Temat jest zamknięty
Najpierw dowody : Dowody
Codziennie wracam do domu przez las. Pewnego dnia,mieliśmy mniej lekcji, gdyż w okolicy wykryto wyciek jakiejś dziwnej substancji o kolorze brązowym. Wracałem sam do domu, i zobaczyłem,
że pod drzewem coś jest. Miało jasną głowę, było wysokie. Wydawało jakieś dziwne dźwięki.
Na mój widok uciekło w głąb lasu. Jakoże miałem mniej lekcji, pomyślałem, że nic się nie stan
ie jak przyjdę do domu troszkę później. Pobiegłem w las, spotkałem grupę krasoludków zbierających
dzicze odchody. Nie zainteresowało mnie to, gdyż szukałem istoty o jasnej głowie, i biegłem dalej.
Usłyszałem ponownie śpiew, niczym nie przypominający ludzkiego. Schowałem się za dziczym gównem,
i czekałem. Zauważyłem za mną grupę krasnali. Krzyczeli, abym oddał im kał, ale chowałem się za nim, więc nie mogłem im go dać. Powiedziałem, że szukam pewnej jasnowłosej istoty. Krasnale
odparły, że to pewnie Gracjan Roztocki, który od dłuższego czasu czai się w lesie, i napastuje
sarenki. Krasnoludki wyjęły swoje klocki, i razem zaczailiśmy się na gracjana. Nagle podbiegł On!
Przestraszyliśmy się nie na żarty, gdyż był nagi, a między nogami nie miał NIC! Cóż to było za odkrycie!
Nagle, największy krasnal, Chałabała wyciągnął z dupy klocka. Powiedział, że to jego technika, którą niedawno
rozwalił królika giganta. Zamachnął się, ale Gracjan zrobił unik, i walnął falą ponaddźwiękową z odbytu.
Odrzuciło nas na 3 metry, i Chałabała uderzył w drzewo, i oplótł się wokół niego gównem. Gapcio zastosował ponownie
technikę kloca z odbytu, ale miał on zaledwie 2 metry. Udało się pokonać Gracjana. Zjedliśmy klocka Chałabały,
i wydostał się z oplotu. Razem z krasnalami polecieliśmy latającym dywanem aladyna do USA, gdzie wypuśicliśmy gracjana
w parku Yellowstone. Tam odurza się własnymi gazami z dupy, i jest to obserwowane jako UFO i Yeti. Mam nadzieję ,że wyjaśni
to wiele niezidentyfikowanych zdarzeń w tej okolicy. Do dziś można usłyszeć "Moje czerwone stringi..." Piosenka ta, jest odbierana jako zaburzenia czasoprzestrzeni.
