Starzec pokiwał smutno głową i usiadł na pieńku, a wokół niego prawie natychmiast zgromadziły się zasmarkane malce.
- Powiem wam dziołchy, że to jeno bajy dla niegrzecznych dzieci przed snem. My raz z Wojtkiem, co to kamulce żarł i bordel prowadził poszli pod Giewonta. A tam taka ogromna dziuuuuura! Wojtuś już chciał ją z rekrutować, ale żem mu wytłumaczył, że to nie do pochędóżki, a jaskinia jakowaś. Weszli my tam i co widzim? Wuj Staś siedzi z chłopakami i bimber pędzą. Jak ja mu żem dowalił, wierzcie mi! Dwa lata pędził świństwo to i rozprowadzał we wsi, a my zyski jeno tracili. Już miał po ZOMO wołać, a tu nagle Wuj Staś podnosi się i mówi, że jak mu pomożem, to i skarb dostaniem. Wojtuś już się napalił, wziął kijaszek i w głąb jaskini pobiegł. Szybkie toto było, jak wiwerna jakowaś. A my się potykalim, my chachralim, my pierdzielim, byle by tylko potwora z jaskini wystraszyć. Ale nie ma ... eee... nie ma Stasia we wsi! Takie toto ogromne było, żem się w pory spakował i potem dziołcha mnie utłukła, ale to kompletnie inna historyja. Nie wiem jak wielkie te cienie były, ale większe od nas. Nachylam się i mówię Wojtusiowi, żeby zwolnił i miast patyczka kamulca wziął, coby bestię ogłuszyć, albo podrzucić jej to do żarcia. Wychodzim zza rogu, a tam co? Wieeeeelki szkielet, mówię wam. Białe toto było i stare, ale widać było, że niezły jaszczur tu żył. My myślim: potwora ni ma! A tu co? Wychodzi coś tłustego, w szmaty owinięte, w ręce trzyma pałkę obitą zębami jakichś stworów mitycznych. Oj, ale myśmy uciekali, oj! Na koniec okazało się, że to jeno teściowa była i wałkiem Stasia chciała utłuc. Nie wnikam dlaczego, pewno chędożył nie tą co trza. To tyle smarkacze... Jaszczura ni ma, ale prawdziwe potwora mieszka zaraz obok.Starzec ryknął śmiechem, kiedy dzieciaki z krzykiem zerwały się z miejsc i pobiegły do lasu. Charknął, potarł się palcami i pogrzebał za spodniami.
- To tyle baj na dziś. Prawdziwe jaszczura są o wiele bliżej, niż się wam wydaję. Buahaha! Buahaha! Buahaha! Buaahah... ha... ha... chrrr... chrrr... chrrrr... A, to nic. Kłaczek.***
To jest mniej więcej moje podejście co do kwestii smoków. Znalazł naćpany szaman szkielet dinozaura, a potem po pijaku B. Clintonowi w barze nagadał. Oczywiście, mogę się mylić. Po prostu uczono mnie, że wielu rzeczy nigdy nie zrozumiemy i nie jesteśmy w stanie wyjaśnić, ale zianie ogniem? Przy naszej obecnej wiedzy nie jesteśmy tego w stanie przyjąć do wiadomości, jako realnej umiejętności smoka. To po prostu na chwilę obecną nie-moż-li-we. Oczywiście, to mógł być też jakiś latający jaszczur, ale to wtedy nie musi być smok, tylko coś, co przeżyło do jakichś tam czasów.
Użytkownik Scorpius edytował ten post 18.03.2011 - 14:22