poszedłem spać
tam liczyłem te paluchy, gapiłem sie w sufit
i tam chwilowa ciemność
pustka, czarno i nic
i nagle
widze kolorki
i czuje że mam władze w łapach
i wogle
że jestem sam w tak jakimś miejscu
i tak
wiedziałem że spałem
i że weszłem do innej rzeczywistości czy jaki grom
rozglądam się
patrze, wszędzie drzewa
trawa
ogólnie las
i poszedłem do przodu
bo nie wiedziałem co robić
pamiętam że było ciepło, wiosna chyba
i po chwili, jak przeszedłem juz kawałek
zaczęło się ściemniać
i zaczęłem słyszeć takie ... dziwne głosy
ale myśle sobie, trudno
ide dalej
i tam później
zza drzewa
wyłoniła się taka laska
nikt szczególny, widziałem ją tylko raz w kawiarni, ale była strasznie ładna
i myśle sobie że w końcu zalicze
w końcu po to tyle ćwiczyłem
ona tak spojrzała na mnie, i pokazała ręką żebym podszedł
pamiętam że byłem dosyć daleko od niej, a wiedziałem że tam jest bo usłyszałem szelest
No to cholera, idę do niej
i jak w jakimś kiepskim filmie, ona poszła za to drzewo
jak łatwo sie domyślić, jak tam doszedłem jej nie było
i w tym momencie miałem dość i chciałem wyjść
bo znowu jakieś dziwne głosy mnie dochodziły
problem w tym, że nie mogłem wyjść z tej rzeczywistości, czy jak to nazwać ...
liczyłem na palcach w panice znowu, zamknęłem oczy ale nie mogłem się skupić
ja to kurde pamiętam co do momentu
jak miałem zamknięte oczy (próbowałem wyjść) to znowu usłyszałem szelest
odwracam się, a tam mój kolega z Polski, 4 lata temu go widziałem
miał krew na koszuli i na spodniach
patrzy na mnie, nie odzywa się
ja oczywiście skamieniałem
on tak stoi, widze że krwawi
głowa spuszczona
to podchodze powoli
co krok słyszałem te narastające głosy
dopiero z jakiejś odległości zauważyłem że za tym drzewem ktoś jeszcze stał bo zauważyłem wystającą ręke
i teraz najlepsza schiza - jak byłem w połowie drogi
to jakaś zmora, zakapturzona postać
nie wiem skąd ją znałem, z jakiegoś filmu albo obrazka
wyszła z ukrycia
i poderżnęła mu gardło nożem
(kumpel który - uwaga - nie żyje już pół roku bo popełnił samobójstwo)
wtedy znieruchomiałem
nie wiem, paraliż nóg czy jaki grom
nie mogłem sie ruszyć
jak łatwo się domyślić, to coś spojrzało na mnie i szło w moją strone
jak do mnie podchodziło, cały czas słyszałem te narastające szepty
niektóre rozpoznałem
to były głównie teksty wyrwane z kontekstu gry
lub najważniejsze chwile mojego życia
ale najczęściej jedynie niewyraźne szepty
no to głównie głosy były z tej gry (chodziło o Silent Hilla)
czasami płacz
i krzyk
jak było o krok ode mnie
odsłoniło kaptur
a tam taka morda bez twarzy
bez oczu, nosa, ust
czegokolwiek
i zdałem sobie sprawe
że te głosy były w mojej głowie
to nie były szepty
a telepatia
usłyszałem przedzierający skrzek, to coś wzięło zamach i przejechało mi nożem po oczach
i tu sie obudziłem
okazało się że spadłem z łóżka
byłem cały spocony
i miałem niewyobrażalny ból głowy...
do tego bolała mnie noga i piekły oczy
i ta ... twarz
ja pierdziele
mnie prześladuje
Nie muszę chyba pisać, że nigdy więcej tego nie zrobie. Jeżeli ktoś z was wie, co może oznaczać ten ... potwór, albo ogólnie jakie przesłanie mógła ta "przygoda" mieć, niech napisze w komentarzu ...
Użytkownik GreenGreen edytował ten post 02.02.2011 - 22:12