Witam!
Ostatnio zebrało mnie na tzw. "rozkminę", w której myślałem nad sensem naszego życia. Ludzie chodzą cały czas zabiegani, praca, dom itp. ale nie chodzi mi tutaj o narzekanie, bo oczywiście w życiu jest wiele pięknych chwil i można wiele przeżyć. Nurtuje mnie co innego, mianowicie kosmos i jego pojęcie oraz nasza wiedza na jego temat. Jesteśmy bardzo mali, żyjemy sobie na bardzo małej planecie(co bardzo fajnie jest pokazane w jednym z przypiętych tematów w tym dziale), uważamy się za rozwiniętą i nowoczesną cywilizacje, a tak naprawdę nie wiemy dobrze co to jest ten kosmos, jakie on ma rozmiary, co jest poza tym gdzie sięgają nasze teleskopy i w jakim to wszystko celu jest stworzone(jest wiele domusłów, wiele z czasem zostaje obalonych itd.). Szukamy życia w naszym układzie słonecznym(może jest może nie, jest dużo teorii i polemiki na ten temat), ale nasz układ to tylko mała cząsteczka tego co jest dalej. Być może kosmos to tylko mała cząstka czegoś większego? Nikt tego nie wie, przynajmniej na razie i nie zanosi się żebyśmy w najbliższym czasie dowiedzieli się na ten temat o wiele więcej. I tutaj jest moje sedno problemu, umrę bez wiedzy na temat takich rzeczy, które są w każdym bądź razie takimi sprawami ważnymi i ponadczasowymi mimo, że mało ludzi zawraca sobie tym głowę (w tym i ja, nie zwracam zbytnio uwagę na tym co jest poza naszą planetą, w większości skupiam się tylko na odpowiednim i dostatnim życiu Tutaj). Każdy codziennie wieczorem widzi księżyc, każdy się już do niego przyzwyczaił, ale gdyby tak się nad tym zastanowić to czy to nie jest niesamowite, że w jakiejś tam odległości (w naszej skali [ziemskiej] bardzo dalekiej) jest taka biała "kulka" i sobie po prostu jest? Nie wiem czy udało mi się odpowiednio przelać moje odczucia w zdania i wyrazy, ale mam nadzieję, że przynajmniej część z Was zrozumie co mam na myśli i udzieli się w dyskusji. Pozdrawiam!