Skocz do zawartości


Zdjęcie

Bracia mają wspólną żonę - "tak jest od wieków"


  • Please log in to reply
3 replies to this topic

#1

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawy artykuł. Szczególnie powinien zainteresować osoby, którym nie w smak wielożeństwo w krajach muzułmańskich i pozycja kobiety w tamtejszej kulturze. Ten artykuł da im porównanie do zjawisk podobnych w kulturze indyjskiej. Ten artykuł powinien nieco otworzyć niektórym oczy jak funkcjonuje to co nazywamy "kulturą i tradycją" i na jakich zasadach to się utrzymuje w społeczeństwie. To co u nas nie do pomyślenia, w innych krajach jest normalne, bo tak było z dziada pradziada. Zapraszam do lektury:

Bracia mają wspólną żonę - "tak jest od wieków"

Amar i Kundan Singh Pundir są rodzeństwem. Młodszy z braci Amar rozbija skały w kopalni, zarabiając w ten sposób na życie. Kundan uprawia natomiast niewielki kawałek ziemi, który bracia odziedziczyli po rodzicach. Obydwaj mieszkają w pięknej, ale odległej wiosce, ukrytej w chmurach w indyjskim stanie Himachal Pradesh.

Obydwaj bracia mają około czterdziestu lat i całe swe dorosłe życie mieszkali razem. Są biedni, więc dzielą się wszystkim: swym domem, pracą, zarobkami oraz żoną… Od dawna mamy tradycję posiadania rodziny liczącej od pięciu do dziesięciu członków. Dwóch braci ma jedną żonę – mówi Kundan.

Mężczyźni praktykują coś, co nazywa się braterskie wielomęstwo – bracia z jednej rodziny żenią się z tą samą kobietą. Dlaczego? Odpowiedzią jest tradycja i ekonomia.

Życie w tym regionie nie jest łatwe. Wioska, w której mieszkają bracia leży na zboczu bardzo stromego wzgórza, na wysokości ponad 1800 metrów nad poziomem morza. Większość mieszkańców żyje z tego, co uda im się zebrać na niewielkich poletkach należących do rodziny. W tym trudno dostępnym terenie nie ma zbyt wielu możliwości, by poznać kogoś nowego. Mężczyźni, zamiast więc szukać sobie własnych żon i dzielić rodzinny majątek, wolą żenić się z tą samą kobietą, dzięki czemu również odziedziczona ziemia pozostaje w rodzinie.

Jedna z kobiet, Indira Devi, mówi jednak, że nie łatwo jest mieć dwóch mężów. „Dużo się kłócimy” – mówi.

Podobnie jak większość innych małżeństw, także i tu kłótnie dotyczą zwykle spraw przyziemnych. Jedyna różnica polega na tym, że tu jest trzech współmałżonków zamiast dwóch. „Zwykle chodzi o jakieś prace domowe. Ciągle słyszę: dlaczego nie zrobiłaś tego? Dlaczego nie zrobiłaś tamtego?” – skarży się kobieta.

Nie ma natomiast sporów związanych z tym, ile rodzina będzie miała dzieci. Ma ich być troje. Jak więc cała trójka współmałżonków radzi sobie z seksem? „Robimy to na zmianę. Zmieniamy się i śpimy ze sobą w inne dni. Musimy robić zmiany, bo inaczej nie mogłoby to funkcjonować” – wyjaśnia Kundan. - Musimy to robić dla dobra naszej rodziny, aby pokonać trudności, a przez to musimy kontrolować nasze serca, aby zbyt wiele nie odczuwać – dodaje Amar.

Obcym taki układ może wydawać się dziwny, ale w wiosce liczącej około dwustu mieszkańców jest czymś zupełnie normalnym. Zgodnie z tradycją małżeństwa są planowane wcześniej, a kobiety mają dwóch mężów. Zdarzają się jednak i takie przypadki, że jedna kobieta wychodzi za mąż za trzech lub czterech mężczyzn – zależnie od tego ilu braci jest w rodzinie.

Choć wielomęstwo jest nielegalne w Indiach, w tym miejscu jest społecznie akceptowane. Nikt z władz zdaje się nie zwracać na to uwagi. - Tak jest od wieków. Moja szwagierka ma dwóch mężów, moja teściowa również – mówi Indira.

A jeśli chodzi o to, który z mężczyzn jest biologicznym ojcem dzieci, Pundirowie nie tylko tego nie wiedzą, ale też nie bardzo się tym przejmują. „Dla mnie wszyscy są tacy sami, moja matka i moi ojcowie są tacy sami. Moja matka i moi ojcowie są dla mnie jak Bogowie” – mówi siedemnastoletnia Sunita Singh Pundir.

Chociaż współczesny świat dociera już do wioski dzięki telewizji satelitarnej oraz telefonii komórkowej, Pundirowie mają nadzieję, że wielowiekowa tradycja będzie kontynuowana również przez ich dzieci.

- Na pewno tak się stanie – dodaje najstarszy syn w rodzinie. On i jego młodszy brat już omówili te kwestię i uzgodnili, że poślubią tę samą kobietę.

Córka Sunita nie jest jednak już tego taka pewna. - Chciałabym mieć jednego męża – mówi. Kiedy jednak zapyta się ją o to, czy wyjdzie za mąż z miłości, czy też powodem będzie tradycja, z odpowiedzi Sunity wynika, że tradycja przetrwa jeszcze co najmniej w jednym pokoleniu. - Nigdy nie zaprzepaszczę naszej tradycji, nawet kosztem miłości. Nigdy nie zniszczę reputacji moich rodziców i moich braci - mówi młoda kobieta.

http://wiadomosci.on...iekow,item.html
  • 0

#2 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

Czy przypadkiem nie dostajesz przelewów z Arabii Saudyjskiej?
  • 0

#3

golibroda.
  • Postów: 430
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zapominasz o najwazniejszej rzeczy geniuszu. To co "bylo z dziada pradziada" niekoniecznie musi byc dobre i nie jest to bynajmniej powodem do zachowywania takiego stanu lub wrecz akceptowania przez reszte swiata.
Dam ci dwa przyklady:
1) W sredniowiecznej Europie normalnym byly malzenstwa tzw. rodowe, pomiedzy ludzmi ktorzy w ogole sie nie znaja ale dla celow politycznych nalezy je przeprowadzac. Niejednokrotnie z dziewczynami 15-letnimi i mlodszymi. Tak samo pozniej w demokratycznej juz Europie XX wieku kobiety nie mogly oddawac glowow w wyborach. Gdyby nikt nie uznal tych i wielu innych zjawisk za niewlasciwie dzisiaj nadal mielibysmy taka sytuacje bo wystarczyloby uzyc argumentu "to element kultury, tak jest z dziada pradziada".
2) Sa w swiecie kraje w ktorych akceptuje sie dzis gwalty na kobietach za to ze "kusily swoim ubraniem". Sa tez miejsca na ziemi gdzie za maz wydaje sie dzieci. Wedlug ciebie reszta swiata nie ma prawa do glosu krytyki bo to "element tradycji". Czy jest jeszcze na swiecie jakis kraj kanibali? Przypuszczam ze bysmy cos takiego znalezli w np. dalekiej Papui, wedlug ciebie rowniez nie wolno ingerowac bo to "element tradycji, przepieknej i jakze innej od naszej".

Nie pisze tego w zasadzie do ciebie bo jestes propagandysta niereformowalnym, raczej do innych zeby nie dali sie zwiezc twoim slowom.
  • 0

#4

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Czy przypadkiem nie dostajesz przelewów z Arabii Saudyjskiej?


Nie, są z bardziej polskiego źródła. :D

Zapominasz o najwazniejszej rzeczy geniuszu. To co "bylo z dziada pradziada" niekoniecznie musi byc dobre i nie jest to bynajmniej powodem do zachowywania takiego stanu lub wrecz akceptowania przez reszte swiata.


Oczywiście możemy oceniać to z moralnego punktu widzenia w kategoriach dobre i złe.

1) W sredniowiecznej Europie normalnym byly malzenstwa tzw. rodowe, pomiedzy ludzmi ktorzy w ogole sie nie znaja ale dla celow politycznych nalezy je przeprowadzac. Niejednokrotnie z dziewczynami 15-letnimi i mlodszymi. Tak samo pozniej w demokratycznej juz Europie XX wieku kobiety nie mogly oddawac glowow w wyborach. Gdyby nikt nie uznal tych i wielu innych zjawisk za niewlasciwie dzisiaj nadal mielibysmy taka sytuacje bo wystarczyloby uzyc argumentu "to element kultury, tak jest z dziada pradziada".


Bardzo dobry przykład, lecz zobacz ile czasu trwało zanim kobiety uzyskały te prawa w naszej kulturze.
To był proces trwający dziesiątki, a nawet setki lat.

Sa w swiecie kraje w ktorych akceptuje sie dzis gwalty na kobietach za to ze "kusily swoim ubraniem".


Nie mówiąc o tym, że mój nauczyciel religii katecheta (w Warszawie, nie na wsi) z L.O. twierdził , że gwałty w większości przypadków wynikają z niemoralnego prowadzenia się (w tym ciągłego przesiadywania w dyskotekach i krzykliwego obnażającego ciało ubioru ) i zadawania się z nieodpowiednimi osobnikami.

Czy jest jeszcze na swiecie jakis kraj kanibali? Przypuszczam ze bysmy cos takiego znalezli w np. dalekiej Papui, wedlug ciebie rowniez nie wolno ingerowac bo to "element tradycji, przepieknej i jakze innej od naszej".


Nie raczej już nie ma kraju kanibali. Nie chodzi o to, że nie wolno. Chodzi o to, że trzeba z głową i rozsądkiem.
Większość chce to zrobić krzykiem i wojnami z jednej strony, a przy pomocy takich metod niczego jeszcze nie naprawiono.

Nie pisze tego w zasadzie do ciebie bo jestes propagandysta niereformowalnym, raczej do innych zeby nie dali sie zwiezc twoim slowom.


O tak, nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw. Amen ;)
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych