Przede wszystkim współczuję utraty bliskiej osoby.
Zastanówcie się sami, jak dalibyście w najprostszy i najbardziej czytelny sposób znać o sobie będąc duchem?? mając jakąś ograniczoną możliwość tylko.. przesuwalibyście rzeczy? ktoś pomyśli że przestawił i zapomniał o tym..
Co jest charakterystyczne w pustym domu? CISZA, brak rozmów, krzyków dzieci np. tupania, kroków! KROKI są najbardziej charakterystycznym odgłosem dla osób żywych, poza mową-głosem więc choć to dla niektórych tandetne jest to najwłaściwszy sposób aby dać znać o swojej obecności! jest to również i moja pierwsza myśl jaka kojarzy mi się z czyjąś obecnością - kroki.
Mój rodzinny dom to duży poniemiecki dom z cegły, jak wracałem ze szkoły (liceum) to często w domu przez jeszcze nikogo nie było - ja miałem pokój na parterze a brat na pietrze i zawsze było słychać jak chodzi po swoim pokoju - drewniana podłoga, a sufit jakiś tam gipsowy.
Kiedyś wracam do domu nikogo nie ma, zgrzewam obiad idę na tv.. i słysze że brat łazi po pokoju.. co jakiś czas ale ja tam czymś się zająłem i tak minęła z godz. on nie schodzi.. ale nagle słyszę ktoś otwiera drzwi kluczem do domu, patrzę a to mój brat??!! nikogo u niego w pokoju nie było.. pomyślałem że coś mi się wydawało
innym razem wracam, pusto zimno w domu (jesień) zgrzewam obiad i słyszę że łazi u siebie po pokoju i myślę sobie, dupek siedzi w domu a nie rozpalił w piecu (centralne grrr) tylko czekał na mnie
ale nic zjadłem poszłem do piwnicy zapalić w piecu i będąc tam słyszę że on zszedł na dół myślę dupek trzymał sikanie aż zejdę do piwnicy.. i słyszę że się teraz kręci po kuchni.. rozpaliłem (jakieś 20 minut) wychodzę a on już musiał pójść do pokoju.. i co? myślę ide go zjebie, wchodzę do niego do pokoju a tam PUSTO! trochę się wydygałem poszłem na dół i słyszałem dalej te kroki, potem przyszedł brat pytałem go czy był może wcześnie.. nie.
To się działo zawsze jak było się samemu, dlatego wcześniej nie słyszałem tego dopiero w liceum bo wcześniej to matka nie pracowała.. mało tego nie tylko ja to słyszałem, kiedyś matka mi się przyznała że też słyszała "te" kroki ale nic nie mówiła byśmy nie świrowali..
Później jak trochę mieszkała tam moja dziewczyna i była sama, ja wracam z roboty z myślą o jednym
ona zamknij pokój bo twój brat jest w domu.. bo słyszała kroki, a ja wiedziałem że go nie miało być.. ide sprawdzam nie ma.. mówiła że non stop słyszała kroki, ustały jak ja przyszłem..
nikt tam nie umarł, z tego co wiem, może to ruchy starego domu takie - choć trudno mi to tak wytłumaczyć.. zbyt dużo zbiegów okoliczności no i identyczny odgłos kroków do prawdziwych..ale kto to wie
więc ja ci wierzę że coś jest na rzeczy