Sprawa miała miejsce kiedy miałem ok 10 lat w roku 1994 być może 1995. Było ok 12:30-1:00 w nocy ci sami znajomi u mnie w gościnie a mianowicie wtedy ~40 letnia kobieta, jej córka ~20lat i dwóch braci w moim wieku i wnuczka tej pierwszej, miała wtedy może z 5 lat. Wtedy już "impreza" dobiegała końca i wszyscy się zbierali, wyszli do samochodów tylko nie mogli wyjechać bo auto mojej matki blokowało wyjazd, dlatego ta musiała wrócić się do domu. Na północ od mojego domu jest las w odległości ok 300m. Kiedy moja matka weszła do domu po kluczyki zobaczyliśmy to po raz pierwszy znienacka pojawiło się olbrzymie światło, wyobraźcie sobie "soczysty" pomarańczowy księżyc, a teraz go przetnijcie na pół i postawcie go na ziemi. Światło miało wysokość ok 25m ( sięgało powyżej korony drzew ) a na szerokość miało możne z 200-250m, wyglądem przypominało półkulę księżyca opartą o granicę lasu.
Czas pojawienia się tego to dosłownie 3 sekundy bo tyle zajęło aby widok na las przeistoczył się w bliskie zbliżenie księżyca, w tym czasie kiedy my wrzeszczeliśmy w niebo glosy, moja matka przeszła wzdłuż południowego muru mojego domu i wyszła na przestrzeń gdzie stały samochody i w tym momencie światła znikły, chwila szoku - i jeszcze głośniejsze krzyki z naszej strony. Okazało się, że wróciła ze schodów ponieważ była zdziwiona co się stało. że tak krzyczymy ( w emocjach zapomniała kluczyków po, które właściwie szła do domu) więc wróciła się znowu, w tym momencie, w którym skryła się za dom (tak, że nie widziała lasu) światła znów się pojawiły w tym momencie pobiliśmy chyba rekord świata w głośności ludzkiego głosu, kiedy doleciała do nas z kluczykami - standard światła znów znikły, kiedy ledwo przestawiła nasz samochód oni ruszyli z piskiem opon, zamiast drogi jechali przez pola do domu, spali wszyscy w jednym łóżku a drzwi zabarykadowali miotłami, mopami itd. Więc nie jest to urojenie kilkuletniego dziecka, dwoje dorosłych ludzi widziało to samo.
Na drugi dzień odwiedzili nas ponownie żeby sprawdzić gdzie jest ta spalona ziemia byli pewni, że znaczna cześć tego lasu się wypaliła od tej olbrzymiej żarzącej się kuli, oczywiście ani śladu.
Nie wierzę w kosmitów odwiedzających ludzi w celu postraszenia czworga dzieci i dwoje dorosłych dla zabawy, więc moje pytanie co to mogło być jakieś niewytłumaczalne zjawisko? A być może wytłumaczalne i nawet często zdążające się. Jeżeli tak to skąd ta zbieżność z tym kiedy matka "była widoczna" z punktu widzenia tej kuli i dlaczego "to coś" znikało kiedy się pojawiała.
Mam nadzieje, że ktoś może mi pomóc, ponieważ pytanie to nurtuje mnie już od 15 lat a dopiero teraz próbuje znaleźć odpowiedz.
Użytkownik suffixlól edytował ten post 02.05.2010 - 23:28