Skocz do zawartości


Zdjęcie

TĘSKNOTA ZA PRERIĄ


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Stara indiańska legenda głosi, że pewnego dnia biały człowiek zniszczy przyrodę i wybije zwierzęta. Dopiero wtedy poczuje się samotny i będzie szukał ratunku. Drogę pokażą mu Indianie, u których przetrwa to, co najważniejsze. Biali zaczną uczyć się szacunku dla drugiego człowieka, dla natury, na nowo poznawać, jak być mężnym i szlachetnym...


Dołączona grafika 
Taniec Pow Wow

- W historii tej zawarta jest odpowiedź na pytanie, dlaczego dorośli ludzie bawią się w Indian - uśmiecha się Marek (38 l.), nauczyciel polskiego z Warszawy, uczestnik wielu zlotów miłośników Indian. - Nie odpowiada mi rzeczywistość, która mnie otacza: wieczny pośpiech, zarabianie pieniędzy, szpanowanie przed znajomymi, atmosfera wielkiego miasta. Odżywam latem, gdy mieszkam w tipi, ubieram się w skórzaną bluzę, mokasyny. W długie, zimowe wieczory robię ozdoby, wyszywam paciorkami ubrania. Ponieważ zdobycie oryginalnej skóry z jelenia lub łosia jest prawie niemożliwe, podobnie jak kolców jeżozwierza, mój ubiór uszyłem z irchy i ozdobiłem paciorkami. Prawdziwy strój indiański, wykonany bez "zamienników", jest dla mnie zbyt drogi, kosztuje kilkaset złotych!
Miłośnicy Indian na co dzień wykonują różne zawody, uczą się, studiują. Dla wielu z nich bycie Indianinem stało się sposobem na życie. Biorą śluby w indiańskich strojach, obchodzą indiańskie święta.
- Pochłaniałam książki o Dzikim Zachodzie, był to dla mnie realny, bliski świat - zwierza się Agata (21 l.) z Poznania. - Kiedyś wróżka powiedziała mi, że w poprzednim życiu byłam Indianką i myślę, że miała rację. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że wystarczy mi tylko kilka razy wysłuchać pieśni plemienia Dakota, by potem je bezbłędnie zaśpiewać? Tęsknię do świata, który utraciłam. I zrobię wszystko, żeby go odzyskać lub przynajmniej mieć jego namiastkę. Od dziecka jeżdżę konno, i to w rzadko spotykanym w Polsce amerykańskim stylu western. Studiuję amerykanistykę, wybrałam ten kierunek całkowicie świadomie, mogę teraz swobodnie korespondować z ludźmi z rezerwatów w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. W przyszłym roku wybiorę się w odwiedziny do poznanych przez internet przyjaciół. Chciałabym mieć tradycyjną indiańską rodzinę, wychowywać dzieci w kulturze ich przodków.

Dołączona grafika

"Indianie" na zlocie mieszkali
w klasycznych tipi.


Odkrywanie potęgi tradycji

Większość sympatyków Indian, tak jak Agata, marzy o odwiedzeniu rezerwatu, niektórzy jednak boją się rozczarowania. Mogłoby się okazać, że naśladują i kultywują obyczaje i wierzenia ludzi, którzy istnieją już tylko na kartach książek.
- W rezerwatach nastąpił powrót do obyczajów przodków - dowodzi Agnieszka (24 l.), która właśnie wróciła z podróży do USA i Kanady. - Ludzie przekonują się, jak głębokie znaczenie kryje się w odwiecznych ceremoniach. Każdy uczestnik Tańca Słońca przyznaje, że miał kontakt z siłami niematerialnymi, dzięki rytuałom połączył się z naturą, miał wgląd w przeszłość i przyszłość. Kiedyś tancerze tańczyli wiele dni i nocy, bez jedzenia i picia, często zadawali sobie rany, szaman dodatkowo przebijał im skórę, przeciągał przez nią gałązki lub kołeczki. Gdy mężczyzna tracił przytomność, mówiło się, że "przechodzi przez śmierć", zyskuje zrozumienie sensu życia i tego, co jest po tamtej stronie. Obecne Tańce Słońca są znacznie łagodniejsze, nie ma w nich tortur. Nadal jednak jego uczestnicy zyskują moc od sił nadprzyrodzonych. Indianie uważają, że odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziemy we własnym wnętrzu. Odbywa się to za pomocą wizji, którą otrzyma każdy, kto o to poprosi. Nie ma znaczenia, jakim imieniem nazywamy Boga czy jakiej jesteśmy narodowości. W celu wywołania wizji musimy oczyścić ciało (najlepiej w saunie) i ducha (poprzez kilkudniowy post i modlitwę). We śnie lub półjawie ukażą się nam symbole, znaki. Gdy nie są dostatecznie jasne, powinniśmy zapytać szamana o ich znaczenie.

Dołączona grafika

Stroje "polskich Indian" wykonane są z niezwykłą pieczołowitością.

Taniec chroniący przed samotnością  

Na większości zlotów odbywa się Pow Wow - wspólny taniec grupy ludzi. Pow Wow tańczy się w kole. Przestrzeń wewnątrz koła uznawana jest za jest świętą.
- To coś zupełnie innego niż podrygiwanie na dyskotece - przekonuje Andrzej (30 l.) z Białegostoku. - Taniec i śpiew mają właściwości magiczne. Człowiek ma poczucie wspólnoty z innymi, wie, że nie jest sam, że wokół niego są inni, którzy w razie potrzeby wesprą, wyciągną pomocną dłoń. Wśród Indian bardzo rzadkie były choroby psychiczne, depresje, nerwice. Być może dlatego, że nie do pomyślenia było życie tylko dla siebie. Człowiek był częścią wspólnoty, plemienia, rodziny. Polowało się, walczyło, wykonywało najróżniejsze prace razem z innymi. We współczesnym życiu jest zupełnie inaczej, myśli się wyłącznie o sobie, o karierze, sukcesach. Prowadzi to do izolacji i samotności. A przecież każdy z nas potrzebuje zasiąść w kręgu i wypalić z innymi fajkę pokoju.

Dołączona grafika

Opracowanie
Anna Forecka
fot. Marek Lapis





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych