Napisano
18.11.2007 - 02:03
Szukałam wyjaśnienia tego co mi się dzisiaj zdarzyło i trafiłam przypadkiem na forum. Może Was to zainteresuje, sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć - złudzenie, omam, halucynacja, początki schizofrenii?
Zacznę od tego że było to moje trzecie tego rodzaju doświadczenie, pierwsze miało miejsce ok. pół roku temu, drugie - nie pamiętam, ale niedawno. Za pierwszym razem, nie jestem pewna, ale wydaje mi się że mogłam mieć niewielką gorączkę. Obudziłam się nad ranem, jednak ponieważ było bardzo wcześnie, zapadłam z powrotem w płytki sen. I wtedy się zaczęło - ktoś pojawił się koło mnie i zaczął mnie dotykać, czułam to bardzo wyraźnie, z pewnością nie był to "realny sen". Nie mogłam się też poruszyć, a w każdym bądź razie nie z własnej woli.
(Tutaj zaznaczę że czytałam o paraliżu sennym i jest to coś, co mi się zdarza, czasem kiedy budzę się w środku nocy a czasem nawet przy zasypianiu. Od dziecka mam problemy z zasypianiem i od jakiegoś czasu zasypiam tylko jeśli świadomie "kieruję" procesem zasypiania; nawet kiedy myśli są już nieostre do pewnego stopnia panuję nad ich biegiem. Podobnie mam problemy z rannym wybudzaniem się, trwa bardzo długo. Zdarza mi się też świadome myślenie podczas różnych faz snu.)
Cóż, nie ukrywam że dotykanie miało charakter erotyczny, a chociaż wstyd się przyznać - nie broniłam się przed nim specjalnie. Kiedy obudziłam się miałam dziwne uczucie, ale uznałam że wszystko musiało być wynikiem gorączki czy też tego że sen był płytki.
Drugiego razu nie pamiętam dokładnie, ale na pewno ktoś mnie dotykał. Nie mogłam się ruszyć, miałam problemy z oddychaniem itp. Był to jednak środek nocy i nie wybudziłam się potem do reszty, tylko wróciłam w głębszą fazę snu, może dlatego niewiele pamiętam.
Dzisiejsze wydarzenie jest najbardziej niepokojące. Kiedy poczułam dotyk (leżałam na boku i poczułam, że ktoś położył się za mną i mnie obejmuje) obudziłam się prawie zupełnie - po prostu jak wtedy, kiedy dotknie się śpiącą osobę. Byłam zupełnie świadoma tego co się dzieje, tylko nie mogłam się poruszać. I ten ktoś mnie dotykał - długo, w różnych miejscach i na różne sposoby, nawet kiedy udało mi się odwrócić (wymagało to wielkiej siły woli), dotykanie nie ustało. Momentami miałam wrażenie, że to coś przytrzymuje mnie za nadgarstki, albo nawet że nie tylko jestem dotykana, ale że mogę również dotknąć to coś/tego kogoś. Niemniej kiedy spróbowałam się do tego czegoś przytulić i jednocześnie otworzyć oczy żeby je zobaczyć, odeszło ode mnie.
Jestem pewna, że czułam ten dotyk, oraz że we wszystkich trzech przypadkach byłam sama.
Co o tym wszystkim myśleć?