Samopodpalenia, chłosty i nie tylko, czyli kobieta w świecie islamu
Podczas gdy w Polsce trwa dyskusja o wprowadzeniu parytetu płci podczas wyborów parlamentarnych, w innych krajach świata, myśl o tym, że kobieta mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na rządzenie krajem, nikomu nawet nie przychodzi do głowy. Choć żyjemy w XXI wieku, nadal istnieją miejsca, w których społeczeństwo funkcjonuje tak, jakby nic nie uległo zmianie od setek lat. Nie chodzi tu jednak, ani o tereny nieskalane cywilizacją, ani o małe wioski, których na próżno można szukać na mapie.
Okazuje się, że uprzedzenia przeciwników kultury islamu i kultury, nie zawsze są bezpodstawne. Pod wpływem ostatnich wydarzeń, związanym z aktywnością terrorystów i bojowych ugrupowań muzułmańskich, fakt istnienia aktów notorycznego nieprzestrzegania praw człowieka, niestety odszedł w niepamięć. Ofiarami są w szczególności kobiety.
Niedawno media nagłośniły przypadek okrutnej kary, jaką ojciec i dziadek 16-letniej dziewczynki postanowili wymierzyć na własną rękę. Dlaczego? Nastolatka ponoć zawiniła tym, że rozmawiała z chłopcami… Mężczyźni postanowili pogrzebać ją żywcem. To oczywiście nie jedyny przypadek tortur i okrutnych form przemocy, która codziennie dotyka setki kobiet, ukrywających twarz pod burkami.
Chłosty – to najpopularniejsza i zarazem najłagodniejsza forma kary, wymierzanej kobietom islamu za ich „przewinienia”. Czy przekroczeniem prawa można bowiem nazwać zajście w ciążę, będącą skutkiem gwałtu? Za taki występek w Bangladeszu kobiety karane są dotkliwą chłostą. Z kolei saudyjski sąd przewiduje 90 batów za wniesienie na teren szkoły telefonu komórkowego z aparatem i 50 batów za noszenie spódnicy do kolan. Kobiety nie mogą również nosić spodni, czy biustonoszy. Obecność tego ostatniego elementu garderoby sprawdzana jest w Somalii przez specjalne patrole, których funkcjonariusze upokarzają „kontrolowane” kobiety, każąc im podskakiwać i grożąc chłostą.
Najdotkliwszą karą zdaje się być jednak gwałt zbiorowy. Nie tylko organizacje, broniące praw człowieka zachodzą w głowę, jak ludzie cywilizowani mogą sankcjonować jakiekolwiek przewinienia tego typu karami. Zdaje się, że każda inteligentna zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że przemoc stosowana wobec kobiet, poparta takim systemem prawnym to dowód zacofania i ciemnoty. Z tego coraz częściej zdają sobie sprawę same ofiary przemocy fizycznej w krajach muzułmańskich.
Znane są przypadki kobiet, które wbrew otaczającemu je światu, zdecydowały się podjąć walkę z łamaniem ich podstawowych praw – z brakiem poczucia bezpieczeństwa, czy też ograniczaniem ich wolności. Niestety, za ten bunt nierzadko muszą przypłacić niewyobrażalnym cierpieniem. Świat usłyszał już o 16-letnej Assiyi Rafiq, z Pakistanu, walczącej o prawa ofiar zbiorowych gwałtów, który przeżyła ona sama, a także o siostrach Muhsen (bohaterkach książki „Sprzedane”) – Zanie i Nadii, które jako małe dziewczynki i obywatelki Wielkiej Brytanii, zostały wywiezione i sprzedane przez własnego ojca w Jemenie. Ale przykładów desperackich czynów kobiet ze świata półksiężyca jest o wiele więcej.
W małym miasteczku Herat w Afganistanie istnieje szpital, w którym leczy się niedoszłe samobójczynie. Jedne z nich decydują się na samopodpalenie na znak protestu, inne słusznie sądzą, że to jedyne wyjście z ich sytuacji. Wydawane za mąż już w wieku 7 lat dziewczynki, od 12 roku życia rodzą swoim mężom dzieci. Jako matki gromadki dzieci znajdują się w potrzasku. Nie mają szans na rozwód, bo aby go zdobyć muszą mieć dowody lub świadków, którzy potwierdzą, że przemoc fizyczna, doświadczana przez żonę zagraża jej życiu, bądź rozłąka, której dopuścił się mąż trwała zbyt długo.
11-letnia Reiza Gul próbowała spalić się i w ten sposób uciec od bijącego ją męża. - Podpaliłam się, ponieważ mój mąż mnie torturował, ciągle mnie bił. Nie miałam innego wyjścia jak się spalić. Miałam 10 lat, kiedy wyszłam za mąż - mówi Gul.
Podobnie było z 20-letnią Hanifą. - Miałam siedem lat, kiedy wyszłam za mąż. (...) Mam 20 lat i mam czwórkę dzieci. Moje małżeńskie życie jest niezwykle trudne - opowiada dziewczyna. - Mój mąż zażywa narkotyki. Prosiłam go żeby przestał, jednak on nie chce. Ostrzegłam go, że jeśli nie przestanie, nie będę miała innego wyjścia i się zabiję. Nie zrobił tego, dlatego się podpaliłam - mówi.
- Mieliśmy dziewięć przypadków samopodpalenia w naszym szpitalu - mówi lekarz Mohammad Aref Jalali ze szpitala w Heracie. - Jedna osoba to mężczyzna, pozostałe - kobiety. Niestety trzy kobiety zmarły - dodaje.
Zdaniem doktora Jalaliego, w 2009 roku było mniej przypadków samopodpalenia niż w roku poprzednim. Jak mówi, dla niektórych kobiet taki krok zastępuje rozwód.
W islamskim prawie mąż może rozwieść się bez zgody żony. Jeśli jednak rozwodu chce kobieta, musi mieć na to pozwolenie męża. Potrzebuje też świadków, którzy w sądzie uznają, że rozwód jest uzasadniony.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że system prawny krajów arabskich jest stworzony przez mężczyzn i dla nich samych. Kobiety, wychowywane są po to, by wychowywać dzieci i zajmować się domem. Nic, więc dziwnego, że aż 80% damskiej populacji np. w Afganistanie, nie ma możliwości edukacji, co wiąże się z analfabetyzmem, nieznajomością swoich praw i wyrażaniem mimowolnej zgody na bycie ofiarą.
Na skutek przeprowadzonych reform koranicznych zakazano już dzieciobójstwa, a same kobiety zostały dopuszczone do udziału w postępowaniach spadkowych. Czy coś jeszcze zmieni się na lepsze? Niestety o tym, świat zachodu może nigdy nie mieć możliwości się przekonać. Dlaczego? Mimo wielu dyskusji i niezliczonych opinii formułowanych przez dziennikarzy, znawców świata islamu – jego przeciwników i zwolenników, tak naprawdę nigdy nie będziemy wiedzieć, co jest przesadą, a co prawdziwą walką o poprawę warunków, w jakich żyją miliony kobiet.
źródło 1
źródło 2
źródło 3
więcej zdjęć