyrody i twórcą filmów dokumentalnych. Mieszka i przeprowadza większość swoich badań w okolicy Lake Tahoa w USA, pisze także felietony zatytułowane "Przyrodnik Tahoe" w regionalnym czasopiśmie. Wyprodukował i wyreżyserował filmy o wilkach i dzikich koniach.
  • 5

#2 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Bardzo dobry artykuł, który świetnie pokazuje zakłamany świat "nauki".
Ja jedynie pozostawię po sobie o to taki komentarz w formie sonetu;


Odkryłem na placu pancerz stary, jak kości
pod nami.W bezruchu, w pętli czasu zawisły,
czekając na dzień godnego spoczynku, w złości.
Dziś wiem, że na nic się zdadzą wszystkie zamysły.

Jak to złożyć, jak wyjaśnić,by ludzie prości
łyknęli nieprawdę? I w tym czasie zabłysły
doktorom flesze wśród elit dostojnych gości.

Wystarczy tytuł o nieomylności naszej.
My ustalamy wszelkie ramy dostojniku,
a ten co się wychyli, to wnet go przygaszę.
Zarodek buntu zachowam na celowniku.

Okryję szalem dogmatu to, co jest nasze,
a ty agencie dociekliwych spacyfikuj,
by wciąż było bezpieczne stożkowe poddasze.

  • 0

#3 Gość_mroova

Gość_mroova.
  • Tematów: 0

Napisano

Już nie jednokrotnie próbowano, ludzi szukających prawdy ogłupić i ośmieszyć na oczach świata.

Tak samo było z Erich'em von Daniken'em, facet całe życie spędził na odkrywaniu prawdy o naszym pochodzeniu,
jak sam pisał, nigdy nie narzucał swojego toku myślenia, a jedynie podawał fakty i i zmuszał do wysnuwania własnych wniosków.
Ale wielu "uczonym" się to nie podobało i zrobili z niego starego alkoholika, którego niegdyś porwało UFO.
  • 0

#4 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

Mi osobiście najbardziej podoba się ten fragment:

"
Egiptolog - samouk, John Anthony West, wywołał zainteresowanie sprawą erozji wodnej u geologa, Dr Roberta Schocha. Udali się oni do Egiptu, rozpoczynając intensywne badania na miejscu. Po wnikliwej analizie Sfinksa (z pierwszej ręki), geolog zaczął podzielać pierwotną konkluzję Westa i obaj ogłosili swoje wyniki. Dr Zahi Hawass, szef Najwyższej Rady Starożytności, nie marnował czasu, rozpoczynając publiczną krytykę obu mężczyzn. Znany egiptolog, dr Mark Lehner, uważany za czołowego eksperta w dziedzinie Sfinksa na świecie, przyłączył się do ataku. Oskarżył Westa i Schocha o bycie ignorantami i nieczułymi ludźmi (sic?). To były kuriozalne oskarżenia, stawiające sprawę na nieprofesjonalnym poziomie, umieszczające ją na płaszczyźnie osobistej. Nie odniósł się w ogóle do faktów w żadnej z omawianych kwestii, co stanowi bardzo nienaukowe podejście. Musimy jednak pamiętać, że jest to standardowa taktyka dyskredytująca tych, którzy odważyli się podważać przyjęte teorie. Przesunięcie centrum uwagi z dala od problemu i "personalizacja" debaty stanowi bardzo skuteczną strategię - i jest bardzo często wykorzystywana przez polityków, niepewnych swego stanowiska.
"

...dokładnie w taki sam sposób zostałem potraktowany na tym forum dziesiątki razy.
Zadajesz mądre pytania - zaraz sprytny twardogłowy przypomina sobie że wypowiedziałeś się w kwestiach tabu prezentując publicznie w nieskrępowany sposób swe koncepcje i to wykorzysta do ośmieszenia...

Ten system działał świetnie...
  • 1

#5 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

.dokładnie w taki sam sposób zostałem potraktowany na tym forum dziesiątki razy.
Zadajesz mądre pytania - zaraz sprytny twardogłowy przypomina sobie że wypowiedziałeś się w kwestiach tabu prezentując publicznie w nieskrępowany sposób swe koncepcje i to wykorzysta do ośmieszenia...

Ten system działał świetnie...


Dokładnie. Poza tym nie jesteś jedynym, który został tak potraktowany. Jednak nie ma sensu się tym przejmować. Takie sztuczki zawsze były wykorzystywane przez tych "akademickich" wojowników. Reszta bierze z nich przykład, a potem mamy wypaczone wyniki badań, naukowe nowinki, a rozmowa owiec w internecie nabiera podobnego charakteru.
  • 0

#6 Gość_mroova

Gość_mroova.
  • Tematów: 0

Napisano

W dobie dzisiejszych osiągnięć techniki, mam tu na myśli np. dostęp do internetu, gdzie wiele osób umieściło różne dane, teksty, filmy, czasem całe prace naukowe...

i chwała im za to, ponieważ dużej części społeczeństwa nie chce się iść do biblioteki i poczytać, tylko wpisują hasło w wyszukiwarkę i dostają ochłapki rzucone na talerz, co sprawia, że zaczynają się tematem bardziej interesować, wertują strony, a nawet zdarzy im w celu znalezienia dokładniejszych informacji dojść do tej biblioteki, sprawia że zaczynają myśleć, i stawiają sobie podstawowe pytania.

