Napisano
03.12.2008 - 12:47
Gdybyś pamiętał treść rozmowy z Bogiem można by było coś pomyśleć nad interpretacją, na chwilę obecną wygląda jednak na to ,że sen był wywołany twoja wiarą w Boga i tyle.
Pamiętam jak swego czasu miałam podobny sen, początku nie pamiętam bo było to dobrych parę lat temu, w każdym razie podobnie jak ty nagle zaczęłam wznosić się w powietrze, nie wylądowałam jednak w niebie jako takim ale wśród gwiazd gdzieś daleko od Ziemi, tak właściwie nie byłam nawet wśród gwiazd ale w przestrzeni międzygalaktycznej. W pobliżu nie było bowiem żadnej gwiazdy a gdzieś w oddali majaczyły się całe galaktyki. I wtedy Go zobaczyłam, był niewątpliwie mężczyzną ale nie byłam w stanie określić dokładnie jego wyglądu - był jakby z mgły. Treść rozmowy z nim pamiętam jednak dokładnie. Bóg mówił ,że jest jedynie czymś w rodzaju strażnika-opiekuna naszego świata i ,że podobnych światów jest wiele, każdy z nich posiada takiego właśnie opiekuna. Mówił też ,że nie podobają mu się kierowane do niego modlitwy ludzi ponieważ ludzie nazywają go w nich najwyższą istotą a tak nie jest bo ponad nim jeszcze ktoś jest ponad to większość tych modlitw nie ma mocy duchowej ponieważ są jedynie bezmyślnym powtarzaniem wyuczonych rytuałów. Toteż większość modlitw ignoruje. Na koniec dodał jeszcze ,że mnie lubi co wykorzystałam prosząc go o jakie dodatkowe dary. Otrzymałam łaskę wysłuchiwania przez niego moich próśb oraz pewnego wglądu w przyszłość. Później odesłał mnie z powrotem na Ziemię.
Nie muszę ukrywać ,że te "dary" posiadam w rzeczywistym życiu bo ludzie na tym forum z pewnością o tym wiedzą, moje życzenia się spełniają a przez prorocze sny potrafię przewidzieć przyszłe wydarzenia, z tym ,że "dary" te posiadałam jeszcze przed snem.
Dodam tylko ,że ani przed snem ani po nim nie wierzyłam w Boga i uważałam ,że jeżeli istnieje to jest właśnie kimś takim jak ten w moim śnie, nie jest ani najwyższą możliwą istotą ani specjalnie go nie obchodzą ludzkie modlitwy, wykonuje tylko pewną robotę.