Skocz do zawartości


Kevin Warwick


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
11 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Kevin Warwick (ur. 9 lutego 1954, Coventry) dziekan wydziału cybernetyki uniwersytetu w Reading (Anglia), jako pierwszy wszczepił sobie pod skórę mikronadajnik, dzięki któremu był rozpoznawany przez sieć komputerową swego laboratorium. Dziennikarze niezwłocznie mianowali go "pierwszym cyborgiem".

Dołączona grafika



Wywiad -


Ostatnio wziąłem udział w interesującym eksperymencie. Mój system nerwowy połączono z mechaniczną dłonią robota, dzięki czemu odbierałem impulsy z czujników robota i „czułem”, co dłoń ściska. Najciekawsze było to, że łączenie odbywało się przez Internet, robot znajdował się w Wielkiej Brytanii, a ja w Nowym Jorku – powiedział Wirtualnej Polsce prof. Kevin Warwick z Wydziału Cybernetyki Uniwersytetu Reading w Wielkiej Brytanii, pierwszy człowiek, którego układ nerwowy podłączono implantem do komputera.

Pierwszy implant wszczepił Pan sobie w 1998 roku, stając się w ten sposób – jak sam się Pan określa – pierwszym cyborgiem na świecie. Pisał Pan, że dzięki temu implantowi drzwi same się przed Panem otwierały, komputer Pana witał i zapalał światła, gdy Pan nadchodził, ponieważ rozpoznawał wysyłane przez implant fale radiowe. Do czego można jeszcze wykorzystać taki implant, oprócz oczywiście ostrzegania znajomych, że nadchodzimy?


Kevin Warwick: Implant, który wszczepiono mi w 1998 roku, był pierwszym elektronicznym układem do identyfikacji za pomocą fal radiowych, jaki wszczepiono człowiekowi. Obecnie w Internecie można bez problemu znaleźć informacje o wielu chipach, które powstają na bazie tamtej technologii. I wiele z nich produkuje się z przeznaczeniem dla ludzi. Niektóre służą do ustalania lokalizacji i monitoringu osób, inne trafiły nawet do kanonów mody.

W Rotterdamie i Barcelonie są ekskluzywne nocne kluby, do których aby wejść, trzeba mieć wszczepiony taki implant. Klient zostaje wówczas zidentyfikowany i nie potrzebuje mieć ze sobą gotówki, bo wszystkie wydatki klub rejestruje dzięki sygnałowi z chipa. Nie trzeba także samemu włączać świateł i otwierać drzwi – komputer, który tym zarządza, rozpoznaje lokalizację poszczególnych osób i w razie konieczności uruchamia odpowiednie procedury.


Kolejny implant pozwala na kontrolę impulsów z Pańskiego układu nerwowego i stymulowanie samego układu przez komputer, oczywiście w dopuszczalnych medycznie granicach. Pojawiły się jednak głosy, że komputer mógłby stać się obiektem ataku ze strony hakerów...

Kevin Warwick: Implant wszczepiony mi w 2002 roku został podłączony do mojego systemu nerwowego. Dzięki temu impulsy nerwowe trafiają do komputera i do Internetu. W ramach eksperymentu wybrałem się ostatnio na Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku, gdzie naukowcy podłączyli mój system nerwowy z mechaniczną dłonią robota, dzięki czemu odbierałem impulsy z czujników robota i „czułem”, co dłoń ściska. Najciekawsze było to, że łączenie odbywało się przez Internet, robot znajdował się w Wielkiej Brytanii, a ja w Nowym Jorku. Oczywiście cała sprawa była objęta tajemnicą, ponieważ obawialiśmy się hakerów, którzy mogliby próbować włamać się do komputera i zakłócić przebieg eksperymentu.

Co mogłoby się stać, gdyby ktoś przejął kontrolę nad transmisją sygnałów?

Kevin Warwick: Każdy, kto tylko byłby w stanie odszukać adres tego połączenia, mógłby na przykład wysyłać przez implant sygnały stymulujące mój układ nerwowy. Szczerze powiedziawszy, sam nawet nie jestem pewien, jakie impulsy mógłby w ten sposób otrzymać mój mózg i jak by mogło się to dla mnie skończyć.

Do udziału w badaniach udało się Panu namówić swoją żonę Irene. Na czym polega jej rola?

Kevin Warwick: Irena również zgodziła się na wszczepienie chipa w jej system nerwowy. Dzięki temu połączyliśmy nasze systemy. Gdy Irena porusza dłonią, ja jestem w stanie poczuć jej sygnały w moim układzie nerwowym i vice versa. To coś w rodzaju radiotelegrafii – nasze systemy nerwowe prze komputer komunikują się ze sobą. I to działa. W przyszłości, przy wykorzystaniu implantów wszczepianych do mózgu, możliwe stanie się również przesyłanie myśli.

To brzmi jak science-fiction, bo taki zabieg na mózgu póki co wiązałby się z ogromnym ryzykiem. Zresztą chyba podłączenie chipa do układu nerwowego również nie było łatwe. Czy były problemy ze znalezieniem specjalistów, którzy podjęli się tego zadania?

Kevin Warwick: Implant ma 100 elektrod, które trzeba było precyzyjnie umieścić we właściwych miejscach. Podłączenie do mojego systemu nerwowego wiązało się z ogromnym niebezpieczeństwem, ale było również bardzo ekscytujące. Musieliśmy co prawda najpierw uzyskać zgodę władz szpitala na wszczepienie układu, bo w grę wchodziły kwestie etyczne.

Chirurdzy zaangażowani w projekt byli bardzo zainteresowani implantem i chcieli dowiedzieć się przede wszystkim, jak będzie działał w przypadku osób sparaliżowanych, z uszkodzeniem kręgosłupa. Więc już po zabiegu włączyłem w pomieszczeniu światło i objechałem pokój na wózku inwalidzkim – wykorzystując do tego wyłącznie sygnały z mojego układu nerwowego.



http://www.youtube.com/watch?v=8y4ok78UcNw



Źródło -

http://pl.wikipedia....Strona_główna

http://www.wp.pl/


  • 2

#2

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Czyli za kilka lat będzie można wszczepić sparaliżowanemu nadajnik do mózgu i odbiornik w przerwanej części kręgosłupa i ominąć uraz. Szykuje się krok milowy w medycynie.
  • 0



#3

mad_Angela.
  • Postów: 145
  • Tematów: 16
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Koleś lekko zakręcony na temat tego swojego cyborgowania z tego co widzę. Cóż, jestem pewna, że każdy marzy o byciu porównywanym z krową, jakkolwiek miłe to zwierzęta.

Wizja przyszłości, którą on roztacza jest wręcz przerażająca. Ludzie jako podgatunek, wszędze implanty... Dziwię się mu, że narażał się na ryzyko paraliżu, byle tylko podłączyć się do komputera. Korzyści korzyściami, ale dajmy na to umiejętność echolokacji to ani mu potrzebna ani naturalna. Ciekawa zabawka, owszem, zapewne fajnie byłoby spróbować. Co do komunikacji między mózgami to może to i praktyczne, ale na dłuższą metę pogwałcające prywatność. Chyba nikt nie chciałby być kontrolowany 24/7. Jakby już laptopy, komórki, pagery i inne gadżety nie wystarczały do bycia osiągalnym wszędzie.
A w przypadku awarii czy też zakłóceń i tak wszystko będzie się sprowadzało do starych, sprawdzonych metod 8)
  • 2



#4

Jeden_z_Wielu.
  • Postów: 169
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Już kiedyś gdzieś to widziałem, pewnie na discovery.... Według Pana Kevina, ludzie, którzy nie będą chcieli mieć w swoim ciele kawałka metalu, albo nie będzie ich na to stać, będą zacofani, a reszta będzie "nadludźmi". Ciekawa jest też teoria, że ludzie potrzebują chipa do komunikowania się ze sobą za pomocą myśli... No cóż, moim zdaniem człowiek nie potrzebuje takich "dodatków", żeby się tak komunikować, wystarczy nad sobą popracować, ale oczywiście po co to robić, skoro można sobie wszczepić jakieś żelastwo w mózg w ciągu paru godzin ;/ My nie idziemy do przodu, tylko się cofamy, bo nikomu nie chce się robić trudnych rzeczy, które wymagają czasu i pracy nad sobą, jeśli chodzi o medyczne wykorzystanie tej technologii to bardzo fajnie, ale jeśli będzie to także gadżet na sprzedaż, to na pewno nie ;/.
  • 0

#5

zalew.
  • Postów: 96
  • Tematów: 11
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Jakoś musza przeforsować wszczepienie ludziom czipów kontrolujących ich zachowania. Jedną z metod bedzie prawdopodobnie wmawianie ludziom ze brak czipu to zacofanie - ten człowiek jest tylko marionetką ktora mowi to co akurat teraj jest potrzebne.
  • 0

#6

Seboolek.
  • Postów: 239
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hmm chciał bym takiego chipa ale tylko z możliwością lepszej pamięci. Mógł bym sobie wgrywać do głowy co bym chciał :P Reszty nie potrzebuje. Skoro ja bym mógł wysyłać moje myśli to ktoś inny by to odebrał także. Idziesz ulicą, mijasz jakiegoś pana i nagle otrzymujesz jego myśli "Ale puściłem gaza, hehe, czas sie ulotnić" i co? Ja bym wpadł w śmiech i na pewno sie obejrzał za nim. Idziesz koło fajnej dziewczyny z dużymi balonami a ta otrzymuje Twoje myśli typu "Ale ma cycory, wydoił bym". Nie chciał bym by ktokolwiek miał wgląd w moje myśli. Drugie to znowu to ze "nie potrzeba wychodzić z domu" bo można wgrać obraz o miejscu do głowy... po co mi to? Ja wole tam jechać i być! czuć wiatr, zapachy, widzieć innych ludzi. Trzecie... widzenie w podczerwieni? Noktowizja? Dobry patent dla wojska. Nie było by problemu z akcjami nocnymi. Koci wzrok i to bez zbędnych gogli noktowizyjnych. czwarte... Otwieranie sie drzwi itd przede mną? zbędny gadżet. Wole łapą sięgnąć sobie klamki, jak bede chciał światło to zapale pstryczkiem.
  • 0

#7

Hmpf.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Byc moze czesc z was zle zrozumiala idee tych technologii. Nie polega to na cofaniu a jedynie na ograniczeniu zbednych czynnosci do sedna sprawy. Czuje ze za 100 lat matrix nie bedzie juz tylko science fiction xD Ponadto niedlugo w sprzedazy ukazac sie moga helmy stymulujace wszystkie 5 zmyslow. "Po co wgrywac obraz plazy skoro wole tam byc i czuc itp." ? Mozesz tez zalozyc helm ktory wysle sygnal do nerwu wzroku o obrazie plazy, do nerwu czucia o piasku pod stopami i wiatru na twarzy jak i rowniez zapachy morskiej wody co sie prawie z tym rowna. Po co podrozowac fizycznie skoro podroz mentalna jest wrecz identyczna jesli chodzi o doznania :]
  • 0

#8

mad_Angela.
  • Postów: 145
  • Tematów: 16
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Hmpf, czyżbyś odrobinkę przeholował z filmami science fiction? :D

Nie wiem jak inni, ale ja nie chcę takiego świata, gdzie wszystko jest sztuczne. Po co mi obraz plaży, po co tyle zachodu, jak wystarczy tylko wyłączyć komputer, ściągnąć słuchawki czy co tam jeszcze z uszu i wyjść na zewnątrz?

No chyba, że ktoś woli zamknąć się w czterech ścianach i nie kontaktować z naturą i realnym światem, wtedy jego wola...

Nie polega to na cofaniu a jedynie na ograniczeniu zbednych czynnosci do sedna sprawy.


Dla mnie tak czy siak to jest cofanie się w rozwoju. Zresztą człowiek potrzebuje coś robić, pracować, widzieć świat takim jaki jest. Brak pracy prowadzi do zaniku mięśni, brak kontaktu ze światem do psychoz, chorób psychicznych. Owszem, byłoby fajnie, ładnie, ale tylko przez chwilę. Jak długo można żyć w idealnym świecie wiedząc, że jest on tylko iluzją? Czynniki ze świata zewnętrznego przecież i tak miałyby na nas wpływ.

Tego typu rozwiązania mogą znaleźć zastosowanie u osób sparaliżowanych, nieuleczalnie chorych i kalekich. Ale ludziom zdrowym to nie jest potrzebne, wręcz zbędne, na dłuższą metę ograniczałoby nas. Byłaby to tylko iluzja, kolejny gadżet zabierający czas a nie wnoszący zbytnio nic wartościowego do życia.
  • 0



#9 Gość_Nestor

Gość_Nestor.
  • Tematów: 0

Napisano

mad_Angela, też jakoś trudno mi sobie wyobrazić życie w takim świecie, ale z drugiej strony myślę, że jakby komuś żyjącemu kilkadziesiąt lat temu przedstawić wizję dzisiejszego społeczeństwa to też postukałby się w głowę, nazwał je czymś ohydnym, zbędnym, niepotrzebnym i na koniec stwierdził, że nigdy nie chce dożyć takich czasów. A tymczasem coraz bardziej postępujące zaawansowanie technologiczne naszej cywilizacji i nieustannie rosnący poziom jej złożoności wymaga od ludzi coraz to bardziej mechanicznego działania. Sam czasem się zastanawiam jaka właściwie jest granica wydolności i produktywności człowieka? Już dzisiaj większość czynności wykonują za nas maszyny, bo ich poziom skomplikowania daleko przerasta możliwości efektywnego wykonania choćby i przez setkę współpracujących ze sobą ludzi.

Tak więc żyjmy najlepiej jak potrafimy, żyjmy w czasach w jakich przyszło nam żyć. I niech czas pokaże jakie będzie jutro. Bo kto wie, może wcale go nie będzie.

Użytkownik Nestor edytował ten post 20.04.2010 - 01:37

  • 0

#10

mad_Angela.
  • Postów: 145
  • Tematów: 16
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Bynajmniej tutaj nie twierdzę, że cała taka technologia nie ma zastosowania. Wszczepienie implantu do mózgu, w celu uzyskania dostępu do sieci lub innego źródła jest to ryzyko, nad jakim każdy się musi indywidualnie zastanowić, czy jest mu to w ogóle potrzebne.

Chodziło mi bardziej o to, że dajmy na to taki hełm i doświadczenia dzięki niemu uzyskane, oprócz satysfakcji nic by do życia nowego nie wniosły. Wszystkie bodźce odbierane za pomocą takiego urządzenia byłyby oparte na prawdziwych doświadczeniach z zewnątrz. Żyjąc sobie w takim wirtualnym świecie dopiero namnożyłoby się takich cyber-dzieci tak jak dzisiaj dzieci neo.

Co innego taki internet, jako szybkie i ogólnoświatowe źródło informacji ma bardzo szerokie zastosowanie i bez niego świat nie byłby tym czym jest obecnie. Prawdopodobnie nasze babcie też nie wyobrażały sobie takich czasów ;)

I jeszcze tak z punktu widzenia medycznego, jeśli człowiek ograniczyłby do minimum wykonywane czynności, straciłby na tym dużo. Zanik mięśni jak już wyżej napisałam, spadek sprawności, niedorozwój fizyczny. Bo co innego ułatwianie sobie pracy jakiej człowiek nie jest w stanie wykonać ręcznie, wykorzystując maszyny, a co innego rezygnacja ze zwykłego otworzenia drzwi, czy nawet naciśnięcia pstryczka do światła. Lub też zaniechanie chodzenia, bo przecież można sobie wygodnie całe życie jeździć wózkiem sterowanym myślą. Wystarczy popatrzeć na osoby od urodzenia przykute do wózka, nie mające okazji do wyćwiczenia mięśni, jak słabe jest ich ciało. Technikę trzeba wykorzystywać z rozwagą, aby nie zaszkodzić nią sobie i innym, nie cofnąć się przypadkiem zamiast pójść naprzód.

Z drugiej strony jednak komputery, wykonujące za nas obliczenia, jakie człowiekowi zajęłyby ogromną ilość czasu, to rzecz potrzebna w obecnych czasach.

Także jestem przeciwna takiemu kompletnemu zmechanizowaniu wszystkich aspektów życia, chociaż maszyny pełnią ważną rolę, niemniej jednak nie wszędzie są niezbędne.

(żeby czasem nie przyszło nam do tego, że nawet w WC nie będziemy potrafili załatwić sprawy sami ;-))

A do cyborgowania zraził mnie najbardziej fragment o ludziach jako podrasie w stosunku do tych półrobotów. Po prostu z takim podejściem tego pana do sprawy to mam wrażenie, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
  • 0



#11 Gość_Agent_Tomek

Gość_Agent_Tomek.
  • Tematów: 0

Napisano

Czyli za kilka lat będzie można wszczepić sparaliżowanemu nadajnik do mózgu i odbiornik w przerwanej części kręgosłupa i ominąć uraz. Szykuje się krok milowy w medycynie.



Już istnieją metody leczenia przerwanego rdzenia kręgowego za pomocą komórki macierzystej ale cyborgowanie daje znacznie większe możliwości. Gdyby jeszcze umieli wytworzyć krew to cyborgi zagościłyby na dobre. Nieśmiertelność nadchodzi?
  • 0

#12

mad_Angela.
  • Postów: 145
  • Tematów: 16
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Krew syntetyczna też już jest, choć jeszcze nie na ogólną skalę:

Źródło niezwykle cennej krwi grupy 0 Rh- odkryli brytyjscy naukowcy. Można będzie ją wykonywać na zamówienie

Krew grupy zero mająca ujemne Rh może być przetoczona każdemu bez ryzyka odrzucenia przez biorcę. Problem polega na tym, że jest to jedna z rzadziej występujących grup krwi – ma ją zaledwie 7 proc. Polaków. Brytyjscy naukowcy znaleźli sposób na sztuczne wytworzenie tego cennego dobra. Trwające trzy lata testy kliniczne prowadzone przez Scottish National Blood Transfusion Service mają udowodnić, że źródłem krwi do transfuzji mogą być embrionalne komórki macierzyste. Mają one tę zaletę, że potrafią się przekształcić w każdy dowolny rodzaj tkanki. Ich wielką wadą jest natomiast budzące etyczne wątpliwości pochodzenie: szkoccy naukowcy chcą je pobierać od kilkudniowych ludzkich zarodków stworzonych metodą in vitro. Wcześniej zarodki mają być selekcjonowane pod kątem grupy krwi O Rh-.

Pobrane komórki zostaną w laboratorium poddane kąpieli w pożywkach stymulujących namnażanie się czerwonych krwinek. Następnie badacze usuną z komórek ich jądra, a dorosłe już komórki macierzyste krwi staną się zdolne do samodzielnego przenoszenia tlenu.

Aby powstał bank krwi z prawdziwego zdarzenia, potrzebne będą miliardy takich syntetycznie wytworzonych krwinek. Naukowcy zapewniają jednak, że gra jest warta świeczki, bo w rękach lekarzy znajdzie się niemal nieograniczone źródło uniwersalnej krwi do szybkich transfuzji. Byłaby to w dodatku krew wolna od trudnych do wykrycia infekcji, takich jak choroba szalonych krów.

Testy mogą się rozpocząć w ciągu kilku tygodni. Syntetyczna krew pojawi się na rynku za pięć – dziesięć lat.


źródło: http://www.rp.pl/art...ierzystych.html
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych