Napisano 13.12.2008 - 11:11
Napisano 13.12.2008 - 11:47
Napisano 13.12.2008 - 16:47
Punktem wyjścia ateizmu jest wiara w to, że nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzętami.
Wspólną cechą ateistów, z którymi miałem kontakt, jest to, że sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli, iż to właśnie systemy ateistyczne doprowadziły do najbardziej okrutnych dyktatur oraz do największych zbrodni w historii ludzkości (A ja myslałem, że ZSRR zaistniał w wyniku wojny światwej, wykorzystywania chłopów i robotników, niemożliwej do spełnienia nadzieji równości społęcznej - V.). W dziejach człowieka żadna marginalna mniejszość ? a do takiej należą ateiści ? nie dokonała zbrodni na tak wielką skalę, jak właśnie ci, którzy usiłują urządzić świat bez Boga. Wygląda na to, że o ludobójstwach dokonanych przez ateistów wiedzą wszyscy poza? ateistami (Znaczy się, wujek Stalin?). Żaden ze spotkanych przeze mnie ateistów nie powiedział, że przeprasza za zbrodnie dokonane przez systemy ateistyczne i że on sam próbuje wyciągać wnioski choćby z najnowszej historii. lol - nie jestem komunistom, więc czemu mam przepraszać za ich zbrodnie.( Może się myle, ale w moim odczuciu ateiści nie tworzą jednej organizacji na czele z jakimś guru i o ile wiem, nie dążą do przejęcia władzy nad światem)
Po drugie, ateiści sprawiają wrażenie, jakby myśleli, że ludzie, którzy są pewni istnienia osobowego Boga, uwierzyli w Stwórcę - na przykład - drogą losowania, a nie w oparciu o doświadczenie niezwykłości własnego człowieczeństwa, którego nie da się racjonalnie wytłumaczyć jako wytworu nieosobowej i nieświadomej siebie materii (czyt. "urodzili się w Polsce"). Wiara ateistów w to, że człowiek wymyślił Boga, jest równie irracjonalna, jak wiara w to, że człowiek wymyślił samego siebie albo jak wiara w to, że mężczyzna wymyślił kobietę (To Zeus, Re i Odyn istnieli naprawde?). Człowiek rozumny odkrywa istnienie Boga w miarę odkrywania niezwykłości własnego człowieczeństwa, którym się zdumiewa i które jakościowo wyróżnia go spośród wszystkich istot na tej Ziemi.
Po trzecie, ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli o tym, że istotą ateizmu nie jest negowanie istnienia Boga, lecz negowanie istnienia człowieka jako kogoś w istotny sposób różnego od zwierząt (Wy Darwiny wy jedne!). Człowiek, który wierzy, że jest jedynie nieco bardziej wyewoluowanym zwierzęciem, nie ma powodów, by postawić sobie pytanie o to, czemu lub Komu zawdzięcza swój sposób istnienia . Odkrywanie Boga to logiczna konsekwencja odkrywania niezwykłości człowieka. Wystarczy się przestraszyć, aby uwierzyć w istnienie bóstw lub w istnienie jakiegoś urojonego boga, ale trzeba odkryć w sobie niezwykłość bycia osobą, by postawić pytanie o Boga prawdziwego (obo tego artykułu jest artykuł z trybuny o tytule "Kasa, misiu, Kasa"). W ateizmie jest miejsce jedynie na karykaturę Boga, na przykład jako "opium dla ludu", gdyż w tym systemie jest miejsce jedynie na karykaturę człowieka jako kogoś, kto jest jedynie nieco "udziwnionym" zwierzęciem.
Po czwarte, ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie rozumieli, że przyjęli przekonania, które zmuszają ich albo do uwierzenia w to, że człowiek nie różni się jakościowo od zwierząt, albo do uwierzenia w to, że jeśli się różni, to muszą ten fakt tłumaczyć irracjonalnie, na przykład jako dzieło przypadku czy jako nieprawdopodobny zbieg okoliczności w ramach procesu ewolucji. Ateiści zakładają bowiem a priori to, że materia sama siebie wytworzyła i że wyczerpuje ona całą rzeczywistość wszechświata.
(pomijając fakt że władze Kościelne w średniowieczu propagowały pogląd, że murzyn to zwierze mające służyć białemu).wywyższonej
Po piąte, ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli o tym, że ogromna większość ludzi odkrywa w sobie te cechy - zwłaszcza zdolność poznania prawdy i podejmowania świadomych decyzji, a także zdolność do odpowiedzialności, miłości i wierności - których ateistom nie pozwala dostrzegać przyjęty przez nich system wierzeń. Świadomość, wolność i miłość to wyjątkowe zdolności człowieka, które nie są spotykane w świecie zwierząt, roślin czy minerałów. Wierzyć w to, że świadomy siebie i zdolny do miłości człowiek pochodzi od świata nieosobowego, to bardziej irracjonalne, niż wierzyć w to, że motyl potrafi swoimi skrzydełkami rozbić szybę pancerną. (Czy to nie piękne, że ze świata nieosobowego wyłonił się człowiek, zdolny do miłości, dajmy na to taki Vaherem? Czy to nie piękne? Dobra, wiem, że nie jestem piękny )
Punktem wyjścia ateizmu nie jest zatem problem teologiczny, lecz antropologiczny, czyli wiara ateistów w to, że nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzętami. Ateiści wierzą w to, że nasza świadomość jest jedynie subiektywna, wolność jedynie pozorna, a miłość to tylko kwestia biochemii (Niezgadzam się tylko z tym ostatnim. Tym różnimy się od zwierząt, że znamy wyższe idee - jak miłość.). Podstawą ateizmu jest oderwana od rzeczywistości wizja człowieka ( i kto to mówi o oderwaniu od rzeczywistości). Tak, jak zwierzę nie ma odniesienia do Boga, tak też człowiek w wizji ateistów rzeczywiście takiego odniesienia mieć ani nie potrzebuje, ani nie potrafi. Tyle tylko, że ateizm alienuje człowieka od tego wszystkiego, co w nas specyficznie ludzkie i co sprawia, że jesteśmy w stanie zachowywać się w jakościowo inny sposób niż zwierzęta (hau, hau). Ateizm to system, który nie widzi istotnej różnicy między antropologią a zoologią, między popędami a wolnością, między instynktem a miłością. Ateiści widzą w człowieku zwierzęcość, a w zwierzętach dopatrują się człowieczeństwa. (Hau, hau)
Są tacy ludzie, którzy rzeczywiście odkrywają w sobie jedynie to, co mają wspólnego ze zwierzętami (Hau?). W konsekwencji ludzie ci postępują tak, jakby musieli być niewolnikami instynktów, popędów, hormonów czy nacisków zewnętrznych. Tacy ludzie nie są w stanie postawić nie tylko pytania o Boga, ale też pytania o samego siebie. Człowiek, który przyjął ateistyczny system wierzeń w antropologii, traktuje zachowanie tych, którzy racjonalnie myślą, odpowiedzialnie decydują i wiernie kochają, jako zachowanie irracjonalne (padłem, kocham, więc według mnie samego jestem irracjonalny). Z jego perspektywy tego typu zachowanie tak właśnie wygląda. Gdyby zwierzęta miały świadomość ? pozostając we wszystkim innym zwierzętami ? to też dziwiłby się temu, że ludzie są zdolni do działania innego niż kierowanie się instynktami, popędami czy biochemicznymi bodźcami.
Nic dziwnego, że w obliczu karykaturalnie zredukowanej wizji człowieka społeczeństwo zbudowane na postulatach ateistów prowadzi w praktyce do poniżenia człowieka, zwłaszcza człowieka niewinnego i uczciwego. Nie jest kwestią przypadku to, że ateistyczni politycy bardziej troszczą się o bogatych aktywistów gejowskich niż o biednych bezrobotnych, a ateistyczni prawnicy bardziej troszczą się o katów niż o ich ofiary. Z kolei ateistyczne feministki bardziej troszczą się o seks niż o dzieci, a ateistyczni ekolodzy bardziej troszczą się o ochronę zwierząt niż o ochronę ludzi.(Pytanie - czego boją się księża? Odpowiedź: Sojuszu gejowsko-feministyczno-ekologiczno-ateistycznego, wspieranego przez gazete wyborczą.)
Każdy system ateistyczny prowadzi do jakiejś formy dyktatury, gdyż ateiści przypisują sobie władzę decydowania o wszystkim. Przypisują sobie nawet władzę decydowania o życiu człowieka, a zatem władzę decydowania o tym, kogo wolno legalnie zabijać, a kogo - ustanowione przez nich prawo ? będzie chronić ( pamięta ksiądz katarów? Kiedy kościół przeprosi za katarów, husytów i wielu innych?). Ateizm prowadzi nie tylko do jakiejś formy dyktatury. Prowadzi także do jakiejś formy bałwochwalstwa. W ateizmie marksistowskim "bogiem" była partia komunistyczna i jej przywódcy, a w ateizmie liberalnym "bogiem" jest popęd, przyjemność czy pieniądze. Ateizm zawsze stawia coś ponad człowiekiem. (sex jest fe, pieniędze są fe, przyjemność jest fe, dlatego drodzy bracia, zabieramy je od was i na naszych barkach kładziemy ten ciężar)
W każdej epoce ateiści stanowią zdecydowaną mniejszość społeczeństwa, a mimo to zawsze myślą, że są zdecydowanie mądrzejsi od zdecydowanej większości ludzi (zastąpcie słowo "ateiści" słowem "księża"). Są także przekonani o tym, że mają najlepsze pomysły na życie, więzi i wartości godne człowieka. Ateistyczne pomysły w tym względzie ? podobnie jak ateistyczna antropologia - są mało skomplikowane. W zeszłym stuleciu przemocą i zbrodniami promowali kult proletariackiego kolektywu. W XXI wieku bardziej wyrafinowanymi metodami ? zwłaszcza za pomocą zdominowanych przez siebie mediów - promują "wolne" związki (cóż, nie popieram małżeństw gejowskich, chciałbym się ożenić, więc już nie jestem ateistą. Koniec złudzeń, Vaherem). Warto zauważyć, że ateiści, którzy promują tego typu związki, potwierdzają, iż obce są im zasady logicznego myślenia, gdyż posługują się terminem wewnętrznie sprzecznym. W rzeczywistości nie istnieją "wolne" związki, podobnie jak nie istnieje kwadratowe koło czy niebieska zieleń. Człowiek jest w stanie wymyślić wewnętrznie sprzeczne pojęcia, ale nawet dzieci wiedzą o tym, że takie pojęcia nie mają odpowiednika w rzeczywistości. To, co faktycznie proponują ateiści jako sposób na więzi, zwłaszcza w relacji kobieta ? mężczyzna, to nie związki wolne od związków, lecz związki wolne od odpowiedzialności, miłości i wierności.
Najgroźniejszym mitem ateizmu jest wiara w to, że kto przestaje kochać Boga, ten zacznie kochać człowieka. Fakty wskazują na to, że jest dokładnie odwrotnie. Pierwsze miejsca na liście największych ludobójców wszech czasów zajmują właśnie ateiści. To nie przypadek, że również w naszych czasach ateiści szydzą sobie z Jezusa, który kochał i uczył kochać, ale nie szydzą sobie z ateistycznych zbrodniarzy, a nawet doszukują się pozytywnych aspektów ich zbrodniczej działalności.
Zdecydowana większość ludzi, których spotykam, nie mieści się w ateistycznej antropologii. Ludzie ci odkrywają bowiem w sobie takie zdolności, możliwości, potrzeby i aspiracje, których ateiści nie uwzględniają w swojej wizji człowieka i które sprawiają, że istnieje jakościowa różnica między człowiekiem a zwierzętami. Zwierzęta podlegają ewolucji, a człowiek tworzy historię. Zwierzęta od tysięcy lat zachowują się według tych samych schematów i instynktów, a człowiek nie ma granic w rozwoju. Jak długo większość ludzi będzie odróżniać siebie od zwierząt, tak długo ateizm pozostanie zjawiskiem marginalnym. Mimo to ? tak, jak dotychczas - pozostanie zjawiskiem groźnym. Człowiek stanowi bowiem największe zagrożenie dla samego siebie w dwóch przypadkach: wtedy, gdy uwierzy, że nie różni się od zwierząt, oraz wtedy, gdy uwierzy, że jest równy Bogu.
Napisano 16.12.2008 - 19:29
Napisano 16.12.2008 - 21:58
To nie za dobrze myśłałeś...A ja myslałem, że ZSRR zaistniał w wyniku wojny światwej, wykorzystywania chłopów i robotników, niemożliwej do spełnienia nadzieji równości społęcznej.
Podejrzewam, że Ty także jesteś katoliczką (no, chyba, że dokonałaś już apostazji). I co w związku z tym? Ano nic. To, że Hitler urodził się w katolickiej rodzinie, także o niczym nie świadczy. Zresztą, Hitler dość szybko wyrzekł się swej wiary. Przypomnę jego znane stwierdzenie: "Wiarę w Boga powinno się tracić tak jak pierwsze zęby". Wiara Hitlera to wiara w coś kształt nieokreślonej, metafizycznej Opatrzności, będącej w rzeczywistości po prostu obrazem jego dążeń. Można w sumie powiedzieć, że Hitler sam dla siebie był bogiem (jeden z dokumentalistów jego życia Hermann Rauschning napisał: "Gdzie jednak jest Bóg, o którym wielokrotnie wspomina w swoich tyradach Hitler, nazywając go Opatrznością i Wszechmogącym? Bóg to człowiek piękny, człowiek boski, (...). Bóg to sam Hitler").z tego co wiem Hitler od początku do końca był katolikiem. większość wojen była toczona na tle religijnym. może wyprawy krzyżowe prowadzili dobrze zamaskowani ateiści z pewnością także Irak i muzumanie w rzeczywistości są ateistami. jednym słowem: ateiści odpowiadają za całe zło na świecie (odpowiadają nawet za złe czyny jeszcze nie popełnione) a nawet jeśli zbrodnię popełnia osoba podająca się za wierzącą to jest to zamaskowany ateista chcący jak najwięcej owieczek odwieść od miłosierneo Boga. tak na serio: zgadzam się w pełni z Vaheremem. nie mam zamiaru ponosić odpowiedzialności za czyny innych ludzi i nie uważam siebie za potencjalnego dyktatora-zbrodniarza.
Napisano 16.12.2008 - 22:18
A ja myslałem, że ZSRR zaistniał w wyniku wojny światwej, wykorzystywania chłopów i robotników, niemożliwej do spełnienia nadzieji równości społęcznej
Napisano 16.12.2008 - 23:28
Tak, na pierwszy rzut oka mógłbym przyznać Ci rację. Wszakże samo bycie katolikiem, czy ateistą o niczym jeszcze nie świadczy. Nie można tak po prostu, na skróty powiedzieć: "Ponieważ jestem ateistą/katolikiem, więc łatwiej przyszłoby mi zabić człowieka". Powody są bardziej złożone.Wyciąganie argumentów o tym ile to ateiści zabili ludzi w XX wieku jest tak samo głupi jak gadanie o tym ile to katolicy zabili ludzi w czasie krucjat.
Napisano 17.12.2008 - 20:07
Totalitaryzmy: hitlerowski i stalinowski miały antagonizm międzyludzki wpisany do swych ideologicznych podstaw (ateistyczny darwinizm społeczny, będący elementem marksizmu i nietzscheanizmu odegrał tu rolę kluczową). Natomiast średniowieczna, barbarzyńska działalność Kościoła w stanowiących fundament chrześcijaństwa naukach Chrystusa żadnego uzasadnienia nie znajduje
Napisano 18.12.2008 - 10:36
Napisano 18.12.2008 - 11:32
Napisano 03.01.2009 - 11:46
Napisano 11.01.2009 - 13:05
Napisano 07.02.2009 - 08:21
a jakby inaczej zdobył zaufanie?z tego co wiem Hitler od początku do końca był katolikiem.
Napisano 12.05.2009 - 13:59
Nie wydaje mi się, żeby ateista twierdził, ze jest równy bogu. Nie można stwierdzić, że jest się równym czemuś co nie istnieje. Za to np papieża uznaje się za nieomylnego, a tym samym równego Bogu.
Napisano 14.05.2009 - 11:13
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych