To pytanie zaczeło zaprzątać mi głowe od jakiegoś czasu.
Jak mamy nazwać człowieka, który podporządkował się każdej regule i normie, która została uznana za właściwą ?
Co ma powiedzieć człowiek, który boi się postępować inaczej, niż 'wypada'
Świat w którym rządzi większość, świat w którym słowa krytyki wypowiedziane w strone drugiego człowieka zabijają jego kreatywność, taki człowiek boi się zrobić to co pozwoli mu osiągnąć stan, w który nazywamy szczęściem.
Nie można kochać innej osoby, która jest tej samej płci, nawet jeśli ta miłość jest prawdziwa?
Nie można wyznawać innych poglądów, jeśli nie podziela je większość, bo zawsze ta większość dobuduje do nazwy poglądu danego człowieka obraźliwy synonim, rzucając w między czasie słowami pełnymi nie zrozumienia, nienawiści.
Nie można się wyrózniać i być innym, bo sto par oczów skierują się w twoim kierunku i zaczną mówić 'kim on jest, skąd on się tu wziął..' tutaj pasuje stwierdzenie, iż inność rodzi złość.
Wielu ludzi boi się zrobić coś całkowicie spontanicznego, szalonego bo zaraz naskoczy na niego stado tych 'normalnych' i 'ułożonych'.
---------
Poruszę teraz sprawę religii.
Wielu ludzi być może jest wielką wartością, ale dla niektórych jest czymś co ich ogranicza.
Najgorsze jest to, że ludzie wierzący na siłe wpychają swoją wiarę i poglądy innym ludziom.
Każdy ma prawo wierzyć w co zechce, ale kiedy taki fanatyk zacznie przekabacać dzieci sprytem (dorośli nie są z reguły podatni aż tak na wpływ manipulacji)na swoją wiare i doszczętnie wypierze im mózgi, stworzy w zasadzie kolejne pokolenie fanatyków i tak w kółko.
Naszczęście istnieją jeszcze młodzi ludzie, którzy przełamują się i zacznają rozumieć, że postrzeganie otaczającego nas świata zależy tylko od nich i to oni kreują swoją wizje swojego życia, zaczynają szukać odpowiedzi na sprawy o których się nie mówi bo nie wypada, zaczynają myśleć samodzielnie.
Każdy z nich zaczyna rozumieć, że istnieje inny świat niż ten, który wciskąją im media, szkoła.
Zaczynają rozumieć, że życie nie polega na ciągłym imprezowaniu, chodzeniu na pizze, maszerowaniu co niedziele do kościoła i zajadaniu obiadu.
Mają już aspiracje na coś więcej, chcą się realizować i budować swój świat, który będzie oparty na ich własnych filarach, które będą się składały z tego, co uznają za racje.
Czyż przyjęta zasada przykładnego człowieka nie polega na tym, iż taki człowiek ma kilkoro dzieci, swój dom, codziennie chodzi do kościoła, ciągle pracuje i jest sztywny i ułożony ?
Ludzie powinni wybijać się ponad to, być choćby biednymi a szczęśliwymi i zadowoleni z życia jakie prowadzą, mieć swoje zainteresowania, spełniać się, bawić i żyć tak, żeby w godzinie która będzie ich dzieliła od śmierci niczego nie żałowali i pomyśleli 'zrobiłem już wszystko, bawiłem się, śmiałem, cieszyłem się światem jaki sam wykreowałem, jak go postrzegałem, zrobiłem tyle szalonych rzeczy, zrobiłem naprawdę wiele i żyłem tak, jakbym miał umrzeć jutro i to dało mi jedno - każdy dzień był wyjątkowy dzięki temu pamiętam je wszystkie'
Dziękuje za uwagę.
