Skocz do zawartości


Zdjęcie

UFO - moja obserwacja


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Cała ta historia miała miejsce jakiś miesiąc temu. Był to koniec marca lub początek kwietnia, nie pamiętam dokładnej daty, ale ogólnie mówiąc dzień był dość pochmurny. Jechałem autobusem relacji Nowy Dwór Mazowiecki - Warszawa Centrum (przez Legionowo) i gdzieś koło godziny 12:15 - 12:30 dojechaliśmy w końcu do miasteczka Legionowo.

Jadąc autobusem z nudów prawie cały czas oglądałem widoki za oknem, gdy nagle zobaczyłem TO. Nie potrafię opisać na jakiej wysokości to "coś" się znajdowało, bo nie miałem żadnego punktu odniesienia w stosunku do którego mógłbym to określić, ale według mojego ówczesnego pierwszego wrażenia było to jakieś 150 - 200 metrów nad dachami domów. UFO miało kształt klasycznego latającego talerza i dlatego przyciągnęło moją uwagę. Nie miał ani skrzydeł, ani kadłuba, ani żadnych świateł lub znaków - "czysty" dysk. Dodatkowo bardzo interesujący był tor lotu tego obiektu - mianowicie nie leciał on w linii prostej, ale zygzakiem, jednak nie leciał też szybko, można było to opisać jako "spokojny, rekreacyjny przelot nad miastem". Trzecią ciekawostką na temat tego obiektu była kwestia jego koloru, który zmieniał się cyklicznie z jakby metalicznego srebrnego na prawie całkowicie biały.

Ogólnie mówiąc wygląd i zachowanie tego "czegoś" sprawiło, że nawet ja poczułem się niespokojnie. Pierwsze co mi przyszło wówczas do głowy to... "kosmici czy co!?". Przylgnąłem do szyby autobusu i jak zahipnotyzowany patrzyłem jak obiekt ten powoli oddala się ode mnie i zastanawiałem się, czy przynajmniej sąsiadom nie pokazać tego "czegoś", aby upewnić się, czy to nie jest jakiś koszmarny sen sceptyka, jednak nie wydusiłem z siebie ani słowa. Po chwili autobus wjechał w część drogi, przy której rosną wysokie drzewa i straciłem obiekt z oczu.


Przyznaję, że nie wiedziałem co o tym myśleć. Ja - "rasowy" sceptyk, człowiek nie wierzący w istnienie latających talerzy a tym bardziej w "tych wspaniałych kosmitów w swych świecących spodkach" nagle widzi coś, co swego czasu było kwintesencją wiary w odwiedziny kosmitów (dzisiaj chyba bardziej przeszło to z klasycznych dysków na latające w nocy światła i radarowe sztuczki). W głowie miałem niemały mętlik bo nie miałem kompletnie pojęcia jak ocenić i zakwalifikować to, co przed chwilą widziałem. Nie miałem żadnego racjonalnego wyłumaczenia, nie uległem złudzeniu i byłem (jak i zresztą wciąż jestem) przekonany, że ten obiekt naprawdę tam był.

Rączki wówczas trochę się spociły ;)

Ale nie straciłem swojego podejścia do sprawy i wciąż byłem na 90% przekonany, że to coś ma racjonalne wyjaśnienie, tylko ja jeszcze do niego nie dotarłem. Aż wstyd się przyznać, ale tymi 10% zawładnęła opcja "czyżby ufole?" (dużo czytałem tutaj, na tym forum o UFO i choć nie wierzę w ogromną wiekszość tych materiałów w chwili takie jak ta nabierają one trochę innego znaczenia) i pewna część mnie zaczęła na poważnie rozważać te wyjaśnienie tego zjawiska.

Aż wreszcie autobus przejechał odcinek z drzewami na poboczu i obiekt znowu stał się wyraźnie widoczny, był nawet blizej niż wcześniej. I wtedy...


zobaczyłem, że pod UFO coś dynda. Początkowo była to czarna kropka, ale z czasem przybrała ona kształt czarnego "czegoś", wyraźnie uwiązanego pod spodem "dysku". I w tym momencie minęliśmy budynek, który rozwiał wszelkie wątpliwości - Instytut Meteorologii oddział w Legionowie.

Moje UFO okazało się... balonem meteorologicznym (jakieś skojarzenia? ;) ), wypuszczonym z instytutu. Widoczne z dołu miało kształt dysku, zmianiało kolor, bo lecąc jak to balon kiwało się z lekka na boki (co potwierdza kiwanie się czarnej aparatury podczepionej pod spodem balonu) przez co światło inaczej się od niego odbijało. No i dopiero teraz również trajektoria tego obiektu stała się o wiele bardziej "balonowa". Aż mi się głupio zrobiło z powodu tej swojej żenującej pomyłki i całe szczęście, że nikomu w autobusie o tym nie powiedziałem ;)

Jednak jest to przestroga i dlatego ją tutaj prezentuję. Jestem bardzo sceptyczny w tej kwestii, ale nawet ja uległem pomyłce i to jak widać wprost dziecinnej. Kluczem do rozwiązania zagadki była wisząca pod spodem aparatura, która wyglądała jak czarna kropka podczepiona pod dskiem, co wygląda bardzo "nie-kosmicznie" i budynek Instytutu Meteorologii. Co jednak, gdyby obiekt ten znikł mi z oczu raz na zawsze po tym jak przesłoniły go drzewa i gdybym nie zobaczył tego budynku, który automatycznie wzbudził skojarzenia z balonem meteorologicznym orz gdybym nigdy tego ze sobą nie skojarzył? Byłoby to dla mnie prawdziwe UFO - coś niesamowitego, wręcz nieziemskiego i niewyjaśnionego - idealna baza do tworzenia pomysłów a'la kosmici przylecieli zwiedzić Legionowo.

A co, gdyby takie coś zobaczył entuzjasta UFO, nastawiony pozytywnie na te wszystkie opowieści o Roswell i kosmitach? Albo nawet osoba, która nie ma pojęcia o tym, że gdzieś obok jest instytut, który od czasu do czasu po prostu wypuszcza takie balony w niebo?

Oczywiście nie twierdzę teraz, że to oznacza, że każda obserwacja UFO to taki właśnie balon lub coś mającego racjonalne wytłumaczenie. Mówię jedynie, że ten przypadek okazał się piękną klapą, na dodatek bardzo wymowną klapą wg mnie, dotyczącą tego jak zwykły balon w sprzyjających warunkach może zmylić nawet kogoś nastawionego bardzo sceptycznie do zagadnienia UFO.

I jak po raz kolejny się okazało, nie warto być zbyt pewnym tego, że widziało się coś mającego związek z pozaziemską inteligencją. Czy to latające światła, rozmazane "coś" na zdjęciu, dysk na niebie lub cokolwiek tak często branego za ingerencję kosmitów - to wszystko może być czymś zwykłym i mieć jak najbardziej ludzkie/ziemskie pochodzenie, a jedynie my nie mamy odpowiedniej ilości informacji, aby prawidłowo ocenić dane zjawisko. Dlatego cężko mi uwierzyc w słowa zwykłych ludzi mówiących z całą pewnością "widzieliśmy pojazd kosmitów". Nawet jeżeli coś widzieliście (czego nigdy nie neguję w rozmowach z ludźmi, różne rzeczy widać na naszym niebie co sam przeżyłem na własnej skórze), to było to tak jak z moim przypadku jedynie "coś". A czym tak naprawdę jest to "coś", to już zupełnie inna sprawa.






Dodam tutaj także krótki opis innej obserwacji - przypadku mojego wujka. Otóż w wakacje, ze trzy lata temu opowiadał o jasnej kuli, która obserwowana przez lornetkę miała kształt kuli i była zbudowana z figur geometrycznych, jak piłka od futbolu. Na dodatek pewnego razu wg słów wujka "błysnęła i znikła za horyzontem". Jednak była ona widoczna w maju, a teraz już jej nie widać. Przypadek sprawił, że rok później byliśmy u niego (niedaleko Dubiecka, 30 km od Przemyśla) właśnie w maju, w długi weekend. Pewnego wieczoru wujek przyszedł i powiedział, że "znowu się pojawiła". Rzeczywiście, na oko był to duży świeciący obiekt, a widziany przez lornetkę wyglądał jak zbudowany z czegoś przypominającego kształtem figury geometryczne na klasycznej piłce (no pięciokąty mówiąc o wiele bardziej przyziemnie ;) ). Myślałem parę dni na ten temat (dom wujka jest na kompletnym odludziu, nie ma tam ani internetu ani żadnych szans na specjalistyczne książki lub mapy nieba, więc pozostawała mi wówczas tylko moja pamięć, która podsuwała pewne wyjaśnienie, ale nie miałem sposobu, aby je potwierdzić), ale rozwiązanie przyszło dopiero po powrocie do domu.

Otóż... była to Wenus. Położenie tego obiektu idealnie pokrywało się z mapami w komputerowym programie do obserwacji nieba. Dodatkowo dopiero wtedy skojarzyłem fakt, że "pięciokąty" to zwykła gra światła w niedoskonałej lornetce (zdarza się), którego nie potrafię zbyt dobrze wyjaśnić, ale każdy może je sobie wywołać odpowiednio rozregulowując ją podczas patrzenia na gwiazdę. Z jakiegoś powodu ten błąd (złudzenie czy jak to nazwać) występowało gdy się patrzyło na dużą Wenus, a nie występowało przy patrzeniu na mniejsze gwiazdy. Zaś słowa o "błyskawicznym zniknięciu za horyzontem"?... nie wiem, może to wyobraźnia wujka, może chęć "podrasowania opowieści", co z tego co sobie przypominam jest u wujka dość charakterystyczne.

Wniosek? UFO okazało się... Wenus, jest to więcej jak pewne.

(dodałem i ten opis, bo kiedyś jak pamiętam o nim wspomniałem, ale chyba nie wyjaśniłem, więc dzisiaj wykonuję "coup de grace")
  • 0



#2

Metal Soldier.
  • Postów: 110
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Widzisz, ja się już przyzwyczaiłem do takich "UFO" w Legionowie. Wiele razy polowałem na nie z aparatem, póki do mnie nie dotarło, że mamy u nas w mieście instytut meteorologiczny ;)
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych