Niedawno wyszły na jaw nowe, szokujące fakty na temat tragedii z 11 września 2001 roku. Tak jak kiedyś wierzyłem w to, że USA są państwem demokracji i wolności obywateli, tak teraz wiem już na 100% co się wtedy wydarzyło i kto za tym wszystkim stał. Wierzyłem głównie w to, że Boeing naprawdę uderzył w Pentagon. Jeszcze do niedawna... Mój przyjaciel, któego znam od bardzo dawna, wyjechał parę lat temu do USA. Zamieszkał w Hampton w stanie Wirginia. Okazało się, że na jego ulicy, Antietam street, mieszka również pewien intrygujący mężczyzna.
Kolejny świadek wydarzeń z tamtego smutnego dla demokracji dnia, Norman Caner, jest byłym członkiem Marynarki Stanów Zjednoczonych, której baza mieściła się Norfolk w stanie Wirginia. Odpowiadał on za magazyny NS Norfolk (Naval Station Norfolk), w tym oczywiście za ilość broni i wszelkiej maści rakiet, które znajdują się na wyposażeniu okrętów US Navy.
Norman był wzorowym podoficerem marynarki, lecz pewnego dnia, tuż po wydarzeniach 11 września, okazało się, że to nie wystarczy, aby zachować swoje stanowisko i móc dalej służyć swojej ojczyźnie.
Według nieopublikowanego wywiadu przeprowadzonego z Normanem Canerem przez prestiżowy amerykański magazyn o tematyce związanej z marynarką wojenną, "All Hands", 13 września 2001 roku do portu zawinął powracający ze strategicznego patrolu niszczyciel
USS Porter (DDG-78). Jego uzbrojenie stanowią między innymi rakiety BGM-109 Tomahawk, czyli popularne i znane na całym świecie "sea-to-surface missles". Nie byłoby w tym nic podejrzanego, gdyby nie to, że po zacumowaniu w bazie oraz po przystąpieniu do standardowej inwentaryzacji i przenosin częsci uzbrojenia do magazynów, okazało się, że na stanie okrętu brak jednego pocisku właśnie typu Tomahawk! Co ciekawe, mimo ewidentnego braku rakiety, kapitan niszczyciela USS Porter, Robert A. Hall jr. wcale nie zgłosił do magazynierów ani raportu o wystrzeleniu rakiety, ani nawet oficjalnej prośby o uzupełnienie stanu uzbrojenia! Pomimo zdziwienia służb technicznych, wg kapitana okrętu "nie stało się nic szczególnie godnego uwagi"! Norman Caner zgłosił swoje spostrzeżenia u dowódcy bazy, lecz ten również nie uznał incydentu za godnego uwagi, oraz zasugerował Normanowi przejście ponad tym i powrót do wykonywania swoich, jak to określił dowódca, "nieskomplikowanych czynności".
Norman jednak zaniepokojony tą sprawą, zwrócił się do redakcji "All Hands" oraz opowiedział o tym zajściu jednemu z dziennikarzy.
http://www.navy.mil/allhands.aspTen tematem się zainteresował i wtedy...
zaczęły się problemy.
Artykuł zablokowano i nigdy nie wyszedł on poza biuro redaktora naczelnego. Sam Norman wkrótce stracił pracę. Sąd stanu Wirginia uznał go za "nieodpowiednio przysposobionego psychicznie do prowadzenia działań związanych z obronnością kraju", mimo, że służył jedynie jako nadzorca magazynu a jego służba do tej pory przebiegała nienagannie.
Sam dziennikarz, Herbert T. Moore, nieługo potem został przez ten sam sąd pozbawiony prawa wykonywania zawodu.
Najciekawsze jest jednak to, że kapitan Robert A. Hall jr. ukończył United States Naval Academy w Annapolis w stanie Maryland dzięki wstawiennictwu przyszłego senatora żydowskiego pochodzenia (!) Erica Cantora, który na dodatek jest bliskim znajomym prezydenta Busha.
Od tamtej pory zeznania Normana Canera, jak również i Herberta T. Moore'a nie są brane na poważnie przez władze zarówno wojskowe, jak i polityczne. Sprawa jest bagatelizowana, a tłumaczona zwykłym "wymyślaniem bzdur", podczas gdy cała dokumentacja bazy "była w jak najlepszym porządku".
Sami zainteresowani dopiero teraz postanowili spróbować wyjść z cienia i przypomnieć o tym intrygującym incydencie z Naval Station Norfolk, które wydarzyło się w czasach, gdy całemu światu wmawiano, że zachód zaatakowali arabscy terroryści. Choć sprawa zaczyna dopiero wychodzić na jaw, sami autorzy tych doniesień wstrzymują się jeszcze z pełnowartościową publikacją z obawy o własne życie. Ktoś, kto stał za zabójstwem tysięcy własnych rodaków, z pewnością nie wahałby się zabić w "wypadku" jeszcze dwóch.
Kiedyś wierzyłem, że USA to demokracja, a Bush stoi na czele sprawiedliwości i porządku. Teraz chcę jedynie, aby każdy dowiedział się prawdy i nie bał się o niej mówić, a może z czasem wyjdzie ona oficjalnie na jaw. Im prędzej tak się stanie, tym szybciej prawdziwi winni zostaną ukarani a dusze pomordowanych dostąpią ulgi.