Według teori dr Strassmana w momencie śmierci uwalniane są pokłady psychodelika DMT (Dimethyltryptamine) produkowanego i magazynowanego w szyszynce. Odczuwanie NDE ma ponoć być tego skutkiem. Niestety do tej pory nie udało się potwierdzić tej teorii doświadczalnie z dwóch powodów. U osób zmarłych poddanych sekcji odnaleziono śladowe ilości DMT w szyszynce. Zakładając prawdziwość tezy nie powinno go tam być zbyt wiele, ponieważ zostało uwolnione w momencie śmierci. Drugi powód to fakt że DMT jest niezmiernie szybko metabolizowane w przeciągu minut, więc w pozostałej cześci mózgu też na próżno go szukać. Sytuacja wydaje się patowa, chyba że ktoś się zdecyduje na dość drastyczny eksperyment i dokona biopsji mózgu u ochotnika sztucznie poddanego procesowi NDE czyli krótko mówiąc da się zabić na 5 minut.
edit: Ktoś mnie uprzedził podczas pisania
Użytkownik Oomek edytował ten post 09.08.2012 - 13:41