Ja powiem tak, jeżeli chodzi o fajny klimat to polecał Resident Evil 1 i 2
Resident Evil? Tfu! Toż to popłuczyny po dobrej serii gier, wyprane z jakiegokolwiek charakterystycznego klimatu. Dobra, jedynka jeszcze ujdzie, jako film akcji z zombie w tle, ale nic więcej.
Jeśli chcesz horroru z zombie w tle to polecam jednak prawdziwą klasykę w wykonaniu twórcy gatunku (w formie jakiej znamy go dzisiaj, pomijam tu starsze filmy, w stylu White Zombie), czyli George'a Romero.
Noc żywych trupów - klasyka i prawdziwy poczatek filmów o zombie. Remake w rezyserii Toma Saviniego też jest świetny i dość wiernie trzyma się oryginału - jeden z niewielu remake'ów, które dorównują oryginałowi. No ale co się dziwić. Tom robił efekty do oryginału i przez długi czas pracował z wujkiem Romero.
Świt żywych trupów - kolejny klasyk i jedno z najlepszych dzieł Romero - słynna akcja w supermarkecie. Apokalipsa w wykonaniu żywych trupów trwa. Swego rodzaju sequel "Nocy...". Nawały truposzy nie udaje się powstrzymać i ludzie masowo uciekają. Powolna, ale trzymająca w napięciu akcja, tony klimatu i świetne jak na swój czas efekty. Mniam! Remake też jest niezły, choć z technicznie mógłby robic z zupełnie oddzielny film.
Dzień żywych trupów. Przez wielu uznawana za najlepsze dzieło wujka Romero. Ludzkość prawie wymarła, a mimo to niedobitki nie mogą zacząć sprawnie współpracować. Trzyma w napięciu od początku do końca, choć to niekoniecznie zombie są tutaj największym zagrożeniem
Remake oraz nieoficjalny sequel polecam omijać szerokim łukiem.
Ziemia żywych trupów - akcja pomiędzy świtem a dniem - ludzie chronią się w okolicach apartamentowca na półwyspie i starają się jakoś opanować sytuacje, podczas gdy zombie zaczynają powoli zyskiwać pewną świadomość... Kawał świetnego kina, choć akcja rozwija się zdecydowanie szybciej niż poprzednich, straszliwie ciekawe ujęcie zombie jest tutaj wyjątkowo klimatotwórcze.
Diary of the dead - nigdy nie mogę zapamiętać polskiego tytułu... Wielu nienawidzi tego filmu, ja osobiście go kocham. Swego rodzaju restart serii - bo akcja dzieje się współcześnie, choć ponownie pokazuje początek całej apokalipsy. Truposzy w filmie pojawia się niewiele. Całość kręcona jest w sposób stylizowany na amatorski dokument. Klimat zaszczucia i powoli, acz sukcesywnie pogarszającej się sytuacji jest niesamowity i wręcz wylewa się z ekranu. Film rozkręca się powoli, ale cały czas trzyma w napięciu.
Na chwilę obecną to tyle - nie chce mi się teraz wymieniać innych horrorów, ot zracam uwagę na swój ulubiony podgatunek