Napisano 30.08.2010 - 22:15
Popularny
Napisano 31.08.2010 - 11:29
Jakie środki techniczne są niezbędne, by ludzie mogli udać się w taką podróż?
Potrzebna jest rakieta nośna odpowiedniej mocy oraz statek, w którym załoga bezpiecznie odbędzie podróż w obie strony, oraz system logistyczny, zapewniający sprawną koordynację misji i stałą globalną łączność.
Napisano 31.08.2010 - 18:25
Napisano 31.08.2010 - 19:57
Napisano 31.08.2010 - 20:55
Napisano 03.09.2010 - 21:55
Wszystko fajnie, ale zacytowany fragment uważam jednak za nieco tendencyjny. Fakt, że F-1 był zdecydowanie urządzeniem o najwyższych parametrach, ale dość powszechna jest opinia, że w tamtym okresie absolutnie pierwszeństwo dotyczące technologii silników dzierżą Rosjanie ze swoim silnikiem NK-33. Nie wiem, czy warto się rozpisywać o szczegółach konstrukcyjnych, ale z pewnością interesującym jest fakt, że prawie 30 lat później Amerykanie w dalszym ciągu nie byli w stanie uwierzyć, że zbudowanie silnika o takiej konstrukcji jest w ogóle możliwe.. Silniki z dokumentacją zakupiła amerykańska firma w latach 90-tych XX wieku, planowana do odpalenia na marzec 2011 roku rakieta Taurus II napędzana będzie radzieckimi silnikami.Oczywiście silniki startowe F-1, najpotężniejsze jakie wówczas zbudowano, oraz silniki J-2, spalające mieszankę ciekłego wodoru z ciekłym tlenem. Podobne silniki Rosjanie zbudowali dopiero dwie dekady później.
Napisano 04.09.2010 - 08:06
Napisano 10.11.2010 - 13:24
Napisano 10.11.2010 - 14:41
[...]
Ponadto, pojawia się jeszcze jedno pytanie - jeżeli takie miękkie lądowanie było możliwe na Księżycu, to dlaczego tego rodzaju technika nie przyjęła się w przypadku lądowań ekspedycji kosmicznych na Ziemi, gdzie jest dodatkowo możliwość wykorzystania oporu powietrza? Czy nie wyglądałoby to ładnie, gdyby chłopaki wylądowali podobnie jak na Księżycu - tuż przed Białym Domem - zamiast asekurancko i nieelegancko walić w ocean?
Użytkownik Ironmacko edytował ten post 10.11.2010 - 15:04
Napisano 10.11.2010 - 20:25
Napisano 11.11.2010 - 22:29
Poruszenie pyłu księżycowego przy lądowaniu tego rodzaju pojazdu jest czymś tak oczywistym, że w związku z tym ciężar dowodu powinien spoczywać na tym, kto twierdzi, że podpory po lądowaniu mogły pozostać czyste jak na wystawie. To tak, jakbym musiał udowadniać, dlaczego wychodząc na deszcz będę mokry. Trzeba tutaj dodać, że siła poruszająca pył wynikała nie tylko z uderzenia podpór w kierunku pionowym, lecz również ich rozciągnięcia w kierunku poziomym, w momencie zetknięcia pojazdu z gruntem. Owszem, jeżeli bazować na tym prezentowanym wyżej zdjęciu - to tam praktycznie nie ma pyłu, tylko czy rzeczywiście jest to grunt i krajobraz księżycowy, a nie efekt wykorzystany w ekspozycji "Panoramy Racławickiej"? Tylko, że we Wrocławiu zrobiono to bardziej profesjonalnie i efekt jest bardzo realistyczny, chociaż wszyscy wiedzą, że chodzi o pewną umowność. Natomiast w NASA mieli gorszych plastyków, którzy spieprzyli robotę, gdyż widać wyraźnie granicę między planem pierwszym i makietą planu drugiego - nie tylko zresztą na tym zdjęciu, ale na dziesiątkach innych, gdzie mamy do czynienia nawet z makietami planu drugiego i trzeciego.„Easy Rider”
Nie wiem, czy talerzowate podstawki jego podpór są „czyściutkie”, czy nie, lecz skoro uważasz, że powinny być z jakiegoś powodu zabrudzone, zechciej tę myśl poprzeć jakimś logicznym wywodem, ewentualnie przykładem, zdjęciem, itp.
Oj, przyglądam ja się tym zdjęciom od dobrych paru lat i im dłużej się przyglądam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to hoax (mówię tym momencie o samych zdjęciach, nie o wyprawie, która mogła mieć miejsce, ale przy użyciu innej techniki). Natomiast mimo usilnych starań, nigdzie nie udało mi się znaleźć na zdjęciach śladów poziomego oddziaływania talerzowatych podstaw lądownika na gruncie, podobnie jak oddziaływania gazów wylotowych silnika.Prawdopodobnie zdjęcia dokumentalne z lądowań na Księżycu traktujesz powierzchownie, stąd tak dziwaczne wnioski. Ślady poziomego oddziaływania talerzowatych podstaw lądownika na gruncie są widoczne na zdjęciach, podobnie jak oddziaływanie gazów wylotowych silnika. Wystarczy wykazać się odrobiną dobrej woli i dokładnie przyjrzeć się niektórym zdjęciom.
Najpierw wyjaśnijmy sobie kwestię wsparcia przez komputery naziemne podczas lądowania LM-a. Nawet przy najgorliwszej wierze w wersję NASA, nie da się zakłamać czasu obiegu sygnału w relacji Ziemia - Księżyc, wynikającej z prękości fali elektromagnetycznej. Procedura sterowania lądowaniem LM-a z Houston wyglądałaby więc następująco:Skąd wiesz, jakiem mocy komputer był potrzebny do sterowania silnikiem i jakiego użyto oprogramowania, skoro nie znasz potrzebnych instrukcji? Skąd w ogóle pomysł, że na pokładzie LM nie było komputera i misji nie wspierały w czasie rzeczywistym komputery naziemne, skoro i dziś takie wsparcie to norma?
Natomiast co do komputera na pokładzie LM-a - w tych czasach komputery wymagały sporego pomieszczenia biurowego (pamięci na taśmach magnetycznych, w kilku szafach), więc nie wiem, o jakim urządzeniu mówimy, które miałoby się zmieścić w LM-ie?Podczas podejścia i hamowanie LM zajmował pozycję znacznie odchyloną od pionu. Położenie pionowe przyjmował dopiero w końcowej fazie opadania a odpowiednią prędkość tego opadania zapewniał program, wybierany z pokładowego komputera. Z reguły owa prędkość wynosiła 0,5-0,3m/s, natomiast załoga LM miała możliwość wykonać manewry poziome (RCS), dla posadzenia lądownika na dogodnym, płaskim miejscu.
Ze sformułowań domyślam się w tym momencie, że ręcznie - chociaż wewnątrz nie widać żadnych służących do tego celu dźwigni. A gdzie się podział "komputer"?Położenie modułu LM w przestrzeni było stabilizowane trójosiowo za pomocą niewielkich silniczków systemu RCS a wytracanie prędkości (hamowanie) dokonywano silnikiem głównym o regulowanej sile ciągu.
Widać u Ciebie z poczuciem humoru tak, jak z poczuciem rzeczywistości.Z oczywistych powodów wodowanie kabiny z załogą na wodach oceanu było i jest najbezpieczniejsza metodą i nie wymaga użycia dodatkowych systemów hamujących, tak jak od dawna ma to miejsce w przypadku rosyjskich statków Sojuz, które przyziemiają na lądzie. Racz zauważyć, ze nie zdarzyło się nigdy, by kapsuła Sojuz z dzielną załogą wylądowała z hukiem silników pod murami Kremla w Moskwie. A mogło by to być nie lada widowisko.
Napisano 12.11.2010 - 08:11
Napisano 12.11.2010 - 11:02
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych