płk Ryszard Kukliński o Jaruzelskim.
1. Jaruzelski, mimo swej niezwykłej elokwencji, to osoba wycofana i izolująca się od innych. Nigdy nie działa spontanicznie. Wszystkie jego ważniejsze wystąpienia są przez niego zawczasu w samotności dokładnie przemyślane. Bywało, że przed oficjalną wypowiedzią organizowano nawet coś na kształt prób nagrywanych na taśmie. Oczywiście, nie unikał komentarzy czy uwag na żywo, niemniej nigdy, niezależnie od sytuacji, nie tracił kontroli nad ich treścią.
2. Z racji swych przekonań politycznych nigdy nie należałem do kręgu jego zwolenników. Nie mogę jednak powiedzieć, bym go nie szanował, czy też nie lubił jako człowieka. Jaruzelski to postać wybitna i wyraźnie odróżniająca się na tle swego beznadziejnie prymitywnego otoczenia. Niektóre z jego cech osobowościowych w istocie imponowały mi, zwłaszcza te związane ze sferą moralną i etyczną, gdzie nie było u niego rozbieżności między słowami a czynami.
Podobne wrażenie robiło jego głębokie oddanie pracy w powiązaniu z niezwykłą otwartością intelektualną (nieustanny głód wiedzy), rzadko spotykanymi zdolnościami analitycznymi i syntetycznymi, oryginalnością przemyśleń, kulturą języka, a także wysokimi wymaganiami, które stawiał sobie samemu oraz współpracownikom.
Doceniając pozytywną stronę jego osobowości, zdawałem sobie zarazem sprawę z jego rozlicznych wad, przede wszystkim słabości charakteru graniczącego z tchórzostwem, czy nienaturalnego, napuszonego stylu bycia. Jego zachowanie nigdy mnie nie irytowało, nie byłem jednak w stanie wykrzesać z siebie współczucia dla niego.
3. Jaruzelski ma wrodzony instynkt dyscypliny i podporządkowania się połączony z kultem władzy. Wykazując wobec niej niemal maniakalny szacunek, nigdy nie próbował sięgnąć po nią tylnymi drzwiami, na drodze intryg politycznych lub rozpychając się łokciami. Wręcz przeciwnie, często wykazywał niechęć do obejmowania coraz wyższych urzędów.
Z drugiej jednak strony nie można twierdzić, że mierziło go sprawowanie władzy, która stopniowo stawała się jego największą pasją, by nie rzec miłością. Kult władzy i rozkosz czerpana z jej sprawowania doprowadziły do tego, że gdy już ją zdobył, nigdy nie dzielił jej z innymi.
4. Ciężar odpowiedzialności, która w odczuciu Jaruzelskiego na nim spoczywała, kazał mu sprawować osobisty nadzór nad każdą najmniejszą nawet sprawą. Był człowiekiem dobrze zorganizowanym i systematycznym, do poszczególnych problemów podchodził z osobna.
W przypadku zagadnień, które w danym momencie uznawał za kluczowe, i to niezależnie od tego, czy rzeczywiście były istotne czy błahe, osobiście wyznaczał poszczególnym osobom zadania i skrupulatnie określał sposób ich wykonania i potrzebne po temu środki. Jeśli zaś uznawał to za właściwe, a czasami chodziło o kwestie wielkiej wagi, zaledwie szkicował cele i pozostawiał inicjatywę innym. Nie dzielił zagadnień na te ważne i te nieistotne. Praktycznie rzecz biorąc, chciał mieć wpływ na wszystko.
Ze szczególnym upodobaniem opracowywał różnego rodzaju dokumenty programowe. W pierwszej połowie lat 70., gdy zaczął na dobre rozwijać skrzydła jako minister obrony narodowej, przygotowano pod jego bezpośrednim zwierzchnictwem dziesiątki programów, planów, priorytetów, statutów, instrukcji, wytycznych itd. Dokumenty te były przedmiotem jego niezwykłej dumy.
5. Jaruzelski starał się nie wprowadzać podziału na mniej i bardziej zaufanych podwładnych. Pełniąc funkcję ministra obrony był na ty z każdym z wiceministrów i szefów różnych organów resortowych (zwracał się do nich po imieniu, a oni odpowiadali mu per "obywatelu generale"), jednak czynił to z należnym im szacunkiem.
Przez niecałą dekadę zneutralizował niemal wszystkich swych potencjalnych rywali i wymienił prawie wszystkich dowódców okręgów wojskowych i poszczególnych sił zbrojnych, sięgając aż do szczebla dywizji i jednostek samodzielnych. Działając w tym duchu wprowadził system "karuzeli stanowisk", często zmieniając kadry na danym szczeblu dowodzenia tak, by nikt nie czuł się pewny na swym stanowisku.
Mimo, że Jaruzelski przywiązywał dużą wagę do walorów intelektualnych korpusu oficerskiego, nie promował na wybrane stanowiska osób rzeczywiście inteligentnych, o ile ci wykazywali się niezależnością myśli. Zamiast tego trzymał ich w cieniu, domagając się od nich przedstawiania analiz, opinii, ekspertyz czy rozwiązań dla konkretnych problemów. Kluczowe stanowiska w armii obsadzał ludźmi miernymi, ale wiernymi, szczególnie faworyzując przy tym tzw. trepów, czyli osoby bezwzględne i despotyczne.
W czasie niepokojów społecznych z lat 1980-82 i inspirowanych przez Moskwę zmian zachodzących wtedy na najwyższym szczeblu władz PZPR, nieufność Jaruzelskiego wobec swego najbliższego otoczenia zdecydowanie wzrosła. Nie pozwolił sobie na jej publiczne okazanie, niemniej ograniczył grupę najbardziej zaufanych współpracowników do starego i wypróbowanego przyjaciela gen. Siwickiego oraz szefa gabinetu ministra, a następnie szefa URM gen. Michała Janiszewskiego. W miarę nasilania się kryzysu gospodarczego dokooptował do tego grona dwójkę ekspertów cywilnych - Manfreda Gorywodę [od 1983 r. wicepremier ds. gospodarczych] i Władysława Bakę [od 1981 r. pełnomocnik rządu ds. reformy gospodarczej].
6. Poczynania Jaruzelskiego charakteryzowały cechy typowe dla systemu przywiązującego większą wagę do deklaracji, niż rzeczywistych działań. Wierzył w magię słów, a jeszcze silniej w sprawczą moc programów, planów, wytycznych i regulacji.
Jako szef sztabu generalnego, potem minister obrony, a następnie premier, skierował swą niespożytą energię na kształtowanie przyszłości, odwracając się przy tym od rzeczywistości. Z jednej strony położył wielki nacisk na potrzebę wprowadzenia efektywnego systemu kontroli wywiązywania się podwładnych z przydzielonych im zadań. Z drugiej jednak strony wprowadził atmosferę formalizmu, w której wyniki wszelkich inspekcji z góry zgodne były z założoną fikcją.
Jaruzelski nie sprawdzał osobiście raportów, studiów i jakości wykonania przydzielonych przez niego zadań. Jeśli już gdzieś się udawał, to na miejscu trafiał na przedstawienie galowe ze wszystkimi ceremoniami - nie miał więc okazji do zapoznania się z sytuacją rzeczywistą. Ogólnie rzecz biorąc, unikał miejsc, w których mógłby doświadczyć przysłowiowego dna. W efekcie był słabo poinformowany nie tylko o realiach życia codziennego kraju, którym rządził, ale także o tym, co działo się w wojsku. Tak oto żyjąc w świecie ułudy tworzył kolejną fikcję.
Nawet jego najbliższe otoczenie powiadało, że ma głowę w chmurach, a Polskę i armię postrzega zgodnie ze swymi idealistycznymi marzeniami. Słowa krytyki rzadko jednak do niego docierały, gdyż nie przejawiał skłonności do ich wysłuchiwania, a jeśli jakoś dotyczyły podejmowanych przez niego decyzji, mogły oznaczać koniec kariery osoby je wygłaszającej.
Tak właśnie Jaruzelski zręcznie pozbył się Józefa Kamińskiego - jednego z najstarszych i najbardziej doświadczonych generałów. Kamiński, który w przeszłości dwukrotnie był dowódcą Jaruzelskiego, nigdy nie chciał zostać ministrem obrony narodowej. Jednak z racji zdobytego doświadczenia kwestionował niektóre poczynania Jaruzelskiego jako niepraktyczne. W reakcji został wpierw przesunięty ze stanowiska dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego (którą to funkcję sprawował ponad dziesięć lat, i gdzie czuł się silny) na stanowisko dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego (gdzie dopiero musiał wyrobić sobie pozycję), a następnie na stanowisko zastępcy szefa sztabu Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego w Moskwie. Po powrocie stamtąd musiał zadowolić się stanowiskiem komendanta Akademii Sztabu Generalnego.
Wydaje się oczywiste, że Jaruzelski w pewnym stopniu bał się Kamińskiego jako potencjalnego rywala, lecz prawdziwy koniec kariery tego ostatniego zaczął się wtedy, gdy poddał w wątpliwość realistyczność poglądów Jaruzelskiego. W miarę zyskiwania coraz szerszej władzy Jaruzelski stawał się coraz silniej przekonany o własnej nieomylności i traktował wszelki przejaw krytyki, każdą próbę opisania rzeczywistości taką, jaka w istocie była, za zamach na własną pozycję.
7. Czy w obliczu ważnych decyzji izolował się od innych i podejmował je w samotności? Tak. Postawa ta była dla niego szczególnie charakterystyczna w czasie kryzysu społeczno-politycznego, kiedy próbowano zmusić go do przyjęcia takich metod rozwiązywania konfliktów społecznych, które sprzeczne były z jego oceną sytuacji. Nietrudno było dostrzec, że był wewnętrznie rozdarty, gdyż z jednej strony podzielał słuszność decyzji przywódców sowieckich o likwidacji "Solidarności", a z drugiej strony nie widział sposobu wcielenia jej w życie.
Ilekroć czuł, że ktoś będzie chciał wywrzeć na nim presję, jawnie unikał wszelkich z nim kontaktów. Dosłownie ukrywał się przed Kulikowem [red............] i spotkał się z nim raz, gdy już nie miał innego wyjścia. Nie życzył tez sobie spotkań i rozmów telefonicznych z niektórymi przywódcami partyjnymi, np. Stanisławem Kociołkiem [red............].
8. Jaruzelski znał rosyjską mentalność i wrażliwość Rosjan na krytykę. Z tego powodu nie tylko sam nigdy ich nie krytykował, ale wręcz zwalczał wszelkie przejawy tego rodzaju krytycyzmu ze strony swoich podwładnych. Nie miał też przed Rosjanami żadnych tajemnic, choć nie lubił, gdy ci go zaskakiwali. Dlatego też podjął szereg działań w celu ograniczenia stopnia penetracji Wojska Polskiego przez Sowietów, a pośrednio także ukrócenia ich wpływów. Skutecznie przeciwstawił się ponownemu wprowadzeniu na sowieckich doradców wojskowych, ukrytych pod płaszczykiem różnego rodzaju przedstawicieli Najwyższego Dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego.
Jaruzelski umieścił na kluczowych stanowiskach ludzi pozbawionych bezpośrednich powiązań z Moskwą. Zatamował też nieograniczony przepływ informacji o sytuacji panującej w polskiej armii, m. in. pozwolił sobie na odwołanie ze sztabu generalnego płk. Rogali, który regularnie przekazywał przedstawicielom Najwyższego Dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych ważne dokumenty wojskowe. Jaruzelski dał Rosjanom wolną rękę w kontaktach z oficerami i żołnierzami LWP, ale zarazem w zaufaniu polecał pracownikom ministerstwa, by ci towarzyszyli sowieckim generałom i oficerom podczas ich wizyt w jednostkach.
Przełożył z angielskiego Maciej K.
GW
Od siebie....11 lutego 1981. Wojskowa misja Sowietów - gen. Kulikow i 18 generałów - którzy objeżdżają polską armię i sprawdzają jej morale w walce z kontrrewolucją. A dziś powiedziano w wiadomościach że Sowieci nie mieli planu zaprowadzenia porządku w Polsce. Niestety mam zbyt małą wiedzę historyczną aby wypowiedzieć się w tym temacie.

Jak zwykle zapomniałem...."Wam kury szczać prowadzać a nie politykę robić" - Józef Piłsudski.