11 września 2001 r.: 11 września - 22 dowody przeciwko Bushowi
Poniżej nareszcie polskie tłumaczenie publikowanego przez nas wcześniej artykułu pt. "11 września a administracja Busha: miażdżące dowody współpracy." Od końca sierpnia 2003 r., czyli od momentu, w którym artykuł ukazał się po raz pierwszy, mimo autocenzury, zastraszania i przeciągania śledztw w nieskończoność, kwestia odpowiedzialności za ataki 11 września uczyniła spore postępy. Niestety, głównie dzięki rodzinom ofiar, niezależnym badaczom, jak David Ray Griffin, czy filmowcom, jak Michael Moore. Ogromne znaczenie ma też zainteresowanie i poparcie, jakim ta kwestia cieszy się wśród internautów.
Nasza redakcja wyraża pogląd, że bez wyjaśnienia prawdy o 11 września nie ma mowy o zrozumieniu obecnej dramatycznej sytuacji politycznej na świecie. Tzw. oficjalna wersja wydarzeń jest ekstremalnie naiwna i łatwa do obalenia. Z drugiej strony istnieją setki dowodów popierających wersję o współudziale, czy wręcz planowaniu, zamachów z 11 września przez najwyższe czynniki polityczne, wojskowe i wywiadowcze USA. Niestety, fakty, które powinny być znane, nie są znane szerszej opinii publicznej na świecie. Wskutek tego możliwe jest konsekwentne manipulowanie wersją o islamskich fundamentalistach, które coraz powszechniej staje się pretekstem nie tylko do "sprawiedliwych" wojen wyprzedzających w odległych krajach, lecz także do systematycznego zastraszania oraz odbierania praw i wolności wywalczonych przez społeczeństwa demokratyczne. Wszystko to odbywa się, oczywiście, w imię bezpieczeństwa obywateli i bezpieczeństwa państwa.
Od kilku dni w posiadaniu naszej redakcji jest książka Davida R. Griffina The New Pearl Harbor, która w niezwykle uporządkowany sposób, z zachowaniem wszelkich zasad naukowego dochodzenia do prawdy, dokumentuje krok po kroku wydarzenia tamtego tragicznego dnia, a z każdej niemal strony bije kolejne oskarżenie rządzącej administracji. Jest wielce prawdopodobne, iż fragmenty Nowego Pearl Harbor zostaną przez nas przetłumaczone i udostępnione czytelnikom LŚ w odcinkach. Na razie jednak odrabiamy zaległości i publikujemy świeże tłumaczenie starszego tekstu.
===========================================================
11 września 2001 r.: dowody współudziału rządu Busha
Dr Walter E. Davis
WprowadzenieJedną z najważniejszych zagadek dwudziestego pierwszego wieku jest niewątpliwie to, dlaczego nie zapobieżono atakom terrorystycznym w dniu 11 września 2001 r. Jak pokażę poniżej, oficjalne wersje wydarzeń z 11 września w wielu miejscach nie znajdują oparcia w znanych faktach, są wzajemnie sprzeczne, kłócą się ze zdrowym rozsądkiem oraz wskazują na celową dezinformację i zacieranie śladów. Raporty publikowane przez Waszyngton bynajmniej nie uśmierzają związanych z tym obaw.
Na przykład raport dla Kongresu, ogłoszony 25 lipca 2003 r. przez połączone komisje śledcze Izby Reprezentantów i Senatu konkluduje, że wydarzenia z 11 września wiązały się z pewnymi "uchybieniami" ze strony CIA i FBI. Taka niekompetencja tych instytucji byłaby zatrważająca, zważywszy na ich 40-miliardowy budżet, tyle że wersja ta jest po prostu niespójna ze znanymi faktami. Jest natomiast zbieżna z raportami z innych rządowych skandali takich jak afera "Iran-contras", które umożliwiały ograniczenie szkód i odfajkowanie sprawy, ale nie dawały odpowiedzi na co bardziej dociekliwe pytania. Być może jednak bardziej na miejscu byłoby porównanie z Watergate, jako że mamy teraz dwadzieścia osiem stron raportu, których administracja Busha nie zgadza się ujawnić. Raport Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA) brzmi wiarygodnie... chyba, że na serio zależy nam na poznaniu prawdy. Gdy poddać ten raport staranniejszej, naukowej analizie, okazuje się, że pozostawia on bez odpowiedzi bardzo ważne pytania.
Gazety w całym kraju nawołują do śledztwa w sprawie kłamstw Busha co do powodów wojny z Irakiem. Wielu ludzi, być może, pogodzi się z faktem, że Bush podał fałszywy pretekst do wojny z Arabami gdzieś tam, daleko - zwłaszcza już po fakcie. Niewielu jednak okaże równie wielką wyrozumiałość, gdy zostanie dowiedzione, że ta sama ekipa rządząca maczała palce w potwornych zbrodniach przeciwko własnym obywatelom.
Powaga kryzysu staje się oczywista, gdy uświadomimy sobie, że 11 września służy za pretekst do niekończącej się wojny z całym światem, w tym do wyprzedzających uderzeń na kraje bezbronne, a bogate w surowce naturalne. Służy również za pretekst do drakońskich represji we własnym kraju, takich jak podniesienie do rangi ministerialnej Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (Homeland Security Dept.) oraz przyjęcie pierwszego i drugiego Patriot Act. 11 września stał się także powodem do wielu innych działań, od znacznego zwiększenia wydatków wojskowych po przyznanie prezydentowi szybkiej ścieżki do zawierania umów handlowych.
Dotychczasowe śledztwa kończą się o wiele za wcześnie, zbyt wiele kwestii zbywa się łatwymi odpowiedziami, i nikt w administracji Busha nie został pociągnięty do odpowiedzialności za postępowanie w okresie przed i po atakach z 11 września 2001. Krajowa Komisja ds. Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone, utworzona pod naciskiem rodzin części ofiar, prowadzi dalsze przesłuchania, a jej raport końcowy oczekiwany jest w maju 2004 r. [obecnie termin ten został przesunięty - red.] . Wtedy okaże się, czy, po dwóch latach działalności, zdoła ona bardziej zbliżyć się do prawdy o 11 września. Jestem przekonany, że stałoby się tak tylko wtedy, gdyby opinia publiczna wywierała naciski na administrację Busha i żądała od niej rozliczenia. Odpowiedzialność za jakikolwiek akt okrucieństwa powinna być przedmiotem zainteresowania poważnych, dociekliwych reporterów, krytyków medialnych czy choćby komentatorów aktualności. Taki obowiązek oni sami dobrowolnie wzięli na siebie. Kto ma zadać pytanie, dlaczego dziennikarze i inne postacie mass-mediów nie wywiązują się ze swej odpowiedzialności względem obywateli USA i świata?
W niniejszym artykule wyliczam dwadzieścia dwa dowody i pytania, z których każde byłoby wystarczającym powodem, aby domagać się śledztwa, dlaczego nie zapobieżono wydarzeniom z 11 września.. Razem wzięte, argumenty te wskazują, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest uznanie, iż administracja Busha była wspólnikiem tych ataków terrorystycznych. To powinno wywołać międzynarodowy skandal. Poniższe odkrycia zaszokują wiele osób, co jest jednym z powodów umyślnego ich przemilczania przez media. Jednak sporo osób w USA widzi (lub wkrótce spostrzeże) związki między niżej opisanymi zdarzeniami, które miały miejsce w okolicach 11 września a tym, co wiadomo o polityce zagranicznej USA. Obecna ekipa rządząca USA bardziej bezwzględnie niż kiedykolwiek przedtem realizuje linię światowej dominacji za wszelką cenę. Jednym z najlepszych sposobów zastopowania tego kierunku jest zdemaskowanie postępowania administracji Busha i domaganie się rozliczenia jej przez naród amerykański. Tak więc, intencją tego artykułu jest przerwanie milczenia mediów w sprawie współudziału administracji Busha w tragedii z 11 września.
Oficjalna wersja wydarzeń brzmi następująco: Rankiem 11 września 2001 roku cztery pasażerskie odrzutowce Boeing zostały uprowadzone, jeden po drugim, w ciągu jednej godziny, przez dziewiętnastu arabskich terrorystów uzbrojonych w przecinaki do paczek. Znajdujący się wśród tych terrorystów piloci przejęli kontrolę nad rejsowymi samolotami i zmienili ich kurs, kierując je ku celom w miastach Nowy Jork i Waszyngton. Dwa z samolotów zostały umyślnie doprowadzone do rozbicia się o Bliźniacze Wieże WTC i wywołały w nich pożary, które stopiły stalowe konstrukcje nośne, co spowodowało całkowite zawalenie się budynków. Trzeci samolot został umyślnie skierowany na Pentagon i rozbił się o niego. Pasażerowie czwartego samolotu pokonali porywaczy, ale doprowadzili do rozbicia się samolotu w Pensylwanii. Był to atak na Amerykę, zaplanowany i przeprowadzony pod kierownictwem Osamy bin Ladena, lidera Al-Kaidy - mało znanej przedtem międzynarodowej antyamerykańskiej organizacji terrorystycznej, w której skład wchodzą głównie Arabowie.
Historia ta aż się prosi o dalsze wyjaśnienia, ale ze strony czynników oficjalnych nic w tej sprawie nie słychać. Ludzie mają po prostu uwierzyć w wersję oficjalną, nie zadając żadnych pytań.
Dowody współudziału administracji Busha w atakach terrorystycznych z 11 września
Przedstawione poniżej dwadzieścia dwa odrębne bądź powiązane ze sobą punkty, w których przytaczam dowody wskazujące na konieczność dalszego śledztwa oraz formułuję pytania, które wymagają odpowiedzi, zostały opracowane na podstawie informacji z różnych, wymienionych na końcu źródeł, gdzie można te informacje sprawdzić i udokumentować. Źródła te zawierają obszerne, szczegółowe informacje, które wykraczają poza ramy niniejszego podsumowania. Mam nadzieję, że owe informacje wzbudzą falę społecznego oburzenia, która doprowadzi do pełnego rozliczenia osób odpowiedzialnych.
1) Wszystkie organa wywiadowcze Stanów Zjednoczonych z góry wiedziały o atakach z 11 września, m.in. o tym, że w charakterze pocisków mają być użyte rejsowe odrzutowce; znały również w przybliżeniu daty ataków i ich prawdopodobne cele, jednak otrzymały polecenie wstrzymania śledztwa w tej sprawie. Wywiady państw Zachodu zdawały sobie sprawę z istnienia planów takich ataków terrorystycznych na terytorium USA już w roku 1995. Plan ten był znany CIA i FBI jako "Projekt Bojinka" i został opisany w dokumentacji sądowej przeprowadzonego w Nowym Jorku procesu Ramziego Yousefa i Abdula Murada oskarżonych o udział w zamachu bombowym na World Trade Center (WTC) w 1993 r.
Na siedem do ośmiu tygodni przed 11 września wszystkie agencje odpowiedzialne za bezpieczeństwo USA otrzymały ostrzeżenie o zbliżających się atakach Al-Kaidy. Sprawujący kontrolę nad lotnictwem urząd Federal Aviation Administration (FAA) został ostrzeżony o spodziewanym ataku, ale nie zrobił nic, żeby wzmocnić środki bezpieczeństwa. Co najmniej na dwa tygodnie przed 11 września agenci FBI ponownie potwierdzili, że szykuje się atak na dolny Manhattan. Otrzymali jednak rozkaz ucięcia dochodzenia w sprawie ataków i osób w nie zamieszanych. Pod groźbą ścigania za ujawnienie tajemnicy państwowej zabroniono im podawania do publicznej wiadomości informacji związanych z przeprowadzonym przez nich dochodzeniem. Część agentów terenowych przewidywała bardzo precyzyjnie, to, co zdarzyło się 11 września.
Już w 1997 r. Rosja, Francja, Izrael, Filipiny i Egipt ostrzegały USA o możliwości ataku. Ostrzeżenia nadchodziły także z różnych innych źródeł. 25 maja 2002 r. telewizja CBS ujawniła, że w trakcie narady wywiadu w dniu 6 sierpnia 2001 r. uprzedzono prezydenta Busha, iż bin Laden być może planuje uprowadzenie cywilnych samolotów pasażerskich w celu dokonania ataku na terenie USA [raport ten w atmosferze skandalu odtajniono i częściowo ujawniono opinii publicznej wiosna 2004 r. - red.].
2) Istnieją bezsporne dowody, że działalność Sił Powietrznych USA w całym kraju została wstrzymana rankiem 11 września. Normalnie stosowane, rutynowe środki bezpieczeństwa, które być może zdołałyby zapobiec atakom lub złagodzić ich skutki, zostały zawieszone na godzinę w czasie trwania ataków i przywrócone, kiedy już było po wszystkim. Kolejność zdarzeń:
Godz. 8:46: Samolot American Airlines odbywający lot nr 11 z Bostonu wbija się w północną wieżę WTC. Wieża zawala się o godz. 10:28.
9:03: Samolot United Airlines odbywający lot nr 175 z Bostonu rozbija się o południową wieżę. Wieża zawala się całkowicie o 9:59.
9:38: Samolot AA realizujący lot nr 77 z Dulles uderza w Pentagon.
10:10: Samolot United Airlines odbywający lot nr 93 z Newark rozbija się w Shanksville w stanie Pensylwania.
Baza Sił Powietrznych Andrews jest wielką jednostką wojskową w odległości ok. 16 km od Pentagonu. 11 września w bazie znajdowały się całe dwie eskadry odrzutowych myśliwców w stanie gotowości bojowej. Nie zdołały one wywiązać się ze swego zadania ochrony nieba nad Waszyngtonem. Nawet, gdy już od ponad godziny było wiadomo o trwającym ataku terrorystycznym, ani jeden myśliwiec nie wyleciał z bazy Andrews, aby bronić miasta. FAA, NORAD (dowództwo obrony powietrznej kraju) i wojsko mają procedury współdziałania, umożliwiające myśliwcom automatyczne przechwycenie cywilnego statku powietrznego w warunkach zagrożenia. Uruchomienie tych procedur nie wymaga instrukcji z Białego Domu, a jednak nie zostały one zrealizowane.
Samolot nr 11 American Airlines wystartował z portu lotniczego im. Logana w Bostonie o godz. 7:45. Między 8:13 a 8:20 samolot przestał reagować na polecenia wieży kontroli lotów, a radar wykazał, że samolot zboczył z wyznaczonej trasy przelotu. Dwie osoby z obsługi lotu nr 11 niezależnie od siebie, zatelefonowały do American Airlines, zgłaszając uprowadzenie i informując o obecności uzbrojonych napastników oraz o obrażeniach zadawanych pasażerom i załodze. W tym momencie zagrożenie było już bezsporne. Mimo to, jak wynika z oficjalnego dziennika NORAD-u, dopiero 20 minut później ktoś skontaktował się z NORAD-em. Tragicznym zbiegiem okoliczności myśliwce zostały przygotowane do startu dopiero o 8:52, czyli całe 32 minuty po tym, jak urwał się kontakt z lotem nr 11.
Takie same opóźnienia w powiadamianiu i w wysyłaniu myśliwców wystąpiły w przypadkach lotów nr 175, 77 i 93. Opóźnienia trudne do wyobrażenia, zważywszy, że do tego czasu jeden samolot już uderzył w WTC. Szczególnie spektakularna jest historia samolotu, który uderzył w Pentagon. Kiedy już było wiadomo, że z samolotem tym coś się dzieje, zdołał on jednak zmienić kurs i lecieć w kierunku Waszyngtonu przez około 45 minut, minąć Biały Dom i wreszcie rozbić się o Pentagon, a przez cały ten czas nie podjęto żadnej próby jego przechwycenia. A tymczasem zaledwie o 10 mil od ostatecznego celu stacjonowały całe dwie eskadry myśliwców! Scenariusz absolutnie nieprawdopodobny, o ile nie jesteśmy gotowi przyjąć, że miała tu miejsce jakaś zmowa.
3) Ani Szef Sztabu Sił Zbrojnych, ani Sekretarz Obrony, ani sam prezydent Stanów Zjednoczonych nie postąpili zgodnie z utrwalonymi protokołami postępowania w sytuacjach kryzysowych. Generał Richard B. Myers, pełniący obowiązki Szefa Sztabu, stwierdził, że widział filmowy raport z uderzenia samolotu w WTC, ale sądził, że to jakiś mały samolot, toteż nie przerwał swojego spotkania. Zanim z niego wyszedł, trafiony był już Pentagon. Czyim obowiązkiem było poinformowanie Szefa Sztabu o tej krytycznej sytuacji?
Sekretarz Obrony, Donald Rumsfeld, był w swoim gabinecie, kiedy samolot rejsu AA77 rozbił się o Pentagon. Jak to możliwe, że Krajowe Centrum Dowodzenia Wojskowego, znajdujące się w Pentagonie i od godziny 8:46 pozostające w stałym kontakcie ze służbami porządkowymi i kontrolerami ruchu lotniczego, nie powiadomiło Sekretarza Obrony, także urzędującemu w Pentagonie, o innych porwanych samolotach, a w szczególności o tym, który zmierza w kierunku Waszyngtonu? A kiedy już go powiadomiono, dlaczego udał się on spokojnie do sali narad?
Postępowanie prezydenta w czasie ataków wskazuje, że umyślnie uchylał się on od zrobienia czegokolwiek, czego można by się spodziewać po prezydencie, który pragnie ochraniać obywateli i majątek USA. Dlaczego Secret Service nie poinformowała go o tym zagrożeniu bezpieczeństwa narodowego? Kiedy prezydent powinien być powiadamiany o wszystkim, co wiedzą takie agencje? Dlaczego Secret Service [odpowiedzialna m.in. za osobiste bezpieczeństwo prezydenta] pozwoliła prezydentowi pozostać w szkole podstawowej w Sarasocie? O 9.05, a więc dziewiętnaście minut po pierwszym ataku na WTC i dwie minuty po drugim, Andrew Card, szef prezydenckiej kancelarii, szepnął coś Bushowi na ucho. Prezydent nie zareagował w żaden sposób, z którego by wynikało, że ma zamiar coś przedsięwziąć w związku z zaistniałą sytuacją. Nie opuścił szkoły, nie zwołał sztabu kryzysowego, nie skonsultował się z nikim, ani nie podjął żadnej interwencji, by dopilnować, czy Siły Powietrzne zrobiły, co do nich należy. Nawet nie wspomniał o niezwykłych wypadkach w Nowym Jorku, tylko dalej kontynuował zajęcia z dziećmi. Jego wyjaśnienia własnego postępowania w tamtym dniu kłócą się ze znanymi faktami.
W przypadkach zagrożenia bezpieczeństwa narodowego sekundy niezdecydowania mogą kosztować tysiące istnień ludzkich; właśnie dlatego rząd ma całą sieć pomocników i doradców, by mieć pewność, że najwyżsi urzędnicy będą o tych sytuacjach informowani w pierwszej kolejności, a nie w ostatniej. Gdzie się podziewali osobnicy, którzy nie poinformowali należycie najwyższych urzędników?
Krótko mówiąc, CIA, DCI, Departament Stanu, prezydent i najważniejsze postacie z jego otoczenia ponoszą ostateczną odpowiedzialność za niezrobienie niczego w obliczu narastających dowodów zbliżającego się zagrożenia bezpieczeństwa narodowego USA. Niekompetencja jest wytłumaczeniem wysoce nieprawdopodobnym.
4) Służby wywiadowcze USA powinny były przed 11 września nie dopuścić do wjechania dziewiętnastu terrorystów do kraju, choćby ze względów wywiadowczych. Piętnastu z nich bez wątpienia należało odmówić wiz, ponieważ ich podania były niekompletne i nieprawidłowo sformułowane. Większość z owych 19 zamachowców stanowili młodzi, nieżonaci i bezrobotni mężczyźni. Byli to więc, krótko mówiąc, "klasyczni kandydaci do nielegalnego przedłużenia pobytu". Były wieloletni urzędnik konsulatu stwierdził, w wywiadzie dla czasopisma National Review: "Nieżonaci młodzi bezrobotni, nie mający w Stanach Zjednoczonych żadnego konkretnego celu podróży, rzadko dostają wizę, poza sytuacjami wyższej konieczności."
Jest kilka okoliczności, które podważają wiarygodność oficjalnych relacji z wydarzeń 11 września. Najbardziej zdumiewające jednak było postępowanie władz USA wobec Mohameda Atty, któremu przypisuje się wiodącą rolę w porwaniach samolotów. W roku 2000 FBI śledziła ruchy Atty przez kilka miesięcy. Jak podaje państwowa agencja informacyjna Frontlines, Służba ds. Imigracji i Naturalizacji nie przeszkodziła Atcie w 2001 r. trzykrotnie wjechać do USA na wizę turystyczną, mimo, że, jak urzędnicy wiedzieli, wiza ta straciła ważność w roku 2000, i mimo, że Atta naruszył warunki udzielenia tej wizy, pobierając w USA lekcje pilotażu. Co więcej, Atta był już wcześniej zamieszany w zamach bombowy w Izraelu, o czym informacje zostały przekazane Stanom Zjednoczonym, jeszcze zanim wydano mu ową wizę turystyczną.
5) Jak to się stało, że wielu spośród porywaczy pomyślnie przeszło kwalifikacje do szkolenia na terenie strzeżonych obiektów sił zbrojnych i wywiadu USA, i w jakim celu do tego dopuszczono? Wielu spośród pilotów-terrorystów odbyło wstępne szkolenie w Venice na Florydzie, w jednej z dwóch szkół pilotażu o wysoce wątpliwej reputacji, za przyzwoleniem amerykańskiego wywiadu. Mohamed Atta uczęszczał do Międzynarodowej Szkoły Oficerów w bazie Sił Powietrznych im. Maxwella w Montgomery, w stanie Alabama; Abdulaziz Alomari uczęszczał do Szkoły Medycyny Lotniczej i Kosmicznej w bazie wojsk lotniczych Brooks w Teksasie; Saeed Alghamdi był w Instytucie Językowym Departamentu Obrony w Monterrey, w stanie Kalifornia. Wszystkie wymienione nazwiska należą do zidentyfikowanych porywaczy, dlaczego więc rząd USA usiłował zaprzeczyć tej zbieżności? Już trzy dni po wrześniowych zamachach dyrektor FBI, Robert S. Mueller III, twierdził, że są to nowe ustalenia i że FBI nic o nich wcześniej nie wiedziało. To kłamstwo.
Zacarias Moussaouri został aresztowany po tym, jak jego instruktorzy w szkole pilotażu w Minnesocie, Pan Am International Flight Academy, donieśli o jego wielce podejrzanym zachowaniu. Jego kwalifikacje były wybitnie słabe; chciał nauczyć się pilotować "Boeinga 747", ale nie interesował go start ani lądowanie; posługiwał się francuskim paszportem, twierdził, że jest z Francji, ale nie umiał mówić po francusku. Gdy skontaktowano się z władzami francuskimi, nadeszła odpowiedź, że jest on podejrzany o terroryzm i związki z Al-Kaidą. Mimo to, specjalna komisja FBI i CIA do zwalczania terroryzmu, po rozpatrzeniu sprawy uznała podejrzenia za bezzasadne.
Z należącą do Wally'ego Hilliarda i Rudiego Dekkera szkołą Huffman Aviation School w Venice, gdzie szkolili się inni porywacze, wiąże się wiele rażących anomalii, nieprawidłowości i skandali. Dekkers nie miał żadnego doświadczenia lotniczego, a w Holandii, kraju swego pochodzenia, był ścigany za przestępstwa finansowe. Swoją szkołę pilotażu kupił mniej więcej w tym samym czasie, kiedy przyszli piloci-terroryści wprowadzili się do miasta i zaczęli pobierać lekcje. Śledztwo jeszcze go nie objęło, mimo że to u niego większość porywaczy przeszła wstępne szkolenie.
Firmie Britannia Aviation przyznano pięcioletni kontrakt na prowadzenie dużego w skali regionalnej zakładu remontowego samolotów w Lynchburgu w momencie, gdy nie miała ona praktycznie ani żadnych aktywów, ani pracowników, ani stażu doświadczenia. Nie posiadała też licencji FAA wymaganej do prowadzenia serwisu. Wiadomo, że Britannia miała powiązania z CIA. Nielegalnie korzystała ona z obiektów Huffman Aviation, tej samej szkoły pilotażu, która wyszkoliła porywaczy Al-Kaidy i miała "zielone światło" z Drugs Enforcement Administration (urzędu do spraw walki z narkotykami), podległego Departamentowi Sprawiedliwości, a lokalną policję z Venice uprzedzano, że ma "zostawić ją w spokoju". Dlaczego?
6) Jak porywacze zdołali wnieść do samolotów niedopuszczany do przewozu sprzęt, taki jak przecinaki do kartonu, gaz pieprzowy, a także, jak podaje jeden z raportów FAA, broń palną? Rankiem 11 września, kiedy 19 porywaczy udało się po bilety lotnicze i przepustki pokładowe, dziewięciu z nich skierowano do ściślejszej kontroli. Wszystkich jednak przepuszczono i pozwolono im kontynuować swą misję.
7) W czasie, gdy wywiad USA znajdował się w stanie pogotowia w związku z przewidywanym atakiem Al-Kaidy, administracja Busha ułatwiła wjazd do kraju osobom przybywającym z Arabii Saudyjskiej w ramach programu "U.S. Visa Express", wprowadzonego na cztery miesiące przed 11 września. Michael Springmann, były kierownik Biura Wizowego konsulatu USA w Jeddah, w Arabii Saudyjskiej, powiedział, że wielokrotnie otrzymywał od wysokich urzędników Departamentu Stanu polecenia wydania wiz osobom, które się do tego nie kwalifikowały. Zażalenia, które składał do kilku różnych agencji władz zwierzchnich, pozostawały zawsze bez odpowiedzi. W wywiadzie udzielonym CBC zasugerował on, że CIA wręcz brała współudział w zamachach.
Większość porywaczy miała saudyjskie obywatelstwo, tak samo jak Osama bin Laden, wiadomo też, że rząd Arabii Saudyjskiej udzielał wsparcia organizacjom terrorystycznym. Dlaczego to Irak, a nie Arabia Saudyjska jest celem inwazji, jeśli rząd USA naprawdę przejmuje się terroryzmem? Władze Arabii Saudyjskiej współpracują z przemysłem naftowym i zbrojeniowym USA; Irak tego nie robił. Teraz, oczywiście, Irak jest do tego zmuszony.
Co najmniej piętnaście osób z rozbudowanej siatki pilotów-terrorystów otrzymywało pieniądze z tego samego źródła. Są konkretne dowody na to, że Osama bin Laden w dalszym ciągu otrzymuje szerokie wsparcie nie tylko ze strony członków własnej rodziny, lecz także od członków saudyjskiego establishmentu. Reportaż w New Statesman stwierdza, że "Bin Laden i jego banda to tylko macki [ośmiornicy]; głowa pozostaje bezpieczna w Arabii Saudyjskiej, chroniona przez siły USA." Porywacze odpowiedzialni za 11 września nie byli niepiśmiennymi, brodatymi fanatykami z Afganistanu. Wszyscy oni byli wykształconymi ludźmi z klas średnich, wysoko wykwalifikowanymi zawodowcami. 13 z tych 19 mężczyzn było obywatelami Arabii Saudyjskiej.
9) Dlaczego w okresie poprzedzającym 11 września kazano FBI zaprzestać śledztwa w sprawie Osamy bin Ladena i Saudyjskiej rodziny królewskiej? I dlaczego 10 października 2001 r. agenci FBI otrzymali rozkaz wstrzymania śledztwa w sprawie zamachów? FBI wielokrotnie skarżyło się na ograniczanie swobody jego działania podczas badania spraw związanych z Bin Ladenem i Al-Kaidą. Słyszano, jak jeden z oficerów aparatu ścigania mówił/powiedział: "Trzeba dać do zrozumienia ekipie śledczej, że teraz nie chodzi o to, żeby wyjaśnić zbrodnię". Podobno jacyś agenci FBI przygotowują się do złożenia pozwu sądowego przeciwko Agencji, w którym domagają się prawa do podania posiadanych informacji do publicznej wiadomości
10) Osama Bin Laden został nieoficjalnie uznany za winnego zamachów tak szybko, że niemożliwe było zgromadzenie w tak krótkim czasie jakichkolwiek danych wywiadowczych, które by uzasadniały owo oskarżenie. A raczej, byłoby niemożliwe, gdyby te dane nie były w posiadaniu wywiadu już wcześniej. Jak to może być, że nie wiedział on nic o szykującej się operacji, którą chyba bardzo trudno było utrzymać w tajemnicy, a za to po fakcie jeszcze tego samego dnia był w stanie podać nazwisko winnego? Jeśli natomiast wywiad był uprzedzony o zamachu, choćby ogólnikowo, to pojawia się jeszcze więcej podejrzeń agencji rządowych o współudział.
Udział Bin Ladena w zamachach byłby czymś nielogicznym, i tak naprawdę wręcz niemożliwym, o ile nie działał on w zmowie z władzami USA albo, w najlepszym przypadku, za ich wiedzą i rozmyślnym, milczącym przyzwoleniem. Jak już wskazaliśmy, jeśli rzeczywiście był on w tę sprawę zamieszany, to nie miał szansy nikogo zaskoczyć, co znowu stawia pod znakiem zapytania postępowanie prezydenta i innych osób z jego ekipy.
Od pierwszego dnia opinii publicznej nie udostępniono ani strzępka dowodu winy Bin Ladena. Aż do połowy grudnia jednak nie robiono nic innego, jak w kółko powtarzano jego nazwisko. Oficjalne dokumenty wyszczególniające to, co się przypisuje Bin Ladenowi, nie zawierają żadnych przekonujących dowodów. Dziesięć z 69 przytoczonych "dowodów" to informacje na temat związków Bin Ladena z talibami. Piętnaście dotyczy ogólnej filozofii Al-Kaidy i relacji między tą organizacją a Bin Ladenem. Żaden z tych punktów nie podaje jakichkolwiek faktów odnoszących się do 11 września. W większości z nich nawet nie usiłuje się wiązać podawanych informacji z wydarzeniami tamtego dnia. W dwudziestu sześciu punktach wylicza się zarzuty dotyczące wcześniejszych zamachów terrorystycznych. Nawet gdyby to były faktyczne dowody winy we wcześniejszych zamachach, to jednak nie mają one żadnej wartości jako dowody rzekomego udziału w zamachach z 11 września. W niespełna cztery godziny po zamachach media zaczęto karmić komentarzami, w których zakładano winę Bin Ladena, a komentarze te formułowano na podstawie sekwencji zdarzeń, jaka w ogóle nie mogła mieć miejsca. By zasugerować winę Bin Ladena, Pentagon i Departament Obrony posługiwały się przypisywanym mu nagranym dialogiem, wzbraniając się jednak przed pokazaniem go w całości, jak również przed opublikowaniem jego przekładu słowo po słowie. Dlaczego uznano za konieczne uciekanie się do kłamstwa, żeby stworzyć sprawę Bin Ladena? Prawda mogłaby okazać się niewygodna dla administracji Busha.
11) Pośrednio zamieszana w wydarzenia 11 września była Pakistańska Agencja Wywiadowcza (ISI). Powiązania między Al-Kaidą, ISI i CIA oraz między ISI, Osamą bin Ladenem i Osią Talibów były już publicznie ujawniane. Pakistan od dawna wspiera Al-Kaidę. Pakistańska ISI była ogniwem pośrednim, poprzez które CIA przekazywała wsparcie dla Al-Kaidy, i z którego korzystały kolejne ekipy rządzące w USA. Aparat pakistańskiego wywiadu wojskowego stanowi podstawowe wsparcie instytucjonalne zarówno dla Al-Kaidy, jak i dla talibów. Bez tego wsparcia instytucjonalnego nie powstałby rząd talibów w Kabulu. Z kolei bez niezłomnego wsparcia ze strony rządu USA nie byłoby potężnego aparatu wojskowo-wywiadowczego w Pakistanie.
Doniesiono, że dyrektor generalny ISI, generał Mahmoud Ahmad, na krótko przed 11 września przekazał przywódcy porywaczy, Mohamedowi Atcie, 100 000 dolarów. Gdy fakt ten wyszedł na jaw, władze USA osłoniły go, a przy okazji siebie, prosząc go o podanie się bez rozgłosu do dymisji, co zablokowało dalsze śledztwo i zapobiegło skandalowi. Po 11 września administracja Busha świadomie zwróciła się z prośbą o "współpracę" do ISI, która przecież udzielała wsparcia i pomocy Osamie bin Ladenowi i talibom. Inaczej mówiąc, stosunki utrzymywane przez administrację Busha z pakistańską ISI, w tym "konsultacje" z generałem Mahmoudem Ahmadem [w Waszyngtonie - red.] w tygodniu poprzedzającym 11 września, uzasadniają pytanie o możliwości zatarcia śladów, a może i "współudziału". W czasie, gdy Ahmad rozmawiał z amerykańskimi oficjelami z CIA i Pentagonu, ISI, jak się zdaje, utrzymywała kontakty z terrorystami odpowiedzialnymi za wrześniowe zamachy.
12) USA i Bin Laden nie są takimi wrogami, jakich udają. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że wysoko postawieni członkowie administracji Busha mają ścisłe powiązania z rodziną Bin Ladenów, a stosunki te są po cichu nadal kontynuowane. Wiele przesłanek wskazuje na to, że Bin Laden mógł mieć coś wspólnego z 11 września. Problem w tym, że to równocześnie rzuca cień na administrację Busha, na CIA, na George'a Busha seniora, oraz na Pakistan, Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Od dawna wiadomo, że ścisła współpraca Bin Ladena z CIA rozpoczęła się w latach 80-tych. Oficjalnie twierdzi się, że później uległa ona zerwaniu, ale to nieprawda. W prasie krąży wieść, że jest OK, ponieważ reszta rodziny wyparła się Osamy z powodu jego działalności terrorystycznej i antyamerykańskich poglądów. Ta pogłoska również jest nieprawdą.
Teza "blowback" [zakładająca, że Bin Laden zaczął działać na własną rękę, poróżniwszy się z CIA] jest sfabrykowana. Istnieją wystarczające dowody na to, że CIA nigdy nie zerwała swych związków z "Islamską Siecią Bojowników". Od czasu zakończenia zimnej wojny owe zakulisowe powiązania wywiadowcze były nie tylko przez cały czas podtrzymywane, lecz i stale rozwijane.
13) Jak to możliwe, że wieże World Trade Center kompletnie się zawaliły z powodu dwóch odrzutowców? Po zderzeniu wieże te jeszcze stały, jedna przez czterdzieści pięć, a druga przez dziewięćdziesiąt minut. Oficjalnie mówi się, że pożar wywołany przez płonące paliwo odrzutowców spowodował stopienie stalowych dźwigarów. Tyle, że po prostu nie ma żadnych wiarygodnych naukowych dowodów, które by potwierdzały tę wersję wydarzeń. Wieże WTC były tak zaprojektowane, aby móc przyjąć na siebie impet uderzenia "Boeinga 707". Stopienie stalowych dźwigarów przez pożar paliwa lotniczego jest bardzo mało prawdopodobne. Tym bardziej, że uderzenie w wieżę południową nie było czołowe, i większość paliwa nie dostała się do środka budowli. Południowa wieża została uderzona w drugiej kolejności, a tymczasem runęła jako pierwsza.
Obie wieże zawaliły się równo i zgrabnie, zupełnie jakby je zburzono w sposób zaplanowany. Jak wynika z zebranych danych naukowych, fotografii i zapisów wideo, a także z raportów naukowców oraz architekta i inżynierów, którzy budowali WTC, wysoce nieprawdopodobne jest to, że Wieże zawaliły się z powodu płonącego paliwa, a nie wskutek celowego zburzenia. Zawalenie się budowli znanej pod nazwą WTC7 nasuwa też dalsze poważne pytania. Warto zwrócić uwagę, że kilka miesięcy wcześniej WTC zmieniło właściciela. Jeśli bowiem wieżowce zawaliły się wskutek wysadzenia od wewnątrz, wymagało to współdziałania ze strony rozbudowanych służb ochrony budynku.
14) Dlaczego Osamy Bin Ladena nie schwytano przed 11 września, i dlaczego nie schwytano go i potem? Okazji nie brakowało, ale nie podjęto takich starań. Dwóch sprzymierzeńców USA, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, wspólnie dopilnowało, żeby Bin Laden pozostał na wolności. Bin Laden spotkał się z CIA jeszcze w końcu lipca 2001. Po prześledzeniu historii amerykańskich usiłowań pojmania Osamy bin Ladena okazuje się, że śledztwo i usiłowanie schwytania go były wręcz konsekwentnie blokowane. Jedenaścioro członków rodziny Bin Laden bezpiecznie wywieziono z USA samolotami startującymi z tego samego bostońskiego lotniska, gdzie kilka dni wcześniej wchodzili na pokład porywacze [wątek mocno nagłośniony przez Michaela Moore'a w jego filmie Fahrenheit 9/11 - red.]. Dlaczego nie zatrzymano ich celem przesłuchania?
15) Katastrofa 11 września przysporzyła, w kraju i za granicą, władzy i korzyści rodzinom Bin Ladena i Busha. Bin Ladenowie mają znaczące powiązania gospodarcze z wysoko postawionymi członkami administracji Busha. Pojawiły się doniesienia, że Carlyle Group, gigantyczny wykonawca amerykańskich kontraktów zbrojeniowych, który zatrudnia byłego prezydenta, George'a Busha seniora, ma od dawna powiązania finansowe z rodziną Bin Ladenów. Tak więc, z jednej strony istnieją nieodparte dowody na to, że Osama bin Laden nie zerwał ze swą rodziną, a z drugiej, każdy może sprawdzić, że administracja Busha ma bardzo znaczące powiązania z tą samą rodziną. Carlyle Group odniosła ogromne korzyści z wojen z Afganistanem i Irakiem oraz z militaryzacji polityki zagranicznej USA.
16) Ujawnione przypadki czerpania korzyści z poufnych wiadomości mających związek z zamachami z 11 września pozwalają przypuszczać, że na wysokich szczeblach amerykańskiego biznesu i CIA wiedziano, że coś się święci. Organa wywiadowcze regularnie analizują transakcje finansowe, wypatrując oznak wszelkich podejrzanych ruchów. Zaledwie na trzy dni handlowe przed 11 września inwestorzy zaczęli masowo blankować [sprzedawać jeszcze przed zakupieniem, w nadziei na spadek kursu] akcje American Airlines i United Airlines linii lotniczych, których samoloty zostały uprowadzone podczas ataków na Nowy Jork i Waszyngton. Jednym z tych, którzy skorzystali na takiej operacji, był dyrektor wykonawczy CIA, A.B. "Buzzy" Krongard. Nazwiska innych inwestorów pozostają tajemnicą, a na koncie chicagowskiej giełdy znajduje się 5 milionów zysku, którego właściciel się jak dotąd nie zgłosił. W dniu bezpośrednio poprzedzającym Czarny Wtorek nie zaobserwowano podobnego ruchu walorów żadnych innych linii lotniczych. Miały natomiast miejsce niecodzienne ruchy akcji szeregu przedsiębiorstw, mających swe siedziby w World Trade Center, m.in. Morgan Stanley Dean Witter & Co. oraz Merrill Lynch & Co. Tak liczne, pokaźne i bezprecedensowe transakcje finansowe niechybnie wskazują na fakt, że inwestorzy spekulowali przewidując na połowę września 2001 r. katastrofę, która dotknie United i American Airlines, jak również biura usytuowane w Bliźniaczych Wieżach. Jak na razie, zarówno Komisja ds. Papierów Wartościowych i Giełdy, jak i FBI nie puszczają pary z ust na temat śledztwa prowadzonego w sprawie transakcji. Dochodzenie mogłoby wskazać podejrzanych inwestorów. Dlaczego nic nie podano do publicznej wiadomości?
17) Wybranym osobom tego dnia odradzono lot samolotem. Newsweek doniósł, że 10 września "grupa wysokich urzędników Pentagonu nagle odwołała podróże zaplanowane na następny dzień rano, podobno ze względów bezpieczeństwa." Dlaczego tych samych informacji nie udostępniono 266 osobom, które zginęły na pokładach czterech uprowadzonych maszyn? Znacząca liczba wybranych osób została ostrzeżona przed lotem lub przyjściem do pracy w WTC. Mer San Francisco, Willie Brown, na osiem godzin przed porwaniem samolotów otrzymał telefoniczne ostrzeżenie, żeby nie podróżować samolotem. Salman Rushdie znajduje się 24 godziny na dobę pod ochroną brytyjskiego Scotland Yardu; jemu także nie pozwolono lecieć tego dnia. Ariel Sharon dosłownie ostatniego dnia odwołał swe, zaplanowane na 11 września, wystąpienie adresowane do nowojorskich grup wsparcia dla Izraela. John Ashcroft w lipcu 2001 r. przestał latać liniami publicznymi.
Istnieją także inne poszlaki, wskazujące na to, że dygnitarze rządowi z góry wiedzieli o atakach. Na przykład Tom Kenny, który był w ekipie ratunkowej FEMA, powiedział Danowi Ratherowi z CBS News: "Przybyliśmy w poniedziałek wieczorem (tj. 10 września), a we wtorek wkroczyliśmy do akcji." Jak to więc możliwe, że wysocy oficjele rządowi byli zaskoczeni, jak twierdzili niektórzy?
18) Istnieją powody do przypuszczeń, że atak USA na Afganistan był planowany już przed 11 września. Każda wojna potrzebuje pretekstu. Z dziennikarskiego śledztwa Patricka Martina wynika, że "wojna z Afganistanem, ogłoszona w październiku 2001 r., była planowana konkretnie już co najmniej od roku, a w szerszym kontekście wynikała z co najmniej czterech lat planowania strategicznego w kategoriach regionalnych interesów strategicznych i ekonomicznych. Planowanie to zaś było kulminacją całej dekady strategizacji regionu. Potrzebny był tylko jakiś impuls pozwalający uruchomić te plany wojenne, a tragiczne wydarzenia 11 września właśnie dostarczyły takiego impulsu."
Nie jest tajemnicą, że Unocal i inne podmioty przemysłu naftowego prowadziły negocjacje z afgańskimi czynnikami oficjalnymi w sprawie wybudowania przez ten kraj rurociągu w ramach strategii "Jedwabnego Szlaku". Wiadomo też, że rozmowy te zostały zerwane. W trakcie spotkania [w Berlinie] padła konkretna groźba: talibowie mogą wybrać, czy wolą dostać "dywany złota" ropo- i gazociągi czy "dywany bomb", czyli inwazję. Eksperci są zgodni co do tego, że Azja środkowa i Basen Morza Kaspijskiego mają w XXI wieku decydujące znaczenie dla energetyki, a energetyka decyduje o sile politycznej, gospodarczej i militarnej. James Dorian piszący w czasopiśmie specjalistycznym Oil & Gas Journal zwrócił uwagę, że "Ten, kto będzie sprawować kontrolę nad szlakami wypływu ropy z Azji środkowej, będzie miał wpływ na wszystkie kierunki i wielkości przepływu i dystrybucji dochodów generowanych przez nową produkcję" (cyt. w: Ahmed, 2002, str. 69).
Znane są też plany globalnej dominacji opracowane przez strategów grupy Project for the New American Century, neokonserwatywnego zespołu ekspertów utworzonego wiosną 1997. Plany te uwzględniały konkretnie m.in. przejęcie wojskowej kontroli nad Azją środkową, w tym zmianę reżimu w Iraku. Do czołowych architektów owych planów należą: Paul Wolfowitz, Richard Pearle, Richard Cheney i Donald Rumsfeld. Wszyscy oni należeli do administracji pierwszego Busha, zostali odsunięci od władzy przez Billa Clintona, a teraz ją odzyskali pod rządami George'a W. Busha.
19) Do wrześniowych zamachów doszło w momencie nader szczęśliwym dla ekipy Busha, Pentagonu, CIA, FBI, przemysłu zbrojeniowego oraz przemysłu naftowego - wszystkie te gremia odniosły z owej tragedii ogromne korzyści. Godne uwagi są przenikliwe spostrzeżenia kanadyjskiego filozofa społecznego, Johna McMurtry'ego: "Przede wszystkim, prawnicza zasada, każąca zapytać: "kto odnosi największą korzyść z danej zbrodni?" wyraźnie wskazuje na administrację Busha. . . . Im dokładniej się przyglądamy istniejącym powiązaniom oraz daleko idącym zaniedbaniom procedur bezpieczeństwa w tak wielu miejscach, tym bardziej tropy prowadzą w stronę Białego Domu."
20) Zarówno USA, jak i ZSRR są odpowiedzialne za nasilanie się religijnego ekstremizmu, terroryzmu i wojny domowej w Afganistanie począwszy od lat 80-tych. To USA jednak są bezpośrednio odpowiedzialne za rozwój wypaczonej ideologii "dżihadu"; to właśnie owa ideologia, a także amerykańska broń i szkolenia, podsycały dalsze działania wojenne i akty terroryzmu w tym kraju po wycofaniu się sił radzieckich.
21) Administracja Busha jest wyraźnie zdolna do takich aktów okrucieństwa lub świadomego dopuszczenia do nich. Hitler potrafił rozegrać kartę antykomunizmu, żeby zdobyć przychylność sceptycznych niemieckich przemysłowców. Dla rodziny Bushów spajanie interesów politycznych z biznesem nie jest bynajmniej czymś nowym: zaczynali oni od udzielania Hitlerowi istotnego poparcia. Prescott Bush, ojciec George'a Busha seniora, był bankierem Hitlera i robił dla niego propagandę w Nowym Jorku do czasu, gdy prezydent Roosevelt skonfiskował jego aktywa. George Bush Sr. posłużył się Manuelem Noriegą jako kozłem ofiarnym, zabijając tysiące niewinnych Panamczyków w ramach przywracania amerykańskiej kontroli nad Panamą. Szeroko rozpowszechniony jest też pogląd, że obecna administracja Busha świadomie wprowadzała społeczeństwo w błąd odnośnie wojny w Iraku.
22) Tego rodzaju akty współudziału w zbrodniach i manipulowania opinią publiczną zdarzały się już wcześniej. Twierdzi się, że, pomimo wszelkich poszlak współudziału władz w zbrodniach, niemożliwe jest, aby jakiekolwiek państwo zrobiło coś takiego własnym obywatelom. Jednak istnieją dowody na to, że CIA już kiedyś rozważała możliwość ataków terrorystycznych na obywateli USA. Dokument opatrzony dawniej kryptonimem "Operacja Northwoods" ujawnia, że w 1962 r. CIA poważnie brała pod uwagę możliwość zorganizowania zamachów terrorystycznych wymierzonych w obywateli USA, z myślą o obarczeniu za nie winą Kuby. Plany nigdy nie doszły do skutku, ale były już zatwierdzone przez całe ówczesne kolegium zwierzchników sił zbrojnych (Joint Chiefs of Staff). Plan przewidywał kilka opcji, w tym: zabicie jakichś kubańskich dysydentów bądź amerykańskich żołnierzy, zatopienie okrętów i upozorowanie zestrzelenia samolotów. Wszystko to miało być zrobione tak, aby można było zrzucić winę na Castro i tym samym uzyskać pretekst do wypowiedzenia Kubie wojny.
Przypuszczalny współudział rządu w zamachach z 11 września bynajmniej nie jest szokującym zdarzeniem bez precedensu. Ma on za sobą raczej długą, cyniczną tradycję. Jest to stary trick, pamiętający czasy starożytnego Rzymu. Przykładami takiego naigrawania się z demokracji były np.: zatopienie okrętu "Maine" w 1898 r. [przypisane potem Hiszpanom, co stało się pretekstem do wojny, w której Hiszpania utraciła Kubę], zbombardowanie Pearl Harbor, o którym, jak się teraz uważa, prezydent Roosevelt wiedział zawczasu, oraz sfingowana prowokacja w Zatoce Tonkińskiej [rzekomy atak wietnamskich okrętów na amerykańskie, z powodu którego prez. L.B.Johnson uzyskał od Kongresu wolną rękę do wszczęcia działań wojennych w Wietnamie, mimo wcześniejszego sprzeciwu Kongresu].
Wnioski
Dowody zdają się wyraźnie przemawiać za tym, że gdyby rozmaite agencje władz USA zrobiły to, co do nich należało, najprawdopodobniej zdołanoby zapobiec atakowi w dniu 11 września 2001. Gdyby natychmiast po zamachach podjęto w ich sprawie śledztwo, wojen z Afganistanem i Irakiem nie dałoby się uzasadnić walką z terroryzmem. Niewątpliwie wypada postawić pytania, dlaczego jeszcze nie pociągnięto administracji Busha do odpowiedzialności i dlaczego dziennikarze i inne postacie mass-mediów nie są rozliczani za ukrywanie prawdy, oszustwa i zaniechanie dociekania faktów. Sądząc po przytoczonych dowodach, dawno powinna w tej sprawie wybuchnąć wrzawa. Dlaczego jakoś jej nie widać?
Moim zdaniem ważne jest, żeby nie patrzeć na 11 września jako na jakąś gigantyczną zmowę, ale jednak brać pod uwagę możliwość, że miała tu miejsce jakaś zmowa. Jednym z ważnych wniosków jest też wgląd w to, jak funkcjonują zhierarchizowane, autorytarne systemy społeczne. Płynące z góry na dół dyrektywy i rozkazy, szczególnie te obarczone groźbami cenzury i kary, sprzyjają tłumieniu wszelkich rozbieżności poglądów. We wszystkich instytucjach Stanów Zjednoczonych działa silna autocenzura. Trzeba też dostrzegać rolę, jaką odgrywa wspólna ideologia podzielana przez decydentów, a może, ściślej mówiąc, rolę tego, co psychologowie społeczni badający zachowania organizacji nazywają "grupomyśleniem". Grupomyślenie oznacza sposób podejmowania decyzji, który cechuje bezkrytyczna akceptacja przeważającego poglądu i podporządkowywanie się mu. W ten sposób wola kilku kluczowych osób może zataczać szerokie kręgi w obrębie poszczególnych agencji rządowych i rozprzestrzeniać się pomiędzy nimi.
Tak oto możliwość współudziału administracji Busha w zamachach 11 września jest bardzo realna. Należy przynajmniej przeprowadzić dalsze, uczciwsze dochodzenie i w jakiś sposób rozliczyć osoby odpowiedzialne.
Nafeez Mosaddeq Ahmed, dyrektor wykonawczy Institute for Policy Research & Development z Brighton (Anglia), sugeruje:
Wygląda na to, że gałąź wykonawcza władz federalnych umożliwiła atak z zaskoczenia na dwa spośród trzynastu najstarszych stanów USA Nowy Jork i Wirginię - i dokonanie masowego morderstwa na ich obywatelach. Akt taki oznaczałby, że rząd federalny rażąco pogwałcił umowę zawartą ze stanami założycielskimi, a tym samym przekreślił jej ważność i utracił prawo do swych konstytucyjnych praw i przywilejów. Nawet jeśli nie uznamy tezy o jego współudziale, to w każdym razie rząd ten nie obronił największego miasta kraju przed konsekwencjami swej aroganckiej polityki zagranicznej.
Niczym niezabezpieczony pistolet, nasze władze federalne wystrzeliły, rażąc własnych właścicieli, czyli Stany. Rząd wyruszał na wojnę z pogwałceniem konstytucji, a Kongres zrzekał się swych uprawnień decyzyjnych w dziedzinie prowadzenia wojny co najmniej 200-krotnie od roku 1945, jak stwierdza Federacja Uczonych Amerykańskich. Władze federalne dobitnie dowiodły swej niezdolności i braku woli przeciwdziałania swej chronicznej chorobie, będącej zagrożeniem dla świata. (str. 376-377).
źródła
Ahmed, Nafeez Mosaddeq (2002), The war on freedom: How and why America was attacked September 11, 2001, Joshua Tree, CA: Tree of Life Publications. AThe War on Freedom ('Wojna z wolnością') zrywa zasłonę milczenia otaczającą wydarzenia z 11 września i pozwala czytelnikom samodzielnie ocenić fakty. To przykuwające uwagę, starannie udokumentowane [718 odwołań do źródeł] studium jest lekturą obowiązkową dla każdego, kto stara się zrozumieć atak na World Trade Center w Nowym Jorku w dniu 11 września 2001 r. i "nową wojnę Ameryki".
Bamford, James (2001), Body of secrets : anatomy of the ultra-secret National Security Agency: from the Cold War through the dawn of a new century, New York: Doubleday, 2001. Zawiera m.in. szczegółowe informacje na temat Operacji Northwoods i innych "tajemnic".
Burbach, Roger, & Clarke, Ben (Eds.) (2002), September 11 and the U.S. war: Beyond the curtain of smoke, San Francisco: City Light Books. Jest to antologia 41 krótkich tekstów przeszło 30-tu autorów, którzy sprzeciwiają się wojowniczym poczynaniom rządu USA od czasu 11-09-01. Eseje te dostarczają informacji i analiz potrzebnych, by zrozumieć genezę i następstwa ataku z dnia 11 września oraz reakcję władz USA.
Chossudovsky, Michel (2002), War and globalisation: The truth behind September 11, London: Zed Books. "W tym pojawiającym się w samą porę studium, Michel Chossudovsky rozwiewa zasłonę dymną, jaką jest głoszony przez oficjalne media pogląd, jakoby 11 września był "porażką" wywiadu. Poprzez drobiazgowe dochodzenie, autor demaskuje kryjące się za zamachami machinacje wojska i wywiadu oraz zacieranie śladów i współudział wiodących postaci administracji Busha."
Grey, Steve (2002), September 11 Attacks: Evidence of U.S. collusion. [email protected].
Hopsicker, Daniel: http://www.madcowprod.com/archive.htm.
Jones, Alex: http://.
National Commission on Terrorist Attacks Upon the United States http://www.9-11commission.gov/hearings/. Zob. zwł. zeznania Mindy Kleinberg, Stephena Pusha i innych w First Public Hearings Archives, str. 163.
Thompson, Paul: http://cooperativeresearch.org. Zob. "US preparing for a war with Afghanistan before 9/11, increasing control of Asia before & since" i wiele innych artykułów.
http://emperors-clothes.com. Zob, krótkie artykuły autorów: Jared Israel, John Flaherty, Illarion Bykov, Francisco Gil-White i Szamuely.
http://globaloutlook.ca. Na tej stronie znajdują się liczne linki do udokumentowanych artykułów i innych wartościowych zasobów.
Witryna ta zawiera obszerne informacje i szczegółową analizę. Stawia wiele poważnych pytań na temat oficjalnych wersji wydarzeń i raportów. Ostatnio poprawiona w oparciu o nowy materiał dowodowy.
http://www.UnansweredQuestions.org.
http://www.whatreallyhappened.com.
Korespondencję można przysyłać na adres: Walter E. Davis. 263 MACC Annex, Kent State University, Kent, OH 44242 [email protected]
Artykuł opublikowano na stronie Information Clearing House, 31/08/03
Tłumaczenie: Paweł Listwan, Warszawa, maj 2004
Przypisy w [nawiasach] pochodzą od tłumacza i redakcji.
Źródło: Click