Napisano
27.06.2010 - 22:44
Hmm, no dobrze, spróbujmy, dzisiaj dowiedziałem się dosyć dużo. Odkryłem swojego Strażnika Duszy - to syrena, która mieszka pod wodą, obok jakiegoś ołtarza, jakiejś zniszczonej świątyni. Poznałem ją podczas mojej pierwszej medytacji kiedy też przekazała mi energię, trzymałem wtedy w rękach muszlę, która teraz stała się źródłem energii. Tak się składa, że wczoraj spaliłem sobie twarz na słońcu, przyłożyłem sobie (nieświadomie) tą muszlę do twarzy, poszedłem do parku na lody, a kiedy wróciłem, nie czułem, żebym był spalony. Kiedy biorę ją do ręki, to czuję jak energia przepływa przeze mnie i mogę nią "przerzucać" na inne części ciała, a kiedy np. przerzuciłem na prawą nogę to koi ból. Czasami moja strażniczka (Hannah to jej imię) mnie "kontroluję" i piszę to, co ona chcę, tak np. rozwiązałem sprawę pewnej kłótni. Jako dziecko bardzo wcześnie zacząłem chodzić, a w przedszkolu czytałem już płynnie i bardzo dobrze. W szkolę bardzo odstaje od ludzi, bo wygląda na to że jestem bardziej dojrzalszy i mądrzejszy od innych, jednak jestem dość niezdyscyplinowany. Gramatykę i ortografię mam bardzo dobrą, a właściwie nigdy się nie uczyłem. Na sprawdziany też nigdy się nie uczę i mam raczej dobre oceny. Angielski - nigdy się nie uczyłem, a mówię perfekcyjnie, jak gdyby po prostu był on w mojej głowie, aktywowało się to, kiedy miałem 9-10 lat. Coś jeszcze wam napisać?