Cudowny wizerunek na ścianie kamieniołomu
Białoruskie media poinformowały niedawno, jakoby na ścianie kamieniołomu w okolicach Kroczewa pojawił się cudowny wizerunek przypominający obraz Matki Boskiej. Odkryty został już w maju ub. roku przez jednego z pracowników, jednak dopiero 8 miesięcy później zwrócił szerszą uwagę. To nie pierwszy tego typu przypadek u naszych wschodnich sąsiadów. Aby jednak obiektywnie spojrzeć na podobne wydarzenia, warto przyjrzeć się pewnym technicznym aspektom ich powstawania…
Niedawno w białoruskich mediach pojawiła się informacja, jakoby w kopalni „Kamieńka” należącej do cementowni w Kriczewie, na kredowym zboczu pojawił się wizerunek Matki Boskiej. Jako pierwszy natknął się na niego 40-letni kierowca Konstantyn Smoljak, który zauważył go już w maju ubiegłego roku.
Natknął się na niego przypadkowo, wykonał mu zdjęcie i udał się do dalszej pracy. Wieści o tym zdarzeniu rozeszły się dopiero 8 miesięcy później, kiedy Smoljak pokazał fotografię kolegom z pracy.
W maju przeszły deszcze, po których nastała słoneczna pogoda. Słońce wysuszyło kamień i wkrótce potem pojawił się wizerunek. Co więcej, jest on na tyle duży, że widoczny jest z ok. 200 metrów. Przy oglądaniu fotografii rzeczywiście w oczy rzuca się obraz przypominający ikonę. Niektórzy dopatrują się tam postaci Maryi opłakującej zdjętego z krzyża Jezusa.
Jak zwykle w takich przypadkach pojawia się pytanie bez odpowiedzi: z czym mamy do czynienia? Osoby religijne z pewnością dostrzegą tam działalność sił nadprzyrodzonych, jednak podobne zjawisko znane jest od dawna pod nazwą pareidolii. Specyficzna zdolność ludzkiego mózgu do doszukiwania się podobieństw twarzy, często pozwala na dostrzeżenie ich w przypadkowym układzie plam, chmur itd.
To nie pierwszy tego typu przypadek na Białorusi. Do podobnego zadarnia doszło m.in. na cmentarzu w Brześciu czy w kościele w Pustynkach, gdzie pojawiła się twarz Jezusa. W podobnych przypadkach zawsze istnieje problem oceny „cudowności” czy „anormalności” takiego wizerunku. Zwykle jednak udaje się wysunąć kilka hipotez związanych z technicznym procesem pojawianie się podobnych „cudów”.
Na brzeskim cmentarzu do powstania niezwykłego wizerunku przyczyniły glony (pierwotki), tworzące zielony nalot na drzewach, skałach i murach, które stworzył także fantazyjny kształt, w którym dopatrywano się podobieństwa do Matki Boskiej.
Bardzo możliwe, że za pojawienie się wizerunku Jezusa w Pustynkach odpowiada starsze malowidło, które ukryte zostalo pod powierzchnią nowej okładziny. Na poparcie tej hipotezy nie ma jednak dowodów.
W podobny sposób rzecz ma się z cudowną ikoną z Łyszcz. Jeśli odsunąć na bok legendy o jej cudownym pojawianiu się, możemy również wysunąć naukowe wyjaśnienie. Wedle ikonologów z Mińska, wizerunek Chrystusa naniesiony został na stary obraz Matki Boskiej. Z czasem pigmenty utraciły swą ostrość i jeden wizerunek zaczął nakładać się na drugi. Mimo wszystko jest to wciąż jedynie hipoteza.
Powracając do sprawy Kriczewa powiedzieć możemy, że tak samo jak w przypadku twarzy z Brześcia możemyu mieć tu do czynienia najprawdopodobniej z połączonym działaniem sił natury i ludzkiej wyobraźni. Wciąż nie wiadomo w jakich okolicznościach pojawił się ów wizerunek i jaka zmiana czeka go po wiosennych roztopach.
Serwis NPN