Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czas apokalipsy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

terroryzm - system rządów oparty na terrorze; stosowanie terroru w celu zdobycia władzy lub utrzymania się przy niej terror - stosowanie przemocy, gwaltu, okrucieństwa; okrutne, krwawe rządy; (...)

Niewątpliwie Husain był w tym znaczeniu terrorystą. Niewątpliwie terroryzm w tym znaczeniu zastosował też George W. Bush.

Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) definitywnie zakończyła poszukiwania broni masowego rażenia w Iraku. Domniemane istnienie BMR w Iraku było głównym argumentem, którym rząd St. Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii posługiwał się uzasadniając inwazję na Irak.


MK-77 – nowy napalm

„Nic nie pachnie, synu, tak jak napalm palący się o poranku” – mówił amerykański dowódca kawalerii powietrznej, bohater „Czasu Apokalipsy” Coppoli, jednego z najbardziej przerażających filmów o wojnie w Wietnamie. Niedawno wyszło na jaw, że także w Iraku US Army stosowała napalm, tyle że w nowej wersji. Nowa substancja nazywa się MK-77. Skutek jej działania jest jeszcze gorszy od klasycznego napalmu – żelowata płonąca zawiesina MK-77 parzy i topi ciało ludzkie. US Army zastosowała tę broń w walkach o mosty nad Tygrysem i koło kanałów w Bagdadzie, a wcześniej w bitwie o Safian Hill na granicy Kuwejtu.
W Falludży i innych miastach US Army używała także innej straszliwej broni – paliwowo-powietrznych bomb termobarycznych. „Nasze pociski były uzbrojone w głowice składające się w 35 procentach z ładunku termobarycznego NE i w 65 procentach z konwencjonalnego” – czytamy w jednym z opisów ataku na Falludżę w „Marine Corps Gazette”. Takie ładunki tworzą przed eksplozją chmurę gazów. Wybuch powoduje olbrzymie zniszczenia na dużym obszarze – obraca w perzynę budynki, odsysa tlen, zabija ofiary falą uderzeniową, miażdżąc ludzi gigantycznym ciśnieniem. Skutki są podobne do eksplozji taktycznego ładunku nuklearnego.
– Wojna to wstrętne, ponure przedsięwzięcie. Nie rozumiem, skąd w ludziach bierze się to naiwne poczucie, że konflikty zbrojne toczone są według jakichś czystych reguł – mówi „Przekrojowi” profesor Lawrence Freedman z Instytutu Studiów Wojennych londyńskiego King’s College. Zdaniem profesora armia amerykańska stosuje tę samą zasadę co każde siły zbrojne – używa wszystkich dostępnych środków, by zniszczyć wroga przy jak najmniejszych stratach własnych. – Nie było łatwej metody opanowania Falludży – mówi Freedman.

Dołączona grafika

Jeśli ktoś ma ochotę pooglądać skutki użycia MK-77 polecam link

ZDJĘCIA

Zabić i do domu

Amerykanie i Brytyjczycy kierują się w Iraku zimnym pragmatyzmem. Bez ograniczeń strzelają z pocisków z głowicami wzmocnionymi warstwą zubożonego uranu, choć ich użycie w pobliżu rejonów zaludnionych narusza konwencje ONZ. Korespondent amerykańskiego dziennika „Christian Science Monitor” zmierzył promieniowanie przy wrakach irackich czołgów na przedmieściach Bagdadu, w ulubionym miejscu zabaw dzieci. W pobliżu odłamka amerykańskiego pocisku poziom radiacji przekracza tysiąc razy dopuszczalne normy. Według najostrożniejszych szacunków podczas tej wojny Amerykanie zostawili w Iraku 75 ton toksycznego uranu. Irackie szpitale odnotowały wzrost przypadków zachorowań na raka i falę urodzeń dzieci z deformacjami genetycznymi.
Dołączona grafika
Jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć zniekształcone płody ludzkie:

Zdjęcia

W marcu i kwietniu 2003 roku Amerykanie używali w pobliżu irackich miast jeszcze jednej straszliwej broni: bomb kasetowych. Pociski te rozpryskują się przed wybuchem i rozpadają na dziesiątki lub setki małych „bombek”. Na przykład używane przez Brytyjczyków pociski M26 rozpadają się na 644 miniładunki, każdy o rozmiarach kuli do bilardu. Zwykle do kilkunastu procent takich „bombek” nie wybucha od razu. Podobnie jak zakazane obecnie prawem międzynarodowym miny przeciwpiechotne, ładunki te cierpliwie czekają latami na swoje ofiary. W Iraku na polach, drogach i podwórkach pozostało 10 tysięcy minibomb, które znienacka zabijają i ranią ludzi w dwa i pół roku po „zakończeniu” wojny.
– Użycie pocisków i bomb kasetowych w pobliżu osiedli cywilnych łamie prawo międzynarodowe – podkreśla Mark Garlasco z Human Rights Watch. Według szacunków od czasu wojny z Irakiem w 1991 roku pozostałości bomb kasetowych zabiły cztery tysiące Irakijczyków.
Setki giną co miesiąc od zwykłych kul i bomb
– przede wszystkim w atakach terrorystów, ale także w incydentach na punktach kontrolnych i podczas tłumienia zamieszek. – Nie da się odróżnić, kto chce cię zabić, a kto nie. Jedynym sposobem przetrwania na tej gównianej wojnie jest zabijanie jak największej liczby ludzi. Potem trzeba wrócić do domu – powiedział jednej z gazet sierżant US Army John Meadows. To motto tysięcy wystraszonych amerykańskich żołnierzy.

Traktowanie jeńców wojennych
Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika



Ile ofiar, tyle zbrodni

– Z pewnością w Iraku dokonano zbrodni wojennych – twierdzi James Jennings, przewodniczący antywojennej organizacji amerykańskiej Conscience International. Jako najjaskrawsze przykłady
podaje zmasowane naloty na obiekty pełniące funkcje cywilne albo pozbawione znaczenia wojskowego, na przykład ministerstwa w Bagdadzie.
– W każdej wojnie kluczowym kryterium do generalnej oceny, czy przestrzegano konwencji genewskich, jest ostateczna liczba ofiar cywilnych – mówi „Przekrojowi” Michael Ratner. A według wiarygodnych szacunków ekspertów brytyjskich i szwajcarskich w wyniku stosunkowo krótkich działań oddziałów amerykańskich zginęło od wiosny 2003 do jesieni 2004 roku około 40 tysięcy irackich cywilów. To zdaniem Ratnera wystarczy, by podejrzewać, że Amerykanie używali zbyt wielkiej siły, zaniedbując ochronę ludności cywilnej. – Zbrodnie wojenne mogły zostać popełnione, ale nie mamy na to na razie żadnych twardych dowodów – zastrzega Human Rights Watch.
Prawnik Michael Ratner nie składa broni. W 2003 roku kierowane przez niego Centrum Praw Konstytucyjnych próbowało postawić przed sądem za bezprawną agresję prezydenta Busha. W tym roku pozwał do sądu w Niemczech ministra obrony USA Donalda Rumsfelda w związku z torturowaniem irackich więźniów w Abu Ghraib. Przegrał, ale już zapowiada apelację i specjalne śledztwo w sprawie użycia fosforu w Falludży. Ratner chce, by sprawą zajął się ONZ. To jednak działania dość symboliczne. USA nie podpisały protokołów do konwencji genewskich. Nie uznają też Międzynarodowego Trybunału Karnego, a żołnierzom US Army, którym udowodniono zbrodnie wojenne, wymierzają kary sami – w większości śmiesznie niskie. Zgromadzenie dowodów zbrodni jest na razie niemożliwe – po roku nie wiadomo nawet, ile ofiar pochłonął szturm na Falludżę.
– Wojna, która została rozpętana w imię humanitaryzmu, zmieniła się w humanitarną katastrofę – mówi brytyjski publicysta George Monbiot. Takiego samego zdania jest tegoroczny laureat literackiej Nagrody Nobla, brytyjski dramaturg Harold Pinter. – Przynieśliśmy Irakijczykom tortury, bomby rozpryskowe, zubożony uran, niezliczone masakry i zniszczenie, nazywając to szerzeniem wolności i demokracji na Bliskim Wschodzie. Wzbudziliśmy tym zacięty i nieustanny opór, niosąc ze sobą spustoszenie i chaos.
Chcąc nie chcąc, Polska ma w tym swój udział.

Czego nie wolno na wojnie?

Sytuację jednostki podczas konfliktu reguluje seria konwencji genewskich.
Nie wolno atakować cywilów ani niszczyć obiektów potrzebnych im do przetrwania (na przykład szpitali). Okupant nie może nikogo przesiedlać ani pozbawiać mienia. Kolonizacja jest zabroniona. Prawo międzynarodowe chroni też jeńców: prawo do korespondencji, godność, zdrowie. Tortury są nielegalne, karać nie wolno nawet za próbę ucieczki. Natychmiast po zakończeniu działań wojennych jeńcy muszą zostać zwolnieni. Konwencje wojenne ograniczają także sposoby wojowania. Od przeszło stu lat delegalizowane są kolejne rodzaje broni:
gazy trujące i broń biologiczna, broń konwencjonalna powodująca szczególne cierpienie, broń niszcząca środowisko, ostatnio zakazano stosowania
min lądowych, bo nierozbrojone zabijają długo po zakończeniu wojen. USA są od lat krytykowane za wyłączanie się z umów. Waszyngton odmówił podpisania protokołu dodatkowego konwencji genewskiej, który akcentuje prawa ludności cywilnej (1977), nie uznaje też zakazu stosowania min lądowych (1997). USA nie uznają również jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego (2003), który ściga zbrodniarzy wojennych bez pytania o zgodę ich państw. (RW)

Ilość ofiar wśród ludności cywilnej ocenia się od 80.000 do nawet 1.300.000 !
Broni masowego rażenia nie znaleziono.
Rządy Saddama zostały obalone.
Terrorystów wybito razem z ich mnukami.

Więc co tam jeszcze robimy ?

Marek Rybarczyk
Przekrój

Użytkownik tatik edytował ten post 07.12.2007 - 11:42






Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych