Moje uszanowanie!
Śledzę tą dyskusję od początku, ale dopiero teraz zdecydowałem się wrzucić swoje 3 grosze.
Chciałbym odnieść się do wątpliwości Osirisa zawartych poniżej:
Zastanawiam się czy można żyć jednocześnie kierując się sercem i rozumem, ale to raczej chyba nie możliwe.
Albo w danej chwili dominuje jedno albo drugie zależnie od nastroju.
Na początek wnioski wyciągnięte przez szamanów starożytnego Meksyku na temat emocji i uczuć:
"
Istnieje różnica między emocjami a uczuciami. Rozróżnienia tego można dokonać dość łatwo; otóż, uczucia są naturalną reakcją na to, co postrzegamy, podczas gdy emocje rodzą się w nas pod wpływem myśli, rozumu (który u przeciętnej osoby nie jest zresztą zbyt rozumny). Uczucia nie pochłaniają energii, natomiast na emocje marnotrawimy ogromne jej ilości.
Elementarne uczucia smutku i radości po prostu powstają z racji naszego bycia w świecie. Na przykład, ciało przeczuwając swoje ostateczne przeznaczenie, daje nam o tym znać w postaci smutku lub melancholii, co nie jest ani bolesne, ani "energochłonne", ale leczy nas z wszelkiej małostkowości i przywraca równowagę wewnętrzną. Podobnie prawdziwa radość płynie z głębi serca – nie wywołana sztucznie przez żart czy komedię powstaje nie za pośrednictwem rozumu, lecz wskutek bezpośredniej percepcji czegoś, co budzi nasz uśmiech. Nie trzeba myśleć, aby poczuć radość na widok nowo narodzonej istoty, kolibra spijającego nektar czy drzewa tańczącego na wietrze, albo gdy ktoś obdarzy nas pieszczotą lub uściskiem.
Z kolei emocje rodzą się w nas nie pod wpływem percepcji, lecz myśli; nie mogą zaistnieć, jeśli nie ma w nas myśli. Ponieważ odsuwamy postrzeganie na dalszy plan, emocje, niestety, utrudniają nam sprawne poruszanie się w rzeczywistości. Typowymi emocjami są gniew, zazdrość, uraza, zawiść, użalanie się nad sobą, depresja. Żadna z nich nie może powstać bez udziału odpowiednich myśli. Kto może się złościć nie myśląc? Aby się rozzłościć, musimy wpierw wmówić sobie, że ktoś nas źle potraktował, skrzywdził, czy coś w tym rodzaju. Jeśli ktoś w to nie wierzy, niech spróbuje wzbudzić w sobie złość bez słów lub myśli.
"
...był to fragment z "Nauk Don Carlosa" autorstwa Victora Sancheza, swego rodzaju kompedium wiedzy zawartej w książkach Castanedy.
A teraz coś od siebie:
Jedne z większych prezentów jakie dostałem od losu podczas doświadczenia z pogranicza śmierci było zauważenie że zabieram ze sobą tylko te doświadczenia które są wartościowe dla całej rasy ludzkiej, dane też mi było zobaczyć że wszyscy jesteśmy połączeni i że z perspektywy kosmicznej stanowimy jedno.
W jakiś sposób ta perspektywa pozostała ze mną na zawsze, a życie z tą świadomością zamieniło się w piękną magiczną podróż podczas której uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Od tamtego momentu upłynęło naście lat, podczas których emocje zdefiniowane przez meksykańskich szamanów były mi zupełnie obce.
Dopóki nie zpoznałem się ze spuścizną Castanedy wydawało mi się że nie potrafię się złościć z powodu mej nieprzeciętnej cierpliwości (wrodzonej cechy która po opisywanym wydarzeniu zamieniła się w nieskończoną cierpliwość) i dystansu do siebie i świata.
Dzisiaj jestem skłonny twierdzić że w tym rozróżnieniu dokonanym przez meksykańskich szamanów tkwi głęboka praktyczna mądrość.
Tyle na dzisiaj, pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!