Skocz do zawartości


Zdjęcie

Rodzima Wiara


  • Please log in to reply
14 replies to this topic

#1

Racibor777.
  • Postów: 1
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Rodzima Wiara jest społeczno-religijnym przejawem praw i porządku, jaki panuje w Naturze. To specyficzny sposób postrzegania własnego ludu, to nadanie głębokiego sensu swojej egzystencji Jest ona wyrazem czci i szacunku do Natury jak i również do jej wytworów.
Wierzymy w Odwieczne Prawa Natury, jakie przejawiają się poprzez naukę, historię, logikę oraz zdrowy rozsądek. Każda nauka czy religia, która przeczy naturalnym prawom kosmosu jest fałszywa. Niezależnie od tego w jaki sposób ludzie pojmują Boga, Bogów czy też Siłę Kosmosu nie są w stanie zaprzeczyć, że Prawa Natury są wytworem i zamierzeniem tej właśnie siły. Prawda nie wymaga wyjaśnień. Wielkie zasady są objawiane w zwięzłości. Fałszywa propaganda jest głównym składnikiem systemów bez zasad. Wszystkie systemy usiłują przekonać ludzi, iż dany system jest dobry, sprawiedliwy, korzystny i szlachetny oraz warty uwiecznienia i obrony. Im propaganda jest bardziej szowinistyczna, tym bardziej podejrzane są jej prawdziwe cele i zamierzenia.
To, co ludzie nazywają "nadnaturalnym" jest tak naprawdę "naturalnym' ale jeszcze nie zrozumianym albo nie odkrytym. Najprawdziwszą formą modlitwy jest kontakt z Naturą. Nie wymaga ona słów. Idź w opustoszałe miejsce, na szczyt góry podczas nocy, gdy bezchmurne niebo usiane jest gwiazdami, poczuj majestat i porządek nieskończonego makrokosmosu. Rozważ zawiłości równie nieskończonego mikrokosmosu. Zrozum, że z jednej strony jesteś poza możliwościami zrozumienia wielkości rzeczy a z drugiej jesteś potencjalnie wartościowy poza zrozumieniem jako ogniwo w łańcuchu przeznaczenia. Wtedy zrozumiesz w jaki sposób duma i jaźń mogą współistnieć z szacunkiem i czcią. Wtedy możemy znaleźć harmonię z naturą a z harmonią przychodzi siła, pokój i pewność.
Rodzima Wiara jest wyrazem szlachetnego ducha, to wypełnienie przeznaczenia naszego ludu, to kreatywność, walka z szeroko rozumianymi słabościami, niezachwiana wola walki o naszą tożsamość. Rodzima Wiara jest filozofią życia, to oddana praca nad kulturą- obliczem naszego ludu. Ludzie ignorujący swą przeszłość, kalają teraźniejszość i niszczą przyszłość. Materializm prowadzi do zbytecznej konsumpcji, która w odpowiedzi prowadzi do pogwałcenia Natur i zniszczenia środowiska. Jest to nienaturalne zachowanie. W stosunkach pomiędzy ludźmi tak jak w przyrodzie reakcja jest odpowiedzią na każdą akcję. To, co my sadzimy będzie zebrane jeśli nie przez nas to przez następne pokolenia.

"Nic w Naturze nie jest statyczne. Albo coś rozwija się i wzrasta albo chyli się ku upadkowi i ginie."
  • 0

#2

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak tylko odświeżając temat - a nie miałem gdzie tego zdjęcia nigdzie indziej wstawić ;)

Dołączona grafika

Chociaż nie bawi mnie walka z wyznawcami Chrystusa (to nie my pierwsi atakujemy) to od czasu do czasu warto o niektórych rzeczach mówić głośno.

Jeżeli ktoś miałby pytania odnośnie Naszej Rodzimej Wiary to chętnie na nie odpowiem :).

Użytkownik Shinji77 edytował ten post 04.07.2011 - 21:20

  • 0



#3 Gość_Anima Damnata

Gość_Anima Damnata.
  • Tematów: 0

Napisano

Miałbym kilka pytań, napisz gdybyś mógł w następnym poście czy chcesz, aby dyskusja toczyła się na tym ogólnodostępnym pod forum czy na PW.
  • 0

#4

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po to jest ten temat :), dawaj ;)
  • 0



#5

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W oczekiwaniu na pytania, pozwalam sobie wkleić opisy, 4 głównych świąt w życiu każdego Słowianina, tak, żeby temat nie umierał śmiercią naturalną ;).

Godowe (21-22.12)

Godowe Święto, Zimowego Staniasłońca - Etniczne święto Słowian, przypadajace na przesilenie zimowe (21-22 grudnia).

Święto Godowe, przypadające na okres zimowego przesilenia, w pewnych regionach znane było również pod nazwą Zimowego Staniasłońca i trwać mogło nawet kilka dni. Przez Słowiańskich Rodzimowierców (zarówno w przeszłości jak i obecnie) uznawane jest za początek nie tylko nowego roku słonecznego ale też liturgicznego oraz wegetacyjnego. Zwycięstwo światła nad ciemnością symbolizuje moment, w którym zaczyna przybywać najkrótszego (jak dotąd) dnia w roku, a najdłuższej nocy ubywać. Przynosząc ludziom nadzieję, napawając radością i optymizmem, Swaróg - Słońce znów zaczyna odzyskiwać panowanie nad światem… Stary cykl się zamyka - odchodzi stary rok, nowy - rozpoczyna.

U Słowian przesilenie zimowe poświęcone było także duszom zmarłych przodków. By dusze zmarłych mogły się ogrzać palono na cmentarzach ogniska i organizowano rytualne uczty (z którymi w późniejszym okresie przeniesiono się do domostw). Był to też szczególny czas na odprawianie wróżb mogących przewidzieć przebieg przyszłego roku np. pogodę i przyszłoroczne zbiory. W pewnych regionach (głównie na Śląsku) w okresie tym praktykowano zwyczaj stawiania w kącie izby ostatniego zżętego snopa żyta. Był on zazwyczaj dekorowany suszonymi owocami (najczęściej jabłkami) oraz orzechami, zaś po święcie pieczołowicie przechowywany aż do wiosny. To właśnie z nasion pochodzących z kłosów tegoż snopa należało bowiem rozpocząć przyszłoroczny siew…

Innym zwyczajem była kultywowana szczególnie w południowej Polsce (na Podhalu, Pogórzu, Ziemi Sądeckiej i Krakowskiej oraz ponownie na Śląsku) tzw. Podłaźniczka – udekorowana gałąź jodły, świerku lub sosny wieszana pod sufitem. Powszechne było też ścielenie słomy lub siana pod nakryciem stołu… Wszystko to czyniono dla zapewnienia przyszłorocznego urodzaju. Na przełomie XVIII i XIX wieku tradycję dekorowania snopa żyta niemal całkowicie zastąpił przybyły z Niemczech zwyczaj dekorowania choinki (która to ostatecznie, stała się niejako symbolem innego święta jakim jest chrześcijańskie, tzw. Boże Narodzenie). Wiele pierwotnych słowiańskich zabiegów magicznym (w tym np. wspomniane już ścielenie słomy lub siana pod obrusem) nadal powszechnie jednak praktykowana jest w wielu domach po dziś dzień, choć z czasem nadano im chrześcijański wydźwięk i interpretację - również wyraz "kolęda" pierwotnie oznaczał radosną pieśń noworoczną, śpiewaną podczas odwiedzania znajomych gospodarzy w noc przesilenia zimowego.

Powiązań "Bożego Narodzenia" ze Świętem Godowym na terenie Polski jest zresztą znacznie więcej. Chrześcijańskie (szczególnie dominujące wyznanie na terenie RP) obchodzi dzień narodzin swojego zbawiciela 25 grudnia, choć jeszcze w III wieku obchodzono go 6 stycznia - dopiero w okresie późniejszym pojawiła się data 25 grudnia (pierwszy raz wzmiankowana w 336 roku). Przyczyniło się do tego obchodzone wówczas w Rzymie, również pogańskie święto przesilenia zimowego poświęcone bogu słońca Sol Invictus. Należący również do czcicieli tegoż Boga cesarz Konstantyn, po swoim połowicznym przyjęciu wiary chrześcijańskiej (w ten sposób próbując pogodzić dwie różne wiary) przemianował termin święta chrześcijańskiego na święto "pogańskie" (co z resztą w analogiczny sposób uczyniono przyjmując symbolikę krzyża).

Plonów (23.09)

Dożynki to etniczne święto Słowian, przypadające na równonoc jesienną (23 września). Święto poświęcone tegorocznym zbiorom zbóż (połączone z obrzędami dziękczynnymi za ukończenie żniw i prac polowych).

Tradycyjnie dożynki obchodzone były w pierwszy dzień jesieni, podczas którego dziękowano bogom za plony i proszono o jeszcze lepsze w przyszłym roku. Ten ludowy zwyczaj Słowian i plemion bałtyckich, w różnych regionach zwany był też często wyżynkami, obrzynkami, wieńcem, wieńcowem (od najważniejszego ich symbolu - wieńca ze zbóż i kwiatów) lub okrężnem (od starodawnego obyczaju jesiennego obchodzenia, lub objeżdżania, czyli okrążania pól po sprzęcie zboża).

Dożynkom towarzyszyły różne praktyki i zwyczaje, związane np. z ostatnią garścią, kępą lub pasem niezżętego zboża, które po żniwach czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości urodzaju. Pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką (na Mazowszu i Podlasiu), brodą (we wschodniej części Mazowsza), kozą (w Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Wielkopolsce), perepełką (na kresach wschodnich); zwano je także wiązką, wiązanką lub garstką. Ścinane były uroczyście przez najlepszego kośnika, po czym wręczane były najlepszym żniwiarkom do uplecenia wieńca.

W niektórych regionach niemniej ważny był ostatni zżęty snop zboża, który w celu udekorowania (zwyczaj ten na przełomie XVIII i XIX wieku niemal całkowicie wyparło przybyłe z Niemiec dekorowanie choinki) przechowywano aż do Święta Godowego. W tych to regionach przyszłoroczny siew rozpoczynano z ziarna pozyskanego z tegoż właśnie snopa. W późniejszym okresie rolę tą przejął wieniec dożynkowy, przechowywany w stodole do kolejnego roku (do nowego siewu), z którego wykruszone ziarna wsypywano do worków z ziarnem siewnym.

Wicie wieńca z pozostawionych na polu zbóż, z kiści czerwonej jarzębiny, orzechów, owoców, kwiatów i kolorowych wstążek rozpoczynało obchody dożynek. Wieńce te zwykle miewały kształt wielkiej korony lub koła. W przeszłości umieszczano w nich także żywe (z czasem sztuczne) koguty, kaczęta lub małe gąski, co miało zapewniać piękny i zdrowy przychówek gospodarski. Wieniec dożynkowy zwany bywał również "plonem", bo też i uosabiał wszystkie zebrane plony oraz urodzaj. Niosła go na głowie lub na wyciągniętych rękach (zazwyczaj przy pomocy parobków i innych żeńców, w związku z ciężarem tegoż wieńca) najlepsza żniwiarka. Za nią postępował orszak odświętnie ubranych żniwiarzy, niosących na ramionach wyczyszczone i przybrane kwiatami kosy oraz sierpy. Wieniec niesiono do świątyni lub do wcześniej zaproszonego kapłana w celu poświęcenia, a następnie ze śpiewem w uroczystym pochodzie udawano się do dworu lub do domu gospodarza dożynek, gdzie zazwyczaj organizowano biesiady z poczęstunkiem i tańcami.

Kupalnocka (21-22.06)

Noc Kupały, zwana też Nocą Kupalną, Kupalnocką lub Nocą Świętojańską czy też potocznie Sobótką to nazwa słowiańskiego święta związanego z letnim przesileniem Słońca, obchodzonego w najkrótszą noc w roku (czyli najczęściej - nie uwzględniając roku przestępnego - z 21 na 22 czerwca).

KUPALNOCKA to jedna z najdawniejszych uroczystości obchodzonych w czasie przesilenia letniego na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie, germańskie i celtyckie. Święto Kupały, Kupalnocka, Sobótka - wszystkie te nazwy opisują jedno święto. Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości. "Dzień Kupały - najdłuższy w roku, noc Kupały - najkrótsza, były jednym ciągiem wesela, śpiewu, skoków i obrzędów." - pisał Józef Ignacy Kraszewski w "Starej Baśni".

Słowo "kupała" wbrew powszechnie głoszonym opiniom najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z ruską formą słowa "kąpiel". Tłumaczenie takie zostało wymyślone przez świat chrześcijański nie wcześniej niż w X-XI stuleciu - Kościół nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów "pogańskiej" Sobótki podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską. Nadano Kupalnocce patrona, Jana Chrzciciela, i zaczęto nawet zwać go Kupałą, z racji tego, że stosował chrzest w formie rytualnej kąpieli (w obrządku wschodnim).

Jednak wyraz "kupała" pochodzi najpewniej z indoeuropejskiego pierwiastka "kump", oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą się słowa takie jak kupa, skupić, kupić (w sensie "gromadzić"). Istnieje również pogląd, iż nazwa święta to po prostu imię rzekomego słowiańskiego bóstwa, patrona miłości i płodności - Kupały.

Jeśli natomiast chodzi o słowo "sobótka", późniejsze określenie Kupalnocki, to prawdopodobnie stworzone zostało przez Kościół i co od zarania miało wydźwięk pejoratywny; znaczyło tyle, co "mały sabat". Z nazwą tą wiąże się również pewna legenda, mówiąca o tym, jakoby Sobótka była uroczystością ku czci pięknej dziewczyny o tym właśnie imieniu. Sobótka w bliżej nieokreślonym czasie zamieszkiwała ponoć bliżej nieokreśloną wioskę. Narzeczony jej, Sieciech, powróciwszy z wojny miał swą wybrankę pojąć za żonę, jednak wioska ich została nagle zaatakowana przez hordy wroga. Podczas odpierania ataku Sobótka zginęła, trafiona w samo serce. A działo się to wszystko w noc letniego przesilenia.

Informacje na temat obchodów Sobótki są dosyć skąpe, z racji tego, że Kościół od zawsze próbował rzeczone obchody początkowo zwalczać (zarówno własnymi środkami, jak i za pośrednictwem zakazów i kar ogłaszanych przez władców świeckich), później zmieniać - nadając im sens, wyraz i symbolikę chrześcijańską. W wyniku tych działań obchody Kupalnocki stopniowo zaczęły zanikać, ulegały zapomnieniu bądź zniekształceniu już w okresie XII - XV wieku, by w drugiej połowie XVI stulecia znów "odżyć", wraz z nadejściem epoki głoszącej powrót człowieka do natury, do tego co dawne i pierwotne. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w literaturze tamtego okresu (vide: "Pieśń Świętojańska o Sobótce" autorstwa Jana Kochanowskiego).

Wiadomo na pewno, że Kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim żywiołom wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto miłości, płodności, słońca i księżyca. Na Litwie istnieje pieśń, opowiadająca jak to pierwszej wiosny po stworzeniu świata, Księżyc ożenił się ze Słońcem. Kiedy jednak Słońce po nieprzespanej nocy poślubnej wstało i wzniosło się ponad horyzont, Księżyc je opuścił i zdradził z Jutrzenką. Od tamtej pory oba ciała niebieskie są wrogami, którzy nieustannie ze sobą walczą i rywalizują - najbardziej podczas letniego przesilenia, kiedy noc jest najkrótsza, a dzień najdłuższy.

W niektórych regionach wierzono, że od przesilenia wiosennego do letniego nie można kąpać się za dnia w rzekach, strumieniach czy jeziorach; natomiast kąpiel po zmroku lub przed wschodem słońca leczyła rozmaite dolegliwości, jako że woda była podówczas uzdrawiającym żywiołem należącym do księżyca.

Obchody Kupalnocki rozpoczynały się od rytualnego skrzesania ognia z drewna jesionu i brzozy (w niektórych źródłach mowa jest tylko o drewnie dębowym), po uprzednim wygaszeniu wszelkich palenisk w całej wsi. W obranym miejscu wbijano w ziemię brzozowy kołek, po czym zakładano nań jesionową piastę, koło ze szprychami owiniętymi smoloną słomą. Następnie obracano koło tak szybko, że w wyniku tarcia zaczynało się ono palić. Wtedy je zdejmowano i płonące toczono do przygotowanych nieopodal stosów, dzięki czemu szybko zajmowały się ogniem. Szeregi stosów układanych zazwyczaj na wzgórzach płonęły owej nocy niemalże w całej Europie.

Skakanie przez ogniska i tańce wokół nich miały oczyszczać, chronić przed złymi mocami i chorobą, a palenie na stosach ofiar, składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół, zapewniało urodzaj tudzież płodność zwierząt i ludzi.

Noc sobótkowa była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz ważniejszej starzyzny rodu i "wynajmowanych" przezeń zawodowych swatów. Ale dla dziewcząt które nie były jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego. Młode niewiasty plotły wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały wianki falom rzek i strumieni. Trochę poniżej czekali już chłopcy, którzy - czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też liczący po prostu na łut szczęścia - próbowali wyłapywać wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny. Owej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer po lesie. Przy okazji rzeczonego spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie powracali do wciąż płonących ognisk, by przepasawszy się bylicą, trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez płomienie. Skok ów kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnież rytuał zawarcia małżeństwa.

Legendy o kwiecie paproci, zwanym też "Perunowym Kwiatem" (napięcie w przyrodzie podczas burz miało sprzyjać kwitnieniu tej roślinki) znane są z przeróżnych podań i gdzieniegdzie przetrwały do dziś. Opowiadają o wielu ludziach którzy błądzili po lasach i mokradłach próbując odnaleźć magiczny, obdarzajacy bogactwem, siłą i mądrością, widzialny tylko przez okamgnienie kwiat paproci. W podaniach czeskich i niemieckich znalazca kwiatu paproci powinien szukać skarbów w ciemnym borze. We francuskich - na najwyższym w okolicy wzgórzu, do którego ma dobiec przyświecając sobie ognistym kwiatem jak pochodnią. W legendach rosyjskich natomiast po zerwaniu gorejącego kwiatu należy wyrzucić go jak najwyżej w powietrze i szukać skarbu tam, gdzie spadnie. A zdobycie rośliny nie było łatwe - strzegły jej widzialne i niewidzialne straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował się do perunowego kwiatu zbliżyć.

Kupalnockę wszędzie, nie tylko wśród ludów słowiańskich, obchodzono podobnie. W Czechach, tak jak w Polsce, skakano przez ogniska, co miało oczyszczać oraz chronić przed wszelakim złem i nieszczęściem. Zasuszone wianki z bylicy zakładano na rogi bydłu, by ustrzec je przed chorobami i urokami czarownic. Serbowie od dogasających o świcie ognisk zapalali pochodnie i obchodzili z nimi zagrody i domostwa, co chronić miało przed złymi duchami. W Skandynawii palono ogniska na rozstajnych drogach albo nad brzegami jezior, bo wierzono, że woda, w której koniecznie należało się zanurzyć, miała podówczas właściwości lecznicze. W Rosji przez ogień skakały pary niosące na ramionach figurkę Kupały - jeśli bóstwo wpadło do ognia, młodym wróżono rychły koniec miłości. W Grecji przy okazji skoków najpierw dziewczęta, a później chłopcy ogłaszali, że zostawiają za sobą wszystkie swoje grzechy. Tyle na temat Europy. Jednak w noc przesilenia letniego ogniska płonęły również na ziemiach północnej Afryki, zamieszkiwanej przez ludy mahometańskie.

Poza skakaniem przez ogień i szukaniem kwiatu paproci w noc Kupały odprawiano również rozmaite wróżby, bardzo często związane z miłością, które miały pomóc poznać przyszłość. Wróżono ze zrywanych w całkowitym milczeniu kwiatów polnych i z wody w studniach (przepiękny opis rzeczonych dwóch wróżb znajduje się nawet w jednej z bajek dla dzieci o Muminkach autorstwa Tove Jansson), wróżono z rumianku i kwiatów dzikiego bzu, z cząbru, ze szczypiorku, z siedmioletniego krzewu kocierpki, z bylicy... i z mnóstwa innych roślin oraz znaków. Powszechnie wierzono też, iż osoby biorące czynny udział w sobótkowych uroczystościach przez cały rok będą żyły w szczęściu i dostatku.

Jare (21.03)

Jare Święto (pierwszy dzień wiosny) - Etniczne święto Słowian, przypadajace na równonoc wiosenną (21 marca) lub pierwszą niedzielę po równonocnej pełni Księżyca.

Dla Rodzimowierców słowiańskich święto poświecone szczególnie Matce Ziemi. Towarzyszące mu obrzędy magiczne miały wnieść do domostw energię i radość życia oraz zapewnić dobry urodzaj i powodzenie na cały rozpoczynający się wiosną rok. Najbardziej powszechnym i znanym zwyczajem było (symbolizujące przepędzenie zimy) topienie lub spalenie słomianej kukły, zwanej Marzanną. Zazwyczaj czyniono to przy szczególnym wszczynaniu hałasu – trzaskaniu z batów, terkocie i klekocie grzechotek, śpiewie i grze na wszelkiego rodzaju instrumentach. Również i w tym przypadku nie obyło się ze strony Chrześcijaństwa z próbami zakazania tego starosłowiańskiego zwyczaju czego pierwsze wyrażne wzmianki odnajdujemy w 1420 roku na Synodzie Poznańskim. Rodzima tradycja okazała się jednak silniejsza. W konsekwencji na przełomie XVII i XVIII wieku próbowano tradycje topienia Marzanny zastąpić (w okresie środy przed wielkanocnej) zrzucaniem z wieży kościelnej kukły symbolizującej Judasza, co również zakończyło się niepowodzeniem.

Po rytualnym symbolicznym przepędzeniu zimy, przychodziła kolej na powitanie i przyjęcie wiosny. Na wzgórzach mężczyźni rozpalali ogniska mające dodatkowo przyspieszyć oczekiwane przyjście wiosny i słonecznych dni. Młodzi wyruszali na łąki i do lasu w poszukiwaniu wierzbowych i leszczynowych witek pokrytych pąkami bazi z których następnie "budowali" wiechy. Sprzątano i wietrzono całe domostwa oraz tzw. obejście, prano i szykowano świeże odzienie, pieczono placki a szczególnie wiosenne kołacze.

Zwyczaj malowania jaj narodził się w Persji, co może potwierdzać jedną z teorii pochodzenia Słowian. Jeśli natomiast chodzi o ziemie polskie – najstarsze pisanki, pochodzące z końca X wieku, odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych na opolskiej wyspie Ostrówek, gdzie odkryto pozostałości grodu słowiańskiego. Wykonane zostały z wapienia. Wzór rysowano na nich roztopionym woskiem, a następnie wkładano je do barwnika – łupin cebuli lub ochry, które nadawały im brunatno czerwoną barwę. W procesie chrystianizacji pisankę wraz ze staro judejskim barankiem włączono do elementów symboliki wielkanocnej.

Najważniejsze było jednak malowanie jajek - prasłowiański symbol życia, płodności i magicznej siły witalnej. Pisanka była bowiem szczególnym elementem magicznych obrzędów mogących zapewnić zdrowie i dorodność nie tylko domownikom ale i zwierzętom gospodarczym – w tym celu zwykło się nimi pocierać chore miejsca lub toczyć po grzbietach zwierząt.

Dla przepędzenia złych mocy, po zakończeniu wszelkich (mogących trwać nawet kilka dni) przygotowań do właściwego święta, w wieczór przedświąteczny obchodzono całe gospodarstwo i ziołami okadzano każdy jego zakątek. Nazajutrz obchodzono Śmigus - rytuał który początkowo polegał na uderzaniu się nawzajem rozkwitłymi witkami wierzbowymi, baziami. Wierzono, iż pozwala wygonić to tzw. złe, oczyszcza człowieka i daje mu siłę. Kulminacją Jarego były zazwyczaj urządzane na świętych wzgórzach uroczyste uczty podczas których obdarowywano się kraszankami oraz igrzyska połączone ze śpiewem i tańcem. W pewnych regionach resztki jadła z tych uczt zakopywano w miedzach, celem zwiększenia płodności ziemi. Następny dzień rozpoczynano od obmywania się w świętej wodzie - z czasem rytuał ów przekształcił się w przedpołudniowy zwyczaj oblewania się zimną wodą zwany Dyngusem - miało to moc dodawania ludziom siły życiowej analogicznie tak, jak deszcz daje tę siłę roślinom (w jeszcze późniejszym okresie Śmigus i Dyngus połączono w jeden zwyczaj zwany dziś powszechnie Śmigusem Dyngusem). Wieczorem udawano się natomiast na mogiły przodków, gdzie wspominano zmarłych i pozostawiano dla nich jadło. Ostatnim rytuałem był zwyczaj sadzenia młodych drzewek, w korzeniach których zakopywano kawałki świątecznego kołacza.

W pewnych regionach dodatkowo urządzano barwne pochody zwierząt i ludzi przebranych za zwierzęta. Szły też w nich dziewczęta w brzozowych wiankach i młodzieńcy niosący palmy. Korowód zamykali muzykanci, którzy hałasowali głośno, żeby wywołać burzę, deszcz i pioruny - pierwsza wiosenna burza była bowiem postrzegana jako akt miłosny Peruna z Ziemią (dopiero po pierwszym grzmocie można było rozpoczynać wszelkie prace związane z uprawą roli) . W szczególnych przypadkach czarnym i białym wołem orano zarys wioski, co miało dodatkowo chronić jej mieszkańców przed złymi mocami.

Źródło
Źródło

Użytkownik Shinji77 edytował ten post 05.08.2011 - 16:03

  • 2



#6 Gość_Anima Damnata

Gość_Anima Damnata.
  • Tematów: 0

Napisano

Przepraszam, że tak długo to trwało, ale mam pewne problemy, ogólnie długa historia. Pisałeś, że należysz do RKP, ale z tego co wiem jest więcej związków rodzimowierczych, co możesz powiedzieć o nich, i o stosunkach między nimi? Do 18 jeszcze trochę czasu na przemyślenia, chciałbym się zapytać, czy nie znasz jakieś lektury na tematy: pogaństwa, mitologii etc.?
Pozdrawiam.
  • 0

#7

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pisałeś, że należysz do RKP, ale z tego co wiem jest więcej związków rodzimowierczych, co możesz powiedzieć o nich, i o stosunkach między nimi?


Związki rodzimowiercze pełnią tylko (to jest godne podkreślenia) funkcję organizacyjną. Nie działają one tak jak KK, które zbiera, przechowuje a w niektórych przypadkach wykorzystuje Twoje dane osobowe do jakiś swoich celów. Członkostwo pozwala Ci jedynie na uczestnictwo w spotkaniach organizacyjnych oraz na moc decyzyjną (możesz wybierać lub zostać wybranym). Inną sprawą są organizacje, które pod przykrywką rodzimej wiary przepychają swoje (zazwyczaj czerwone) poglądy polityczne - tak jak np. "Zadruga". Od takowych osobiście trzymam się jak najdalej - o ile nie przeszkadza mi ich nacjonalizm to z ich socjalnymi postulatami zupełnie się nie zgadzam.

chciałbym się zapytać, czy nie znasz jakieś lektury na tematy: pogaństwa, mitologii etc.?


Proszę :mrgreen:

 Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście, W Krakowie, 1867, t. 1, ks. 1, 2, 3, 4;
 Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście, W Krakowie, 1868, t. 2, ks. 5, 6, 7, 8;
 Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście, W Krakowie, 1868, t. 3, ks. 9, 10;
 Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście, W Krakowie, 1869, t. 4, ks. 11, 12;
 Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście, W Krakowie, 1870, t. 5, ks. 12;
 Kronika polska - dzieło Galla Anonima, spisane w latach 1112-1116;
 Kronika polska - dzieło Wincentego Kadłubka, napisane w latach 1190-1208;
 Kronika polska - autorstwa lubiąskiego cystersa Engelberta, twórcy pierwotnego żywota św. Jadwigi. Powstała 1283-1285;
 A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1980, ISBN 83-221-0152-X;
 J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 1998;
 A. Szyjewski, Religia Słowian, WAM, Kraków 2003, ISBN 83-7318-205-5;
 S. Urbańczyk, Dawni Słowianie - wiara i kult, Wrocław 1991;
 J. Banaszkiewicz, Dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 1998;
 Jacek Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Warszawa 1986;
 Andrzej Bańkowski, Imiona przodków Bolesława Chrobrego u Galla-Anonima. (Rozważania etymologiczne), "Onomastica" 34: 1989, 103-138;
 Andrzej Biernacki, Popiel [w:] Słownik folkloru polskiego, pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego, Warszawa 1965;
 Andrzej Biernacki, Z dziejów podania o Popielu [w:] Literatura Ludowa, 1963 nr 2-3; Anna Brzezińska, Piast zjadł Popiela, "Polityka" nr 3 / 2004; Czesław Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, Lublin 2000;
 Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 14, Poznańskie, 372-375;
 Roderyk Lange, Barbara Krzyżaniak, Aleksander Pawlak, Folklor Kujaw, Warszawa 1979, s. 357-61; Julian Maślanka, Literatura a dzieje bajeczne, Warszawa 1984;
 Julian Maślanka, Słowiańskie mity historyczne w literaturze polskiego Oświecenia, Wrocław 1968; Mieczysław Porębski, Malowane dzieje, Warszawa 1962;
 Karol Potkański, Lechici, Polanie, Polska, Warszawa 1965;
 Lucjan Siemieński, Podania i legendy. Polskie, ruskie, litewskie zebrał..., Poznań 1845; Edward Skibiński, Elementy historii oralnej w kronikach Galla Anonima i Wincentego Kadłubka [w:] Res Historica, 1998 z. 3, Lublin 1998;


Problem leży tylko w jednej kwestii - nasza wiara nie opiera się na dogmatach, jest religią naturalną. Nie ma tutaj synodów czy innych świętych ksiąg.

Użytkownik Shinji77 edytował ten post 11.08.2011 - 16:41

  • 1



#8 Gość_Anima Damnata

Gość_Anima Damnata.
  • Tematów: 0

Napisano

Poruszyłeś kwestię poglądów politycznych, w tej kwestii też mam pytanie,jakie w społeczności rodzimowierców dominują poglądy (bo są takie ideologie, które najchętniej tępiłbym, i wśród takich ludzi nie czułbym się dobrze). Aha, jest jeszcze kwestia nacjonalistyczna, czy stosunek do innych kultur i ras jest dla każdego sprawą indywidualną, czy związek w takich sprawach mówi w imieniu wszystkich? Bo dla mnie np. Czarny czy Żółty człowiek jest ok, jeśli korzysta z gościnności gospodarza i nie próbuje robić "little Afryki" gdzie policja i włądze boją się tam zaglądać.
Ale i tak nie o poglądy osobiste w tym wszystkim chodzi - dobrze myślę?

Problem leży tylko w jednej kwestii - nasza wiara nie opiera się na dogmatach, jest religią naturalną. Nie ma tutaj synodów czy innych świętych ksiąg.

Rozumiem to, chodziło mi bardziej o to, aby dowiedzieć się o życiu, zwyczajach, ogólnie o kulturze ówczesnej Europy (nie tylko pogańskiej polski) ;)

PS. Miałem ostatnio mały wypadek :)) na schodach i problemy z internetem, ale teraz będę mógł szybciej odpisywać.
PS2. Przeczytałem na portalu RM, że warunkiem przyjęcia jest genetyczna przynależność do ludów Słowiańskich - robią badania czy co? :mrgreen: - tak z ciekawości pytam.
PS3. :> Czy Kroniki polski(które mi poleciłeś), spisanie w czasach Chrześcijańskich nie wypaczają kultury Pogańskiej?

Użytkownik Anima Damnata edytował ten post 16.08.2011 - 18:49

  • 0

#9

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Poruszyłeś kwestię poglądów politycznych, w tej kwestii też mam pytanie,jakie w społeczności rodzimowierców dominują poglądy (bo są takie ideologie, które najchętniej tępiłbym, i wśród takich ludzi nie czułbym się dobrze).


Ciężko powiedzieć, jest nas w Polsce stosunkowo mało, jednak nawet w tak małej grupie uświadczysz ludzi z przeróżnymi poglądami - i o ile nie będziesz pchał się w szeregi organizacji spod znaku neo-nazi to wszystko powinno być dobrze - tematy polityczne nie mają pierwszeństwa, wszystko kręci się wkoło religii i kultury Słowian :).

Aha, jest jeszcze kwestia nacjonalistyczna, czy stosunek do innych kultur i ras jest dla każdego sprawą indywidualną, czy związek w takich sprawach mówi w imieniu wszystkich? Bo dla mnie np. Czarny czy Żółty człowiek jest ok, jeśli korzysta z gościnności gospodarza i nie próbuje robić "little Afryki" gdzie policja i włądze boją się tam zaglądać.
Ale i tak nie o poglądy osobiste w tym wszystkim chodzi - dobrze myślę?


Związek tworzą ludzie o przeróżnych poglądach społeczno-politycznych, nie ma czegoś w stylu "związek mówi za innych" czy coś Ci nakazuje (piszę oczywiście przez pryzmat RKP). Ludzie, dla których pierwszeństwo mają poglądy polityczny zasiadają właśnie w takich organizacjach jak wspomniana wcześniej "Zadruga".

PS. Miałem ostatnio mały wypadek na schodach i problemy z internetem, ale teraz będę mógł szybciej odpisywać.


Mam nadzieję, że już żeś zdrów ;)

PS2. Przeczytałem na portalu RM, że warunkiem przyjęcia jest genetyczna przynależność do ludów Słowiańskich - robią badania czy co? - tak z ciekawości pytam.


Nie mam pojęcia jak oni to sprawdzają - jeżeli mieszkasz tutaj, czujesz się związany ze Słowiańską wiarą i kulturą to wystarczający powód dla którego możesz nazywać się rodzimowiercą. Z mojej strony jeżeli ktoś nie wywodzi się od ludów Słowiańskich to nie będą wywoływać w nim ekstazy dębowe gaje czy płonące ogniska podczas nocy Kupalnej ;).

PS3. Czy Kroniki polski(które mi poleciłeś), spisanie w czasach Chrześcijańskich nie wypaczają kultury Pogańskiej?


Nie, ponieważ w dużym stopniu tradycje rodzime zachowały się aż do (z tego co pamiętam) początku XIX wieku. Trzeba być jedynie wyczulonym podczas czytania takowych tekstów na oczywisty jad ;).
  • 0



#10

Lis.

    jeden, jedyny i prawdziwy

  • Postów: 638
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nawiązując do animacji podanej przez Shinji'ego, warto również wspomnieć, że, w przeciwieństwie do krzyża (który nic nie daje), dąb zabiera od nas zły dwutlenek węgla, a daje dobry dla naszych płuc tlen. Chociażby z tego względu wolałbym widzieć więcej dębów niż krzyży.
  • 2



#11

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jako, że wielkimi krokami zbliża się kolejne święto, popularnie zwane "Dziadami" (znanymi większości społeczeństwa raczej z dzieła Adama Mickiewicza) lub "Świętem Przodków", umieszczę krótki opis, który przedstawia to święto z naszego (w sensie rodzimego, nie semickiego) punktu widzenia :


Dziady :


Dziady to święto szczególne - w ten magiczny czas, gdy świat żywych i martwych dzieli szczególnie cienka granica, staramy się zapewnić duchom przodków strawę i napitek, a przede wszystkim ciepło ognisk. Co więcej, podczas tej wyjątkowej nocy, to właśnie żywi oddać mogą największą przysługę zagubionym duszom - wskazać drogę do Nawii. Przypomina nam to jedno z ważniejszych przesłań naszej rodzimej wiary - nie tylko duchy mogą oddać przysługę żywym ale i żywi duchom... Dzięki temu, że jedni i drudzy istnieją w wiecznym, nieskończonym i nieograniczonym Świętowicie...

Kult zmarłych istniał zawsze, wiara w życie pośmiertne jest rówieśnicą ludzkości. To więcej niż wiara, to przeświadczenie, wrodzony instynkt. Święto Zmarłych czyli dzień poświecony ich pamięci obchodzony był przez ludy Słowiańskie kilka razy w roku, przy czym najważniejsze przypadało pierwotnie w okresie kwietniowym.

Kościół Katolicki został zmuszony zaakceptować (zresztą nie po raz pierwszy próbując zaanektować to, czego do końca nie był wstanie “wykorzenić”) święto jesienne, ustalając je na konkretny dzień - 2 listopada. Cześć i pamięć dla zmarłych była bowiem szczególną cechą Słowian i ich rodzimych zwyczajów.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Znane były dość powszechnie jeszcze w latach 30-tych specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim (zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych), a pierwotnie przeznaczone były dla dusz. Podobno były takie okolice w kraju gdzie przywożono całe wozy chleba, który rozdzielano za dusze konkretnych zmarłych. “Był zwyczaj, że w Dzień Zaduszny gospodarze przywozili na wozie kilkadziesiąt bochenków chleba żytniego i pszennego podłużnych, i takowy chleb na cmentarzu kościelnym rozdawali ubogim z warunkiem, aby ciż ubodzy odmawiali pacierze za dusze wskazanych im po nazwisku lub imieniu zmarłych, do czego wzywali ich mówiąc np. za duszę Andrzeja cieśli z potomstwem; za duszę Jana i Teofili; za duszę Idziego i Idziny; za duszę Barnaby i jego baby; za duszę Margośki; za dusze puste (tj. opuszczone, zapomniane, które nie mają nikogo, co by się za niemi upomniał)”. W umocnienia się pozycji KRK lud wiejski wierzył, że w noc poprzedzającą Dzień Zaduszny powstaje w kościele wielka jasność i wszystkie duszyczki modlą się przed wielkim ołtarzem. Chwila ta nastaje o samej północy, po czym każda dusza przybywa do swej rodziny w domowe progi.

Na równi ze światem antycznym nasi przodkowie wierzyli, że pewna część zmarłych zazdrości żywym pozostawania na ziemi. Usiłowano ich przekupywać darami składanymi do grobu. Daremne to były zabiegi! Świat duchów wkraczał w świat żywych na każdym kroku. "Dziady" zajmowały najświetniejszy kąt izby, chowały się w blacie stołu, domagając się dla siebie szacunku. Stąd też uderzenie pięścią w stół było uważane za rzecz gorszącą, ale w razie zagrożenia gospodarz stukał palcem w spód stołu, budząc w ten sposób czujność "dziadów" i prosząc je o ochronę przed nieszczęściami.

Jeszcze w XIX wieku, zwłaszcza na wschodnich krańcach Polski, na pograniczu litewskim i białoruskim, dość powszechnie odprawiane były obrzędy ku czci zmarłych, zwane "Dziadami". Uroczystość sięga czasów pogańskich i nazywała się kiedyś przypuszczalnie ucztą Kozła, w której przewodził Koźlarz, Guślarz poeta oraz kapłan. Wyobraźnia ludowa w tym dniu tak dalece ożywiała zmarłych, że stawiano na grobach nie tylko pieczywo, ale i kaszę, miód, jajka. Często urządzano na grobach ucztę, w której brali udział krewni zmarłego. Resztki potraw pozostawiano żebrakom. Drugim obok “karmienia dusz” akcentem tego święta było palenie ogni. Początkowo zapalano ogniska na rozstajnych drogach, aby wskazywały kierunek wędrującym duszom. Przy tych stosach zziębnięte dusze mogły się też ogrzać. Od XVI/XVII w. ogniska te zaczęto palić na cmentarzach - stąd dzisiejsze świeczki i znicze na mogiłach.

W innych regionach “Dziady” odwiedzające swe rodzinne domy ugaszczano gorącym, parującym posiłkiem przy czym nie mogło przy stole zabraknąć miejsca dla żadnego z przodków. Gdy owa uczta odbywała się w domu, po powrocie z cmentarza; wieczorem gospodarz trzykrotnie obchodził chatę niosąc przed sobą bochenek chleba, a usadowiona w oknie gospodyni wypowiadała rytualne słowa:
- Kto idzie?
- Sam Bóg - odpowiadał gospodarz.
- Co niesie?
- Boski dar.
Po tych formułkach gospodarz wchodził do izby, wraz z domownikami odmawiał modlitwę i wszyscy zasiadali do stołu. Bywało, że podczas wieczerzy łyżka spadła pod stół. Zgromadzeni przy posiłku patrzyli wówczas na siebie z lękiem, ale i porozumiewawczo, wiedząc, że to “święci porwali łyżkę z rąk, nie trzeba jej podnosić. Niechaj oni jedzą, skoro są głodni”. A jeśli ktoś niewtajemniczony sięgał ręką pod blat, to powinien był na miejsce łyżki położyć kawałek chleba. Przed udaniem się na spoczynek rodzina raz jeszcze klękała do modlitwy w świętym kącie izby. Po raz ostatni tego dnia odmawiano modlitwy za zmarłych przodków. Gospodynie zamiatały izby, słały białe ręczniki albo obrusy na stołach i kładły chleb, sól i nóż, aby zmarli odwiedzający w tę noc chałupę nie odeszli głodni.

Kościół katolicki starał się wykorzenić te zwyczaje, ale w efekcie świętowano Dziady potajemnie w domach opuszczonych niedaleko cmentarzy. Zastawiano w nich uczty z różnego rodzaju dań, trunków, owoców i wywoływano dusze zmarłych, rzucając za każdym imieniem nieco jadła w ogień. Cel był tak poważny i święty, iż obrzędy te przemawiały bardzo głęboko do ludzkiej wyobraźni. Wierzono, że zmarli zwołani przychodzą, że posilają się jak niegdyś. Ta jedna, jedyna noc pozwala duchom stać się podobnymi do żywych. Zostawiano więc na noc otwarte furtki, uchylone drzwi do domu, aby duchy mogły bez najmniejszych przeszkód przekroczyć progi swych dawnych domostw.


Źródło

http://www.youtube.com/watch?v=YWzfhtlaoUA


Chwała! Bracia w tym szczególny dzień nie zapominajmy o naszych przodkach!


Użytkownik Shinji77 edytował ten post 23.10.2011 - 14:09

  • 2



#12

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zabieram się za pantenon Bogów Słowiańskich. Zacznę oczywiście od najbardziej znanych, jeżeli będę miał czas to stworzę też "Bestiariusz" gdzie będziecie mogli przyswoić sobie podstawy słowiańskiej demonologi ;) .

Świętowit


Dołączona grafika

(Źródło)


Świętowit był najwyższym bogiem plemienia Ranów, zamieszkujących wyspę Rugię i posiadał wspaniałą świątynię w Arkonie, do której z różnych krajów przybywali pielgrzymi chcący złożyć dary. Bogato zdobione sanktuarium posiadało własny oddział 300 konnych, zaś dostęp do jego środka miał jedynie długowłosy kapłan, któremu nie wolno było skalać boskiego przybytku oddechem. Zniszczona przez Duńczyków w 1168 roku, była najdłużej istniejącym miejscem słowiańskiego kultu religijnego.

Dla Ranów Świętowit był panem niebios i sprawcą piorunów, przez co współcześnie niektórzy uważają go za jedną z hipostaz Peruna. Patronował także Ranom w wyprawach wojennych, stąd jego atrybutem jest miecz. W okresie pokoju czczono go jako bóstwo płodności i urodzaju.

Arkoński posąg przedstawiał Świętowita jako czterotwarzową postać z rogiem w dłoni. Róg ten, napełniany winem, służył następnie kapłanom do wróżb. Świętym zwierzęciem Świętowita jest biały koń, na którym w nocy bóg ten przemierza świat. Ranowie w sanktuarium trzymali podobnego konia, który służył im do wieszczenia losu przed nadchodzącą bitwą. Ruch konia lewą nogą stanowił zły omen, prawą – dobry.

Spotykana często forma imienia „Światowid” jest niepoprawna i została stworzona przez romantyków na skutek błędnego odczytania łacińskiego zapisu Svantevid. W rzeczywistości imię bóstwa należy czytać w formie „Świętowit”, czyli „Święty Pan”, zaś formy „Światowid” używa się obecnie jedynie w odniesieniu do posągu wydobytego w 1848 roku z rzeki Zbrucz.

Również aktualnie, Świętowit jest czczony jako najwyższy z Bogów - uosabia on jeden, nieskończony Metawszechświat.

Jaryło


Dołączona grafika

(Żródło)


Jaryło jest bogiem wiosny i wegetacji, uważanym niekiedy za hipostazę Jarowita. Rodzi się wraz z końcem zimy i początkiem wiosny, by umrzeć wraz z nadejściem lata i narodzić się ponownie za rok. W ostatnich dniach czerwca urządzany jest symboliczny pogrzeb Jaryły, w trakcie którego symbolizująca go kukła jest rozrywana bądź chowana w grobie.

W ikonografii Jaryło przedstawiany jest zazwyczaj jako bosy młodzieniec w białej szacie i w wianku na głowie, jadący na koniu, trzymający w lewej ręce kłosy zboża, zaś w prawej – ludzką głowę. Niekiedy – jako że symbolizuje on wszelkie aspekty budzącego się życia – przedstawiano go również w postaci żeńskiej.

Kult Jaryły był najdłużej utrzymującym się pogańskim kultem słowiańskim. Obchody wiosennego święta w dniu 27 kwietnia, w trakcie którego jadący na białym koniu młodzieniec lub dziewczyna odgrywali rolę Jaryły, poświadczone są na Białorusi jeszcze w połowie XIX wieku. Etnografowie zanotowali w 1846 roku wciąż jeszcze wówczas żywą pieśń obrzędową:

Włóczył się Jaryło
Po całym świecie
Rodził żyto w polu
Płodził ludziom dzieci
A gdzież on nogą
Tam żyto kopą
A gdzież on na ziarnie
Tam kłos zakwitnie.

http://www.youtube.com/watch?v=5uWlSF39tU4

(Pieśń ku chwale Jaryły w wykonaniu zespołu "Jar")


Perun

Dołączona grafika

(Źródło)


Gromowładny Perun jest naczelnym bóstwem słowiańskiego panteonu. Zsyła burzę i grzmoty, a także deszcz. Rusini wierzyli, że Perun patronuje kniaziowi i jego drużynie, dlatego zgodnie z relacją Kroniki minionych lat podczas zawierania przysiąg klęli się na imię tego właśnie bóstwa. Traktat zawarty w 944 przez księcia Igora z Cesarstwem Bizantyjskim informuje o złożeniu przez Rusinów przysięgi na Peruna. Analogiczna przysięga zostaje złożona w traktacie Światosława I z 971. Atrybutem Peruna jest topór, a świętym drzewem dąb. Lokalnie czczony w różnych hipostazach, co oddaje najlepiej staroruskie powiedzenie „Perun jest mnóg”.

Podstawowym mitem związanym z bóstwem jest walka Peruna z chtonicznym, uosabiającym siły chaosu potworem Żmijem.

Dniem poświęconym Perunowi jest 20 lipca, związany z modłami o koniec deszczów i dobrą pogodę dla dojrzewającego zboża.


CDN :)


  • 1



#13

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Co prawda katolikiem jestem, ale przyjemnie poczytać w co wierzyli nasi dawni, dawni przodkowie :) Plus za panteon - liczę na więcej :)
  • 0



#14 Gość_Anima Damnata

Gość_Anima Damnata.
  • Tematów: 0

Napisano





Tak dla klimatu, swoją drogą głupi jestem, że gdy zamawiałem sobie ostatnio kasety, nie wziąłem Pioruna, a mogłem :/
  • 0

#15

mario7.
  • Postów: 48
  • Tematów: 16
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Polecam ten kanał na youtubie http://www.youtube.c...u/0/KNJDDCW7kec (m.in. Trehlebov)
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych