Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jasnowidze Hitlera


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

hunter22.
  • Postów: 167
  • Tematów: 15
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jasnowidze Hitlera
Historia zatacza koła. Wydarzenia powtarzają się z podziwu godną przewidywalnością. Do szalonego cesarza Domicjana przybywa astrolog Askleration.

Domicjan, którego ojcem był cesarz Wespazjan, a bratem Tytus pilnie utrwalał błędy poprzedników, nie robiąc przy tym nic, aby rozwinąć ich dokonania – jak pisze w swojej historii astrologii David Berlinski. W epoce wielkich bitew i podbojów wsławił się dokończeniem budowy Koloseum oraz urządzeniem tam igrzysk. Rzymski historyk Swetoniusz relacjonuje, że cesarz na początku swego panowania nic innego nie robił, jak tylko łapał muchy i przekłuwał je ostrym rylcem.

Askleration staje przed cesarzem pewny swojego losu. Gwiazdy ujawniły mu, że zostanie ukarany tak za zatajenie, jak i powiedzenie prawdy. Astrolog wyjawia więc swojemu panu, że niestety jest śmiertelny i wkrótce umrze. Szalony Domicjan jest naraz przerażony i wściekły. Ujawnienie linii przeznaczenia zawsze działa tak samo na tyranów wszystkich czasów: budzi szalony gniew. I tak jak zawsze, samowładca postanawia oszukać los.

- A co ciebie spotka Asklerationie? – pyta z przebiegłym uśmiechem cesarz.

- Zostanę rozszarpany przez psy – odpowiada spokojnie astrolog.

Pomysł jest zaskakujący i dziwny. Rozszarpanie przez psy to scena godna barbarzyńskiej Germanii, a nie cywilizowanego Rzymu. Domicjan wzywa straż pałacową i każe stracić astrologa, a dla udowodnienie nicości jego wiedzy jak najstaranniej go pogrzebać. Rozkaz zostaje wykonany, przeznaczenie wydaje się być odmienione, a cesarz może spać spokojnie. Tymczasem do pałacu wraca gwardzista. Z przerażeniem w oczach opowiada, że podczas pogrzebu zerwała się burza, rozrzuciła mogiłę, a na wpół spalone zwłoki nieszczęsnego astrologa pożarły dzikie psy.

Śmierć cesarza nastąpić miała o piątej. Domicjan nie potrafił zasnąć. Kazał stracić kolejnego wróżbitę, który przewidywał szybką zmianę władzy. W końcu zapytał o godzinę. Służba rozmyślnie skłamała, że już szósta. Rozradowany cesarz popędził do łaźni. Los się odmienił, wróżbita kłamał, a jego panowanie jest niezagrożone. Po drodze został jednak zawrócony przez swojego pokojowca, niejakiego Parteniusza. Ktoś przybył do pałacu z ważną wiadomością. Cesarz wraca do sypialni. Tam czekają już na niego spiskowcy. Domicjan ginie zasztyletowany. Jest piąta rano.

Właściwość tyranów

Wieki mijają, koła czasu obracają się w kolejnych cyklach. Pojawiają się następcy cesarze, dyktatorzy, tyrani, a wraz z nimi astrologowie i wróżbici. Pierwszych zwykle czeka los Domicjana, drugich Asklerationa.

O słabości Adolfa Hitlera do nauk paranormalnych napisano, narysowano i nakręcono wiele. Przykładem „Hellboy” (komiks i film), „Indiana Jones” (pierwsze trzy części), wszystkie gry komputerowe z serii „Wolfenstein”. Wszędzie naziści gonili za kolejnymi relikwiami, a bohaterowie musieli się zmierzyć z tajemnymi, starożytnymi mocami. Uwielbienie Hitlera dla okultyzmu stało się w ten sposób częścią kultury popularnej.

Smutna prawda jest jednak taka, że większość jasnowidzów i astrologów w Tysiącletniej Rzeszy mogła liczyć nie na chwałę, pieniądze i honory, ale na wywózkę do obozu koncentracyjnego razem z Żydami, homoseksualistami, Romami i innymi, którzy nie przystawali do wizji aryjskiego państwa nazistów. Ale przecież skądś się ten mit musiał wziąć. Smutny koniec niemieckich przepowiadaczy przyszłości oznacza, że Hitler musiał się ich bać i musiał się z nimi liczyć. Dlaczego się bał? Jak każdy tyran zakazał stawiania i publikowania horoskopów dotyczących jego osoby. Podana do publicznej wiadomości data jego śmierci mogła przecież skłonić niektórych do nielojalności, spisków, czy po prostu zachwiać morale społeczeństwa. A liczył się z nimi, dlatego że to astrolog uratował jego karierę polityczną w chwili, kiedy wszyscy twierdzili, że już się skończyła. Hitler o tym pamiętał. I o tym, jak bardzo go wtedy oszukano.

Dwóch panów H.

Berlin wczesnych lat trzydziestych to metropolia licząca około czterech milionów mieszkańców i jedno z najbarwniejszych miast międzywojennej Europy. Filmy kręcił tam Fritz Lang, prawdziwa legenda filmowego ekspresjonizmu (słynny „M – Morderca” powstał w 1931 roku, a „Faust” Murnaua pięć lat wcześniej). Niemiecka stolica to centrum kultury, sztuki, finansów. Działają tam setki kin, teatrów, restauracji. W kabaretach szaleją protoplastki Sally Bowles. W sferze erotyki również wiele się dzieje. W Berlinie jest oficjalnie zarejestrowanych równo 120 gejowskich dansingów. Co najważniejsze dla tej historii, działa tam około dwudziestu tysięcy jasnowidzów, astrologów, wróżących z ręki i innych, których jedynym źródłem utrzymania jest przepowiadanie przyszłości. Największym z nich jest niewątpliwie Eryk Jan Hanussen.

Berlin lat trzydziestych to również pole bitwy pomiędzy dwoma totalitaryzmami: brunatnym i czerwonym. Ten pierwszy dopiero się budzi. Po trudnych początkach, nieudanym puczu monachijskim i po kilku miesiącach więzienia w bardzo dobrych warunkach, dla Adolfa Hitlera nadchodzi czas sukcesów. Wielki Kryzys powoduje, że wyborcy kierują się w stronę partii skrajnych – NSDAP i komunistów. Popularność Hitlera rośnie, aby osiągnąć apogeum w lipcu 1932 roku, kiedy jego parta zdobywa 37,4 proc. głosów i 230 miejsc w parlamencie. Tymczasem w ciemnych uliczkach trwają walki bojówek komunistycznych z nazistowskimi. Kryzys władzy prowadzi do kolejnych wyborów, już w listopadzie. Tym razem Hitler zdobywa „tylko” 33 proc. głosów i 196 miejsc w parlamencie. Równocześnie do gry wkracza kanclerz Kurt von Schleicher, który proponuje Gregorowi Strasserowi stanowisko wicepremiera i premiera Prus. Strasser to prominentny działacz NSDAP. Przy jego pomocy von Schleicher miał nadzieję dokonać podziału w partii nazistowskiej i przeciągnąć jej lewe skrzydło do swojego obozu. Prawdopodobieństwo, że mu się uda, było bardzo duże. To, w połączeniu ze spadkiem poparcia, niedawno przegranymi wyborami prezydenckimi (wygrał feldmarszałek Paul von Hindenburg) spowodowało, że Hitler stracił siły. Kawiarniani intelektualiści w Berlinie otwarcie się z niego naśmiewali, nazywali bufonem i twierdzili, że już się skończył. W ich oczach Hitler stawał się tym, kim być powinien: żałosną, chaplinowską figurą.

Tymczasem Eryk Hanussen, który przedstawia się jako potomek duńskich arystokratów, robi zawrotną karierę. W Berlinie pojawia się w 1930 roku. Wcześniej zdobył sławę w Czechosłowacji i Austrii jako utalentowany jasnowidz. Na organizowanych przez niego pokazach zjawiają się tłumy. Sale teatralne są wypełnione po brzegi, bilety wyprzedane wiele dni naprzód. To już mu jednak nie wystarczy. Jest człowiekiem niepohamowanej ambicji. W Niemczech zamierza zbudować własne imperium. Łączy w sobie niewątpliwy talent aktorski, szarlatańskie sztuczki oraz umiejętność analizowania i wysnuwania trafnych wniosków. Jest także hipnotyzerem.

W Berlinie otwiera prywatny gabinet i natychmiast odnosi sukces. Jego zwolennikami stają się największe osobistości międzywojennych Niemiec. Otwiera sanatorium, gdzie sprzedaje m.in. afrodyzjaki własnej receptury. To jego kolejny sukces. Za zarobione pieniądze kupuje wydawnictwo we Wrocławiu i wypuszcza dwie własne gazety. W krótkim czasie zdobywa fortunę. Na swoim jachcie Ursel IV urządza dzikie orgie z dużą ilością narkotyków, które zdumiewają nawet przyzwyczajonych do rozpusty Berlińczyków. Jego popisowym numerem jest zahipnotyzowanie kobiety i wywołanie u niej orgazmu połączonego z seksualnym szałem. Koło niego zawsze są ochroniarze z naładowanymi pistoletami oraz młode aktoreczki, które myślą, że w ten sposób zrobią karierę. Sen się spełnił.

Hanussen ma jednak większe ambicje niż bycie ulubieńcem towarzystwa i gospodarzem orgii. Postanawia wejść w politykę. Już w marcu jedna z jego gazet obwieszcza, że wielki jasnowidz zna przyszłość Hitlera: przywódca NSDAP w przeciągu roku zostanie kanclerzem Niemiec. Przepowiednię podchwytuje nazistowska prasa, która dodatkowo obwieszcza, że Hanussen jeszcze nigdy się nie pomylił!

Duńczykiem zaczynają się interesować naziści. Zostają nawiązane pierwsze kontakty. Na Urselu IV bywa hrabia Wolf Helldorf, szef SA w Berlinie. To właśnie Helldorf poznaje Hanussena z Hitlerem. Astrolog jest zachwycony. W końcu stał się pierwszoplanową figurą w Niemczech, a ważny polityk traktuje go poważnie. Stawia wodzowi nazistów horoskop, uczy posługiwać się mandragorą, a także kilku sztuczek aktorskich z dziedziny mowy ciała, które potem Hitler wykorzystuje podczas wieców. Hanussenowi zostaje obiecane szefostwo Aryjskiej Szkoły Nauk Okultystycznych. On sam zostaje nazwany „duchowym ojcem Hitlera” i „prorokiem III Rzeszy”.

Dwaj panowie H. mają ze sobą wiele wspólnego. Obaj pochodzą z Austro-Węgier. Obaj służyli jako kaprale podczas I Wojny Światowej. Obaj przyjechali do Niemiec, żeby spełnić swoje wielkie ambicje. Nic dziwnego, że szybko znajdują wspólny język.

Tymczasem wybucha bomba. Jedna z socjalistycznych gazet ogłasza, że Eryk Hanussen, mentor Hitlera, naprawdę jest Żydem. To kompromitacja dla ruchu. Wódz nazistów, który wszystkich straszy żydowskim spiskiem, sam miałby być kierowany przez Żyda!

Naziści wpadają we wściekłość. Hanussen spokojnie tłumaczy, że co prawda został wychowany przez żydowskie małżeństwo, stąd wielu jego przyjaciół to Żydzi, ale został adoptowany. Jego prawdziwi rodzice, przedstawiciele duńskiej arystokracji, zginęli podczas górskiej wycieczki w Sudetach. Z szuflady wyciąga odpowiedni dokument. Naziści wydają mu się wierzyć.

Jednak Hanussen kłamie – naprawdę jest Żydem. Nazywa się Herschmann Steinschneider, został obrzezany, a w wieku trzynastu lat świętował Bar Micvę. Jego rodzicami byli artyści kabaretowi, jednakże pozbawieni talentu i polotu, którymi został obdarzony ich potomek. Astrolog czuje pętlę zaciskającą się na jego szyi.

Z pomocą przychodzi mu los. W styczniu 1933 roku Hitler zostaje kanclerzem Niemiec. Przepowiednia się spełniła. Obaj panowie H. odbierają listy z gratulacjami, a nazistowska prasa oficjalnie ogłasza, że astrolog nie jest Żydem. Hanussen może odetchnąć z ulgą i jeszcze bardziej zbliża się do ruchu. Zwalnia ochroniarzy. Zamiast tego zostają mu przydzieleni ludzie z SA.

Pod koniec lutego Marinus van der Lubbe, holenderski marynarz, podpala Reichstag. To wydarzenie prowadzi do rozpoczęcia nazistowskiej dyktatury. W krótkim czasie Hitler zawiesza prawa obywatelskie, delegalizuje wszystkie partie prócz NSDAP i zdobywa pełnię władzy. Tylko dlaczego van der Lubbe miałby podpalać budynek niemieckiego parlamentu? Był ułomny fizycznie oraz psychicznie. W śledztwie powoływał się na wewnętrzne głosy, którym próbował się przeciwstawiać. Plotka mówi, że to Hanussen go zahipnotyzował i kazał dokonać podpalenia. Jego udział w spisku jest tym bardziej prawdopodobny, że przewidział to wydarzenie na łamach swoich gazet. Pisał o pożarze, który ogarnie naród niemiecki, a który rozpocznie się w centrum Berlina.

W marcu 1933 roku Hanussen może się czuć bezpiecznie. Jest „prorokiem III Rzeszy”, przyjacielem kanclerza Niemiec. Dodatkową polisą na życie są znajdujące się w posiadaniu astrologa weksle hrabiego Helldorfa oraz filmy z orgii na jachcie. Jego gazeta jest jedną z dwóch, które dostają do czytania więźniowie z nowo otwartego obozu koncentracyjnego w Dachau.

Hanussen zapomniał jednak, że szantaż jest bezużyteczny wobec ludzi, którzy nie wahają się zabić.

Aresztowanie następuje 24 marca. Hanussen jest zdumiony; jego występy były zamówione na kilka tygodni naprzód. Zostaje zawieziony na Gestapo i po kilku godzinach przesłuchania rozstrzelany. Jego ciało porzucono na przedmieściach Berlina.

W liście napisanym do przyjaciela przed śmiercią żalił się: byłem przekonany, że antysemityzm Hitlera to tylko chwyt wyborczy. Jak na jasnowidza bardzo się mylił. Niektórzy badacze jego życia twierdzą, że Hanussen chciał przekonać führera, że istnieją także dobrzy Żydzi. Najwyraźniej astrologowi nie przyszło do głowy, że Hitlera to nie obchodzi.

Marinus van der Lubbe został zgilotynowany w 1934 roku. Hrabia Helldorf piął się w górę nazistowskiej drabiny władzy. W 1944 brał udział w nieudanym spisku na Hitlera. Został schwytany i powieszony na haku.

Hanussen mógł zostać zamordowany z kilku powodów. Pochodzenie jest pierwszym, najbardziej oczywistym, wystarczającym i najprawdopodobniej prawdziwym. Znajomość z nim, sama jego obecność, stawała się z dnia na dzień coraz bardziej krępująca dla hitlerowskich dygnitarzy. Zresztą kwestia żydostwa astrologa była krępująca także dla aliantów. Przed wojną w Stanach Zjednoczonych pojawiło się kilka artykułów opisujących jego działalność. Te głosy jednak wkrótce zamilkły. Myśl, że Żyd, przedstawiciel narodu przeznaczonego przez Hitlera do zagłady, mógł mu pomóc dojść do władzy, była zbyt kontrowersyjna dla wojennych cenzorów. To podejście utrzymało się także po wojnie. Istvan Szabo, wybitny węgierski reżyser, poświęcił Hanussenowi film, w którym jednak pominął wątek jego pochodzenia (astrologa zagrał Klaus Maria Brandauer). I hitlerowcy, i alianci woleli zapomnieć, że jasnowidz był Żydem.

Niektóre teorie wiążą się z pożarem Reichstagu. Hanussen, jeśli nie brał udziału w spisku (Goering miał się przyznać, że to on kazał podpalić parlament. Wielki Łowczy Rzeszy był jednak wielkim chwalipiętą), to przynajmniej wiedział o nim. A jeśli tak, to wiedział za dużo. Hitlerowcy potrafili zabić za dużo mniejsze przewinienia.

Kolejny trop prowadzi na jacht. Homoseksualne skłonności niektórych hitlerowskich zbrodniarzy nie są już tajemnicą. Podczas jednej z orgii u Hanussena, w czasie seksualnej zabawy hrabia Helldorf miał tak mocno biczować młodego chłopca, że ten aż zemdlał z bólu. Kto tam jeszcze bywał? Co robił? Możemy się tylko domyślać. Taśmy astrologa, które miały zapewnić mu bezpieczeństwo, mogły sprowadzić na niego śmierć.

Inni

Nie jeden Hanussen nie potrafił przewidzieć własnej przyszłości. Karl-Gunther Heimoth napisał astrologiczny traktat o homoseksualizmie. Opowiedział o nim Ernstowi Rohmowi, którego wypady do wiejskich hotelików z grupami młodych chłopców okryły się złą sławą. Rohm, przywódca SA był główną ofiarą Nocy Długich Noży. Osadzono go w celi i zamordowano. Heimoth także znalazł się w kręgu represji. Rozstrzelano go.

Karl Krafft pochodził ze Szwajcarii. Młody, inteligentny człowiek utalentowany matematycznie. Jednak to astrologia była jego wielką miłością. W historii nazizmu pojawia się 2 listopada 1939 roku. Wysyła alarmujący telegram do swojego przyjaciela, reżimowego dygnitarza dr Fesela informując, że Hitler będzie w wielkim niebezpieczeństwa pomiędzy 7 a 10 listopada. Ósmego w Monachium wybucha bomba. Fürherowi udaje się przeżyć zamach. Lekkomyślny i butny Krafft przypomina o swojej przepowiedni. W odpowiedzi zostaje wezwany na Gestapo. Jeszcze tym razem arogancja pomaga. Gestapo uznaje, że nie miał nic wspólnego z zamachem, a sam astrolog zostaje współpracownikiem Goebbelsa. Wśród jego przepowiedni znajduje się także ta, która mówi, że Niemcy muszą wygrać wojnę do 1943 roku, inaczej czeka ich klęska. Krafft miał rację. Nie potrafił jednak przewidzieć niebezpieczeństwa, które czyha na niego.

W maju 1941 roku numer 2 w III Rzeszy, Rudolf Hess wyrusza w swój straceńczy lot do Szkocji. Zamierza wynegocjować pokój z Wielką Brytanią. Zamiast tego zostaje aresztowany. O klęsce jego misji świadczy fakt, że Winston Churchill, kiedy dowiedział się kogo schwytano, nawet nie przerwał oglądać filmu z braćmi Marx.

Adolf Hitler oczywiście wpadł w szał. Ponieważ Hess był jednym z największych miłośników astrologii wśród przywódców III Rzeszy, fürher doszedł do wniosków, że to jasnowidze zawrócili Hessowi w głowie. Co więcej, podobnie jak kremlowscy lekarze za późnego Stalina, mieli stworzyć spisek (warto przypomnieć, że oba oskarżenia były wyssane z palca) przeciwko władzy.

Krafft, tak jak inni, zostaje z tego powodu schwytany i uwięziony. Nakazano mu stawiać horoskopy niemieckim i alianckim generałom. Trafnie przewiduje zwycięstwo marszałka Montgomery’ego w Afryce Północnej. Ani ta, ani żadna inna przepowiednia go nie ratuje. Umiera z wycieńczenia 8 stycznia 1945 roku w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie.

Jedynym ważnym niemieckim astrologiem, który przeżył wojnę był Wilhelm Wulff. Spisał i wydał autobiografię „Zodiak i swastyka”. Umieścił w niej takie kuriozalne stwierdzenia jak: Zostałem z kilkoma żydowskimi klientami, którzy byli nawet bardziej prześladowani niż my, astrologowie. On także miał problemy ze stawianiem sobie horoskopu. Nie przewidział własnego uwięzienia w obozie koncentracyjnym w 1939 roku. Udało mu się jednak stamtąd zwrócić uwagę Heinricha Himmlera. Został jego nadwornym astrologiem. Wódz SS podobnież gorączkowo radził się go pod koniec wojny. Czy mam obalić Hitlera? – pytał. Wulff miał trafnie przewidzieć zamach na Hitlera 20 lipca 1944 roku oraz śmierć fürhera. Wydaje się jednak, że astrolog po fakcie dodawał sobie powagi i koloryzował własną biografię. Ostatnie zdanie „Zodiaku i swastyki” brzmi: Narodowy socjalizm został zmiażdżony i zniknął z historii. Astrologia natomiast… pozostała.

Oktawian August

Tyrani nie lubią astrologów. Wiedział o tym Askleration, wiedzieli inni rzymscy wieszczowie. Cesarz August na początku ich lubił, a to przez to, że jeden z nich, niejaki Teogenes postawił mu wyjątkowo korzystny horoskop, który do tego całkowicie się sprawdził. Z biegiem lat jednak boski Oktawian zaczął obawiać się, że kolejni astrologowie próbują przewidzieć długość jego życia. A to była obraza dla cesarskiego majestatu, tak jak obrazą dla Tysiącletniej Rzeszy było stawiania horoskopów Hitlerowi. W 11 roku naszej ery cesarz wydał edykt, w którym zabraniał przewidywania długości swojego życia i odradzał przeprowadzania podobnych wróżb dla kogokolwiek innego. Wtedy astrologowie byli zadowoleni – sam Cezar potwierdzał kunszt ich rzemiosła. Ilu z nich jednak potrafiło trafnie przewidzieć koleje swojego żywota? Przykład Hanussena, Wulffa oraz Krafta pokazuje, że niewielu. Przyszłość jest bowiem niezbadaną tajemnicą. I mądry Askleration zapewne doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Źródło: http://portalwiedzy....czasopisma.html

p.s. jeśli temat jest w złym miejscu, to proszę moderatorów o przeniesienie.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych