Skocz do zawartości


Zdjęcie

Piąte Słońce


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
22 odpowiedzi w tym temacie

#16 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

Hej Eryk!


Gdybys miał jakieś pytania zadawaj je publicznie, chętnie spróbuję odpowiedzieć.

Tak a propos Nibiru - uważam że to pomyłka interpretacyjna Sitchina. I nie mam do niego pretensji, bo jego prace ogarniały tak szeroki zakres że miał prawo się pomylić nie raz - należy mu się szacunek za odkrycie przed ludzkością prawdy o grzebaniu w naszych genach przez wyżej rozwiniętą cywilizację.
Przychylam się do koncepcji Immanuela Welikowskiego o wtargnięciu Wenus pomiędzy Ziemię a Merkurego - z tą różnicą że była ona księżycem zniszczonej przez działania wojenne planety Maldek po której został pas asteroid.
To Wenus była przyczyną kataklizmów, nie Nbiru.
Polecam zapoznanie się z pracą Parksa w tym zakresie:
link

Druga refleksja po przeczytaniu Twej pracy - nie liczylbym że wyrzucona niebawem plazma otrze się o pole magnetyczne Ziemii, jak to zazwyczj bywało.
Zerknij tutaj

... specyficzne ustawienie Ziemii i Słońca przewidywane na ten czas spowoduje że wyrzut plazmy wejdzie w pole magnetyczne Ziemii jak w masło :mrgreen:

Na koniec - źródła w temacie których być może jescze nie analizowałeś:
link1
link2

pozdrawiam
  • 2

#17

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzięki Radosławie za informację-Bardzo ciekawe, strasznie dużo informacji i jak to bywa wszystko wynika i wywodzi się z wszystkiego. Muszę to na spokojnie przeanalizować lecz już widzę korekty w mych dotychczasowych poglądach.
Odpowiem jak to sobie poukładam.

DZIĘKI ZA PODJĘCIE TEMATU I Pozdrawiam. ERIK
  • 1



#18

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

6
FIZYKA NIEBIESKA
Geometryczna zależność między planetami i cyklami Słońca to tylko „czubek lodowej góry”. Wiele w zrozumieniu tych geometryczno astrologicznych zależności przybliżył Johannes Kepler ( ur. 1571 zm. 1630 roku( Rys.34).
W swej „fizyce niebieskiej” jak ten uczony zwykł nazywać swą nową dziedzinę nauki.W czasach Keplera nie było wyraźnego rozgraniczenia między astrologią, którą uczony również uprawiał, a astronomią, będącą jedną z tak zwanych „sztuk wyzwolonych” ( 7 sztuk wyzwolonych jako podstawa wykształcenia godnego człowieka). Natomiast astronomia była oddzielną od fizyki samodzielną nauką .
Na uniwersytetach średniowiecznych przygotowaniem do studiów filozofii i teologii było tak zwane „ Quadrivum” obejmujące naukę o „liczbach czystych” (arytmetyka,) rozważanych w przestrzeni ( geometria), w czasie (muzyka), w ruchu (astronomia), w przestrzeni.
Aby przybliżyć postać ważnego w mych rozważaniach Keplera dodam, że w swych pracach używał on argumentów natury religijnej , wychodząc w nich z założenia, iż Bóg stworzył świat zgodnie z inteligentnym planem, który można poznać za pomocą rozumu. Kepler żył w okresie występujących raz na 800 lat serii koniunkcji (około roku 1600 ) co walnie przyczyniło się do jednego z ważniejszych jego odkryć związanych z zaobserwowanym w 1603-1604 roku wybuchu „Super nowej”(Rys.35) i poprzez argumentacje, że znajduje się ona w sferze gwiazd stałych, podważył dogmatyczną doktrynę „o niezmienności niebios” . Kepler studiując odwoływał się do „muzyki sfer” Pitagorasa( geometryczne uzależnienie stosunku długości strun instrumentów szarpanych do „czystych tonów” w muzyce), był przekonany, że geometryczne obiekty były dla Stwórcy modelem dla całego wszechświata( „Kwadrat okresu wokół Słońca jest proporcjonalny do sześcianu odległości od Słońca”).
Pewne geometryczne stosunki odległości w astrologii i astronomii wiążą się również z pewnymi modułami czasowymi. I tak na przykład u Majów mamy okresy po 52 lata, gdzie według ideologii wróżebnego kalendarza Tzolkin każdy w 52-gie urodziny, podobnie jak to jest w horoskopie astrologii harmonicznej (identyczny rozkład planet jak przy urodzeniu ), wraca do sytuacji z przed lat, aby móc naprawić stare błędy.
Lecz w astrologii harmonicznej ze względu na odmienną i bardzo zróżnicowaną długość obiegu planet dookoła Słońca, można tam jedynie mówić o częściowym podobieństwie tylko pewnych grup planet. Aby znaleźć na przykład idealne położenie wszystkich planet Układu Słonecznego względem środka Drogi Mlecznej, czy każdego innego punktu w kosmosie, należałoby pomnożyć między sobą czas obiegu wszystkich planet Układu Słonecznego.
Uzyskany wynik zapewne ni jak by nie pasował do dużo krótszego czasu życia ludzi. Owe ciekawe doświadczenie z odnajdywaniem wspólnej liczby jednego modułu ( okresu) ustawienia w tym samym położeniu wszystkich planet Układu Słonecznego będzie jednak różny (choć niekiedy bardzo bliski) z położeniem planet do tak zwanych „gwiazd stałych”.
Dzieje się tak z powodu ciągłego ruchu i przemieszczania się ciał niebieskich, aby powtórzyć za Heroklitem: „Pantha rei”( wszystko płynie) i nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, bo woda w niej już jest inna. Żeby pokrótce przybliżyć zależności, które w nieco inny od konwencjonalnej biologii i astrologii działają na rozród i rozwój życia na Ziemi ( w astrologii powinno też poddawać się analizie moment poczęcia, wiedząc że ciąża w przybliżeniu trwała ok. 9 miesięcy), z powodów trudniejszej możliwości dokładnego określenia momentu poczęcia przez wieki wypraktykowano korektę dotyczącą samej energetycznej wartościowości wpływu na noworodka.
Chodzi tutaj o średnią energię Słońca i o tak zwane cztery żywioły przypisane grupom po 3 znaki zodiaku (Baran-Ogień, Byk-Ziemia, Bliźnięta-Powietrze, Rak-Woda, Lew- Ogień, Panna-Ziemia, Waga-Powietrze, Skorpion-Woda i dalej znów: Strzelec-Ogień, Koziorożec-Ziemia, Wodnik-Powietrze, Ryby-Woda).
Aby przybliżyć to na przykładzie przyjmijmy, że plemnik wnika do jaja pierwszego dnia akurat kiedy w okołobiegunowym pasie Słońca zaczyna się magnetycznie pozytywnie naładowana ćwiartka naprzemiennie usytuowanych energii.
Tak więc wówczas znajdujący się na Ziemi zarodek miałby przez pierwsze 3 miesiące ciąży wciąż niezmienne warunki, pozostając pod wpływem sekwencji dodatnich emisji energii Słońca, tej samej, w której został poczęty.
W kolejnych 3 miesiącach płód będzie bombardowany ujemną radiacją Słoneczną, co będzie u niego wywoływać niepokój i dyskomfort. W tym czasie jednak system wydzielania wewnętrznego, czyli podwzgórze nie jest gotowe jeszcze spełniać swoich funkcji.
W ostatnich 3 miesiącach ciąży płód ponownie znajduje się pod wpływem zaistniałej podczas poczęcia i pierwszych 3 miesięcy ciąży, bliskiej jemu radiacji dodatniej.
Po 275 dniach, licząc od chwili kiedy jajo wydostaje się z jajnika włączając siedmiodniowy okres jego stabilizacji w macicy, radiacja Słońca znów zmienia się z dodatniej na ujemną . Płód odczuwa stres i niepokój, tym razem jednak reaguje wydzielaniem do krwi hormonów, które w organizmie matki zapoczątkowują proces porodowy.
Mogłoby to oznaczać, iż płód sam wybiera sobie moment swoich narodzin, a cechy osobowościowe wynikają z mutacji genetycznych zaistniałych szczególnie w pierwszych miesiącach ciąży. Tak samo przedwczesne i opóźnione porody uzależnione są od zaburzeń radiacji Słonecznej. Jeśli na przykład średnia jej wartość emitowana na Ziemie będzie miała „obcy” lub „swojski” potencjał płód może sam siebie zmusić do opuszczenia niekorzystnego środowiska lub będzie się spóźniał z porodem w kojącej atmosferze wdrukowanej podczas poczęcia lub średniej wypadkowej energii początkowych miesięcy ciąży.
Lecz przecież astrologia opiera się przede wszystkim na wpływach i geometrycznych zależnościach planet na nowonarodzonego człowieka. I takie wpływy niewątpliwie istnieją, choć bardziej jako konglomerat wypracowanych korekt i wpływu Słonecznej energii w okresie płodowym, a dopiero po tym wszystkim mamy samą przyczynowość duchowej chęci (nakaz) urodzenia się w danym miejscu i czasie (karma).
Moim zdaniem subtelny urodzeniowy wpływ konfiguracji gwiazd i planet jest kończącym akordem urodzin, kiedy to już uformowany noworodek opuszcza ciało matki, gdzie w swego rodzaju izolującym ciało kobiety i płodu polu elektromagnetycznym przebywał dotychczas.
Organizm matki w czasie przed porodem postrzega płód jako swego rodzaju pasożyta, dlatego też zabezpiecza się izolując od wpływów energii płodu swego rodzaju polem elektromagnetycznym, przez które przenika jedynie potrzebna do rozwoju płodu energia Słońca wolna od kształtujących charakter energii innych od Słońca ciał kosmicznych.
Zaraz po urodzeniu do niezakodowanego jeszcze zapisu i do ciała noworodka docierają subtelne energie planet, księżyca i pewnych tak zwanych ważnych w astrologii gwiazd stałych, których energia i wspólne zależności kształtują charakter i przeznaczenie danej osoby. (Rys.36 i 37)
Jeśli jeszcze nie zanudziłem swych czytelników, to pokuszę się może o podanie kilku uzupełniających astrologiczno-astronomicznych danych na temat gromady gwiezdnej Plejad, a w szczególności najjaśniejszej gwiazdy w tej grupie Alkione.
W okresie od 4,5 tysiąca lat pne. do 2 tysiące pne. Plejady w astrologii Babilonii, Persji i Indii uważane były jako punkt równonocy, czyli znajdowały się w punkcie zerowym znaku Barana.
W astrologii indyjskiej uważane były za osobną jedną z 27-miu konstelacji nazywanych Nakszatra ( żony księżyca). Najjaśniejsza gwiazda Alkione A w Sanskrycie znana jest jako Amba oraz Arundhati. W dawnej astrologii Plejady były uważane za strażników nieba. Alkione jest pierwszym obiektem, na jaki należy zwrócić uwagę w opracowywaniu horoskopu urodzeniowego. Alkione, Amba (Matka) to jedna z 15 podstawowych gwiazd stałych jakie oznacza się w kosmografie i od których zaczyna się budować obraz człowieka i badanie jego losu.
W Babilonii astrologowie nazywali Plejady Temmenu, co znaczyło Kamień Węgielny lub Fundament. Światło mgławicy otulającej Plejady jest przedmiotem skupienia i kontemplacji w jodze, tantrze jak i w zachodnich szkołach ezoterycznych.
Światło Plejad sugerowane jest jako pożądany duchowy wpływ nawet w Biblii. W astrologii arabskiej, w której zaznaczają się wpływy perskie i indyjskie, Alkione to al-Wasat, Istota Centralna, Środek Wszechrzeczy, Odai-Wasat wyższa idea tak zwanego „Wielkiego centralnego Słońca”, które wszystkim rządzi mając wielki wpływ zarówno na Układ Słoneczny, ale także na cały okoliczny kosmos, (Brahmandaminna - al.-Nair, obiekt który jest jaśniejący, świetlisty, promienny, podsyca skłonność ku światłu (heb. Orr, sanskr. Jyoti ).
Tym, którzy negują boską światłość, wzmaga ciemność, wypadki i ślepotę także organiczną. W astrologii jest to gwiazda kierująca, gwiazda przewodnictwa, gwiazda dobra dla ludzi mających żywych duchowych przewodników ze światłości. A niepomyślna dla ludzi odrzucających przewodnictwo światła i postaci guru oparte na prawdzie oraz sprawiedliwości. Od 5 do 15 czerwca 2012 r. można będzie obserwować koniunkcje Jowisza i Plejad z maksymalnym zbliżeniem 11 czerwca 2012r. około 3 rano nad wschodnim horyzontem .
Koniunkcja Jowisza i Plejad zdarza się raz na 12 000 lat, bo tyle czasu zajmuje Jowiszowi jedno pełne okrążenie ekliptyki. Koniunkcja ta nazywana jest w astrologii „Początkiem Nowego Roku Jowiszowego”, w Oriencie „Początkiem nowego cyklu Guru”, ”Roku Guru „ Guruwara ,dobry okres na dokonywanie inicjacji. Plejady przesuwają się w kierunku znaku Bliźniąt ( z początkiem 21 wieku) w tempie około 50 sekund łuku na rok, czyli cały stopień( 60 min. łuku ) przesuwają się co 72 lata (dane astrologiczne z Himalaya – Wiki Biblioteka ezoteryczna)
3 600 : 50 = 72
Wiem, że w naszym zabieganym świecie niewielu ma czas, aby zastanawiać się nad jakimiś poza bytowymi zagadnieniami życia. Moim zdaniem jednak, to o czym zacząłem tutaj pisać, jest lub może być z tych egzystencjonalnych spraw jedną z ważniejszych. Choć na pewno nie przekonam tych, którzy często z przekory nie dadzą się przekonać, gdyż że powtórzę za Eliaszem „ nie można zostać prorokiem w swoim kraju”, ale jednak opowiem o pewnym pokrewnym z tematem mych rozważań zdarzeniu.
Niedawno uczestniczyłem w bardzo typowym towarzyskim spotkaniu. Siedząc na balkonie pięknego mieszkania mych znajomych w New Westminster (Kanada ) i smażąc się w słonecznych promieniach tego sierpniowego popołudnia, spędzaliśmy czas przy typowych towarzyskich rozmowach, kiedy inny kolega niosąc puchar jakiegoś orzeźwiającego napoju, w którym pływały duże kawałki lodu powiedział: „I pomyśleć, że już niedługo ludzie będą tylko wspominać takie mieszkania, w których kiedyś były takie urządzenia produkujące lód i zimną orzeźwiającą wodę. Wnętrze tych specjalnych skrzyń było też zapełnione zakonserwowanym pożywieniem”.
Właściciel mieszkania widocznie nie zrozumiał dygresji, gdyż spytał mnie: „ O co jemu chodzi?”. Odparłem, że zapewne idzie tu o nadchodzący koniec znanego nam świata, na co mój rozmówca oznajmił stanowczo, że nic się nie stanie, bo ostatnio widział w telewizji program, w którym mówiono, że wszelkie ostatnie anomalia pogodowe to jedynie znamiona „efektu cieplarnianego”.
Widząc brak zrozumienia ze strony swego znajomego, jak i będąc właśnie świeżo po swych własnych dociekaniach nad ewentualnością zaistnienia jakiejś katastrofy w okolicach pierwszej dekady 21 wieku, odpowiedziałem koledze zgodnie ze swoim przekonaniem, iż wmawiany nam w masmediach „ efekt cieplarniany” i jego skutki jakoby ludzkiej działalności to oczywista blaga i wybieg polityczny, aby móc dodatkowo opodatkować społeczeństwa świata uprzemysłowionego.
W ten sposób nasza rozmowa zmieniła nieco tory z nudnej towarzyskiej, w zasadzie o niczym, na bardziej (przynajmniej dla mnie) ciąg twórczych spekulacji o światowym spisku, czy wiedzy starożytnych na temat cykliczno- katastroficznych zmian na naszym globie.
Tak więc powołując się na to co wyszukałem oznajmiłem, że ta niespotykana w tym miejscu gdzie mieszkamy temperatura (+ 36 stopni Celsjusza ), jest mym zdaniem zarówno wynikiem zwiększonej obecnie aktywności Słonecznej, jak i spadkiem magnetyzmu i swego rodzaju dziur zarówno w atmosferze, jak i w magnetosferze Ziemi. Jeśli zaś chodzi o działalność człowieka, jego udział w tym tak zwanym „efekcie cieplarnianym” jest znikomy. A obwinia się nas o zanieczyszczanie atmosfery dwutlenkiem węgla, przez co kiedy promienie słońca przenikną tę warstwę brudu w atmosferze nie mogąc się z takiej pułapki wydostać, wielokrotnie jeszcze odbijają się między atmosferą a powierzchnią Ziemi i wzmagają ciepło, które zostaje w takiej pułapce uwięzione. Ale chwileczkę? Wiadomo, że kosmos miałby być zimny i im wyżej tym zimniej, widać to chociażby lecąc samolotem, lub obserwując szczyty ośnieżonych gór. Ale z innej strony wiemy, że jeśli w upalne lato nie przykryjemy szyb naszego samochodu, wewnątrz będziemy mieli jak w piecu.
O dziwo przez jasną przejrzystą szybę jakoś to ciepło nie bardzo zaraz po przeniknięciu do środka chce równie szybko opuścić nasz samochód. Chyba, że istota tkwi przede wszystkim w nagrzewaniu się samej powierzchni Ziemi, podobnie jak tapicerki naszego samochodu? Działalność Słońca w tej kwestii jest najistotniejsza, gdyż tylko z pasa równikowego unosi ona co roku w powietrze około 600 do 700 bilionów ton wody, (ta liczba to 6 lub 7 z 14 zerami). Idąc dalej tym tropem mylne jest pojęcie, że cała ta woda pod postacią deszczy wraca z powrotem na Ziemię.
Wiele miliardów ton wody na zawsze opuszcza naszą planetę. Podobnie oddziaływanie Ziemi i Księżyca wpływa na działalność sejsmiczną i wulkaniczną na naszej planecie, co wydobywa rocznie z Ziemi w postaci dwutlenku węgla około 33 milionów ton czystego węgla, przy czym szczeliny i wulkany podwodne aż 30 milionów ton. Wszystko to unosi się w powietrze i miesza z azotem.
Tak bywało praktycznie od zawsze, a im dawniej tym emisji CO2 w atmosferze musiałoby być o wiele, wiele więcej, co było związane ze wzmożoną aktywnością wulkaniczną poprzednich epok historycznych Ziemi. Jednym słowem można by powiedzieć , że efekt działalności człowieka jest jedynie nikłym procentem takich emisji. Po drugie, jakby się mogło wydawać, ziemska atmosfera nie jest jakimś zamykającym nas od wpływów kosmosu szklanym kloszem, na którego powłoce osadzają się zanieczyszczenia tworząc uniemożliwiające dla ciepła promieni słonecznych ucieczkę z tego zabrudzonego klosza, gdyż jak się okazuje zorganizowany na początku lat 90–siątych międzynarodowy program badawczy” Step” potwierdził ucieczkę gazów, a nawet drobnych cząstek materii ( wielkości od 0,2do0,6 mikrometrów ) z Ziemi w kosmos poprzez Ziemską atmosferę.
Jeszcze na wysokości 77 km nad powierzchnią naszego globu znajdowano żywe ziemskie mikroorganizmy. Kumulowanie się energii niby w garnku pod przykrywką, jeśli jest powodem zmian klimatu i ewentualnego „efektu cieplarnianego”, nie jest to ich jedyny powód.
W większości wypadków nasi mądrzy uczeni wysnuwają coraz to nowe hipotezy i nawet nie mogą na dobrą sprawę prawidłowo porównać ich do podobnych zdarzeń z przeszłości, gdyż, albo brakuje im dostatecznych danych, albo jak obecnie ma to się do Słońca, nie można brać pod uwagę danych o jego zachowaniu ponieważ podobno ostatnio z niewiadomych przyczyn nastąpiła zmiana jego magnetyzmu. Powoduje to to, że dawniejsze obserwacje mogą nie pasować do obecnych, nawet na pierwszy rzut oka podobnych sytuacji. A pogląd, czy nastanie ocieplenie, czy ochłodzenie, wiąże się przede wszystkim z aktywnością Słońca.
Tak więc oceny uczonych na ten temat są skromnie mówiąc podzielone i oprócz zwolenników „efektu cieplarnianego”, są też zagorzali zwolennicy teorii o nadchodzeniu „epoki lodowcowej”. 29 Maja 2010 roku uczeni z NOAA ( National Oceanic and Atmospheric Administration ) i z NASA ogłosili, że spodziewane na 2013 roku maximum 24 cyklu plam Słonecznych będzie słabsze niż dowodzą to inni, i że zaistnieje tylko ok. 90 plam Słonecznych. Miałoby to być najsłabsze tak zwane „maximum” od 1928 roku, kiedy to było na Słońcu zaledwie 78 plam. Inni uczeni dowodzą na ten sam temat, że owych plam będzie jeszcze mniej, bo tylko około 70. Oni to obawiają się, że sytuacja ta będzie podobna do tak zwanego „ minimum Maundera”, kiedy to przez okres 70 lat, od 1645 do 1715 roku, liczba plam nie przekraczała kilku, a temperatura na Ziemi była najniższa od 8 000 lat. W tych latach Europejskie rzeki co rok całkowicie zamarzały, a przez Bałtyk jeżdżono saniami. Podobne, choć nie aż tak drastyczne, było tak zwane „minimum Daltona” w latach 1790 do 1820, gdy średnie temperatury były o ok.4 stopnie niższe niż obecnie.
Na podstawie tych domniemań niektórzy klimatolodzy przewidują ochładzanie się Ziemi już od 2015 roku, aby w całkowicie mroźny okres wkroczyć w latach 2021-2026, albo przy sprzyjających okolicznościach w 2050- 2060. Stuletnią epokę lodowcową przewiduje się już od roku 2100. Inni znani klimatolodzy : W. Broecker i R. Bryson też twierdzą, że za 50 lub najdalej za 500 lat może nadejść podobna epoka lodowa do tej, która gwałtownie skończyła się na skutek jakichś katastroficznych zmian na naszej planecie ok. 10 800 lat temu, kiedy to na Syberii zamarzły mamuty i zmienił się klimat przez zaistnienie ciepłego prądu oceanicznego na środkowym Atlantyku.
Wszystko to brzmi nie tylko przerażająco, ale i rzeczowo, z tym że ja nadal nie wiem czy należy bezkrytycznie poddawać się oficjalnej wiedzy, widząc jaka ona bywa skrajnie odmienna i wiedząc o jej rozstrzępieniu się na podstawowe dwie frakcje.
Jeśli miałbym nieco przybliżyć tę sytuacje, musiałbym wspomnieć , iż mamy obecnie do czynienia z agresywnie promowaną tak zwaną tradycyjną fizyką (fizyka cząstek elementarnych). Powoduje to udowadnianie na siłę laikom dawno już zdezaktualizowanych teorii ubiegłego stulecia. Paradoksalnie dochodzi do tego, że niektórzy młodsi i bardziej nowatorscy, z tak zwanych „fizyków teoretyków” są zmuszani do pracy nad teoriami, w które nie wierzą, gdyż jest to dla nich jedyna droga do osiągnięcia osobistej kariery ! Paradoks polega na tym, że ci twórcy nowej nauki ( teoria strun ) są zmuszani do pracy w podobnej atmosferze, przez którą jeszcze kilkadziesiąt lat temu z trudem przebijali się twórcy fizyki kwantowej i innych nauk uznanych dziś za konwencjonalne. Ponawiam więc moje pytanie: „czy można wierzyć nauce, a jeżeli tak, to której?”
A może lepiej uwierzyć w swój zdrowy rozsądek, czy to w kwestii kataklizmów czy też w kwestii istnienia jakichś zawiadujących tym wszystkim stwórczych sił, co może być również związane z kwestią życia poza planetą Ziemia.
  • 3



#19

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

7
ZIELONE LUDZIKI

Myślę, iż jak najbardziej słusznym jest korygowanie swej wiary, wiedzy i poczynań, lecz jednocześnie ważne jest, aby w wyznawanej przez siebie ideologii nie popaść w czołobitne oddawanie hołdów każdemu guru jaki staje na naszej drodze. Ja ostatnio na przykład otrzymałem bardzo duży zastrzyk jeszcze nie do końca przerobionej wiedzy, która rozszerza moje własne, jak to ktoś powiedział, „ własnowierstwo”. Jednak od dosyć długiego czasu jestem nawracany przez członków mej rodziny i kilku związanych z nimi znajomych znajomych na „ jedynie słuszną” religię katolicką.
Kiedyś kolega z tego samego „ kółka różańcowego” co mój bratanek podarował mi książkę „ W obronie Świętej Inkwizycji” Romana Konika, sądząc, że tym razem na pewno się nawrócę i on będzie miał obiecaną zasługę w niebie za przeciągnięcie heretyka za granicę wiedzy i wiary. Ale owa lektura jedynie jeszcze bardziej przekonała mnie o słuszności mego wyboru. Nie pomogły nawet i modły o oświecenie mego zatwardziałego podejścia do kościoła. Tej samozwańczej katolickiej bojówce przewodniczył mój starszy brat, który co raz podrzucał mi miesięczniki katolickie, w tym „Michel’a”, a często przed pracą znajdowałem za wycieraczką mego samochodu ostatni biuletyn niedzielny z kościoła. Ten sam brat, powiedział mi kiedyś, że jakby Bóg do niego przemówił i kazał jemu porwać samolot i zniszczyć jakiś obiekt, mordując setki ludzi i zabijając siebie przy okazji w ofierze, to on by to zrobił bez wahania. A ja wówczas tylko spytałem jego cóż to za bóg mógłby coś takiego nakazać? I skąd wiedziałby, że właśnie objawił się jemu właśnie ten „właściwy” Bóg ? Jednak brat nie wiedział o co mi chodzi.
Wspominam o tym, gdyż zdarza mi się czasem uczestniczyć w z reguły bezowocnych dysputach ortodoksów, sceptyków, jak i neofitów pewnych ideologii, którzy nie potrafią choćby spróbować zrozumieć drugiej strony. Nikt nikogo nie potrafi przekonać, czy to będzie w kwestii wpojonych nam razem z tradycją religii, czy w kwestii ingerencji obcych istot w życie na naszej Planecie. Bo cóż tak naprawdę wiemy o życiu poza naszą Planetą, jeśli nie rozumiemy jego istoty tuż obok nas?
Tak czy inaczej, lepiej aby takie rozważanie nie wynikało z poddańczej, narzuconej nam przez tradycję wiary, ale poddającej się zdrowemu rozsądkowi analizie. Bo tak np. jeśli nawet prawdopodobieństwo uderzenia przez meteoryt czy asteroid jest bardzo małe, to jednak należy wziąć pod uwagę, że tylko w bezpośredniej bliskości z Ziemią takich planetoid, asteroidów czy komet, które mogłyby zniszczyć życie na Ziemi odkryto i skatalogowano ponad 3000 i codziennie poznaje się nowe. A jeśli idzie o życie na innych jeszcze nie poznanych światach czy planetach, to tylko tych ostatnich biorąc całą sprawę teoretycznie, ale też rozważając ją w bardzo ostrożny sposób to: z szacunków ogólnie przyjmuje się istnienie ponad 150 miliardów galaktyk, wiele z nich jest tak gigantycznych, jak na przykład galaktyka Abell 2029, której średnica ma 6 milionów lat świetlnych, czyli jest 60 X większa od „Drogi Mlecznej”. A są jeszcze gromady galaktyk postrzegane przez nas jako jedna gwiazdka. Za najbliższą regularną gromadę galaktyk uznaje się gromadę składającą się z 300 galaktyk, a średnica jej wynosi około 5 milionów lat świetlnych. Do naszych czasów udało się wyodrębnić ok. 3000 takich gromad różnej wielkości. Domniemuje się również, że wszystkie te galaktyki dążą gdzieś w stronę czegoś, czego masa musi być co najmniej równa 10 000 trylionów gwiazd, czyli 10 000 000 000 000 000 000 000 gwiazd. Jeden ze skromniejszych poglądów astronomów głosi, iż jedynie tylko 2% gwiazd może posiadać swoje układy planetarne. Pogląd ten podbudowany jest znalezionymi już w kosmosie planetami.
W naszej Galaktyce znajduje się około 400 miliardów gwiazd. Jeśli rzeczywiście istnieje około.150 miliardów galaktyk, to łatwo obliczyć, że będzie to 60 000 trylionów gwiazd ( 60 000 000 000 000 000 000 000 ). Jeśli tylko 2% z tych gwiazd miałoby mieć układy planetarne to daje 1 200 trylionów takich planetarnych układów ( 12 z 20 zerami ). Średnio licząc 4 planety na układ, co dałoby 4 800 trylionów. Jeśli znów by założyć , że tylko w 1% z nich miałoby zalęgnąć się życie (tak jak na 9 planetach Naszego Układu tylko na 10-ciu% z nich, czyli niby tylko na Ziemi, zaistniało życie), sumą tego dzielenia będzie 48 trylionów planet. Teraz z tej liczby weźmy znów 1%, aby próbować znaleźć formę życia podobną lub rozpoznawalną przez nas jako świat inteligentnych istot . Idzie mi oczywiście o bardziej złożone niż tylko życie bezbiałkowe czy życie bakterii lub minerałów, a mianowicie o istnienie kogoś, z kim w jakimś stopniu mielibyśmy szansę się skomunikować .
Tak więc z tego dzielenia otrzymamy wynik 480 biliardów, z czego można wysnuć wniosek, że we wszechświecie powinno istnieć tyle zamieszkałych planet. Lecz cóż jeśli w myśl koncepcyjnej fizyki super strun, wszechświatów jest więcej jak jeden lub nieskończenie wiele?
Żeby jednak na razie nie zamącać tych rozważań pozwolę sobie wrócić do tradycyjnego pojedynczego wszechświata. I teraz wystarczy nasz wynik podzielić przez 150, aby poznać teoretyczną ilość zamieszkałych przez inteligentne istoty planet w naszej Galaktyce, a będzie ich 3 biliardy200 bilionów planet(3 200 000 000 000 000 )!?
Czy przy takich ilościach można mówić o przypadku lub odrębności zaistnienia życia na przeciętnej planecie, przeciętnego układu słonecznego na peryferiach przeciętnej galaktyki?
W swych poszukiwaniach względnej prawdy dotyczącej ewentualności cyklicznie występujących w naszym świecie katastrof, starałem się podobnie jak w owym wyliczeniu prawdopodobieństwa istnienia we wszechświecie życia, opierać swój wywód na sensie i logice. Lecz cóż jeśli owa Prawda jest po prostu pozbawiona tych, jakże naukowych atrybutów wszelkich analiz i poszukiwań, i tak jak na przykład w fizyce kwantów postrzegany świat zachowuje się tak, jak byśmy tego od niego chcieli?
Kończąc ten mój wywód pragnę zaznaczyć ,że nie zawarłem tu wszystkich moim zdaniem ważnych, zazębiających się ze sobą aspektów związanych z okresami 5-ciu Majańskich „Słońc”, kalendarzy, czasu, religii, tradycji , astronomicznych czy astrologiczno- duchowych powiązań z tym wszystkim, a przede wszystkim wciąż nierozstrzygniętej kwestii na temat tak zwanego „Końca Świata”, co będę się starał uzupełnić z biegiem czasu.
Teraz jedynie jeszcze rozwinę jedną z powstałych niedawno koncepcji wynikających z idei końca „Kalendarza Majów” na rok 2012 jest sugestia, że w strukturze owych Słonecznych er 13 baktunów (13 X 144 000 dni ) są istotne również katuny. Katun jest to jednostka cyklu czasowego Majów, która w ich zestawieniu jest wielkością 7 200 dni czyli 20 tunów po 360 dni.
Twórcy wspomnianej idei próbują udowodnić zasadność koncepcji końca 5 Słonecznej ery Majów na rok 2012, sugerując iż również katuny zaznaczają swymi wielkościami wpływ na historyczne zdarzenia. Jednak już u zarania owej koncepcji zaznaczają się moim zdaniem pewne błędy i niekonsekwencje. Spornym zdaje się już sam moment przeliczania katuna (7 200 dni ) na lata.
Jeśli bowiem przyjmiemy, że miały by one mieć po 365,25 dni, musiałoby ich być 19 lat i nieco ponad 52 dni ( 19,712525…). Jeżeli wyjściową długością było by tylko 365 dni, co w dalszej konsekwencji zachwiewałoby dokładność Majańskiego kalendarza, ilość lat zmieniłaby się stosunkowo niewiele (19, 726027…), jednak nadal mieli byśmy do czynienia z ułamkami, jak i zdarzenia które miały by się wydarzać w tych przedziałach czasu nie koniecznie musiałyby być istotne w historii ludzkości: 2012r., 1993r. na przełomie marca i kwietnia, czerwiec 1973 roku, sierpień 1953 roku, luty 1934 roku itd. Poza tym, jak próbowałem udowodnić to w „Piątym Słońcu”, również i w przypadku katunów system powinien moim zdaniem opierać się na równych całkowitych wielkościach systemu liczbowego Majów, a więc na roku po 360 a nie po 365,25 dnia. I tak jeśli podzielimy 7 200 na 360 otrzymamy 20, czyli równą całkowitą liczbę, idealną dla świętej rachuby czasu w swej koncepcji podobnej do idei czystych liczb nauk Pitagorejskich. 7 200 Dni podzielone na lata po 360 dni (gdzie odliczano i nie uwzględniano do rachunku 5,25 dodatkowych dni z roku astronomicznego ) daje dokładnie 20 takich lat, czyli znów składową liczbowego systemu Majów - 20 - potęgę, przez którą pomnażano Majańskie wielkości.
Żeby przybliżyć sprawę spróbuję przedstawić proste porównanie naszego i Majańskiego systemu liczebnego: nasz dziesiątkowy system prawdopodobnie wywodzi się od dziesięciu palców u rąk, Majowie jednak z jakiegoś powodu używali systemu dwudziestkowego. I tak jeśli my dostawiamy do jakiejś liczby zero uzyskujemy jej dziesięciokrotne powiększenie 10, 20 , 30 itd. Po dodaniu kolejnego zera będziemy mieć 100, 200, 300 itd. Czyli liczba będzie się zwiększać o kolejną potęgę liczby dziesięć.
U Majów jednak zero umieszczone po jedynce wcale nie oznaczało dziesięciu, jedynka przed zerem oznaczała w takim razie tylko jedynkę, czyli : 1 i zero lub mówiąc inaczej 1 i nic. Aby tego jeszcze było nie dość, nasze liczby piszemy od prawej do lewej, gdzie każde kolejne miejsce w lewej pozycji ciągu cyfr oznacza następną wartość potęgi liczby dziesięć.
Dla przykładu liczba 98431 to jedna jedynka , trzy dziesiątki, cztery setki, osiem tysięcy i dziewięć dziesiątek tysięcy. Ale Majowie swe liczby pisali z dołu do góry i przy każdym wyższym stopniu ich wartości liczb zwiększały się o kolejną potęgę dwudziestu, i przy liczbie jeden wygląda to tak:

VII 64 000 000
VI 3 200 000
V 160 000
IV 8 000
III 400
II 20
I 1

Ale gdy mamy w każdy taki stopień wpisaną jakąś cyfrę
gdzie u Majów zapisywano ją przy pomocy kropek i poziomych
kresek i zera przedstawianego w graficznej postaci stylizowanej
muszli sytuacja przedstawia się nieco inaczej, i tak na przykład
przedstawiony poniżej zapis reprezentuje liczbę,

40 143 = 5 X 8000 = 40 000 + 0 X 400 = 0 + 7 X 20 = 140 + 3 X 1 = 3



_ 5 razy osiem tysięcy.



O zero razy cztery setki.


..
_ 7 dwudziestek.


... 3 jedynki.

Powróćmy jednak do zdarzeń, które miały by zdarzać się w odstępach czasu podzielonego na katuny, w tym przypadku katuny podzielone na 360 dniowe lata, czyli co 20 lat: 2012, 1992, 1972, 1952, 1932, 1912, 1892, 1872, 1852, 1832, 1812, 1792, 1772, 1752, 1732, 1712, 1692, 1672, 1652, 1632, 1612, 1592, 1572, 1552, 1532, 1512, 1492.
Myślę, że niema sensu odliczać tych lat wstecz, bo choć na pewno każda z tych dat miała jakieś swoje większe lub mniejsze znaczenie w historii ludzkości, ale jedynym rokiem zarówno ważnym dla Majańskiego i naszego świata byłby rok 1492, czyli : 12 października – Krzysztof Kolumb dotarł do Indii Zachodnich (Antyli) u wybrzeży Ameryki. 28 października – Krzysztof Kolumb wylądował na Kubie. 5 grudnia – Krzysztof Kolumb dotarł do Haiti.
Z innych istotniejszych wydarzeń: w 1532r. Hiszpanie zdobyli państwo Inków. 24 lipca 1572 – hiszpańscy konkwistadorzy zdobyli Vilcabambę, ostatnią stolicę Imperium Inków. W 1592r. angielski żeglarz John Davis odkrył Falklandy.6 kwietnia 1652r – pięć holenderskich statków pod dowództwem Jana van Riebeecka dotarło do terenów dzisiejszego Kapsztadu. 7 kwietnia 1712 r., – wybucha rewolta niewolników w Nowym Jorku i w tym samym roku w Meksyku – skazano(przez inkwizycję) Marię de Ortiz Espej za głoszenie absurdalnej tezy, że trzęsienia ziemi mogą pomóc zajść w ciążę. 15 czerwca 1752 r.– Benjamin Franklin udowodnił, że piorun jest zjawiskiem elektrycznym i wynalazł piorunochron, a 14 września – Imperium Brytyjskie przyjęło kalendarz gregoriański. 25 kwietnia 1792r. po raz pierwszy została zaśpiewana Marsylianka (przez Rouget de Lisle w Strasburgu), i we Francji po raz pierwszy wykorzystano gilotynę. 20 września tegoż roku– armia francuska zwyciężyła wojska pruskie pod Valmy. Dzień później, 21 września – zniesienie monarchii i powstanie republiki we Francji. A 22 września – aresztowanie króla Francji Ludwika XVI. Jest to data początkowa kalendarza rewolucyjnego. 18 czerwca 1812r.–Nastąpił początek wojny brytyjsko-amerykańskiej, zaś 22 czerwca – początek wojny francusko-rosyjskiej. Wielka Armia przekroczyła Niemen. Rozpoczęła się wyprawa Napoleona na Rosję. 18 lipca – Wielka Brytania i Rosja zawarły sojusz przeciwko Napoleonowi. 11 sierpnia – Brytyjczycy wkroczyli do Madrytu, 16-18 sierpnia – Bitwa pod Smoleńskiem, 17-18 sierpnia – Bitwa pod Połockiem, a 5-7 września – bitwa pod Borodino. Napoleon wkroczył do Moskwy 14 września, aby już 18 października opuść Moskwę. Kiedy to rozpoczął się odwrót Wielkiej Armii Napoleona, 26-29 listopada – resztki Wielkiej Armii przeprawiły się przez Berezynę, gdzie nastąpiła bitwa. 2 grudnia 1852r.– Zostało proklamowane drugie cesarstwo i Ludwik Napoleon przyjął tytuł cesarza Napoleona III. Dokładnie 14 kwietnia 1912r.– wieczorem, o godz. 23: 40, RMS Titanic zderzył się z górą lodową i zaczął tonąć, i zatonął 15 kwietnia o godz. 2: 25, około 1 500 osób straciło życie.
Te wydarzenia, aczkolwiek ważne, w niczym nie zdradzają oznak jakiegoś cyklicznego planu, według którego następują dziejowe przemiany, choć może coś istotnego przeoczyłem. Może powinienem jakoś rozciągnąć te cyklicznie następujące po sobie daty na kilka miesięcy przed danym rokiem i kilka miesięcy po nim, ale wówczas byłaby to spekulacja, podobna do odkodowywania proroczych dat przez odliczanie długości odcinków korytarzy w Wielkiej piramidzie.
Aby być pewniejszym naiwności poglądu jakoby także i Majańskie katuny zawierały w sobie składową „Bożego Planu” postanowiłem również sprawdzić zdarzenia, które korespondowałyby z datami będącymi wielokrotnościami dwudziestoletnich okresów ,zawartymi od roku kończącego według mnie ostatnią erę słoneczną. Jeśli tak jak obliczyłem w poprzednich częściach swej koncepcji koniec „Piątego Słońca” miałby nastąpić w 2087 lub 2088, a nie 2012 roku. I tak przyjmując odleglejszy termin owych zmian (2088 rok) 20 letnie okresy liczone wstecz zawierały by się w latach: 2068, 2048, 2028, które są jeszcze przed nami i : 2008, 1988, 1968, 1948, 1928, 1908, 1888, 1868, 1848, 1828, 1808, 1788, 1768, 1748, 1728, 1708,1688, 1668, 1648, 1628, 1608, 1588, 1568, 1548, 1528, 1508, 1488, 1468, 1448.
25 kwietnia 1507roku – niemiecki kosmograf Martin Waldseemüller na swej mapie Universalis Cosmographia po raz pierwszy użył określenia Ameryka, przypisując to odkrycie Nowego Świata, jak wówczas określano nowo odkryty ląd, Amerigo Vespucciemu. W tym też roku Władca Azteków Montezuma II odprawił ostatnią przed przybyciem Hiszpanów ceremonię rozpalenia Nowego Ognia ( w tym też roku pierwsza jeszcze niekonfrontująca obu kultur nowego starego świata Hiszpańska ekspedycja wylądowała na Jukatanie.) W wierzeniach mieszkańców Ameryki Środkowej świat zawsze znajdował się na granicy destrukcji pod koniec każdego 52-letniego cyklu kalendarzowego, zwanego wiązaniem lat; mieszkańcy kultur Ameryki Środkowej i Południowej wierzyli, że w tym czasie może nastąpić koniec świata.
Montezumę II otaczał zespół astrologów, wieszczów i nekromantów, który starał się poprzez przepowiednie (interpretację znaków i symboli, obliczenia i obserwowanie zwiastunów) „zajrzeć” w przyszłość i zabezpieczyć się przed ewentualnymi niebezpieczeństwami. Nauka mówiła, że w przeszłości w niebiosach prowadzono walki i że może się to powtórzyć w pewne dni, które zaznaczano w kalendarzu. Wierzono, że jeden z najważniejszych bogów Quetzalcoatl Wąż Okryty Piórami (Pierzasty Wąż) został wypędzony, wsiadł na tratwę i odpłynął na wschód wygłaszając przepowiednię: „Powrócę w roku jednej trzciny i przywrócę swoje panowanie. Nastanie wtedy czas wielkiego cierpienia ludzi”.
Przepowiadano więc jego powrót. Tradycja przekazała wygląd Quetzalcoatla – bardzo niezwykły w tych terenach: miał mieć białą skórę i czarną brodę. Rok jednej trzciny wypadał w odstępach co 52 lata. Takimi latami były 1363, 1415 i 1467, ale w żadnym z nich Quetzalcoatl się nie pojawił. Następnym rokiem jednej trzciny miał być 1519. Montezuma i jego rada nie byli pewni, w jaki sposób bóg powróci, ale zgadywali, że skoro popłynął tratwą na wschód, to przybędzie na jakimś rodzaju statku również z tamtego kierunku. Na dziesięć lat przed przybyciem hiszpańskich konkwistadorów zauważono osiem znaków, które pojawiły się w Tenochtitlanie:

1. Pojawienie się na niebie komety w ciągu dnia
2. Pojawienie się na nocnym niebie słupa ognia
3. Pożar w świątyni Huitzilopochtli
4. Uderzenie pioruna w świątynię w Tzonmolco
5. Wielka powódź w Tenochtitlanie
6. Wielogłowi przybysze widziani w stolicy
7. Lament kobiecy unoszący się nad miastem
8. Złapanie przez kapłanów dziwnego ptaka, w którego lustrzanych oczach Montezuma miał ujrzeć lądowanie brodatych ludzi
Znaki te odnotował franciszkański misjonarz Bernardino de Sahagún (1499-1590), a zapowiadały one, według Azteków, nadchodzącą klęskę. W rezultacie pojawienia się tych znaków Montezuma nakazał, aby na całej długości Zatoki Meksykańskiej wypatrywano boga (Quetzalacoatla), którego się spodziewał. W maju 1518 roku władca Azteków otrzymał pierwsze doniesienia o lądowaniu obcych w pobliżu Tabasco na wschodnim wybrzeżu jego królestwa.
Była to flota Juana de Grijalvy, który przypłynął z Kuby i nawiązał kontakt z Majami a wysłannikom Montezumy przekazał, że Hiszpanie powrócą w następnym roku (czyli roku jednej trzciny). Z jakiegoś powodu też się tak stało. Na czele kolejnej wyprawy, którą wysłał pierwszy gubernator Kuby Diego Velázquez de Cuéllar stanął Hernán (Fernando) Cortés (1485 – 1547) .
Wyprawa składała się z 11 okrętów, na których pokładach było 109 marynarzy i 508 żołnierzy. Raczej nie myślę, że było zbiegiem okoliczności to, że Cortés zszedł na ląd w dniu, w którym oczekiwano przybycia Quetzalcoatla, w Wielki Piątek 22 kwietnia 1519 r.
Poza tym miał on kapelusz przypominający ten, który podobno nosił Quetzalcoatl i ze względu na Wielki Piątek czarny strój. To stanowiło kolejny „ zbieg okoliczności”, gdyż na obrazkach w magicznych księgach odzienie Quetzalcoatla też było czarne. Po zejściu na ląd Cortés nakazał zniszczenie wszystkich statków z wyjątkiem jednego. Takie posunięcie odcinało drogę ucieczki żołnierzom Cortésa, którzy mieli świadomość, że nie mają odwrotu - musieli zwyciężyć przeciwnika lub zginąć w walce. Według azteckich źródeł zapisanych przez de Sahagún, Montezuma wysłał posłańców z insygniami Quetzalcoatl’a: maską w formie wijącego się węża, wyłożoną turkusową mozaiką (na której umocowana była korona z długich, zielonych piór kwezali), płaszczem i mitrą. W strój boga przyodziano przybysza. Cortésowi wręczono ponadto setki cennych przedmiotów, z których najcenniejsze to złoty i srebrny okrągłe kalendarze wielkości koła od wozu, bogato rzeźbione w astrologiczne znaki. Cortés przekazał dary królowi Hiszpanii Karolowi V, i przekazał poprzez posłańców dary dla Montezumy. Posłańcom towarzyszyła grupa kapłanów i zaklinaczy, których zadaniem było odwieść Cortésa od podróży do Tenochtitlanu. Cortés jednak zdecydował się pójść do stolicy. Podczas swej podróży (początek 16 sierpnia 1519 r.) Cortés przybył do Tlaxcala, regionu Totonaków. Tlaxcala było konfederacją miast, które nie zostały zajęte przez Azteków w zamian jednak za płacenie wysokiego trybutu oraz dostarczanie młodych chłopców i dziewcząt na ofiary rytualne do Tenochtitlanu. Cortés dowiedziawszy się o tych faktach umiejętnie wykorzystał zastaną sytuację, a w efekcie jego manipulacji przywódcy Totonaków zdecydowali się zostać sojusznikami Hiszpanów i dołączyli do niego w jego podróży do Tenochtitlanu.
Bardzo pomocną w porozumiewaniu się z tubylcami była tłumaczka i kochanka Cortésa Malintzin, córka dygnitarza sprzedana do niewoli w Tabasco. Znała ona język nahuatl (używany w imperium Azteków) oraz język Majów, a z czasem poznała również hiszpański. Z Tlaxcali Cortés udał się na czele jednostek hiszpańskich i sojuszniczych do Choluli, dużego miasta targowego, które podlegało Montezumie. W mieście tym - jak twierdzili nowi alianci tlaxcańscy - Montezuma nakazał mieszkańcom Choluli zrobienie zasadzki i zgładzenie Hiszpanów. Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście zawiązał się jakiś spisek mający na celu zgładzenie najeźdźców, natomiast Cortés dał brutalny pokaz siły, aby zmusić starszyznę państewek indiańskich i samego Montezumę do przyjęcia przez nich protekcji hiszpańskiej. Na kacyków i wyższych dowódców wojskowych Choluli zastawiono pułapkę: przyjęcie, na które zostali zaproszeni, zakończyło się krwawą masakrą. Zamordowano nie tylko przedstawicieli starszyzny, lecz również zwykłych mieszkańców miasta. Poległo co najmniej kilkaset osób (azteckie źródła mówią nawet o pięciu tysiącach ofiar), a miasto doszczętnie splądrowano.
Ale wracając do cyklów 20 letnich katunów, to w roku 1527, 6 maja – niemiecko-hiszpańskie wojska cesarza Karola V zdobyły i rozpoczęły plądrowanie Rzymu. Z chroniących papieża Klemensa VII 189 szwajcarskich gwardzistów poległo 127. Był to zarazem koniec klasycznego renesansu we Włoszech . 8 lutego 1597r.– za udział w spisku przeciwko ElżbiecieI ścięto Marię Stuart, Królową Szkotów. 28 maja 1588r, – hiszpańska Wielka Armada obrała kurs na wybrzeże Anglii, aby 29 lipca 1588 r. nastąpiła ostateczna klęska Wielkiej Armady, floty hiszpańskiej, początek końca Hiszpańskiej dominacji na świecie. 14 maja 1607r. – założono pierwsze stałe osiedle angielskie w Ameryce Północnej - Jamestown . 14 stycznia 1907r.– trzęsienie ziemi w Kingston na wyspie Jamajka, zostało zniszczonych 75 % budynków, zginęło ok. 1 000 osób. 30 czerwca 1908r. – na Syberii w pobliżu miejscowości Podkamienna Tunguzka miała miejsce tak zwana Katastrofa tunguska - potężna eksplozja o sile 1000-krotnie większej od bomby atomowej zrzuconej na Hirosimę.
Naukowcy twierdzą, że ze względu na brak minerałów nie był to meteoryt , czy asteroid. 28 grudnia – wielkie trzęsienie ziemi we Włoszech powoduje zniszczenia w Mesynie na Sycylii i w regionie Kalabria, około 75 tys. zostało zabitych (7° w skali Richtera). 22 kwietnia - 5 maja 1927r.– wielka powódź – wylew rzeki Missisipi dotknął około 700 tys. osób, była to największa powódź w historii USA. Silne trzęsienie ziemi w Armenii zniszczyło miasta Leninakan, Spitak i Kirowakan, zginęło co najmniej 25.000 osób. 2 kwietnia 2007– w Wyspy Salomona na Pacyfiku uderzyła fala tsunami wywołana trzęsieniem ziemi pod dnem oceanu o sile 8 st. w skali Richtera, zginęło 15 osób. 15 września 2008 w Stanach Zjednoczonych krach na giełdzie papierów wartościowych Wall Street w Nowym Jorku rozpoczął światowy kryzys finansowy.
Można jeszcze dać prawo głosu samym tym kulturom Olmeków, Inków, Majów, Azteków, Tolteków i wielu innym pomniejszym grupom etnicznym. Można przeliczyć czas w ich wiekach, półwieczach czy nawet ćwierć wieczach (104 lat, 52 lata i 26 lat ) czyli okresach których kresu oni się obawiali. I tak odliczając od 2012 roku wstecz po 104,52 i 26 lat natrafimy na takie ważne lata jak 1960, 1908 czy 1492, ale może być to nieco złudne jeśli mimo wszystko tak mało wiemy z tego co pozostało po tych wspaniałych kulturach.
Tak więc jakby nie przeliczając w różnych jednostkach, wymiary dowolnego przedmiotu zawsze odnajdziemy jakieś ciekawe czy kontrowersyjne wielkości liczbowe, od wartości wielkości kosmicznych do historyczno –politycznych dat jakichś wydarzeń.
Tym niemniej odliczając lata od domniemanego początku ery „Piątego Słońca” nie znajdziemy w powstałym szeregu liczb ( po 104 lata, czyli pełen Majański wiek) roku 2012, lecz również tak jak próbowałem udowodnić w poprzednich częściach tej mojej rozprawy rok 2087 : 3113, 3009, 2905, 2801, 2697, 2593, 2489, 2385, 2281, 2177, 2073, 1969, 1865, 1761, 1657, 1553, 1449, 1241, 1137, 1033, 929, 825, 721, 617, 513, 409, 305, 201, 97, 7 rok naszej ery 111, 215, 319, 423, 527, 631, 735, 839, 943, 1047, 1151, 1255, 1359, 1463, 1567, 1671, 1775, 1879, 1983,+ 26 = 2009 +26 = 2035 + 26 = 2061+26 =2087 rok
Lub inaczej: 3113 – 10 X 104 =1040 = 2073 -1040 =1033 -1040 = 7rok naszej ery + 1040 =1047 + 1040 = 2087 rok
Od roku 3113 p.n.e. po upływie 5 200 lat znajdziemy się w roku 2087 w erze Wodnika.
o czym kontynuuję swe rozważania w kolejnych częściach swej pracy.

Użytkownik Erik edytował ten post 01.12.2010 - 17:28

  • 3



#20

Akinci.
  • Postów: 318
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Gdzie znajde 8 czesc? :)
  • 0

#21

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Cześć, Akinci, Ósma część jest w sumie tylko podsumowaniem i jej jeszcze (ósmej części ) nie dokończyłem. Jest to spowodowane pewnymi niewielkimi korektami, które założyłem sobie powprowadzać. Nie wiem czy znasz to co piszę na „Rok 2012 i inne Proroctwa”, „Rok 2012 Pełna Przemiana” - tam jest kontynuacja od 9 części ( jeszcze mam kilka nie dodanych).

Pozdrowienia. Erik.
  • 0



#22

Akinci.
  • Postów: 318
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Doskonale, w takim razie kontynuuje czytanie od 9 czesci. :) Mam nadzieje, ze uda Ci sie kiedys dokonczyc 8 czesc, bo mysli koncowe sa zazwyczaj ciekawe.
  • 0

#23

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Korekty do Piątego Słońca oraz Zestawienie niektórych danych astronomicznych i wartości , które brałem pod uwagę podczas swych obliczeń:

„Rok Platoński” = 25 920 lat = 12 „Domów Zodiaku” po 2 160 lat. Jednostka astronomiczna 1 A.u. = ok. 150 000 000 km. ( 149 597 870 km.) Odległość od Ziemi do Słońca Rok świetlny = 1 l.y. = 9,4605 X 10/15 m prędkość światła – c = 299792458 m./sek. = 299 739,5 km./sek.
Odległości Ziemia – Księżyc !,3 sek. / św.
Ziemia – Słońce 8 min.,19 sek. /św.
Ziemia – Pluton 5,9 godz. / św.
Do najbliższej gwiazdy stałej (Alfa Proxima ) 4,249 roku /św.
Do środka Galaktyki ok. 27 000 lat /św.
Do galaktyki M 31 w Andromedzie ok.2, 4 mil. lat / św.
Do najbliższych kwazarów ok. 1,5 mld lat /św.
Słońce okres obrotu wokół osi 25 dni 9 godzin 7 minut. Prędkość liniowa na równiku 2,025 km./sek.
Ruch Słońca w Galaktyce : Prędkość liniowa w obiegu wokół środka Galaktyki 220 km./sek
Okres obiegu wokół Galaktyki („ rok galaktyczny” 240 mln. Lat)
Prędkość ruchu względem najbliższych gwiazd ok.20 km./sek. ( ku gwiazdozbiorowi Herkulesa)
Ruch względem „wiatru międzygwiezdnego” 26 km./sek.
Ziemia okres obrotu wokół osi 23 godzin 56 minut 04,1 sekundy. Prędkość liniowa na równiku 463,8 m/sek. Znając prawo zachowania pędu każdy z nas może wyobrazić sobie, że gdyby obiekt poruszający się z prędkością 1.6655 km/h ( prędkość obrotu na równiku )nagle się zatrzymał, wszystko co tam się by znajdowało zostało by wyrzucone w przestrzeń. Tak więc nie ma możliwości ocalenia z takiego kataklizmu, a tym samym nie może to tak się odbywać.
Układ Słoneczny –masa -1,994 x 1030 kg, w tym Słońce 1,991 x 1030 kg. Jowisz 1,90 x 1027 kg. Układ Słoneczny okrąża Galaktykę o promieniu 10kpc na pn. od płaszczyzny równika galaktyki w stosunku do najbliższych gwiazd porusza się z prędkością 20 km/sek. W kierunku gwiazdozbioru Herkulesa. Sama prędkość przestrzeni ok.400km./sek. 377+ / - 14 w kierunku wektor 15 h. 49 min. + 24 stopnie.
Plejady M 45 – średnica od 8 do 12 lat/ św. Młode gorące gwiazdy, gorę trze od Słońca około 50 X ich wiek różne źródła podają od 380 do 541 mil. lat Rektascensja Alkione 03 h. 47min. 29,1 sek. Reklinacja + 24* 03 min. 12 sek. Plejady usytuowane są ok.400 l./św. od Ziemi tak jak Ziemia w „Promieniu Oriona” w kierunku do środka Galaktyki
„Droga Mleczna” Spiralno dyskowa galaktyka z tak zwaną „poprzeczką” średnica ok. 100 000 lat/świetlnych.Grubość ok. 12 000 lat/świetlnych. Nasza Galaktyka składa się z jądra wraz z tak zwaną „poprzeczką” i 6 podstawowych Ramion RAMIONA GALAKTYKI : Ramię Norma ( Węgielnicy)-Ramię 3 kilopareków.
Ramię Scutum -Crux ( Tarczy- Krzyża)- Ramię centaura.
Ramię Sagittarius ( Strzelca) – Ramię Sagittarius –Carina.
Ramię Orion ( Oriona )- Ramię Lokalne.
Ramię Perseus ( Perseusza).
Ramię Cygnus ( Łabędzia )- Ramię Zewnętrzne.
WIELKOŚCI LICZBOWE :
Tysiąc =1 000
Milion =1 000 000
Miliard = 1 000 000 000
Bilion = 1 000 000 000 000
Biliard = 1 000 000 000 000 000
Trylion = 1 000 000 000 000 000 000
Kwadrylion = 1 000 000 000 000 000 000 000
  • 2




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych