To co robi teraz USA zakrawa o skrajną hipokryzję. Walka z terrorem... a może z powstańcami? Bojownikami o wolność? Partyzantami? Czym różnią się te pojęcia. Ładunkiem emocjonalnym w nich zawartym. USA dobrze wie jak manipulować słowem. Słowo nie jest ostrzejsze od miecza, ale czyni go niewidzialnym. Co chcą osiągnąć terroryści? Skąd się wywodzą? Kto ich wyszkolił?
Wielu spośród nich swój rodowód wywodzi z najtajniejszej siatce agenturalnej powojennej Europy. Siatce stworzonej pod kryptonimami: Gladio (Włochy), SDRA8 (Belgia), w Danii - Absalon (Dania), TD BJD (Niemcy), LOK (Grecja), P26 i P27 (Szwajcaria). Mających za cel w razie ataku komunistów prowadzić działania dywersyjne i zaczepne na terenie wroga. Miały minować drogi, niszczyć transporty, niszczyć patrole przeciwnika, oraz nadal utrzymywać kontakt z centralą. Czy to już terroryści? ZSRR na pewno by ich tak określiła. Sposoby działania idealnie odpowiadają tym które stosują afgańscy partyzanci.
We Włoszech pierwsza taka organizacja powstała już w momencie zakończenia II wojny światowej. Utworzono ją w północno-wschodnim rejonie tego kraju pod kryptonimem "Osoppo" jako zabezpieczenie przed... inwazją partyzantów Tito. Uległa ona rozwiązaniu dopiero w 1956 roku, a większość jej sił i środków włączono do korpusu Karabinierów. Jednak na bazie części członków "Osoppo" zorganizowano równocześnie pod auspicjami wywiadu wojskowego SIFAR (Obecnie SISMI) oraz amerykańskiej CIA zakonspirowany oddział "Stella Alpina", którego obszar działania obejmował strefę ograniczoną miejscowościami Osopp-Udine-Gorizia i wokól nich. Głównym organizatorem był Aldo Specogna, były oficer strzelców alpejskich, weteran kampanii w Grecji i Związku Radzieckim. Punkt dowodzenia tej siatki dywersyjnej umieszczono - oczywiście z zachowaniem pełnej konspiracji - w obiektach asocjacji "Nazionale Alpini", przy drodze wiodącej z San Agostino do Udine. To narodowe stowarzyszenie skupia ochotników - mieszkańców gór, narciarzy, alpinistów, przewodników i ratowników górskich doskonale znających swój region, co stanowiło świetną przykrywkę dla tajnej organizacji oraz umożliwiało nabór odpowiednich ludzi.
"Stella Alpina" nie była jedynym tego typu oddziałem. Równolegle zorganizowano oddział "Stella Marina" strzegący strefy wokół Triestu i na południe od m. Gorizia oraz sześć oddziałów, których kryptonimami były nazwy kwiatów a rejony działania leżały bardziej na zachód: "Rododendro" rozrzucony od Col du Brenner do Bolzano, "Ginestra" między jeziorami Iseo i de Garde, "Azalea" w rejonie Werony, "Primula" między rzeką Adige a granicą z Austrią, "Garofano" (lokalizacja nieznana) oraz szósty, niezidentyfikowany. Każdy z nich liczył kilkudziesięciu dywersantów, doskonale przygotowanych przede wszystkim do niszczenia lokalnych dróg, mostów i tuneli, by sparaliżować ruchy ewentualnego najeźdźcy. Przy czym te wszystkie organizacje działały pod wspólną nieoficjalną nazwą "Gladio".
Agenci tych organizacji zostali świetnie wyszkoleni, oraz wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt, w tym broń ciężką i materiały wybuchowe, który został zgromadzony w wielu kryjówkach na terenie krajów macierzystych. Według danych ujawnionych w latach 90. we Włoszech istniało 139 takich zamaskowanych magazynów zwanych nascos. Znajdował się w nich sprzęt i wyposażenie niezbędne do prowadzenia rozpoznania, sabotażu, działań propagandowych oraz radiostacje i najrozmaitsza broń: od noży, granatów, pistoletów, przez broń automatyczną, po działa bezodrzutowe i moździerze. Nadzór nad tymi organizacjami przejęło NATO w 1949 roku.
Tysiące świetnie uzbrojonych "gladio" stwarzało potężną siłę. Pozwalającą na ingerowanie w politykę i zmianę władz.
Generał Nino Lugarese, szef włoskiego wywiadu militarnego, przyznał, że funkcjonowała w tym państwie grupa ośmiuset "Supergladio", mającą za cel "wewnętrzną infiltracje" przeciwko celom politycznym. Wiele tropów wskazywało, iż członkowie "Gladio" byli zamieszani w wiele aktów terrorystycznych na przestrzeni drugiej połowy XX w. Wybuch w Banku Rolnym na Piazza Fontana w 1969 roku, w którym zginęło 17 osób, a 88 zostało rannych, wybuch podczas antyfaszystowskiej demonstracji w Brescia, ośmiu zabitych oraz stu rannych, atak na dworcu w Bolonii, osiemdziesiąt pięć osób zabitych, dwieście rannych, zamach na włoskiego premiera Aldo Moro. Każde z tych działań miało za zadanie wywarcie strachu i zdobycie społecznego przyzwolenia na polityczne zmiany. Terroryści?
Nasuwa się pytanie. Skąd tak świetnie zorganizowane i uzbrojone jednostki czerpały fundusze. Nie mogły korzystać z legalnych pieniędzy za sprawą głębokiej konspiracji. Szkolenia w bazach USA i Wielkiej Brytanii, amunicja, broń, materiały wybuchowe, łączność, dokumenty, utrzymanie tego wszystkiego w stanie używalności, płace oficerów (szef szwajcarskiej tajnej armii zarabiał rocznie sto tysięcy dolarów). Wszystko to wymagało gigantycznych nakładów. Skąd pochodziły te pieniądze?
Otóż wyszło na jaw, że organizacja "Gladio" całkowicie zatraciła swój pierwotny cel - walki z najeźdźca. Stała się "Mieczem" w dłoniach innej tajnej grupy - Propaganda Due, zwaną także P2. Kierowaną przez faszystę, byłego łącznika dywizji SS "Herman Göring" a rządem Mussoliniego - Licio Gelli. Tego jak doszło do tego, że objął władze nad P2, ani kto utworzył tę organizację, nie wykryto. Gelli biorąc udział w operacjach finansowych opiewających na setki milionów dolarów, których pochodzenie nie było znane, zwrócił na siebie uwagę włoskiej policji. Związku z tym dnia 17 marca 1981 roku, jego dom zrewidowała policja. Odkryto listę ponad tysiąca członków P2, na której widniały nazwiska trzech szefów włoskich tajnych służb, kilkudziesięciu posłów, wysokich oficerów wojska, przemysłowców oraz arystokratów. Znaleziono także "plan demokratycznego odrodzenia", który był jedynie dokładnym planem wprowadzenia we Włoszech rządów autorytarnych. Po tych zdarzeniach Gelli wyjechał, jednak parę miesięcy później został złapany na próbie wycofania z genewskiego banku kilkudziesięciu milionów dolarów. I tym razem udało mu się uciec z więzienia, aż w 1987 roku powrócił do Włoch.
Po tej wielkiej aferze, w której uczestniczyły wielkie finanse, siły militarne oraz polityka, kraje zachodnie zdecydowały się rozwiązać tajne armie.
W roku 2005 włoska prasa ujawniła, iż w kraju działa Wydział Antyterrorystycznych Studiów Strategicznych (DSSA), stworzony i prowadzony przez dwóch byłych członków "Gladio". Ujawniono, że planowali porwanie komunistycznego działacza. Więc czy tajne struktury podziemnych armii naprawdę przestały istnieć?
Poza aferą "Gladio" ustalono, że "uśpioną" siatkę dywersyjną uaktywniono przed czasem także w Grecji. Podejrzewa się, że pucz greckich generałów w 1967 roku zwany operacją "Prometeusz" był formą realizacji opracowanych wcześniej tajnych planów NATO na wypadek komunistycznej inwazji. Oddziały specjalne, których użyto tam do błyskawicznego opanowania ważnych punktów i internowania politycznych przeciwników podlegały wcześniej pułkownikowi Papadopulosowi, który stanął na czele junty wojskowej. Grecka "Owcza Skóra" dysponowała w swym kraju równie rozgałęzioną co włoska "Gladio" siecią kryjówek z bronią zlokalizowanych w jaskiniach, piwnicach gmachów publicznych i w podziemiach wiejskich kościołów.
Czy nie można zauważyć pewnej analogii do jednej z niebezpieczniejszych organizacji terrorystycznych dzisiejszych czasów? Wyhodowanej na piersi USA Al Kaidy, i jej przywódcy Osamy Bin Ladena? Dopóki jego walka była po myśli amerykanów, wspierali go finansowo i logistycznie. Nie przewidzieli, że Al Kaida podąży ku skrajnemu fundamentalizmowi. Terroryści? A może islamskie "Gladio"?
O operacji Ajax i wyprodukowaniu sobie przez USA kolejnego największego wroga, rodem ze złowieszczej „osi zła” opowiem może kiedy indziej.
źródła: 1, 2, 3, 4