Zaczynają głośno o tym mówić, wymieniać poglądy z innymi, w pracy, w szkole, na podwórku...Drodzy państwo, postęp w myśleniu jest nieunikniony, jeszcze nie raz usłyszymy i poznamy jakąś teorię, która obali dotychczas znane i uznawane za najważniejsze prawdy :mrgreen:





  • 0

#7

parol.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam

Od razu na wstępie przyznam się, że rejony Meksyku i ogólnie Ameryki są mi słabo znane pod wyglądem archeologicznym, ale mam pewne pytania co do tych 'kamieni z Ica', a dokładniej ich datowania.

Kilka kamieni zostało wysłane do Niemiec, gdzie poddano je badaniom. Wyryte na nich akwaforty zostały datowane na bardzo daleką przeszłość.



Gdzie dokładnie w Niemczech je badano, jaką metodą i co to znaczy 'bardzo daleka przeszłość'? Tysiąc, dziesięć czy może milion lat?

A co do reszty. Studia historyczne nauczyły mnie żeby nie wierzyć we wszystko co jest napisane nawet jeśli napisał to profesor z wielkim dorobkiem naukowym. Trzeba samemu docierać do prawdy i mieć własne zdanie, ale też nie wyśmiewać i obrażać tych którzy myślą inaczej. Dziwi mnie też zachowanie 'ważnych' ludzi i 'znawców' tematu, że nie pozwalają na swobodny przepływ informacji. Niech powiedzą - to nie prawda - i tyle po co zwracać się do rządu i likwidować za wszelką cenę tych 'innych'. Blokują swobodne myślenie, a bez niego niczego nowego nie da się odkryć.
  • 0

#8

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witaj,Parol

Temat kamieni z Ica jest mi dobrze znany, więc się trochę rozpiszę na ten temat ;) .

Na kamienie z Ica jako pierwsi natrafili archeolodzy i kolekcjonerzy peruwiańscy prowadzący w tych okolicach prace
wykopaliskowe. Potwierdza to doktor Julio Tello. a takkże Carloc Belli, który w 1909 roku rozpoczął badania sonda-
żowe. W czasach współczesnych rzeźbione kamienie znajdowali : profesor Herman Buse, doktor Cezar Almeida, a
przede wszystkim bracia Soldi. Zgromadzili oni na swej farmie pokaźną kolekcję. Równie interesujace zbiory znaj-
duja się w posiadaniu profesora Pezzia Asserto - archeologa i dyrektora Muzeum Regionalnego w Ica, a także
w Narodowym Muzeum Peruwiańskich Sił Zbrojnych kierowanym przez płk Omaro Chioino.

Prawdziwa bomba wybuchła w 1966 roku, gdy Augusto Calvo, rektor Uniwersytetu w Limie, prowadząc wykopaliska
na tzw. Wzgórzu Maxa Uhle, zlecił analizę pokrytych rysunkami kamieni Instytutowi Górnictwa przy Narodowym
Uniwersytecie Technicznym w Limie. Badania wykazały, że delikatna powłoka tlenków pokrywających równomiernie
zarówno same ryty, jak i wolną przestrzeń, pozwala określić wiek znaleziska na nie mniej niż 12.000 lat.

Wiek ogromnego zbioru kamieni Cabrery /ponad 11.000 sztuk od małych i niepozornych do ważących prawie
200 kilo/ kwestionowana była wielokrotnie. Najbardziej nagłosniono zeznania złozone przed komisją śledczą
przez Basilio Uchuya, wiesniaka z okolic Ica. Tenże wiesniak przyznał,że to on dostarczył doktorowi Cabrerze
kilkanascie tysiecy kamieni, na których wykonał rysunki za pomocą brzeszczota, czerpiac wzory z...gazet.
Jesli zeznania Basilio sa prawdziwe, to powinien on być artystą o mrówczej pracowitości i wszechstronnej
wiedzy. Ponadto musiałby byc geniuszem mistyfikacji, a pracując nieprzerwanie dzień po dniu, "wyprodukowanie"
całej kolekcji, zabrałoby mu ok. 60 lat. Prawda zaś jest taka, że Basilio to ledwo umiejący sie podpisać, niewy-
kształcony i biedny chłop, trudniacy się nielegalnym i karalnym rabowaniem starych grobów. Dlatego przepyty-
wany przez policję, nie miał innego wyjścia, jak przyznac się do fałszerstwa kamieni. W podobnej sytuacji
znalazł sie Cabrera. Nie mógł udowodnić, że zeznanie Uchuyi jest nieprawdziwe i wymuszone, gdyż sam
również, narażał się na podobne represje, jako zleceniodawca owych nielegalnych poszukiwań.

W dzisiejszych czasach, gdy kamienie z Ica stały się sławne na cały świat, istnieje wiele podróbek, "wyprodu-
kowanych" na potrzeby turystyki. Miejscowi specjaliści mają w tym wieloletnią tradycję. Gdy zabrakło
autentycznych kamieni, rozpoczeto ich produkcję zgodnie z kapitalistyczną zasadą : jesli jest popyt, musi być
podaż. Surowcem wyjściowym są otoczaki z rzeki Ica, takie same, jakich używali pradawni artyści. Ci jednak
do rycia linii używali narzędzi z obsydianu, a wykonany w ten sposób ryt jest nierówny, w przeciwieństwie
do współczesnych "arcydzieł" wykonanych za pomocą dłut stalowych czy nawet wiertarek dentystycznych.
Róznicę dostrzec można dopiero pod silnie powiększajacą lupą. Dla nadania rysunkom odpowiedniej "patyny
wieków" fałszerze imprergnują je tłuszczem lub woskiem. Ten kamuflaż można wykryć z kolei dośc łatwo,
za pomocą spirytusu, benzyny lub acetonu.

Źródło :

Tropami Synów Słońca - Andrzej Kapłanek
  • 1



#9

parol.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dzięki Kpiarz czegoś takiego oczekiwałem, ale tu pojawiają się kolejne pytania.

Ktoś wyrzeźbił ludzi walczących z dinozaurami(...)


To jest niemożliwe żeby ludzie tam żyjący spotkali dinozaury. Może ktoś się pomylił i na tych kamieniach były nieznane mu zwierzęta lub nie były to prawdziwe kamienie? W to, że używali 'teleskopów' i narzędzi 'chirurgicznych' jestem w stanie uwierzyć chociaż to jest interpretacja rysunków i nie możemy wiedzieć co miał na myśli twórca. Może to zwykła wyobraźnia tak działa, że widzimy to co chcemy zobaczyć? Może ludzie żyjący w tamtych czasach znaleźli kości prehistorycznych zwierząt i ich wyobraźnia pozwoliła narysować takie cuda?

Kpiarz mógłbyś pokazać zdjęcia autentycznych kamieni? Bo to co znalazłem w internecie wcale nie musi być prawdziwe i jakie są te kamienie, jaki typ skały? Czy wszystkie są z tego samego rodzaju czy też są różne?
  • 0

#10

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

parol zajrzyj do tego tematu http://www.paranorma...kamienie-z-ica/
Kamienie z ICa to fałszerstwo.
  • 1



#11

sechmet.
  • Postów: 973
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

I jak tu się odnieść jak nie ma wglądu w rezultaty badań?

50/50
  • 0

#12

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Parol, jednyną stroną, która zawiera zdjęcia kamieni z Ica jest ta :
http://www.google.pl...iw=1280&bih=589

Natomiast czy jest to możliwe, aby ludzie obserwowali dinizaury, tego nie wiem.

Mogę Ci tylko przytoczyć przykład, przemilczany przez oficjalna naukę.
W 1971 r w Kolumbii odkryto skamieniały szkielet dinozaura, na który natknął się antropolog Henao Martin. Obok
szcatków gada, leżała całkowicie mineralizowana czaszka ludzka.
Można jeszcze powiedzieć o odkryciach północnoamerykańskiego antropologa Mac Neisha w dorzeczu Rio Montayo,
jednego z dopływów Amazonki. Odkryto tam skamieliny dawno wymarłych zwierząt i stworzone przez człowieka
narzędzia kamienne. Narzędzia spoczywały w ziemi przemieszane z kośćmi takich zwierzat jak konie, niedźwiedź
olbrzymi, wielbłądy i prakoty. Tymczasem paleontolodzy twierdzą, że wymarły one przed kilku milionami lat. Odkrycia
Henao Martina i Mac Neisha zostało zignorowane, jak wiele innych odkryć w przeszłości.

Wszystkie kamienie z Ica zostały wykonane z andezytu.

W necie na ten temat niewiele znajdziesz. Polecam Ci nastepujące książki, które pomogą Tobie odpowiedzieć na
nurtujace Cię zagadnienia :

Pomyłka Darwina - Hans Joachim Zillmer
Największe pomyłki w dziejach ziemi - Hans Joachim Zillmer

Użytkownik kpiarz edytował ten post 28.02.2011 - 20:33

  • 1



#13 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

To jest niemożliwe żeby ludzie tam żyjący spotkali dinozaury. Może ktoś się pomylił i na tych kamieniach były nieznane mu zwierzęta lub nie były to prawdziwe kamienie?


http://www.youtube.com/watch?v=hjf1smWcMyc

A poniżej historia 37 tysięcy figurek z Ekwadoru.
One nie istnieją, bo to niemożliwe :mrgreen:

http://www.youtube.com/watch?v=JrjbeplQyA8


Figurka z Afryki, wiek 2500-17000 lat:
Dołączona grafika


Wieści z Afryki, sporo o diznozaurach:
http://www.youtube.com/watch?v=VJdSVCEeknc

więcej niewygodnych dla naukofców artefaktów:
link


pozdrawiam
  • 3

#14

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Figurki z Acambaro mają już swój temat na forum http://www.paranorma...__1#entry192475 . Nie chcąc się powtarzać,
opiszę mało znane fakty.

Dołączona grafika

W1968 r. Ch. Hapgood otrzymał kawałki figurki, w której w momencie jej kształtowania zostały zamkniete cząsteczki
materii organicznej. Kawałki te zostały przesłane do laboratorium zajmujacego się datowaniem za pomocą metody
wegla radioaktywnego / w Westwood, New Jersey /. Rezultat : wiek materii organicznej wynosił 3590 lat z odchyłką
plus-minus 100 lat. Oznacza to,że albo przedmiot został wykonany ok. 1600 r p.n.e., albo,że jakiś tubylczy artysta
był na tyle przebiegły, by wetknąć trochę bardzo starej materii organicznej do niektórych posążków. Ta druga hipo-
teza wydaje się podejrzana, jako że datowanie metodą wegla C14 zostało wynalezione ok. 1940 roku i w 1952
roku,czyli wtedy kiedy zakup figurek został już wstrzymany.

Dołączona grafika

W 1972 figurki poddano testom w laboratoriach Uniwersytetu Pensylwania, aby okreslono ich wiek metodą termo-
luminescencyjnej. Badania wykazały, że powstały one ok. 2500 p.n.e. Testy powtarzane były 18 razy z każdą
próbką i za kazdym razem wynik był ten sam.

Inną ważną kwestią jest fakt,że zbiór zawiera figurki zwierząt łączacych cechy gadów i torbaczy. Takie formy życia
rzeczywiście istniały w erze mezozoicznej i z pewnością także później, ponieważ torbacze ewoluowały z gadów.
A co dziwniejsze, niektóre figurki przedstawiają torbacze o grubych ogonach, które prawie całkowicie wyginęły,
z wyjatkiem gruboogoniastej myszy torbaczowatej, żyjącej w Australii. Tylko paleontolodzy o rozległej wiedzy
słyszeli o tych gruboogoniastych rodzajach torbaczy.

Dołączona grafika

ZNACZENIE KULTURY ODKRYTEJ W ACAMBARO

1. Naturalizm rzeźb znacznie przewyższał późniejszą sztukę indiańską, dotyczy to zwłaszcza postaci zwierzęcych.
2. Fajki i instrumenty muzyczne w kolekcji Julsruda odznaczają się doskonalszą techniką niż późniejsze przedmioty
tego typu w kulturach indiańskich.
3. Słynny indiański "stopniowy wzór" przeżywał w tym okresie najwyższy rozkwit i stanowił inspirację dla później-
szych kultur.
4. Obecność w kolekcji figurek wymarłych zwierząt oraz wyniki datowania metodą wegla C14 i termoluminescency-
jnej świadczą,że była to kultura pierwotna, która później rozprzestrzeniła się na całą cywilizację indiańską.
5. Prostota sztuki i życia społecznego, znajdująca odźwierciedlenie w zbiorze figurek, jest jeszcze jednym dowodem
na bardzo stary rodowód ludu, który ją stworzył.
6. Bliskie wiezi łączące ludzi z gadami wskazują na okultystyczne elementy tej kultury. Być może symbolizują zmaganie
się z ciemnymi stronami ludzkiej osobowości. Odnosi się wrażenie,że w ten sposób twórcy chcieli zwrócić uwagę
na negatywne oddziaływanie strachu, może to też być element praktyk czarnoksięskich w pierwotnym stadium
rozwoju. Ale też nie jest wykluczone, iż figurki te odźwierciedlają znacznie bliższe więzi z naturą, których nasze
społeczeństwo nie jest w stanie zrozumieć.

Dołączona grafika

stosunki seksualne z gadami

Źródło :

Ksiega tajemnic - Thomas De Jean
Tajemnica Acambaro - Charles H. Hapgood
  • 2



#15

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ludzie przed ludźmi

Choć wydaje nam się, że wiemy wiele o historii cywilizacji, pewne odkrycia rzucają cień na nasz stan wiedzy. Brad Steiger w swym artykule porusza temat dziwnych i niecodziennych odkryć dokonywanych na terytorium Ameryki Północnej, które mogłyby zmienić historię. Mogłyby, gdyby zostały odpowiednio potraktowane przez naukę. Skąd na terenie USA wzięły się zatem tak niecodzienne przedmioty, jak osadzone w kamieniach metalowe misy, gwoździe, ściany z hieroglifami czy tajemnicze mumie.




Słowo wstępu: Artykuł Brada Steigera bez wątpienia porusza interesująca kwestie anomalnych znalezisk, jednakże przed rozpoczęciem lektury, warto rozważyć kilka ważnych kwestii. Pierwsza z nich to stosunek nauki do owych odkryć, jak i fakt, że większość z nich nie zyskała odpowiedniej uwagi, zajmując miejsce w muzealnych magazynach. Drugą kwestią jest jednak to, że dla zwolenników kreacjonizmu dowody tego typu mają ważne znaczenie. Dziś nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak wiele raportów o XIX –wiecznych anomalnych znaleziskach archeologicznych z terenu USA rzeczywiście miało znaczną wartość, a jaka część z nich potraktowana została jako znalezisko mające wspierać prawdomówność biblijnych przekazów o stworzeniu czy potopie.

W połowie lat 50-tych pani Alleyne K. Ecker wyciągnęła z gliny z kopanej na jej farmie przez robotników studni dziwny obiekt. Po wyczyszczeniu go zauważyła, iż to figurka przedstawiająca brodatą postać w szacie, trzymającą baranka. Ekspert od rzeźbienia w drewnie powiedział jej, że wykonano ją z materiału twardszego niż kość słoniowa, z drewna pochodzącego z drzewa, które wyginęło przed setkami lat. Nikt ponadto nie potrafił zidentyfikować postaci, którą przedstawiała figurka.

Tzw. artefakt z Coso - jedno z najbardziej tajemniczych znalezisk z terenów USA. Jest to świeca zapłonowa otoczona kamieniem lub stwardniałą gliną, odnaleziona w roku 1961 w Olancha w Kalifornii. W jaki sposób możliwe jest, że twór współczesnej techniki dostał się do wnętrza kamienia? Niektórzy twierdzą, że to dowód na istnienie zaawansowanej cywilizacji w przeszłości. Inni z kolei w artefakcie z Corso widzą jednakże świecę zapłonową z lat 20-tych XX wieku, która w niezwykły sposób skorodowała w ziemi.

Po pewnym czasie, dwaj chińscy studenci pobliskiego college’u powiedzieli pani Ecker, że w figurce rozpoznają postać Shou Hsing – chińskiego boga długowieczności. Według studentów była to najwcześniejsza reprezentacja boga, którego czczono na setki lat przez Jezusem.

Około 1910 roku, dwaj mali chłopcy bawiący się w niewielkiej osadzie Flora Vista w Nowym Meksyku (USA) wykopali dwie pokryte żłobieniami płyty kamienne, które do dziś wywołują kontrowersje. Wśród symboli starożytnego języka, którego dotąd nikt nie potrafił odczytać, znajdują się przedstawienia licznych zwierząt, w tym dwóch słoni. Bez wątpliwości te wizerunki z trąbami, kłami i dużymi uszami prezentują właśnie te zwierzęta. Chłopcy odnaleźli tablice w ruinach położonych nad rzeką Animas, naprzeciw Flora Vista.

Czy ktoś mógł stworzyć podobiznę słonia, nie widząc nigdy żadnego słonia?

Kiedyś wysunięto teorię, iż jeśli umieścić dostatecznie dużo małp w pokoju wypełnionym maszynami do pisania z odpowiednio dużą ilością papieru, jedna z nich kiedyś stworzy ponownie Hamleta.

Prześwietlenie artefaktu z Coso. Mimo, że sprawa wydaje się tajemnicza, uznaje się, że da się wyjaśnić.

Czy możliwe jest, iż niezliczeni indiańscy artyści, którzy wyryli równie niezliczoną ilość podobizn zwierząt, mogli wśród nich „wymyślić” słonia? Aby bliżej przyjrzeć się możliwości pojawienia się tego wizerunku, powiedzieć możemy, że:

1) Mamuty współistniały w tej części świata z ludźmi, którzy byli na tyle rozwinięci, aby stworzyć ich wizerunki.
2) Inwazja pochodzącego z Azji/Afryki ludu dotarła do nowego świata ze słoniami bojowymi, co widział jeden z plemiennych artystów.
3) Tablice są dziełem fałszerza, który ukrył je w ruinach, gdzie prędzej czy później zostałyby odnalezione.
4) Tablice dotarły do Nowego Meksyku poprzez Fenicjan lub ludy Afryki między 900 a 200 rokiem p.n.e.

13 września 1924 roku niedaleko Tucson w Arizonie, Charles E. Manier odkrył pierwsze z serii kilku przedmiotów, wśród których znajdowało się m.in. 6 krzyży, 9 fragmentów mieczy. Zgodnie z władzami, język, w którym umieszczono inskrypcje na przedmiotach był łaciną używaną do 900 roku naszej ery. Jednakże łacińskie napisy tworzą nam rodzaj historii, który nie ma sensu, zaś kilka hebrajskich słów, które się tam znalazły nie pomagają w rozwiązaniu zagadki.

Po raz kolejny zatem musimy postarać się o wyjaśnienie dla tych dziwacznych przedmiotów.

1) Miecze i krzyże z łacińskimi napisami to fałszerstwo.
2) Grupa odkrywców (prawdopodobnie z krajów śródziemnomorskich), z wiedzą na temat chrześcijaństwa, łaciny oraz hebrajskiego, w jakiś sposób dotarła na tereny dzisiejszego USA, zakładając tam kolonię, która potem została zmazana z kart historii. Niektóre z hebrajskich słów pomieszanych z łaciną brzmiały: „Jahwe”, „Pokój” oraz „Potężne Imperium”. Czy zatem domniemani odkrywcy sami pochodzili z owego imperium, czy dopiero napotkali je w Nowym Świecie?

Wydanie „Scientific American” z 22 lipca 1882 roku mówi o ciekawym znalezisku pre-inkaskich artefaktów z Wirginii.

Obiekty te (odnalezione między szczytami Blue i Allegheny, niedaleko Mount Pisagh), były zupełnie unikatowe, składając się z figur przedstawiających zwierzęta i ludzi. Niektóre były urządzeniami domowymi wykonanymi z wielką precyzją przy pomocy metalowych narzędzi.

Te kamienne przedmioty odnaleziono w czasie kopania tunelu pod Table Mountain w 1877 roku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zostały w warstwach skalnych sprzed 33 - 50 milionów lat. Nie wiadomo, jak się tam znalazły.

Korespondent „Scientific American” zauważa następnie, iż nie przypominały one przedmiotów wykonanych przez rdzennych Amerykanów. Można stwierdzić, iż to dzieło obdarzonego fantazją mistrza. Potem jednak pojawia się następny szczegół. Niektóre z postaci przedstawiono na dwugarbnych wielbłądach, nosorożcach i hipopotamach. Zatem albo podobne stworzenia były widziane przez tworzącego je artystę, albo był nie był on obdarzony tylko fantazją, ale i zdolnością widzenia na odległość.

Magazyn zaryzykował wówczas teorię, iż przedmioty te „wykonała wcześniejsza rasa, bardziej cywilizowana, którą częściowo zniszczyli lub podporządkowali sobie” Indianie.

Rzymskie monety odkopano w kurhanach w stanie Illinois. Niedaleko Eddyville w Kentucky w dawnej osadzie odnaleziono żelazny widelec.

W 1966 roku w Ekwadorze odnaleziono porcelanę z okresu Jommon (3000 p.n.e.).

Pedro - znaleziona w 1932 roku w jaskini w Górach Pedro w stanie Wyoming. Mierzy jedynie 40 cm wzrostu. Pedro zaginął w niejasnych okolicznościach i nigdy nie udało ustalić, czy był to zdeformowany płód (z bezmózgowiem), czy osobnik bliżej nieokreślonego gatunku. Pikanterii całej sprawie dodają legendy miejscowych Indian mówiące o niewielkich złośliwych istotach zwanych Nimerigar.

Kamienie z inskrypcjami w runach odnajduje się w USA oraz Kanadzie.

Ogromne kamienne głowy porozrzucane w dżunglach Veracruz mają twarze przedstawiające osoby rasy czarnej.

Gliniana tabliczka znaleziona w pobliżu rzeki Susquehanna w Pensylwanii zawiera napis sporządzony przy pomocy pisma klinowego, który mówi o krótkoterminowej pożyczce zaciągniętej przez asyryjskiego kupca w Kapadocji w roku 1900 p.n.e.

Zgadzam się z Patrickiem Huyghe, który w swej książce pt. „Columbus Was Last: From 200,000 BC to 1492, A Heretical History of Who Was First” prezentuje wiele dowodów mówiących, że przed tym, nim pierwsi Europejczycy ujrzeli wybrzeża Ameryk, docierali tam inni żeglarze. Mimo to, na całym świecie odnajdywano przedmioty, które nie wpasowywały się w ustalone z góry ramy czasowe. Wydaje się zatem, że wszystkie one razem wzięte wskazują, że na to, że na terenie obu Ameryk, nim pojawili się tam Europejczycy istniały dotąd nieznane cywilizacje.

Z kopalń rudy miedzi na Isle Royale w Michigan w okresie prehistorycznym wydobyto i przetransportowano około 1000 ton rudy. Dokonał tego lud, który nie tylko posiadał zdolność obróbki metalu, ale też możliwość odpowiedniego przetransportowania go z miejsca wydobycia.

Niekiedy żelazne przedmioty odnajdywane były przez amerykańskich farmerów na polach. Spekulacje odnośnie ich twórców obejmowały m.in. Wikingów, tajemniczych twórców kurhanów lub też inne zapomniane cywilizacje istniejące niegdyś w Ameryce.

W 1953 roku górnicy z kopalni węgla w Wattis (Utah) natknęli się na sieć wąskich tuneli, w których znajdował się węgiel tak stary, że zwietrzał nie nadając się do jakichkolwiek celów. Poszukiwania na zewnątrz nie pozwoliły natrafić na wejście do systemu tuneli. Ponieważ tunele odkryte zostały na znacznej głębokości był to niezbity dowód na to, że ktoś przeprowadził ambitny projekt wydobywczy, jednakże czas zatarł wszelkie inne ślady po jego twórcach.

Profesor John E. Wilson z Wydziału Inżynierii na Uniwersytecie Utah mówił w 1954 roku, że tunele są nie tylko niewątpliwym dziełem człowieka, ale też tworem, w przypadku którego określenie daty powstania wydaje się trudne do ustalenia.


Na jeszcze jedno ciekawe znalezisko natrafili robotnicy pracujący w kamieniołomie niedaleko Norristown (Pensylwania). Podczas przecinania marmurowego bloku wydobytego z głębokości ok. 20 m. i powstałego przed około milionem lat, jeen z nich ujrzał prostokątną szparę, w której znajdowały się dwa znaki przypominające greckie litery „pi" oraz „jota", lub łacińskie „i" oraz „u". W jaki sposób powstały, nie wiadomo.

Jeske D. Jennings – profesor antropologii z tej samej uczelni nie potrafił zidentyfikować twórców tuneli górniczych twierdząc, że zarówno one, jak i podziemne komory nie mogły być dziełem rdzennych Amerykanów. „Na pierwszym planie” – mówił – „znajdują się potrzeby. Jeśli chodzi o lokalne zapotrzebowanie na węgiel, w okolicach Wattis nie odnaleziono śladów na jego masowe wykorzystywanie.”

Wydawana w Morrisonville w stanie Illinois gazeta 24 grudnia 1851 roku zawierała artykuł o „geologicznej zagadce”. Według relacji, Hiram de Wirr, który wrócił z Kalifornii, przywiózł ze sobą kawałek kwarcu w rozmiarach pięści mężczyzny. Gdy zamierzał pokazać okaz przyjacielowi upuścił go na podłogę i gdy bryła pękła, w środku jak się okazało znajdował się lekko skorodowany, ale wciąż doskonale prosty żelazny gwóźdź z doskonale zachowaną główką. Kto go wykonał i w jaki sposób znalazł się w bryle kwarcu? Jeśli gwóźdź posiadałby dar mowy, z pewnością moglibyśmy dowiedzieć się wiele o nieznanej nam historii…

W liście do pisma „The American Antiquarian” datowanym na 5 grudnia 1879 roku, Hannibal Fox z Milton pisze o odkryciu dwóch masek – żelaznej i srebrnej – podczas orania pola. Redakcja stwierdziła, że wykonywanie podobnych, prawdopodobnie pośmiertnych masek, nie leżało w tradycji żadnego z rdzennych ludów.

9 czerwca 1891 roku S.W. Culp rozbiła bryłę węgla, której części zamierzała włożyć do pieca. Wykonując tą czynność po raz tysięczny nie spodziewała się zapewne, że kawałek węgla może skrywać coś niezwykle dziwnego.

„Początkowo pani Culp myślała, że ktoś przypadkowo wrzucił do węgla łańcuch, jednakże zmieniła zdanie, gdy go podniosła” – czytamy w prasowej relacji. Okazało się, że łańcuch osadzony był w środku bryły węgla. W magazynie o nazwie „Creation Research Society Quarterly” z 1971 roku, Wilbert H. Rusch – profesor biologii cytuje list, który jego znajomy otrzymał od Franka J. Kenwooda – strażaka z elektrownii w Thomas w Oklahomie, który twierdził, że w 1912 roku rozbił bryłę węgla, odnajdując osadzone w nim żelazne naczynko. „Naczynie wypadło z środka, zostawiając po sobie wgłębienie. Dowiedziałem się potem, że węgiel pochodził z kopalń w Wilburton w Oklahomie” – pisał Kenwood.

Ustalenie dokładnego wieku opisanych powyżej przedmiotów nie jest łatwe, bowiem powszechnie wykorzystywana metoda radiowęglowa odnosi się do materiałów organicznych, jak kości, drewno, węgiel czy tkaniny.

17 grudnia 1869 roku „Los Angeles News” opublikował relację o odnalezieniu ściany z tajemniczym pismem. Autorem relacji był korespondent gazety „Cleveland Herald” piszący z Wellsville w Ohio. Według jego relacji, kpt. Lacy z Hammondsville podczas prac w kopalni węgla odnalazł dużą płaską tablicę, na której widniały wyraźne znaki przypominające hieroglify. Nikt jednak nie potrafił ich zidentyfikować. Pierwsza linia zawierała 25 znaków. Ponieważ znaleziska dokonano 100 m. pod ziemią, korespondent sugerował, że mogły one pochodzić sprzed setek milionów lat.

Innym przykładem niecodziennego znaleziska jest aluminiowy przedmiot odnaleziony w Rumunii, niedaleko miasta Aiud. Miał zostać odkryty obok kości mastodonta. Nie udało się ustalić, czym tak naprawdę jest.

Wydanie Scientific American z 14 stycznia 1886 roku zawiera raport z Lexington w Kentucky, który mówi o masywnej kamiennej ścianie odsłoniętej przez pracowników kamieniołomu w pobliżu miasta Frankfort.

„Nosiła niezwykłe podobieństwo do tworu rąk ludzkich, a ślady murarskiej zaprawy były doskonale widoczne. […] Ściana była zatem dobrze osadzona w pokładzie wapienia, który sformował się najprawdopodobniej po jej wybudowaniu. Masywny wygląd ściany sprawiał wrażenie, że to dzieło rąk ludzi, którzy zniknęli przed wiekami, ale mogli konkurować z najlepszymi murarzami.”

27 czerwca 1969 roku robotnicy odnaleźli w Oklahomie formację skalną, która spowodowała wiele kontrowersji i zamieszania wśród władz. Dla laika miejsce przypominało podłogową mozaikę ułożoną z płytek. Co ciekawe, podobnego zdania byli również eksperci…

- Jestem pewien, że to dzieło ludzkie, ponieważ ułożone tu linie z kamieni przecinają się tworząc romb – powiedział Durwood Plate, geolog badający to miejsce.

Dr Robert Bell, archeolog z University of Oklahoma stwierdził jednak, że to najprawdopodobniej naturalna formacja, w której nie może dopatrzeć się śladów umyślnie zastosowanego spoiwa. Przeciwnego zdania był Plate, któremu udało się dopatrzeć śladów substancji przypominającej muł, która znajdowała się między kamieniami.

Delbert Smith, inny geolog i przewodniczący Kompanii sejsmograficznej stanu Oklahoma stwierdził, że formacja, która odkryta została na głębokości ok. metra mogła mieć w sumie powierzchnię kilku tysięcy stóp kwadratowych. „The Tulsa World” pisał 29 czerwca 1969: „Nie ma wątpliwości co do tego, że zostało to umyślnie położone. Nie wiadomo jednak przez kogo.”

5 listopada 1967 roku Frank Tolbert pisał w „Dallas Morning News” o mieście ukrytym pod dzisiejszym Rockwall w stanie Teksas. Dowiedział się, że ściany budowli w tajemniczym mieście miały grubość kilkunastu centymetrów i odznaczały się wysoką klasą pod względem konstrukcji. Znajdujące się tam pozostałości miały zbyt regularny charakter, aby mogły być tworami natury. Co więcej, miały się tam znajdować również ślady pisma.

Figurki z Acambaro - odnalezione w Meksyku w 1944 roku miały przedstawiać dowód na to, że ludzie współistnieli z dinozaurami. Ich historia pełna jest niejasności i sprzecznych informacji. Za ich peruwiański odpowiednik można uznać tzw. kamienie z Ica - również przedstawiające wymarłe gady w towarzystwie ludzi, będące jednak współczesnymi fałszywkami.

W marcu 1964 roku Frank McNamara Jr., podczas prac w piwnicy swego domu w Bostonie, gdzie próbował naprawić pękniętą rurę, natknął się na wyrzeźbioną kamienną głowę o wadze ok. 5 kg. Dziwne znalezisko przedstawiające człowieka o kręconych włosach i skośnych oczach zdumiało naukowców z Harvardu i innych placówek. Jedyny wniosek mówił, że nie jest to dzieło rdzennych Amerykanów, a prawdziwe pochodzenie głowy nie jest znane. Jeden ze znawców stwierdził, że może ona pochodzić z terenów Bliskiego Wschodu i bez wątpienia jest to dzieło starożytnych. Nikt nie wie jednak, w jaki sposób znalazło się pod piwnicą domu w Bostonie.

Jak dotąd, niewielu archeologów i innych członków naukowej społeczności zainteresowało się ustaleniem prawdziwej natury wielu anomalnych znalezisk, które w znaczny sposób mogłyby zmienić nasz pogląd na historię Ziemi.

http://www.infra.org...zie-przed-ludmi

Błąd ,który dziś z uporem popełniamy,polega na tym, że wierzymy,iż wszystko, co na tym świecie jest do odkrycia, zostało odkryte

Użytkownik Erik edytował ten post 01.07.2011 - 16:12

  • 2





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych