Mars na oku
Mars Reconnaissance
Kolejna sonda, która 10 sierpnia wystartuje w kierunku Marsa, dzięki nowym urządzeniom przyjrzy mu się dużo dokładniej niż poprzednie. Co może tam wypatrzeć?
W grudniu 1999 r. cały świat trzymał kciuki za powodzenie pierwszej sondy, która miała wylądować w pobliżu bieguna marsjańskiego – tam gdzie są lodowe czapy polarne. Niestety, po wejściu w atmosferę próbnik „Mars Polar Lander” zniknął z monitorów NASA i ślad po nim zaginął. Po latach jego wrak może się jednak przydać naukowcom.
– Za każdym razem staramy się przyjrzeć Marsowi coraz dokładniej. I zawsze odkrywamy coś nowego – mówi dr Richard Zurek, autor programu naukowego najnowszej marsjańskiej misji „Mars Reconnaissance”. Będzie to kolejny sztuczny satelita Marsa nowej generacji. Wokół planety krążą obecnie aż trzy sondy („Global Surveyor”, „Odyssey” i europejski „Mars Express”), więc po co kolejna? Odpowiedź wydaje się oczywista: Amerykanie stawiają kolejny krok na drodze człowieka na Marsa. Od 1997 r. przeżywa on istny nalot! „Mars Reconnaissance” ma być siódmym z amerykańskich statków, które – z różnym skutkiem – wysyłano do sąsiada Ziemi, a to dopiero początek.
Używając języka reklamy, Mars zawsze jest trendy. O wyprawie załogowej na Marsa myśli Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), która opracowała program Aurora. Wybierają się tam także Rosjanie – projekt Phobos (lądowanie na większym z księżyców Czerwonej Planety) ma zdjąć klątwę z ich misji, które seryjnie zawodziły. W rywalizacji wygrywa na razie NASA. Amerykańska agencja kosmiczna konsekwentnie realizuje program pod hasłem: „Follow the water” (Podążać śladami wody). Woda na Marsie jest kluczem do powodzenia załogowej misji – nie ma bowiem rakiety, która uniosłaby zapas potrzebny na trwającą minimum dwa lata wyprawę.
Michael Meyer, szef naukowy programu badań Marsa w NASA, mówi: – Znalezienie domniemanych koryt rzecznych, wiecznej zmarzliny i skał przeobrażonych przez wodę dają nam pewną nadzieję. Ostatnio Mars Express odkrył w Dolinie Marinerów obecność kizerytu – uwodnionego siarczanu magnezu; na Ziemi minerał ten występuje dość powszechnie w wilgotnym środowisku. Łańcuch „wodnych” sensacji datuje się od 1998 r., kiedy „Mars Global Surveyor” wykrył z orbity hematyt – minerał tworzący się z żelaza w obecności wody. To zadecydowało o wyborze miejsc lądowania robotów Spirit (krater Gusev) i Opportunity (równina Meridiani), które z powodzeniem do dziś pracują na Marsie i gromadzą kolejne argumenty dla zwolenników wilgotnej przeszłości Marsa (m.in. kuliste minerały zwane jagodami).
Amerykańska sonda Spirit na Marsie, fot. AFP
Podobny scenariusz zakładają twórcy misji „Mars Reconnaissance”. Precyzyjne zdjęcia oraz drobiazgowa prognoza pogody, atlas minerałów, radarowe mapy gruntu pod powierzchnią – to wszystko ma posłużyć do wyboru miejsca lądowania sondy „Phoenix” planowanej na lata 2007–2008. Robot ten będzie szukał wody w zmarzlinie marsjańskiej Arktyki. Będzie to drugie podejście do marsjańskich biegunów. Wrak wspomnianej już sondy „Polar Lander” tkwi gdzieś w śniegach południowej czapy polarnej i czeka teraz na swój pośmiertny epizod. Jeżeli przyjąć, iż lądownik solidnie gruchnął w marsjański grunt, to prawdopodobnie odsłonił kawałek powierzchni. Może teraz da się zajrzeć do tego minikrateru i katastrofę sprzed lat jeszcze jakoś wykorzystać? To samo dotyczy europejskiego lądownika „Beagle 2”, który niespodziewanie zniknął nam z oczu w Boże Narodzenie 2003 r.
www.onet.pl