Skocz do zawartości


Zdjęcie

Praca na religię


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ostatnim czasem miałem napisać pracę na religię, odnosząc się do tytułu "Świat bez przykazań". Początkowo nie zamierzałem rozpowszechniać swej pracy na poważnych forach, ale gdy praca została ochoczo nagrodzona na opowiadania.pl postanowiłem ją zamieścić. Gdyż przenosi w sobie ukryte sendo, moralności od której uciec nie możemy...

Dekalog, Koran, Tora, 4 Szlachetne Prawdy Buddyzmu, prawo cywilne… podstawowe kanony zasad i świętości, których zadaniem było utrzymać iluzoryczne mniemanie pokoju oraz harmonii, straciły swe znaczenie. Prawdy w nich zawarte przeszły w tym momencie do historii, człowiek sobie znanym sposobem usadowił siebie na pozycji wyższej aniżeli prawy pierwsze. Z ludźmi jak z kostkami domino, wystarczy jeden by zanim poszli kolejni. Kościół Rzymsko-Katolicki, mówi dużo o stosowaniu się do swoich doktryn, jednakże teoria to jedno a praktyka to drugie. Zwykli wierzący, uczęszczający co niedziele do kościoła bo tak ich nauczono, którzy każdego dnia byli bombardowani ze strony mediów przez doniesienia o nowych aferach komercyjnych na tle kościoła, o pedofilii skrytej pod sutanną, czy też zniesmaczeni „świętą” telewizją i wyniosłym radiem, mieszającym się coraz bardziej w sprawy świeckie, które od kościoła powinny być gromko odizolowane. Zaczęli ochoczo powątpiewać w zasady, których przestrzegania się od nich wymaga. Każdy kolejny bodziec opiewający drugą stronę Kościoła, był jak kolejna kropla przelewająca czarę goryczy. Niczym bomba czekająca na zapalnik, którym okazał się Arnold Stritker. Arnold przez całe swoje życie był osobą głęboko wierzącą i respektującą dekalog, który w jego mniemaniu był dany mu od Boga. W dużej mierze jego silna wiara była zasługą jego rodziców, matka była polką wywodzącą się z bardzo religijnej rodziny, ojciec pochodzenia angielskiego również upodobany był w naukach katolicyzmu. Tym samy więc, chcąc nie chcąc Arnold od najmłodszych lat podlegał usilnej indoktrynacji ze strony rodziców. Ten pozorny dziennikarz parafialnej gazetki, miał okazać się prekursorem nowej idei uświadamiającej innym, że dekalog jest niczym innym jak stertą słów złożonych w jedno, których przestrzeganie jest rzeczą infantylną. Był piątek, pierwsze promienie słońca przedzierały się przez żaluzje wpadając do pokoju Arnolda, kując swym blaskiem po jego oczach. Podniósł lekko głowę i z przyćmionym wzrokiem, spojrzał przed siebie. Znużony poprzednim dniem, utulił głowę w poduszce i oddał się rozmyślaniu, nad sensem przestrzegania zasad o których wykrzykują ludzie, je łamiący. W swych przemyśleniach posuwał się coraz to dalej i dalej, zahaczając niekiedy o antyklerykalizm. W końcu był już pewien swojego, doszedł do myśli tak kontrowersyjnej i tak zaskakującej, że nie odniósł by się do niej nawet najtwardszy przeciwnik wiary, którego niewątpliwie powstrzymywały przed tym własne idee. Arnold wstał z łóżka, przysiadł do maszyny i rozpoczął pisanie artykułu. Słowo za słowem, wyraz za wyrazem, zdanie za zdaniem, akapit za akapitem i strona za stroną. Wreszcie skończył, spojrzał w okno na jaskrawe słońce i jeszcze raz spuścił wzrok na swą pracę, przepełniała go duma i fascynacja własnymi przemyśleniami, można pokusić się o stwierdzenie iż w tym momencie Arnold był uosobieniem narcyzmu. Pełen zadowolenia z siebie, czym prędzej wstał ubrał się i pobiegł do miejsca swojej pracy. Był redaktorem naczelnym, więc nie miał problemu z możliwością zamieszczenia swej kontrowersyjnej pracy w gazetce, godzinę później drukarnie już rozpoczęły pierwszy nakład lektury Arnolda.

Przednio artykuł spotykał się z oburzeniem ze strony opinii publicznej i ostrą krytyką ze strony Kościoła, zapewne i nie jednego ateistę przyprawił o uśmiech na twarzy. Jednakże w miarę jak przemijały kolejne minuty naszej egzystencji na Ziemi, artykuł Arnolda był coraz to lżej traktowany, aż w końcu zaczął być przyjmowany przez wąskie grupy ludzi. W tym wypadku doskonale pasowałaby moja anegdota odnośnie kostek domino i ludzi. Tym samym po okresie 3 miesięcy, idea Arnolda stała się ogólnie akceptowanym poglądem. Nie trzeba było długo czekać by przychyliły się do tego poglądu także władze kościelne, które tracąc swe oparcie po raz kolejny chwytały się brzytwy by przetrwać.

Nie trudno się domyśleć iż z tego nic dobrego nie mogło wypłynąć, ludzie którzy wcześniej byli utrzymywani przez spójne prawa i zasady, teraz mieli wolną rękę. Przestały istnieć pojęcia takie jak własność osobista, godność, honor, etyka, moralność, miłość. Na ulicach przelewała się krew, każdy łypał tylko na dobro swoich czterech liter przy czym nie mógł być pewny, że dożyje jutra. Gwałty, morderstwa, kradzieże i bałwochwalstwo było na porządku dziennym. Wkrótce akty, których dopuszczali się byli katolicy, zaczęły uderzać w religię islamską. Co było jak wrzucenie zapalniczki do kotła pełnego benzyny. Muzułmanie nigdy nie przejawiali swej miłości do bliźnich w sposób zbyt humanitarny, podlegając ciągłym atakom ze strony katolicyzmu, który stracił swoje jako tako dobre imię, rozpoczęli falę własnych protestów, w skutek czego zaraz po dekalogu do historii przeszły prawa Koranu. Chaos, w którym pogłębiały się coraz to większe rzesze ludzi wymusił porzucenie prawd zawartych w Torze, przez ortodoksyjnych żydów jak i wyciągnął buddystów ze ścieżki pokoju. Świat z każdym dniem stawał się istnym piekłem, apokalipsą zapowiedzianą w przez każdą religię z osobna. Nienawiść zbierała swe krwawe żniwo. Rzeki zapłynęły krwią, wszędzie walały się martwe ciała „poległych” a swąd rozkładających się ciał, dawał się we znaki wszystkim istotą żywym. Wizja wojen atomowych była bliższa niż kiedykolwiek indziej. W tym istnym chaosie, pozostały jednostki nie uczestniczące w tej całej rzezi i akcie profanacji człowieczeństwa.

Ateizm, który przez wszystkie religie z osobna i razem był tępiony, w tym momencie stał się dosłownym kontrastem ludzi niegdyś wierzących. Wolnomyśliciele, pustelnicy, indywidualiści, zaczęli zbierać się pod jednym sztandarem i tworząc jedność, którą nigdy nie byli. W następstwie czego, szybko zawiązano istnienie Ateistycznej Federacji Racjonalizmu i Nauki, a po krótkim czasie asymilacją neutralnego państwa. Nie trudno domyślić się iż jedyne jednostki, które zachowały swe człowieczeństwo pracowały w grupie. Nie okłamujmy się ateizm zawsze był domeną ludzi wybitnie mądrych, którzy doszli do niego poprzez okres długich i wyczerpujących przemyśleń oraz refleksji. Tym samym federacja skupiała w sobie najwybitniejsze umysły z całego świata. Od biologów na czele z Richardem Dawkinsem, przez filozofów z naczelnym Danielem Dannettem po metafizyków, liberałów, fizyków kwantowych, chemików i ogólnie rzecz biorąc naukowców. Początkowo asymilowane państwo skupiające ateistów wszelkiej maści, nie miało najmniejszej ochoty angażować się w ten spór. Nie zapominajmy o usilnym braku wiary ateistów w życie poza grobowe, tym samy nie dziwi fakt iż szanowali swoje życie. Nadszedł jednak czas iż cały ten bajzel, zaczął lekko mówiąc irytować członków Federacji, uzbrojeni w najznamienitsze zdobycze techniki i militaria, ateiści zaczynali zdawać sobie sprawę ze znaczenia potęgi jaką stanowią w świecie obecnym. Naruszenie ich neutralności stało się powodem Czwartej Wolnomyślicielskiej Obrady Członków Federacji, którego jednogłośną decyzją było przystąpienie do wojny… a raczej jej wygranie. Zostawszy brutalnie potraktowanym, federacja odpowiedziała siłą na siłę.

Wkrótce Armia Federacji, zaczęła niemiłosiernie rozgramiać wszystko na swej drodze. Po okresie dwumiesięcznej wojny, trwającej od przyłączenia się Federacji. Zapanował spokój, a raczej został siłą ustanowiony. Granice państw i organizacji narodowych zostały zniesione, jakiekolwiek ruchy religijne były usilnie tępione już w samym zarodku by nie dopuścić do kolejnego sporu. Z czasem uprzątnięto pamiątki krwawej wojny, a ludzie przyjęli racjonalny światopogląd. W nowym świecie nie było miejsca na kultywowanie bożków i przesądów, priorytetem stało się dążenie ku nauce i życie w zgodzie z innymi. Przyjmując wartości Federacji, ludzie przyjmowali wartości człowieczeństwa. Zaczęli szanować życie własne traktując je jako te jedyne, tym samym nie uprzykrzając życia sąsiadowi. To nie dawny świat głoszący idee drogi to pokoju, to świat który uznał pokój za drogę. Wkrótce opracowano nowe metody otrzymywania energii, które nie gryzły się z naturą, człowiek zrozumiał że jest tylko jej częścią, przestały istnieć egocentryczne idee utożsamiające go z wyśmienitym tworem boskim. Ewolucja stała się prawdą oczywistą, nie spotykającą się już atakami ze strony kreacjonistów. Znikło lakoniczne mniemanie o życiu wiecznym, tym samy eutanazja, in vitro i aborcja stały się dostępne. W przypadku aborcji, zachowana była prawna możliwość przeprowadzenia jej do dwunastego tygodnia ciąży, zanim płód tak naprawdę stawał się człowiekiem. Tym samym dopuszczalna była tylko i wyłącznie, gdy życie matki było zagrożone, lub gdy wykryto nieuleczalna chorobę u kształtującego się płodu. Sposobność ciąży pochodzących z gwałtu w nowym świecie była nieadekwatna, także nie zawracano sobie nawet głowy pisaniem rozporządzeń na dany temat. Na drodze nauki nie stały już żadne infantylne protesty ze strony osób religijnych. Wiara w wyższą siłę ponad naturalną, to jest w Boga Osobowego nie była broniona. Zachowano tolerancje wyznaniową, wiara stała się w pełni sprawą prywatną, nie mogła być narzucona lub wyindoktrynowana. A kultywowanie jej było w pełni prawne w obrębie własnych czterech ścian. Tak jak już wcześniej wspomniałem wszelkie ruchy religijne, tworzące organizacje i kościoły były usilnie tępione. Stworzono świat idealny.

Jednakże pozostają prawa pierwsze, chcąc czy nie chcąc, tworząc jakiekolwiek ugrupowanie o jakimkolwiek poglądzie i nastawieniu, wyspecjalizujemy własne zasady. Świat bez przykazań byłby światem czysto abstrakcyjnym, ponieważ unikając jednych zasad prędzej czy później wyspecjalizowali byśmy inne pokrywające się znaczeniowo a tylko i wyłącznie inaczej ułożone. Tym samy zamykamy się w błędnym kole, unikając przykazań, tworzymy sami przykazania tyle tylko że pod inną postacią, reguła pozostaję ta sama. Niemożliwym jest wytworzyć świat, w którym jakiekolwiek prawa były by nie przestrzegane, a tym samym nie pokrywały się z moralnością, czy też w tym wypadku dekalogiem.


G. Arkadiusz
  • 2



#2 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

opowiadania.pl
paranormalne.pl
zjawiskaparanormalne.pl

Oj chyba Nihiliście szukasz wyznawców :) :P

Komentować treści nie będę ponieważ moje poglądy są znane ale pracę ogólnie oceniam bardzo wysoko. Świetnie piszesz. Może chciałbyś trochę popisać w Gościu Niedzielnym ;) ?

Jedno pytanie. Dlaczego przeszkadza Ci ingerowanie Radia Maryja i kościoła katolickiego w sprawy tzw. świeckie, a nie przeszkadza Ci ingerowanie instytucji świeckich w sprawy powyższego radia oraz kośćioła? To wygląda trochę jak zwalczanie kościoła katolickiego przez wyznawców ateistycznej religii świeckości.

Użytkownik Aton edytował ten post 27.09.2009 - 20:02

  • 1

#3

Paris.

    V.I.P.

  • Postów: 282
  • Tematów: 7
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Również nie będę komentować kwestii o której piszesz, wiedz jednak, że opowiadanie jest bardzo dobre i gratuluję udanej pracy. ; )
  • 0

#4

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeszcze trochę ćwiczeń, bo styl jest suchy i przewidywalny. Historia prosta, nieco brakuje mi głębi - wszystko gotowe, podane na tacy. Ale jak na pracę na religię to całkiem ok.
  • 1



#5

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Praca bardzo ładnie napisana, plusik ode mnie.

Dziwi mnie jedynie, że nie wspomniano o Wielkiej Rewolucji Francuskiej i "wyzwalanie" od Boga, tzn. te oświecone Świątynie Rozumu i jak najbardziej bezbożne, racjonalne czystki setek cywili stłoczonych w ślepych uliczkach kulami armatnimi ;)

Użytkownik Mr. Mojo Risin' edytował ten post 28.09.2009 - 15:42

  • 0



#6

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No cóż, dla mnie połączenie Gwiezdnych Wojen z przedawkowaniem gier wideo. "Ateistyczna Federacja Racjonalizmu i Nauki", "Czwarte Wolnomyślicielskie Obrady Członków Federacji"... :) Tymczasem "praca na religie" sugerowała, że będzie to mimo wszystko o czymś. Ja do połowy tekstu zastanawiałem się kim okaże się Arnold, wertując nawet w głowie potencjalne postaci. Tymczasem okazał się nikim. Po co pojawia się w opowiadaniu? "Był piątek, pierwsze promienie słońca przedzierały się przez żaluzje wpadając do pokoju Arnolda, kując swym blaskiem po jego oczach. Podniósł lekko głowę i z przyćmionym wzrokiem, spojrzał przed siebie. Znużony poprzednim dniem, utulił głowę w poduszce i oddał się rozmyślaniu, nad sensem przestrzegania zasad o których wykrzykują ludzie, je łamiący. W swych przemyśleniach posuwał się coraz to dalej i dalej (...) Słowo za słowem, wyraz za wyrazem, zdanie za zdaniem, akapit za akapitem i strona za stroną" (wiem że jako młody człowiek byłeś z tych zdań dumny, ale jako stary dziad mogę ci powiedzieć, że aż rażą po oczach). Z takich drobiazgów przechodzisz do opisu ogólnoświatowych działań. Rozumiesz, przejście z opisu mikro do makro jest tu tak gwałtowne, że sypie ci te opowiadania. Natomiast treść jest jaka jest, generalnie nie jest dobrze jeśli tyle tekstu dałoby się stracić w dwóch zdaniach, a obawiam się że w tym wypadku jest to możliwe. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, a w przyszłości pewnie się coś z tego uklepie. Jak na początek nie jest najgorzej.
  • 0

#7

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przemo i moeror i hedone , dziękuję wam za subiektywną ocenę mojej pracy, która jest czystą fikcją. Twoja wypowiedź Przemku, pokazała mi niespójności zawarte w moim teksie i wszystkie uchybienia, tym samym pokazując małostkowość odniesień do danego tematu. Zaś Twoja "MiH"(nie można było prostszego nicku wystosować :P :) ) odniosła się raczej do formy graficznego zapisu tekstu, "mieszanka gwiezdnych wojen z...". Cóż dla mnie samego nie było łatwe napisanie tego tekstu, nigdy ochoczo nie zabierałem się do opisywania fikcji tym bardziej jeśli jako wytyczne ksiądz podaje "elementy fantastyki bądź SF", niechybnie utrudniły mi to zadanie. Będąc na co dzień realistą, sporą trudność sprawiło mi wykreowanie organów fikcyjnych współgrających z całym opowiadaniem. Powiedziałeś także, "Z takich drobiazgów przechodzisz do opisu ogólnoświatowych działań". Rozumiem to bardzo dobrze i w poważnych pracach staram się tego unikać. Pisząc te pracę wychodziłem z założenia, że przeznaczona będzie ona jedynie dla mnie i księdza-katechety, tym samym zmniejszyłem wygania względem siebie odnośnie tej pracy. Jestem świadom iż praca zła nie jest, bynajmniej nie przywykłem do wyciągania historyjek z palca co widać na przestrzeni pracy. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie dobre słowa i jeszcze cenniejszą krytykę. :)
  • 0



#8

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie przepadam za takimi pracami, gdzie miesza się problemy realne ze światem fikcyjnym, jak gdyby nie dość problemów było w świecie rzeczywistym. Ale mogę na to przymknąć oko, ponieważ było to pisanie na zlecenie; sam pisałem kilkanaście miesięcy temu o wielkości Karola Wojtyły (ot takie tam małe zeszmacenie).
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych