Skocz do zawartości


Przyszłość religii w świetle jej przeszłości [od roku 1900]


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Szaty splamione krwią


Dołączona grafika


W roku 1978, w Jonestown w Gujanie, ponad 900 członków ugrupowania religijnego, znanego jako Świątynia Ludu popełniło masowe samobójstwo - większość z nich dobrowolnie - przez napicie się lemoniady z cyjankiem potasu.

Zaszokowani tym ludzie pytali: Cóż to za religia, że składa w ofierze życie swych wyznawców? Tymczasem już przez prawie 6000 lat w imię religii przelewa się niewinną krew. A w XX wieku czyniono to częściej i na więcej sposobów niż w jakimkolwiek innym okresie dziejów. Rozważmy chociaż kilka dowodów.

Ofiary z ludzi dla fałszywego boga: Od roku 1914 podczas dwóch wojen światowych i ponad stu mniejszych konfliktów zbrojnych wylano morze krwi. W ubiegłym stuleciu pisarz francuski Guy de Maupassant powiedział, że „zarzewiem wojen” jest patriotyzm, który nazwał „odmianą religii”. The Encyclopedia of Religion podaje, iż bliski krewny patriotyzmu — nacjonalizm — „stał się najbardziej wpływową religią współczesnego świata; wypełnia on pustkę powstałą, w wyniku degradacji tradycyjnych wartości religijnych” . Religia fałszywa nie popiera czystego wielbienia, wytworzyła się więc duchowa próżnia, którą zapełnił nacjonalizm.

Najtrafniej ilustruje to sytuacja w faszystowskich Niemczech, gdzie na początku drugiej wojny światowej 94,4 procent mieszkańców podawało się za chrześcijan. Stanowiąc kolebkę protestantyzmu i ojczyznę „najlepszych katolików na świecie” — jak powiedział w roku 1914 papież Pius X — Niemcy powinny być najbardziej „chrześcijańskim” z wszystkich krajów.

Rzecz znamienna, że katolik Adolf Hitler początkowo znalazł więcej zwolenników wśród protestantów niż wśród katolików. W 1930 roku, w okręgach wyborczych, zamieszkanych głównie przez ewangelików, uzyskał 20 procent głosów, a w okolicach, w których przeważali katolicy - tylko 14 procent. NSDAP po raz pierwszy zdobyła absolutną większość w 1932 roku podczas wyborów krajowych w Oldenburgu, gdzie 75 procent mieszkańców stanowili ewangelicy.


Dawne zbrodnie religii fałszywej - takie jak masowe palenie heretyków, przedstawione na tym XV-wiecznym drzeworycie - są niczym, w porównaniu z winą krwi, którą ściągnęła na siebie w XX wieku.



W Niemczech, podczas pierwszej wojny światowej, przetapiano dzwony kościelne na sprzęt wojenny.



Dzwony przygotowane do przetopienia na sprzęt wojenny




Widocznie protestanci dotkliwiej niż katolicy odczuwali „pustkę powstałą w wyniku degradacji tradycyjnych wartości religijnych”. Nic w tym dziwnego: krytyka Biblii oraz liberalna teologia były w dużej mierze dziełem duchownych protestanckich z niemieckiego obszaru językowego.

Godne uwagi są również powody, które w końcu skłoniły Kościół katolicki do udzielenia poparcia Hitlerowi. Historyk Klaus Scholder wyjaśnia, że „katolicyzm niemiecki tradycyjnie utrzymywał szczególnie ścisłe więzi z Rzymem”. Watykan widział w nazizmie przedmurze walki z komunizmem, toteż gotów był użyć swych wpływów, by wesprzeć Hitlera. „Najważniejsze postanowienia coraz częściej podejmowała Kuria” — pisze Scholder, „a w końcu o pozycji i przyszłości katolicyzmu w Trzeciej Rzeszy faktycznie decydowano niemal wyłącznie w Rzymie”.


Współczesne „wyprawy krzyżowe”: Błogosławienie żołnierzy bombowca, przed misją, mającą na celu zamordowanie jak największej ilości ludzi, przy pomocy wielotonowych bomb




Rola odegrana przez chrześcijaństwo w obu wojnach światowych mocno obniżyła jego prestiż. W Concise Dictionary of the Christian World Mission (Mały słownik światowych misji chrześcijańskich) czytamy: „Niechrześcijanie mieli przed oczami (…) oczywisty fakt, że narody, którym od tysiąca lat głoszono naukę chrześcijańską, nie potrafiły poskromić namiętności i dla zaspokojenia czczych ambicji wznieciły pożogę na całym świecie”.

Oczywiście wojny na tle religijnym to nic nowego. Ale dawniej toczyły je narody przeważnie należące do różnych religii, natomiast w XX wieku coraz częściej walczyli ze sobą ludzie wyznający tę samą religię. Dlatego w trakcie drugiej wojny światowej katolicy i protestanci z Wielkiej Brytanii i USA zabijali katolików i protestantów włoskich i niemieckich, a japońscy buddyści podobnie postępowali ze współwyznawcami w Azji Południowo-wschodniej.

Chrześcijaństwo (niejednokrotnie pyszniące się publicznie swą 2000-letnią tradycją) ma szaty splamione krwią i nie powinno zarozumiale wytykać palcami drugich religii. Zarówno rzekomi chrześcijanie, jak i niechrześcijanie są współodpowiedzialni za krew przelewaną przez niedoskonałe rządy ludzkie, ponieważ je popierają, bronią, a niekiedy wybierają.

Cóż to za religia, która rządy człowiecze stawia ponad Boga, a swych wyznawców składa w ofierze polityce na ołtarzu boga wojny?

„Nieustannie przelewali krew niewinną”: Słowa te zostały skierowane przed wiekami do odstępczego Izraela, ale odnoszą się do wszystkich religii fałszywych, a zwłaszcza do chrześcijaństwa (Psalm 106:38). Pomyślmy na przykład o milionach ofiar Holocaustu — przecież część winy za tę tragedię spada na Kościoły chrześcijaństwa (zob. artykuł: Hitler a Papiestwo w Ustroniu Rumburaka).

Duchowieństwo niemieckie zachowywało milczenie jeszcze w innej sprawie, co prawda mniej znanej, ale równie wstrząsającej. W roku 1927, dwa lata po przedstawieniu przez Hitlera jego poglądów na temat ras, w książce pt. Mein Kampf (Moja walka), wydawca i teolog katolicki Joseph Mayer opublikował książkę opatrzoną biskupim imprimatur, w której czytamy: „Chorzy psychicznie, zwyrodnialcy i inne mało wartościowe jednostki nie mają prawa wydawać na świat dzieci, tak jak nie mają prawa podkładać ognia”.

Pastor ewangelicki Friedrich von Bodelschwingh uważał sterylizację upośledzonych za zgodną z wolą Jezusa.

Postawa taka, popierana przez religie, utorowała drogę „rozporządzeniu o eutanazji”, wydanemu przez Hitlera w 1939 roku, którego rezultatem była śmierć ponad 100 000 chorych umysłowo i przymusowa sterylizacja około 400 000 osób (Przypomina to trochę wymordowanie z błogosławieństwem papieskim jakieś 300 000 do 3 000 000 „czarownic” na początku XV wieku.)

Dopiero w roku 1985, czyli 40 lat po zakończeniu wojny, synod Kościoła ewangelickiego w Nadrenii oświadczył: „Przyznajemy, że Kościół nasz zbyt słabo sprzeciwiał się przymusowej sterylizacji, mordowaniu chorych i upośledzonych oraz barbarzyńskim doświadczeniom na ludziach. Pozostałe przy życiu ofiary i ich rodziny prosimy o przebaczenie”.

Wprawdzie akcja eutanazji została znacznie przyhamowana, gdy 3 sierpnia 1941 roku katolicki biskup Münsteru ostro ją skrytykował, nazywając morderstwem, ale dlaczego z tym publicznym protestem zwlekano aż 19 miesięcy, w czasie których zginęło 60 000 ludzi?

Wina krwi, ciążąca na religii: Większość religii twierdzi, że odnosi się z szacunkiem do życia i że pragnie chronić ludzi od poniesienia szkody. Ale czy duchowni konsekwentnie ostrzegają swych podopiecznych przed zgubnymi skutkami tytoniu, narkotyków i alkoholu, przed przyjmowaniem krwi do organizmu oraz przed rozwiązłością ? A co ważniejsze, czy wzorem Biblii potępiają te uczynki ciała, wyjaśniając, że mogą wywołać niezadowolenie Jehowy? (Dzieje Apostolskie 15:28, 29; Galatów 5:19-21).

Oczywiście są tacy, którzy to robią. Kościół katolicki i wiele Kościołów fundamentalistycznych okazują poszanowanie dla życia, gdy odrzucają sztuczne poronienia, jako przelewanie niewinnej krwi. Jednakże w katolickich Włoszech ustawa o przerywaniu ciąży należy do najbardziej liberalnych w Europie.

Buddyzm także potępia przerywanie ciąży. Tymczasem w Japonii, gdzie go wyznaje 70 procent ludności, w jednym tylko roku dokonuje się ok. 618 000 sztucznych poronień. Zachodzi więc pytanie: Czy religię powinno się oceniać na podstawie oświadczeń jej oficjalnych przedstawicieli i niektórych duchownych, czy raczej według czynów ogółu wyznawców?

Inny przykład dowodzący, że duchowieństwo nie ostrzega niegodziwców, pozostaje w związku z chronologią biblijną oraz ze spełnianiem się proroctw. Jedno i drugie wskazuje, iż w roku 1914 w niebie zostało ustanowione Królestwo Boże pod władzą Jezusa Chrystusa. (zob. artykuł, pt.: 2520, w dziale Biblia uSTRONIA) Chociaż chrześcijaństwo rok w rok świętuje w grudniu rzekomy dzień narodzin Chrystusa, to nie ogłasza, że on już panuje jako Król, tak samo jak przywódcy żydowscy sprzed 19 stuleci nie zaakceptowali desygnowania go na Króla.

Zgodnie z Księgą Ezechiela 33:8, duchowni, którzy nie ostrzegają przed skutkami sprzeciwiania się temu Królestwu i łamania praw Bożych co do moralności, ściągają na siebie winę krwi — bez względu na swą przynależność religijną. Ich milczenie jest równoznaczne z biernym obserwowaniem, jak miliony wiernych obciążają się winą krwi.

Plamiąc swe szaty krwią niewinną, religia fałszywa wypiera się życiodajnej krwi Chrystusa Jezusa (zob. Mateusza 20:28 i Efezjan 1:7). Dlatego też bliski, bardzo bliski jest czas, gdy na szatach religii fałszywej znajdzie się jej własna krew (Objawienie 18: 8 ) .


Religia fałszywa, wpadnie w potrzask swej przeszłości i nie dozna ratunku.




Źródło: http://www.rumburak....1-szaty.php#215
  • 1

#2

frosti.
  • Postów: 654
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wyczytałem gdzieś takie stwierdzenie, że "Gdyby nie religie już dawno podbilibyśmy kosmos".
  • 0

#3

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dwa zdania a ile mówią o tekście

Ale czy duchowni konsekwentnie ostrzegają swych podopiecznych przed zgubnymi skutkami tytoniu, narkotyków i alkoholu, przed przyjmowaniem krwi do organizmu oraz przed rozwiązłością? (...) Duchowieństwo nie ostrzega niegodziwców, pozostaje w związku z chronologią biblijną oraz ze spełnianiem się proroctw. Jedno i drugie wskazuje, iż w roku 1914 w niebie zostało ustanowione Królestwo Boże pod władzą Jezusa Chrystusa



Jeśli artykuł pióra Świadków Jehowy, ma być głosem rozsądku, znaczy się nie jest dobrze. Chłopcy chcieli upiec parę pieczeni na jednym ogniu, stąd więcej tu krytyki przeklętych księży niż opowieści o krwi jaką przynosi religia swym wyznawcom. Tymczasem w koło tyle jest "pięknych przykładów". Jednym z nich jest pan który od dobrych kilku miesięcy widnieje w moim avatarze, Marshall Applewhite. Guru sekty "Wrota Niebios", który w 1997 roku, wraz z dziesiątkami wiernych dokonał zborowego samobójstwa na posiadłości w Santa Fe.
  • 2



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych