Jakiś czas temu remontowałem mieszkanie (domek jednorodzinny). Prace się trochę przedłużały i cała rodzina była zniecierpliwiona. Ostatnim pomieszczeniem do wykończenia była łazienka. Kiedy została zafugowana glazura, przetarta podłoga, zaczęliśmy żartować, że teść byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy. Teść zmarł tragicznie w tym domu wiele lat temu. Wszyscy położyli się spać a ja siedziałem sobie w pokoju z telewizorem i ogłądałem nocny program. Nagle, zapliło się światło w łazience. Co jest, pomyślałem. Podszedłem i wyłączyłem. Usiadłem i zapaliłem papierosa oglądając telewizję. Po kilkunastu minutach znowu zapaliło się światło. Zauważyłem że światło żarówki było jakby ciemniejsze tzn nie paliła się pełną mocą. Podchodzę do łazienki, wyciągam rękę do włącznika a światło zgasło.
Poczekałem chwilę i nic sie nie wydarzyło. Połozyłem się spać. W nocy nagle rozbłysło światło a po kilku minutach zgasło samoczynnie. Żona spytała, co się dzieje ? Odpowiedziałem, że widocznie wilgoć w ścianach i jakieś przebicie na kablach. Do rana, światło zapalało się i gasło wiele razy.
Co byście sądzili o tym zjawisku w takim momencie ?