Skocz do zawartości


Las Hoia Baciu - transylwański Trójkąt Bermudzki


  • Please log in to reply
5 replies to this topic

#1 Gość_PrX

Gość_PrX.
  • Tematów: 0

Napisano

Dołączona grafika

Las Hoia Baciu leży jedynie 20 minut jazdy od centrum transylwańskiej Kluż-Napoki. Jak mówi jego historia, tajemnicze wydarzenia towarzyszą mu już od wieków, jednak ich współczesna odsłona połączona z badaniami nad tymi zjawiskami rozpoczyna się w latach 50-tych gdy biolog, A.Sift, zauważył tajemnicze zjawiska świetlne. W 1968 Emil Barnea wykonał tam swą słynną fotografię UFO, zaś Hoia Baciu i tym, co się tam dzieje zajęli się eksperci.

Oprócz UFO i innych tajemniczych fenomenów powietrznych notuje się tam m.in. pojawianie się znaków na glebie i śniegu, manifestacje twarzy i nieznanych postaci a także szereg tajemniczych oddziaływań wpływających na ludzi. Nie dziwi, że "przeklęty" las leżący w centrum enigmatycznej Transylwanii zyskał miano "rumuńskiego trójkąta bermudzkiego".

Na świecie istnieje wiele miejsc, które uznawane są za siedliska zjawisk niezwykłych, niepoznanych dotychczas człowiekowi, których sens wykracza nieco poza nasze rozumienie świata. Miejsca takie są naprawdę liczne - albo znane jedynie miejscowym albo też słynne na cały kraj lub nawet świat. Kto wie, jak na ich losy wpłynęło wykształcenie się zjawiska UFO, które w owych uroczyskach zajęło miejsce strzyg, duchów i innych strachów. Dziś widuje się wciąż i te i tamte.

Jednym z miejsc, w których rzekomo manifestują się niekonwencjonalne zjawiska wszelkiej maści jest Las Hoia Baciu leżący niedaleko rumuńskiej Kluż-Napoki w Transylwanii. Kraina ta kojarzy się zwykle z postacią znaną większości miłośników historii mających "przerażać", jednak według wielu, Hoia Baciu rzeczywiście ma w sobie coś realnie unikalnego, coś co próbuje się śledzić z różnym skutkiem od ponad pół wieku. Jedno jest natomiast pewne - las śmiało określić można rumuńską wersją legendy Trójkąta Bermudzkiego.

Dołączona grafika

Przyglądając się Hoia Baciu dziś zauważymy pewną dychotomię. Otóż wśród wycieczkowiczów, który chcą spędzić tam parę chwil na łonie przyrody znajdziemy ludzi uzbrojonych w kamery i aparaty pragnących uchwycić coś niezwykłego. Tak jak przed kilkudziesięciu laty Emil Barnea.

Fotografia Barnei

Dołączona grafika

Rankiem 18 sierpnia 1968 roku 45-letni Emil Barnea oraz jego przyjaciółka Zamfira Mattea (lat 34) wybrali się na spacer w okolice Hoia Baciu. Wraz z nimi znajdowały się tam jeszcze dwie osoby, jednakże potem w świetle tego, co się wydarzyło pragnęły zachować anonimowość. Pogoda była wspaniała, toteż cała czwórka zdecydowała się zatrzymać na polanie i niedaleko drogi prowadzącej do miasta zjeść posiłek.

Barnea udał się tymczasem w poszukiwaniu drewna na ognisko. Nic nie zapowiadało niczego niezwykłego, jednak ciszę przerwał głos jego towarzyszki. Było około 13:23. Wracając na polanę zauważył na niebie coś, na co uwagę starała mu się zwrócić kobieta. Znajdował się tam okrągły pojazd o metalicznym wyglądzie odbijający promienie słoneczne. Wzniósł się on powoli nad Hoia Baciu czyniąc to w zupełnej ciszy.

Mężczyzna pośpieszył do pakunków i wyjął aparat starając się wykonać dobre ujęcie, a ponieważ obiekt nie poruszał się za szybko, udało mu się wykonać dwa. Zauważył ponadto, że obiekt zmienia swą jasność a następnie przyspieszył i poleciał w górę. Barnea wykonał przed jego zniknięciem dwa zdjęcia. Ostatniego nigdy jednak nie pokazał publicznie, gdyż znajduje się na nim ponoć para, która chciała pozostać anonimowa. Widać na niej mały i znikając w chmurach obiekt.

Obserwacja trwała przez jakieś dwie minuty, zaś Barnea, który uwiecznił ją na zdjęciach i za jakiś czas posiadał je już jako dowód, nie za bardzo wiedział co z nimi począć. Samemu nie będąc specjalnie zainteresowanym „latającymi spodkami” pokazał je jednak Florinowi Gheorghicie z Kluż, który zajmował się obserwacjami NOL i którego jednocześnie znał z pracy. Ufolog po wykonaniu odpowiednich kroków przekazał informacje na ten temat krajowej agencji prasowej, a jedna z fotografii Barnei ukazała się w kilku gazetach już 18 września.

Gdy o sprawie dowiedział się dyrektor obserwatorium astronomicznego w Kluż stwierdził, że Barnea i jego towarzysze ulegli zapewne złudzeniu, źle interpretując pojawienie się balonu pogodowego. Przy okazji nazwał autora zdjęć analfabetą i pijakiem, który sfałszował całą sprawę. Śladów balonów meteorologicznych jednak nie odnaleziono, zaś analizy zdjęć wykluczyły, że Barnea dopuścić mógł się fałszerstwa. Nie był to jednak koniec zainteresowania tą kwestią i wkrótce zajął się nią także znany rumuński ufolog, Ion Hobana.

Tymczasem sława Hoia Baciu, jako miejsca spotkań rosła. Nie tylko krajowe, ale i zagraniczne źródła mówiły o przelocie dysku uchwyconym na zdjęciu.

Pionier Alexandru Sift

Pionierem badań w Hoia Baciu był biolog Alexandru Sift (1936-1993), który spacerując po lesie w latach 50-tych zaczął zauważać dziwne powtarzające się manifestacje zjawisk, które niewprawne oko uznałoby za zjawiska naturalne. Sift zaczął jednak polować na nie z aparatem. Sift nadal kontynuował swe badania a począwszy od lat 70-tych stopniowo zespół badaczy powiększał się i w jego skład weszli naukowcy nie tylko z kraju, ale i zagranicy. Ci, którzy odwiedzili Hoia Baciu zwracali uwagę na wiele niezwykłych rezultatów.

Wśród zjawisk, jakie zarejestrowano na tym obszarze znajdowały się między innymi: latające nisko lub unoszące się obiekty przypominające świetlne punkty (zwykle białe), których pojawieniu się towarzyszyły zjawiska fizyczne (w postaci radioaktywności, anomalii magnetycznych, emisji mikrofali i infradźwięków itp.), niezwykłe ślady na ziemi (w trawie lub na śniegu) czy też towarzyszące im oddziaływanie na roślinność, jak i również wpływ Hoia Baciu na zwierzęta i ludzi (objawiający się zaczerwienieniem skóry, oparzeniami, niepokojem, bólami głowy, zwiększonym pragnieniem, zawrotami głowy czy też dezorientacją, która powoduje, że wiele osób gubi się w lesie).

Najbardziej charakterystyczne dla Hoia Baciu są latające obiekty o zróżnicowanym kształcie, czasem widoczne dla ludzkiego oka, a czasem pojawiające się jedynie na fotografiach. Przyjmują one kształty piramid, kul, stożków, sześcianów etc. Podobne obiekty były wielokrotnie fotografowane i przez niektórych uznawane za twory będące quasi-UFO.

Niektórzy badacze Hoia Baciu wspominają również o innym dziwnym, a raczej kontrowersyjnym zjawisku, którym mają być objawiające się gościom lasu „twarze” humanoidalnych istot, albo też ich pełne manifestacje. Możemy jednak spierać się z rumuńskimi badaczami, że jest to typowy przykład pareidolii – zdolności ludzkiego umysłu do dopatrywania się znanych kształtów w zupełnie przypadkowych układach przedmiotów.

Warte wspomnienia są również tymczasowe emisje promieni beta oraz gamma, czasem wysoce intensywne, jak i zaburzenia natury magnetycznej głównie mające związek z omawianymi już białymi obiektami. Mają one wpływ nie tylko na człowieka, ale i sprzęt elektroniczny.

Punkt trzeci

Specjalnego znaczenia „punkt trzeci” zlokalizowany w 1993 roku uznawany jest za „centrum” fotograficznych anomalii. Naukowcom udało się do tej pory dojść do kilku wniosków odnośnie tego, co dzieje się w Hoia Baciu i tego jak przekłada się to na aktywność osób poszukujących tam niezwykłych doznań. Statystyki mówią, że wszelkiego rodzaju anomalia rejestrowane są tam częściej, aniżeli można przypuszczać, jednakże mają naturę bardziej dyskretną aniżeli słynna obserwacja Emila Barnei. Zauważono ponadto pewien związek między oddziaływaniem zjawisk na osoby twierdzące, iż są w posiadaniu zdolności kwalifikowanych jako niezwykłe, jednakże nie jest to zasada. Ponadto w ich występowaniu nie dopatrzono się jednego wzorca, mają one nieregularny charakter.


Ale sceptycy źródeł niezwykłości Hoia Baciu dopatrują się w jego minionej historii. Dyrektor Etnograficznego Muzeum Transylwanii mówi, że korzenie legendy sięgają kilku wieków wstecz, kiedy to zarówno las, jak i przyległe pastwiska stanowiły własność Kościoła. Aby zniechęcić szabrowników, właściciele ziemi zaczęli rozpuszczać historie o olbrzymach zamieszkujących las, co z pewnością znacznie wpływało na wyobraźnię mieszkańców transylwańskich wiosek.

Adrian Patru

Dołączona grafika

Jak wspomniano wcześniej, grupowe badania lasu Hoia Baciu zaczęły się w latach 70-tych XX wieku, kiedy to uczeni pragnący rozwikłać zagadkę niezwykłości tego miejsca skupili się wokół Adriana Patru – chemika i profesora Uniwersytetu w Kluż-Napoce.

Autor kilku książek poświęconych Hoia-Baciu mówi, że bezsprzecznie jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, które z racji intensywności występowania anomalii klasyfikuje je jako jeden z najlepszych przedmiotów badań nad niewidoczną częścią naszej rzeczywistości. Według Patru, zjawiska mające miejsce w Hoia Baciu mogą mieć źródło w innej, równoległej do naszej rzeczywistości.

- Zajmuje się tym z innymi badaczami od 1975 roku – mówi Patru. Wciąż nie możemy dokładnie określić, co tam się dzieje. Tamtejsze wydarzenia to albo produkt ludzkiej podświadomości, albo niezależne zjawisko, które ma zdolność oddziaływania na człowieka. Pewnego dnia, gdy fotografowałem tamtejsze ruiny, mimo tego, że miałem mapę i dobrze znałem ten teren, zgubiłem drogę – przyznaje. Jeszcze inna członkini grupy doznała czegoś w rodzaju „podróży w czasie”. Po oddzieleniu się od grupy przyznała, że potem nie mogła poznać miejsca, w którym się znajduje, bowiem wyglądało na zmienione, jakby sprzed wieku.

Jak przyznaje chemik, Hoia Baciu nie jest jedynym tego typu miejscem na mapie świata. Oprócz anomalnych zon w Rosji istnieją bowiem podobne obszary na terenie Włoch, Francji, Norwegii czy obu Ameryk. Najważniejsze pytanie odnośnie ich natury wiąże się z tym, jakie jest źródło owych zjawisk i czy (jak mówi Patru) cała sława Hoia Baciu wynika jedynie z wpływu niecodziennych sił na ludzki mózg, czy jest to rzeczywiste zjawisko, niezależne od naszych zmysłów i umysłu.

Filmik na temat tego miejsca można oglądnąć tutaj.
Źródło: Niewiarygodne.pl

Dołączona grafika

Użytkownik +..... edytował ten post 08.09.2009 - 19:59
przeniesienie ilustracji na imageshack.us

  • 2

#2 Gość_Burnago

Gość_Burnago.
  • Tematów: 0

Napisano

Dołączona grafika


Tajemnica rumuńskiego lasu



Rumunia znana jest chyba wszystkim jako kraj, z którego pochodzi Drakula. I macie rację. Jednak mało kto wie, że na terenie tego kraju są też inne ciekawe miejsca. Jedno z nich Wam dziś zaprezentuję.


Kluż-Napoka. Całkiem ładne miasto na północnym zachodzie Siedmiogrodu (czyli Transylwanii),Tajemnica rumuńskiego lasu około 130 km od granicy z Ukrainą. Kilkanaście minut jazdy z centrum trafiamy do lasu Hoia Baciu, miejsca mrocznego i tajemniczego, któremu dziwne zjawiska towarzyszą już od wieków, lecz dopiero od niedawna znajduje się w kręgu zainteresowań badaczy. To tam w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku A. Sift, biolog, zauważył dziwne zjawiska świetlne, a w 1968 roku Emil Barnea wykonał bardzo słynną fotografię UFO. Po tych incydentach lasem zajęli się eksperci.

Hoia Baciu to nie tylko światła i latające spodki. Zdarzają się tam także tajemnicze znaki na ziemi i śniegu, manifestacje twarzy i multum niewyjaśnionych oddziaływań na ludzi. Cała sprawa rozkręciła się do tego stopnia, że las zyskał miano „rumuńskiego trójkąta bermudzkiego”.


Alexandru Sift pionierem badań nad lasem



Pionierem badań w Hoia Baciu był biolog Alexandru Sift (1936-1993), który spacerując po lesie w latach 50-tych zauważył powtarzające się manifestacje zjawisk, które przeciętny człowiek uznałby za zjawiska naturalne. Sift zaczął jednak polować na nie z aparatem.
Kontynuował swe badania – polowania, a począwszy od lat 70-tych zespół badaczy powiększał się i w jego skład weszli naukowcy nie tylko z kraju, ale i zagranicy. Ci, którzy odwiedzili Hoia Baciu zwracali uwagę na wiele niezwykłych rezultatów.

Udało zarejestrować się wiele różnych zjawisk, do ciekawszych należą latające nisko obiekty przypominające świetlne punkty (najczęściej białe), którym towarzyszyły zjawiska fizyczne, takie jak radioaktywność, anomalie magnetyczne, emisja mikrofal etc. Były także niezwykłe ślady na ziemi, niewyjaśnione oddziaływanie na roślinność, ale także na zwierzęta i na ludzi (zaczerwienienia skóry, oparzenia, niepokój, ból głowy, zwiększone pragnienie, zawroty głowy, dezorientacja).

Najbardziej znamienite dla lasu pozostają jednak obiekty latające o różnych kształtach. Niektóre widoczne gołym okiem, a inne pojawiające się dopiero na zdjęciach.


Emil Barnea i jego fotografia



Dołączona grafika


18 sierpnia 1968 roku 45 – letni wówczas Emil Barnea i jego przyjaciółka Zamfira Mattea wybrali się na spacer w okolice Hoia Baciu. Razem z nimi na przechadzce były jeszcze dwie osoby, jednak po tym, co się stało, postanowiły zachować anonimowość.

Po pewnym czasie postanowili zatrzymać się i coś zjeść, a sam Barnea udał się w głąb lasu po drewno na rozpalenie ogniska. W pewnej chwili usłyszał wystraszony głos swej towarzyszki, toteż szybko zawrócił, by sprawdzić co się stało. Będąc na miejscu zauważył okrągły pojazd o metalicznym wyglądzie odbijający promienie słoneczne. Wznosił się nad lasem w zupełnej ciszy.

Emil pobiegł po aparat, by to udokumentować. Udało mu się wykonać dwa dobre zdjęcia, a następnie zauważył, że obiekt zmienia swą jasność, przyspiesza i leci w górę. Przed całkowitym jego zniknięciem wykonał dwa kolejne zdjęcia, jednak ostatnie nigdy nie zostało pokazane publicznie, ponieważ widać na nim podobno parę, która chce pozostać anonimowa.

Obserwacja trwała kilka minut, a Barnea, który uwiecznił ją na zdjęciach i za jakiś czas posiadał je już jako dowód, nie za bardzo wiedział co z nimi począć. Samemu nie będąc specjalnie zainteresowanym „latającymi spodkami” pokazał je jednak Florinowi Gheorghicie z Kluż, który zajmował się obserwacjami NOL i którego jednocześnie znał z pracy. Ufolog po wykonaniu odpowiednich kroków przekazał informacje na ten temat krajowej agencji prasowej, a jedna z fotografii Barnei ukazała się w kilku gazetach już 18 września.

Z początku oczywiście Barnea został okrzyknięty fałszerzem, który spreparował zdjęcia specjalnie. Jednak po jakimś czasie, kiedy poddano je analizie okazało się, że nie są to falsyfikaty. Nie był to jednak koniec całej sprawy i wkrótce na arenę wkroczył znany rumuński ufolog, Ion Hobana.

Tymczasem sam las stał się naprawdę sławny. Krajowe i zagraniczne media dużo mówiły o incydencie Barnei i odkryciach Sifta.


Adrian Patru



W latach 70 – tych uczeni chcąc rozwiązać zagadkę niezwykłości Hoia Baciu skupili się wokół Adriana Patru – chemika i profesora Uniwersytetu w Kluż – Napoce.

Autor paru książek poświęconych temu miejscu stwierdza, że to jeden z najlepszych przedmiotów badań nad niewidzialną częścią naszego świata. Według niego zjawiska w Hoia Baciu mogą mieć źródło nawet w innej, równoległej rzeczywistości.

- Zajmuje się tym z innymi badaczami od 1975 roku – mówi Patru. Wciąż nie możemy dokładnie określić, co tam się dzieje. Tamtejsze wydarzenia to albo produkt ludzkiej podświadomości, albo niezależne zjawisko, które ma zdolność oddziaływania na człowieka. Pewnego dnia, gdy fotografowałem tamtejsze ruiny, mimo tego, że miałem mapę i dobrze znałem ten teren, zgubiłem drogę – przyznaje.Tajemnica rumuńskiego lasu
Jeszcze inna członkini grupy doznała czegoś w rodzaju podróży w czasie. Po oddzieleniu się od swej grupy przyznała, że nie mogła poznać miejsca, w którym się nagle znalazła, ponieważ wyglądało na zmienione, jak gdyby z całkiem innego wieku.

Znane są też przypadki objawiania się dziwnych twarzy humanoidalnych istot, ale także pełne ich manifestacje. Warte wspomnienia są też tymczasowe emisje promieni beta oraz gamma, czasem bardzo intensywne oraz awarie sprzętu elektronicznego.
Chemik przyznaje, że Hoia Baciu nie jest jedynym takim miejscem na świecie. Oprócz anormalnych zon w Rosji istnieją też podobne we Francji, Norwegii, we Włoszech czy obu Amerykach. Najważniejsze pytanie to to, czy sława lasu wynika tylko z wpływu czegoś nieznanego, ale wytłumaczalnego na ludzki mózg, czy to rzeczywiście zjawisko niezależne od nas samych.

Dołączona grafika


W latach dziewięćdziesiątych naukowcy zgodzili się co do jednego: statystyki wykazały, że wszelkiego rodzaju anomalie rejestrowane są tam częściej, niż można by było przypuszczać, ale są o wiele bardziej dyskretne niż incydent Emila Barnei. W ich występowaniu nie dopatrzono się jednak żadnego wzorca, mają ciągle bardzo nieregularny charakter. Zagadka Hoia Baciu, lasu w sercu tajemniczej Transylwanii ciągle pozostaje nierozwiązana.


Źródło: www.nieznane.pl

  • 0

#3

Andross.
  • Postów: 98
  • Tematów: 4
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

obiekt na tej pierwszej fotografii do złudzenia przypomina mi statki Ori ze stargate
  • 0

#4

Muhomorniczy..
  • Postów: 136
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

ŻAŁOSNY ARTYKUŁ

Nic z niego nie wynika wszystkie te rzekome nadnaturalne wpływy na przyrodę można tłumaczyć naturalnie zwyczajnie. Z artykułu nie dowiadujemy się na czym właściwie polega fenomen lasu zaś dowiadujemy się że ktoś chory psychicznie mógłby to samo napisać o każdym miejscu na świecie gdzie tez ludzi boli głowa chorują, zwierzęta tez chorują a i plony zjada zaraza i itd, bezsensu dno masakra żenua
  • -9

#5

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Hoia Baciu

Dołączona grafika

Rumuński Nawiedzony Las, znany jako Hoia Baciu jest otoczony legendami i opowieściami o duchach, zjawach ale nie tylko one są tematem rozważań ludzi odwiedzających to tajemnicze miejsce, czasami można zauważyć UFO pojawiające się nad lasem w Transylwanii. Osoby odwiedzające ten mroczny las, często zgłaszały nieuzasadnione uczucia mdłości, dezorientacji i innych objawów fizycznych. W Hoia Baciu stwierdzono również istnienie i obecność podwyższonego pola EMF. Niezliczone obserwacje nie ziemskich zjawy zostały zgłoszone przez ludzi chodzących po tym lesie.

Jedną z najbardziej interesujących rzeczy dotyczącą rumuńskiego lasu jest sama ziemia. W lesie jest tajemniczy krąg w którym nie ma życia, wg przeprowadzonych badań gleby przez naukowców rośliny powinny rosnąć w tym miejscu jednak tak nie jest i nikt nie był w stanie wyjaśnić tego dziwnego zjawiska. Właśnie to miejsce obfituje w różne zjawiska paranormalne.

Dołączona grafika

W lesie Hoia Baciu straszy. Jednym z najczęściej zgłaszanych doświadczeń związanych z pobytem w nawiedzonym lesie jest tajemnicze światło ( lub światła ), które pojawiają się odwiedzającym go osobom. Podobnie jak w światła z Paulding w Stanach Zjednoczonych, te również były zaobserwowane przez wielu ludzi chodzących po lesie, ale nadal nie ma odpowiedzi na pytania; co to jest? Czym są te zjawiska i skąd pochodzą. Dziwne i tajemnicze głosy były i są często słyszane przez okolicznych mieszkańców, sami mówią że wchodząc do lasu Hoia Baciu… musisz się liczyć z tym że możesz z niego nigdy nie powrócić.

Poszukiwania w historii tego nawiedzonego lasu nie dają wiele wyników. Las stał się sławny i powszechnie znany od 1960 roku (o czy będzie w dalszej części artykułu), co nie zmienia faktu że miejscowi unikają tego skrawka ziemi od wieków. Pomimo tych nikłych i skąpych wiadomości na temat lasu lokalni mieszkańcy wiedzą i zgodnie potwierdzają, że las otoczony jest ponurą i mroczną aurą.

Większość ludzi będąc na tyle odważnym, aby odwiedzić go po zmroku, wspomina że nie mogli wytrzymać tam zbyt długo aby uzyskać ewentualne odpowiedzi na dręczące ich pytania, szybko stawali się ofiarami dziwnej i przytłaczającej siły występującej w tym lesie.

Na świecie istnieje wiele miejsc, które uznawane są za siedliska zjawisk niezwykłych, niepoznanych dotychczas człowiekowi, których sens wykracza nieco poza nasze rozumienie świata. Miejsca takie są naprawdę liczne – albo znane jedynie miejscowym albo też słynne na cały kraj lub nawet świat. Kto wie, jak na ich losy wpłynęło wykształcenie się zjawiska UFO, które w owych uroczyskach zajęło miejsce strzyg, duchów i innych strachów. Dziś widuje się wciąż i te i tamte.

Zdjęcie Barnea

Rankiem 18 sierpnia 1968 roku 45-letni Emil Barnea oraz jego przyjaciółka Zamfira Mattea (lat 34) wybrali się na spacer w okolice Hoia Baciu. Wraz z nimi znajdowały się tam jeszcze dwie osoby, jednakże potem w świetle tego, co się wydarzyło pragnęły zachować anonimowość. Pogoda była wspaniała, toteż cała czwórka zdecydowała się zatrzymać na polanie i niedaleko drogi prowadzącej do miasta zjeść posiłek.
Barnea udał się tymczasem w poszukiwaniu drewna na ognisko. Nic nie zapowiadało niczego niezwykłego, jednak ciszę przerwał głos jego towarzyszki. Było około 13:23. Wracając na polanę zauważył na niebie coś, na co uwagę starała mu się zwrócić kobieta. Znajdował się tam okrągły pojazd o metalicznym wyglądzie odbijający promienie słoneczne. Wzniósł się on powoli nad Hoia Baciu czyniąc to w zupełnej ciszy.

Dołączona grafika
Jedno ze zdjęć, jakie wykonał Emil Barnea.

Mężczyzna pośpieszył do pakunków i wyjął aparat starając się wykonać dobre ujęcie, a ponieważ obiekt nie poruszał się za szybko, udało mu się wykonać dwa. Zauważył ponadto, że obiekt zmienia swą jasność a następnie przyspieszył i poleciał w górę. Barnea wykonał przed jego zniknięciem dwa zdjęcia. Ostatniego nigdy jednak nie pokazał publicznie, gdyż znajduje się na nim ponoć para, która chciała pozostać anonimowa. Widać na niej mały i znikając w chmurach obiekt.

Obserwacja trwała przez jakieś dwie minuty, zaś Barnea, który uwiecznił ją na zdjęciach i za jakiś czas posiadał je już jako dowód, nie za bardzo wiedział co z nimi począć. Samemu nie będąc specjalnie zainteresowanym „latającymi spodkami” pokazał je jednak Florinowi Gheorghicie z Kluż, który zajmował się obserwacjami NOL i którego jednocześnie znał z pracy. Ufolog po wykonaniu odpowiednich kroków przekazał informacje na ten temat krajowej agencji prasowej, a jedna z fotografii Barnei ukazała się w kilku gazetach już 18 września.

Gdy o sprawie dowiedział się dyrektor obserwatorium astronomicznego w Kluż stwierdził, że Barnea i jego towarzysze ulegli zapewne złudzeniu, źle interpretując pojawienie się balonu pogodowego. Przy okazji nazwał autora zdjęć analfabetą i pijakiem, który sfałszował całą sprawę. Śladów balonów meteorologicznych jednak nie odnaleziono, zaś analizy zdjęć wykluczyły, że Barnea dopuścić mógł się fałszerstwa. Nie był to jednak koniec zainteresowania tą kwestią i wkrótce zajął się nią także znany rumuński ufolog, Ion Hobana.
Tymczasem sława Hoia Baciu, jako miejsca spotkań rosła. Nie tylko krajowe, ale i zagraniczne źródła mówiły o przelocie dysku uchwyconym na zdjęciu.

Biolog Aleksandru Sift

Pionierem badań w Hoia Baciu był biolog Alexandru Sift (1936-1993), który spacerując po lesie w latach 50-tych zaczął zauważać dziwne powtarzające się manifestacje zjawisk, które niewprawne oko uznałoby za zjawiska naturalne. Sift zaczął jednak polować na nie z aparatem. Sift nadal kontynuował swe badania a począwszy od lat 70-tych stopniowo zespół badaczy powiększał się i w jego skład weszli naukowcy nie tylko z kraju, ale i zagranicy. Ci, którzy odwiedzili Hoia Baciu zwracali uwagę na wiele niezwykłych rezultatów.

Wśród zjawisk, jakie zarejestrowano na tym obszarze znajdowały się między innymi: latające nisko lub unoszące się obiekty przypominające świetlne punkty (zwykle białe), których pojawieniu się towarzyszyły zjawiska fizyczne (w postaci radioaktywności, anomalii magnetycznych, emisji mikrofali i infradźwięków itp.), niezwykłe ślady na ziemi (w trawie lub na śniegu) czy też towarzyszące im oddziaływanie na roślinność, jak i również wpływ Hoia Baciu na zwierzęta i ludzi (objawiający się zaczerwienieniem skóry, oparzeniami, niepokojem, bólami głowy, zwiększonym pragnieniem, zawrotami głowy czy też dezorientacją, która powoduje, że wiele osób gubi się w lesie).

Najbardziej charakterystyczne dla Hoia Baciu są latające obiekty o zróżnicowanym kształcie, czasem widoczne dla ludzkiego oka, a czasem pojawiające się jedynie na fotografiach. Przyjmują one kształty piramid, kul, stożków, sześcianów etc. Podobne obiekty były wielokrotnie fotografowane i przez niektórych uznawane za twory będące quasi-UFO.

Niektórzy badacze Hoia Baciu wspominają również o innym dziwnym, a raczej kontrowersyjnym zjawisku, którym mają być objawiające się gościom lasu „twarze” humanoidalnych istot, albo też ich pełne manifestacje. Możemy jednak spierać się z rumuńskimi badaczami, że jest to typowy przykład pareidolii – zdolności ludzkiego umysłu do dopatrywania się znanych kształtów w zupełnie przypadkowych układach przedmiotów.

Warte wspomnienia są również tymczasowe emisje promieni beta oraz gamma, czasem wysoce intensywne, jak i zaburzenia natury magnetycznej głównie mające związek z omawianymi już białymi obiektami. Mają one wpływ nie tylko na człowieka, ale i sprzęt elektroniczny.

Punkt trzeci

Miejsce znane jako „punkt trzeci” zlokalizowane w 1993 roku uznawane jest za „centrum” fotograficznych anomalii. Naukowcom udało się do tej pory dojść do kilku wniosków odnośnie tego, co dzieje się w Hoia Baciu i tego jak przekłada się to na aktywność osób poszukujących tam niezwykłych doznań. Statystyki mówią, że wszelkiego rodzaju anomalia rejestrowane są tam częściej, aniżeli można przypuszczać, jednakże mają naturę bardziej dyskretną aniżeli słynna obserwacja Emila Barnei. Zauważono ponadto pewien związek między oddziaływaniem zjawisk na osoby twierdzące, iż są w posiadaniu zdolności kwalifikowanych jako niezwykłe, jednakże nie jest to zasada. Ponadto w ich występowaniu nie dopatrzono się jednego wzorca, mają one nieregularny charakter.

Dołączona grafika

Ale sceptycy źródeł niezwykłości Hoia Baciu dopatrują się w jego minionej historii. Dyrektor Etnograficznego Muzeum Transylwanii mówi, że korzenie legendy sięgają kilku wieków wstecz, kiedy to zarówno las, jak i przyległe pastwiska stanowiły własność Kościoła. Aby zniechęcić szabrowników, właściciele ziemi zaczęli rozpuszczać historie o olbrzymach zamieszkujących las, co z pewnością znacznie wpływało na wyobraźnię mieszkańców transylwańskich wiosek.

Adrian Patrut

Jak wspomniano wcześniej, grupowe badania lasu Hoia Baciu zaczęły się w latach 70-tych XX wieku, kiedy to uczeni pragnący rozwikłać zagadkę niezwykłości tego miejsca skupili się wokół Adriana Patrut (chemika i profesora Uniwersytetu w Kluż-Napoce).
Autor kilku książek poświęconych Hoia-Baciu mówi, że bezsprzecznie jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, które z racji intensywności występowania anomalii klasyfikuje je jako jeden z najlepszych przedmiotów badań nad niewidoczną częścią naszej rzeczywistości. Według Patrut, zjawiska mające miejsce w Hoia Baciu mogą mieć źródło w innej, równoległej do naszej rzeczywistości.

Dołączona grafika

- Zajmuje się tym z innymi badaczami od 1975 roku – mówi Patrut. - Wciąż nie możemy dokładnie określić, co tam się dzieje. Tamtejsze wydarzenia to albo produkt ludzkiej podświadomości, albo niezależne zjawisko, które ma zdolność oddziaływania na człowieka. Pewnego dnia, gdy fotografowałem tamtejsze ruiny, mimo tego, że miałem mapę i dobrze znałem ten teren, zgubiłem drogę – przyznaje. Jeszcze inna członkini grupy doznała czegoś w rodzaju „podróży w czasie”. Po oddzieleniu się od grupy przyznała, że potem nie mogła poznać miejsca, w którym się znajduje, bowiem wyglądało na zmienione, jakby sprzed wieku.

Jak przyznaje chemik, Hoia Baciu nie jest jedynym tego typu miejscem na mapie świata. Oprócz anomalnych zon w Rosji istnieją bowiem podobne obszary na terenie Włoch, Francji, Norwegii czy obu Ameryk. Najważniejsze pytanie odnośnie ich natury wiąże się z tym, jakie jest źródło owych zjawisk i czy (jak mówi Patru) cała sława Hoia Baciu wynika jedynie z wpływu niecodziennych sił na ludzki mózg, czy jest to rzeczywiste zjawisko, niezależne od naszych zmysłów i umysłu.

Opracowanie Zbeeanger na podstawie LINK.

Użytkownik Zbeeanger edytował ten post 01.12.2013 - 11:12

  • 4

#6

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W lesie jest tajemniczy krąg w którym nie ma życia, wg przeprowadzonych badań gleby przez naukowców rośliny powinny rosnąć w tym miejscu jednak tak nie jest i nikt nie był w stanie wyjaśnić tego dziwnego zjawiska.

Jeśli jest to miejsce na zdjęciu, to trawa rośnie tam całkiem nie najgorzej.

Jeszcze taki zabawny fragment:

powtarzające się manifestacje zjawisk, które niewprawne oko uznałoby za zjawiska naturalne

Jakie to zjawiska ktoś mógłby uznać za zupełnie naturalne i nie nadzwyczajne:

latające nisko lub unoszące się obiekty przypominające świetlne punkty (zwykle białe)(...) latające obiekty o zróżnicowanym kształcie, czasem widoczne dla ludzkiego oka, a czasem pojawiające się jedynie na fotografiach. Przyjmują one kształty piramid, kul, stożków, sześcianów etc. Podobne obiekty były wielokrotnie fotografowane i przez niektórych uznawane za twory będące quasi-UFO.

?
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych